(Temat zupełnie pozabiblijny, ale dużo wyjaśniający i nie mam innego miejsca, żeby wstawić – PZ.)
Thomas Sowell o skutkach „zwalniania ludzi z cywilizacyjnych wymagań”
Wśród licznych i bolesnych ironii losu związanych z obecnymi rasowymi zamieszkami jest i taka, że życie społeczności rozrzuconych po tym kraju zostało zakłócone przez zamieszki i grabieże spowodowane dającym się wykazać kłamstwem, jakoby Michael Brown został zabity strzałem w plecy przez białego policjanta z Missouri, choć nie tak wiele zamieszania powstało z powodu łatwego do wykazania zastrzelenia przez białego policjanta uciekającego czarnego człowieka w South Carolina.
Całkowicie zignorowane zostało zdarzenie, jakim było śmiertelne postrzelenie nieuzbrojonego białego nastolatka przez czarnego policjanta, który został później oczyszczony z zarzutów, a stało się to mniej więcej w tym samym czasie, w którym oczyszczono z zarzutów policjanta, który zastrzelił Michaela Browna.
Jaka jest nadzieja na racjonalne słowa i racjonalne zachowania, a co dopiero na wzajemne zrozumienie przekraczające rasowe granice, w świecie, w którym prawda liczy się tak niewiele, w którym wydaje się, że najważniejsze są zawzięte uprzedzenia?
Kiedy owo śmiertelne postrzelenie uciekającego w Południowej Kalifornii doprowadziło do chwilowego potępienia zarówno przez białych jak i czarnych, przez większość konserwatystów jak też liberalnych komentatorów, okazało się jednak, że chwila wzajemnego zrozumienia była bardzo ulotna, jakby takie wzajemne zrozumienie było czymś, czego należy unikać, jakimś zagrożeniem znacznie bardziej popularnej wizji „my przeciwko nim”.
Nigdzie ta wizja nie jest bardziej wyraźnie wyrażana niż przy próbach automatycznego wyjaśniania wszelkich socjalnych problemów istniejących w społecznościach zamieszkujących getta przez grzechy czy lekceważenie przez białych, czy to jakiś ogólny rasizm, bądź „dziedzictwo niewolnictwa” w szczególności. Podobnie jak w przypadku większości silnych emocjonalnych obrazów rzadko kiedy, o ile w ogóle, jest to poddawane badaniu dowodów.
Owo „dziedzictwo niewolnictwa”nie jest argumentem stanowiącym jakąś wymówkę niewybaczalnych zachowań w getcie. Mówiąc bardziej ogólnie: jest to unikanie odpowiedzialności za niszczące konsekwencje dominującej przez ostatnie pół wieku w naszych czasach i politycznych działaniach wizji społecznej.
Każdy, kto poważnie traktuje materiał dowodowy musi porównać sobie tylko rozwój czarnych w ciągu pierwszych 100 lat po zakończeniu niewolnictwa z ich rozwojem w ciągu pierwszych 50 lat po wybuchowym rozroście idei i działania państwa opiekuńczego, zaczynając od lat 60tych.
Ciężko było by ci znaleźć tak dużą ilość zamieszek w gettach przed 1960, jakie miały miejsce w ciągu ostatniego roku, a znacznie mniej niż w ciągu 50 lat od chwili, gdy takie bunty zalały kraj w 1965 roku.
Mówi się nam, że są one wynikiem ubóstwa czarnych i rasizmu białych, lecz faktem jest – to dla tych, którzy jeszcze mają jakikolwiek szacunek dla faktów – że ubóstwo czarnych i rasizm białych były znacznie gorsze przed 1960 rokiem, a jednak wzrost przestępstw w czarnych gettach był znacznie mniejszy.
Spadała wówczas ilość morderstw popełnionych wśród czarnych mężczyzn, powtarzam: SPADAŁA, w czasie owych opłakiwanych lat 50tych, podczas gdy wzrosła niemal dwukrotnie w stosunku do tego okresu poprzedniego po celebrowanych 60tych latach. Większość czarnych dzieci była przez latami 60tymi wychowywana w pełnej rodzinie, przez dwoje rodziców, podczas gdy obecnie ogromna większość czarnych dzieci wychowuje się w rodzinach z jednym rodzicem.
Nie są to unikalne trendy tylko dla czarnych czy nawet Stanów Zjednoczonych. Państwo opiekuńcze doprowadziło do istotnie podobnych zjawisk wśród białego marginesu społecznego w Anglii w tym samym okresie. Wystarczy przeczytać „Life at the Bottom” (Życie na dnie), brytyjskiego lekarza, Theodore Dalrymple, który pracował w szpitalu w sąsiedztwie białych slamsów.
Nie da się, wziąć ludzi, bez względu na kolor skóry, i zwolnić ich z cywilizacyjnych wymagań, w tym: pracy, standardów zachowań, osobistej odpowiedzialności tego tych wszystkich podstawowych rzeczy, którymi pomysłowa inteligencja pogardza – nie ponosząc rujnujących konsekwencji dla nich i dla całego społeczeństwa.
Pozbawione osądu dotowanie życia, które nie ma potrzeby sięgania po jakiekolwiek życiowe cele jest traktowaniem ludzi tak, jakby byli żywym inwentarzem, którym w ramach państwa opiekuńczego mają się opiekować i karmić inni, równocześnie oczekując od nich, że rozwiną się w taki sposób jak rozwijają się ludzkie istoty, które same spotykają się z życiowymi wyzwaniami.
Stale ignorowanym kluczem jest tutaj fakt, że stopień ubóstwa wśród czarnych małżeństw utrzymuje się na jedno-liczbowym poziomie od 1994 roku. Zachowania jak i fakty mają swoje znaczenie i to większe niż dominujące społeczne wizje czy polityczne imperia zbudowane na tych wizjach.
Niekoniecznie jest to temat zupełnie pozabiblijny. 😉
Przecież już w 3. rozdziale księgi Rodzaju, Bóg wyganiając człowieka z Edenu pokazuje, że życie w dobrobycie bez brania odpowiedzialności za swoje czyny nie wychodzi człowiekowi na dobre.
Można się dzisiaj tylko zastanawiać, co by się stało z ludzkością, gdyby dalej żyli wiecznie w Edenie, beż żadnych konsekwencji? Czy kiedykolwiek zwątpiliby w słowa Szatana, że są bogami ? Ile czasu zajmowaliby się czymś innym, niż grzeszeniem (bo przecież nie musieliby pracować na swoje utrzymanie)?