Mark Drake
Bardzo chcę być wierzącym, który „stale i wciąż myśli, medytuje, oraz w te nazad i z powrotem wertuje Jego Słowo”. Byłem więc zdziwiony, gdy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę z tego, że nigdzie Nowy Testament nie odnosi się do Kościoła jako do Armii Bożej… nigdy. Zostaliśmy nazwani Ciałem, rodziną, Jego budowlą, Kościołem, Oblubienicą itp. lecz nigdy armią. Aniołowie są nazwani Jego armią, lecz nie my. On jest Panem zastępów (anielskich armii).
Ta bitwa, która ma znaczenie w wieczności już została wygrana. Jezus ogłosił: „Wykonało się” i wprawił w kłopoty naszego przeciwnika przez pełna zwycięstwo dzięki Jego śmierci i zmartwychwstaniu.
6 rozdział Listu do Efezjan mówiący o zbroi i naszym „zmaganiu” z duchowymi mocami, lecz dochodzi do wniosku, że celem naszej zrobi jest: „abyście mogli stać”. Stać, a nie walczyć.
Każda część zbroi to opis tego, w co musimy wierzyć jeśli chodzi o Jezusa i to, co On dla nas zrobił.
Kiedy Paweł pisze, że: „oręż, którym walczymy nie jest cielesny” do „burzenia warowni” to z kontekstu widać, że odnosi się do złych przekonań, które zostały wbudowane w nasze umysły przez przeciwnika. Używa metafory żołnierza, aby pokazać jak bardzo oddani powinniśmy być i jak bardzo inni powinni dawać, aby niektórzy mogli „iść”. Czytając Księgę Dziejów Apostolskich wiemy, że Paweł sam regularnie „uciekał z miasta”, gdy wybuchały zamieszki, lecz nigdy nie uważał tego za porażkę, czy fakt, że: „diabeł zwyciężył”. Zdumiało mnie odkrycie tego, że gdy Paweł powiedział, że Szatan „zablokował naszą drogę”, nie walczył, lecz szedł dalej radując się!
1Tes 2:18-20
[18] „Dlatego chcieliśmy przyjść do was, ja, Paweł, i raz i drugi, ale przeszkodził nam szatan”.
Zastanówmy się, jak my moglibyśmy zareagować na taką sytuację. Z pewnością wygląda na to, że diabeł wygrał, lecz już następny wers pokazuje, że to zupełnie nie liczyło się dla Pawła, który żył w odpocznieniu, wierząc, że Bóg to wszystko pozbiera ku dobremu. Oto następny wers:
[19] „Bo któż jest naszą nadzieją albo radością, albo koroną chwały przed obliczem Pana naszego Jezusa Chrystusa w chwili jego przyjścia? Czy nie wy? Zaiste, wy jesteście chwałą naszą i radością„.
Dlaczego jest to ważne?
Sugeruję coś takiego, że im bardziej postrzegamy siebie za Bożą armię tym bardziej jesteśmy skłonni stać się ofiarami „uczynków sposobu myślenia”. Wydaje nam się, że musimy walczyć i patrzymy na zwycięstwo bądź przegraną w perspektywie okoliczności zmieniających się natychmiast. Zaczynamy: „polegać na własnym zrozumieniu” dotyczącym celu cierpienia i prób.
Zaczynamy patrzeć na cierpienie jako bezpośredni atak przeciwnika i w jakiś sposób niepowodzenie z naszej strony. Niemniej jednak zarówno Jakub jak i Piotr powiedzieli, że mamy cieszyć się w cierpieniach i próbach, a nie walczyć o cokolwiek.
Wtedy zaczynamy patrzyć na starotestamentowe wersy, aby wyjaśniać nasze patrzenie na walkę. Walka była dla nich realna, ponieważ oni budowali rzeczywisty kraj i dlatego, że Jezus jeszcze nie „rozbroił” wszystkich duchowych przeciwników.
Kol 2:15: „rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi”.
