Gdziekolwiek udam się, spotykam chrześcijan, którzy załamują ręce i martwią się tym, jak ciemno zrobiło się na świecie. Niektórzy, zwolennicy teorii spiskowej mówią, że światowa ekonomia jest kontrolowana przez siły ciemności. Inni są przekonani, że ostatnie astronomiczne zjawiska wskazują na koniec świata i gromadzą żywność w garażach, aby przygotować się na Armagedon. Niektórzy, gdy sugeruję, że Jezus może zechce wylać Ducha Świętego w nowy sposób na to pokolenie, złoszczą się. Chcą, aby Bóg pospieszył się i osądził Amerykę!
Skąd tyle pesymizmu? Częściowo jest tak dlatego, że ludzie zamienili swoją pasję dla Boga na błędną fascynację eschatologią dnia sądnego i trzymają się biblijnych „ekspertów” od proroctw, którzy utrzymują się ze spekulacji na temat rzeczy, o których nikt nie wie nic pewnego. Całe to nastawienie na „spadające niebiosa” nigdy nie wydało dobrego owocu. Oto cztery powody, dla których powinniśmy unikać nadmiernego zajmowania się tematem czasów ostatecznych:
1. To rozprasza. Biblia nigdzie nie daje nam zgody na spekulację o tym, kiedy Jezus wróci czy kiedy ten świat się skończy, lecz daje nam jeden punkt skupienia: docierać do każdego z ewangelią. Ewangelizacja powinna być nasza obsesją. Najzdrowsze kościoły, które znam, to te, które zdobywają zgubionych, czynią uczniami nowo nawróconych i inwestują w swoich ludzi oraz pieniądze w zdobywanie narodów.
Kościoły, które pochłania eschatologia dryfują w stronę dziwactwa i ostatecznie tracą z punktu widzenie Wielki Nakaz. Ostatnie słowa Jezusa, które powiedział do Swoich uczniów są wyraźne: „Będziecie mi świadkami w Jerozolimie, całej Judei i Samarii, aż po krańce ziemi” (Dz. 1:18). Gdy wstąpił do nieba, anioł zgromił uczniów, ponieważ gapili się w chmury. Powiedział: „Dlaczego stoicie tu patrząc w niebo?”(Dz 1:11), a w istocie mówił: „Nie siedźcie i nie czekajcie na powrót Jezusa. Zajmijcie się tym, co wam dał do zrobienia”.
2. Jest to przygnębiające. Nie chodzę do kościoła po to, aby słuchać czyichś opinii o islamskich terrorystach, o tym dlaczego pogoda się zmienia czy o tym, jak europejscy bankierzy planują manipulacje światową ekonomią. Dlaczego skupiać się na negatywach? Wierzymy w panowanie Chrystusa, czyż nie? Przeczytałem Księgę Objawienia i na jej końcu jest opisany Jezus siedzący na tronie! On jest zwycięzcą – bez względu na ludzkie konspiracje czy też moc sprzeciwiania się Jego władzy.
W kościele, w którym opowiada się tylko o czerwonych księżycach, wojnach na Bliskim Wschodzie, Antychryście czy dacie amerykańskiego upadku nie ma miejsca na radość Pańską czy nadzieję na Jego ostateczne zwycięstwo. Moja biblia mówi, że mamy przyszłość i nadzieję. Mamy obietnice tego, że w miarę jak ewangelia jest głoszona „cała ziemia będzie napełniona chwałą Pańską” (IV Moj 14:21). Dlaczego mam być pesymistą, skoro wiem, że Chrystus zwycięży wszystkich Swoich wrogów? Ludzie, którzy skupiają się na teologii dnia sądnego, zabijają radość i mają jakąś makabryczną przyjemność w sianiu strachu i niepokoju. Ewangelia bez radości nie jest ewangelią!
3. Jest zwodnicze. Grupa znana jako adwentyści przewidywała, że Jezus wróci na ziemię w 1874 roku. Gdy to się nie stało, przywódcy przykryli swój błąd sugerując, że Jezus pojawił się w tym czasie w „niewidzialny” sposób. Teologia rozwinięta wokół tych pomysłów ciągle jest akceptowana przez adwentystów dnia siódmego. W latach 70tych, gdy Amerykanie bardzo martwili się o braki paliwa i wojnę w Izraelu, Hal Lindsey sprzedał miliony egzemplarzy książki pt.: „The Late, Great Planet Earth”, w której przewidywał, że świat skończy się w ciągu kilku lat. Wielu innych chrześcijan poczyniło podobne przewidywania, takie jak w 1999 roku panika roku 2K czy niesławne ostrzeżenie Harolda Campinga, że świat skończy się 21 maja 2011 rok. Nie do nas należy ustalanie dat końca tego świata. Jedynie Bóg pisze harmonogram.
O Swoim powrocie Jezus powiedział: „Nikt nie zna dnia ani godziny, nawet aniołowie w niebie, a jedynie Mój Ojciec” (Mt 24:36). Jeśli ktoś twierdzi, że zna to możesz być pewien, że to fałszywy prorok. Ludziom powinniśmy mówić, że Jezus umarł za nich, że teraz, póki są po tej stronie wieczności, została dana im szansa na przyjęcie Jego przebaczenia.
4. Wzbudza podziały. Chrześcijanie mają różne punkty widzenia na czasy ostateczne. Niektórzy są post milenialistami inni zaś podkreślają znaczenie Porwania. Nie powinniśmy się o to sprzeczać, ponieważ nikt nie ma pełnego objawienia dotyczącego przyszłości. Mówię ludziom, że jestem „wszech-milenialistą”. Wierzę, że na końcu wszystko będzie w porządku! Nie koncentruję się na tym, jak te dni ostateczne będą się przed nami rozgrywać, lecz na tym, jak wielu ludzi mogę zabrać ze sobą do nieba. Wszyscy powinniśmy się zjednoczyć pod wspólnym pragnieniem dzielenia się Chrystusem z innymi.
Wiem, że Jezus powróci pewnego dnia i daje mi poczucie bezpieczeństwa to, że całe niebiosa będą mówić o Nim: „Panowanie nad światem przypadło w udziale Panu naszemu i Pomazańcowi jego i królować będzie na wieki wieków” (Obj 11:15). Niech nasze życie będzie tak wyglądało, jakby miał wrócić dziś, lecz pracujmy tak, jakby miał wrócić za 100 lat. Przestańmy liczyć na sąd i zamiast tego módlmy się o miłosierdzie nad naszym krnąbrnym krajem. Przestańmy być tak negatywnie nastawieni, lecz pokazujmy ludziom nadnaturalną radość, którą tylko Jezus daje.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Prosimy o zastanowienie się nad darowizną na rzecz The Mordecai Project, projekcie, którego celem jest zatrzymanie koszmarnych okrucieństw jakie na co dzień przeżywają kobiety w Indiach. Można to zrobić tutaj: christianlifemissions.org.
J. Lee Grady jest byłym redaktorem magazynu Charisma. Możesz śledzić go na Twitterze @leegrady. . Więcej o jego służbie The Mordecai Projcet można się również dowiedzieć na: www.themordecaiproject.org
Jest autorem książki „The Truth Sets Women Free” (Charisma House), która jest dostępna w języku angielskim i hiszpańskim.