Stephen Hanson
(nauczanie)
Powiedziane jest, że jeśli nie wierzymy w zmartwychwstanie z martwych to nasza wiara jest daremna. Zdecydowanie zgadam się z tym twierdzeniem i wierzeniem, lecz równie ważne jest zdanie sobie sprawy z tego, że jako wierzący mamy tą samą moc zmartwychwstania „w sobie”. Aby to zrozumieć musimy najpierw uświadomić sobie to jaka potęga mocy była wprawiona w ruch, gdy Chrystus był wzbudzony z martwych. Jest to ta sama moc, która działała, gdy niebo i ziemia były stwarzane. Ostatnio widziałem program o Całunie Turyńskim, (przypuszczalnie pogrzebowa szata, w którą ubrany był Chrystus, która przechodzi bardzo intensywne badania przez ostatnie lata). W tym programie wspomniano jak potężna moc czy elektryczność była widoczna na fałdach czy materiale tej szaty. Przy pomocy bardzo wysublimowanych technik, można było zobaczyć kształty układające się w obraz Chrystusa, które zostały zapisane na tym materiale. Wskazywano na to, że tego typu obrazy mogą powstać wyłącznie pod działaniem mocy takiej jak elektrycznosć. Całkiem zdumiewająca rzecz…
Moc, która zasila w elektryczność całe regiony i obszary Stanów Zjednoczonych jest faktycznie bardzo silna. Mogliśmy zobaczyć dowody tego w płn.-wsch. części Stanów w czasie awarii w lecie 2002r. Lecz cała ta moc, która zasila, lub która zawiodła w zasilaniu, wypada blado przy mocy zmartwychwstania, o której teraz mówię.
Mówi się nam, że jeśli „umarliśmy z Chrystusem to z Nim też wzbudzeni będziemy”. Wierzę, że ten fragment ma podwójne znaczenie dla nas. Nie tylko to, że będziemy wzbudzeni i odnajdziemy ostatecznie wieczne zbawienie z Nim, lecz również to, że zostaliśmy powołani do współuczestnictwa w mocy Jego zmartwychwstania teraz. Rozważ to, co mówi 1 Kol 1:27: „Im to Bóg chciał dać poznać, jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus w was, nadzieja chwały”. Jeśli On rzeczywiście jest „w nas’ to WSZYSCY uczestniczymy w tych rzeczach, które są „w Nim”. Czy może wtedy dziwić to, że możemy przenosić góry? WSZYSTKO możemy w tym, który nas umacnia. Nie zrozumcie mnie źle Nie twierdzę, że możemy cokolwiek zrobić z własnej mocy. Z dala od Niego nie możemy niczego. Nie mówię również, że posiadanie Jego mocy zmartwychwstania „w nas” jest ważniejsze od miłości czy przebaczenia, czy okazywania charakteru Chrystusa. Przemiana na Jego obraz jest rzeczą najważniejszej wagi i nigdy nie może być z naszego Chrześcijańskiego życia oddalona. Niemniej jednak, wierzę, że wielu nie jest świadomych tego, co zostało im dane poprzez zmartwychwstanie Chrystusa. Czy zatem zmartwychwstanie możemy postrzegać jako coś w rodzaju polisy ubezpieczeniowej? Czy jest to coś, co możemy uważać wyłącznie jako coś, co otrzymamy, gdy zostaniemy wzbudzeni z Chrystusem w przyszłości? Jeśli odpowiedź na to pytanie jest pozytywna to tracimy to, co Pan dał nam wspaniałomyślnie.
Ostatecznie w Liście do Efezjan 1:18-20 czytamy: „Modlę się o to, aby oczy serca waszego zostały oświetlone, abyście mogli poznać jaka nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego”. I jak nadzwyczajna jest wielkość mocy jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku , ale i w przyszłym; i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głowa Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia”.
Wiele dziecięcych zabawek i prawdopodobnie sporo prezentów dla dorosłych nie jest w stanie funkcjonować jeśli nie włoży się do nich baterii. Podobnie my otrzymaliśmy dar od Chrystusa. Nie będzie on działał poprawnie czy w pełni swych możliwości dopóki nie włączymy go sieci, czy też nie włożymy baterii Ducha Świętego. Wtedy popłyną soki, wszystko zacznie prawidłowo funkcjonować, dokładnie tak jak to zostało zaplanowane. Wtedy też, będziemy ‘iść, iść i iść”.