1Ptr 3:21-22 „ …, który teraz i was zbawia przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, który wstąpił na niebiosa, siedzi na prawicy Bożej, a poddani mu są aniołowie i zwierzchności, i moce„.
Zostaliśmy powołanie do tego, aby żyć (nie jeden dzień) w sabatowym odpocznieniu, a nie walczyć.
Chcę coraz lepiej rozumieć sabatowy odpoczynek, o którym mowa w Liście do Hebrajczyków
4:1: „Gdy tedy obietnica wejścia do odpocznienia jego jest jeszcze ważna, miejmy się na baczności, aby się nie okazało, że ktoś z was pozostał w tyle”.
4:9-10 „A tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego; kto bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od swoich”.
Ta bitwa odbywa się w naszych umysłach, które muszą być stale odnawiane, abyśmy wierzyli we właściwe rzeczy.
Jezus dał nam obietnicę dotyczącą takiego życie, jakie jest Jego pragnieniem:
Mt 11:28-30:
„Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie”.
Dążmy więc w czasie prób do radości, do pokoju w cierpieniach i do wiecznej nagrody radości wywołanej Jego doskonałym zwycięstwem! Jak? Skupiając swój wzrok na Nim, na wszystkim, co Jego Duch łaski robi tam wewnątrz nas właśnie teraz.
„…patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary” (Heb 12:2).
Nie chodzi mi o krytykowanie kogokolwiek lecz po prostu na pomyśleniu o tym.
Ale co to ma wspólnego z ARMIĄ??!!!
Tego to ja nie rozumiem??
Jeśli 1 Kor 15:30 mówi o walce z dzikimi zwierzętami, to faktycznie czegoś nie rozumiem. Bestie z Efezu….hmmm
Świetna strona i nauczania.
Komentarze mogę sobie darować
Blogosławie Was wszystkich w potężnym imieniu Jezusa Chrystusa!
Dalej bez zajrzenia do tekstu autora? Może należałoby się odnieść do tego, co napisał niż wpisywać w tekst czegoś, czego tam nie ma.
W żadnym z wersów wymienionych powyżej nie ma mowy, ani nawet sugestii, o armii, a walczyć można w różny sposób, np właśnie z dzikimi zwierzętami, ale co to ma do armii? W każdym z tych miejsc jest mowa o osobistych zmaganiach.
II Tymoteusza 4:7 UBG
Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem.
I Kor 15: 30
Po co i my każdej godziny narażamy się na niebezpieczeństwo?
Zapewniam was przez chlubę, którą mam z was w Jezusie Chrystusie, naszym Panu, że każdego dnia umieram.
Jeśli na sposób ludzki WALCZYŁEM z bestiami w Efezie, jaki z tego mam pożytek, jeśli umarli nie są wskrzeszani?
Walczymy w modlitwach, wlaczymy uwalniając ludzi od duchów nieczystych. Niejednokrotnie są to trudne walki, nie wszystkie wygrywamy.
Nie jesteśmy Armią Pana?
Niewątpliwie sam tytuł wystarczył do popełnienia komentarza…(?)
Oczywiście że jesteśmy wojownikami w Armii Pana. Jeśli ktoś twierdzi inaczej jest w błędzie, nie zna słowa Bożego i najprawdopodobniej nie narodził się z Ducha.
Pan przemawiał wielokrotnie do mnie i do innych Braci w Chrystusie używając właśnie takich obrazów.
Bycie „wojownikami Pana” to lansowana przez wielkie, popularne na świecie..zazwyczaj amerykańskie, australijskie „KORPORACJE KOŚCIELNE” typu MorningStar, IHOP, Hillsong, ostatnio bardzo popularny na świecie i u nas Bethel Church..
Wśród wrzasków,rodzeń, padaniu, konwulsyjnego tarzania się, wśród koncertów muzycznych, technik modlitwy, uwielbiania, kroków do tego, kluczy do tamtego, kreuje się wrażenie, że oto są specjaliści, specjalnie wybrani, namaszczeni, powołani od walki, od uwielbienia, od wstawiania się.. namaszczani i uwalniani przez „liderów” do tego czy tamtego..
Wszystko to – nowi lewici, liderzy, przywódcy, generałowie, utytułowani pastorzy, apostołowie, szczególni namaszczeni, powołani do tego czy siamtego.. rozkrzyczani i rozbiegani na scenach kaznodzieje,..acha i zapomniałem dodać jeszcze proroków, którzy na każde zawołanie mają „słowo pana” – ciekawe. Niektórzy nawet „usługują” biorąc oficjalnie opłaty za „posługę”,
wyjaśniacze snów i przepowiadacze przyszłości..
dodam jeszcze „chrześcijan polityków”, którzy to kreują swój wizerunek jako wielce zatroskanych o losy narodu, ba – o losy narodów świata! którzy forsując swoje polityczne przekonania skłócają prostych chrześcijan, braci..którzy zapomnieli co to jest DOBRA NOWINA i kto już zwyciężył na krzyżu wszystko, KTO złożył jedyną, niepowtarzalną ofiarę za wszystkich, KTÓRY nie potrzebuje krzyków, riffów, groove’ów, bębnów, nagłośnienia, świateł, dymów, całego tego wrzasku.. Chcecie cytat? Nawet już w Starym Przymierzu Bóg dosadnie mówi do ludzi, by się opamiętali: Iz.1.10-20.. wszystko to, cały ten zgiełk, szum – czy jest Bogu potrzebny?Czy o to chodzi w Ewangelii?
Oczywiście Bóg potrzebuje współpracy, ale pytanie jest w czym i jakiego rodzaju?
Odpowiedź jest prosta: ano w tym, by nawrócić się, poznawać GO, uznać Jego Panowanie, przyjąć JEGO naukę i stosować ją w życiu!
acha.. i jeszcze iść i zanieść ją ( Dobrą Nowinę) do innych!
Koniec i kropka! I KROPKA !!!!!!!!!!!!!!!!!! TYLE !!!!!!!!!!!!!!
Przestańmy komplikować innym i sobie to, co jest bardzo proste..
Przestańmy przyjmować to, co jest fałszem, zakłamaniem i zwiedzeniem!
To jest mój apel.
Wiem, że nie można, nie da się przekonać przekonanych. Trudno jest rozmawiać z kimś, kto wychował się w danej tradycji, denominacji, doktrynie, wg kazań jedynego wszechwładnego pastora/apostoła który nigdy nie ugnie się i nie zmieni swych poglądów – no, bo wtedy trzeba by przyznać się, że „myliłem się”, „żyłem w błędzie” i innych wprowadzałem w błąd!
Trzeba by wtedy odejść ze stanowiska, porzucić dobrze płatną, prestiżową posadkę „duchownego”, bezpieczne miejsce wpływu, władzy, uznania, pobierania i decydowania o niemałych wpływach finansowych!!!
Słabo to widzę – liderzy wojownicy popkultury kościołowej/zborowej, często niezdolni do samodzielnego myślenia tłoczą w ludzi to, czego dowiadują się z amerykańskich podręczników napisanych przez innych „liderów wojowników” o wątpliwych poglądach ukształtowanych przez błędne, komplikujące prostotę Ewangelii „objawienia”! Wywierają presję i manipulują prostymi wierzącymi..Wciągają ich w swoje objawienia i przekonania zamiast zachęcać do prostego życia wg Ewangelii!
Owszem, jest, ale nie ma nic o walce, wręcz przeciwnie mowa jest o nie wplątywanie się, czyli wycofanie się, w sprawy tego świata. Jest tam też o zapaśniku i rolniku, czy dlatego jesteśmy również zapaśnikami i rolnikami?
A co z fragmentem listu 2Tym.2:3? Tam jest mowa o żołnierzu Chrystusa.