Category Archives: Pozostałe

Pozbywanie się Krzyża


POZBYWANIE SIĘ KRZYŻA

Vern Kuenzi.

Pan mówił do mnie trzy raz w ciągu ostatnich 6 lat o nieobecności krzyża w obecnej wizji i sprawach kościoła. Były to jedne z najsilniejszych i najbardziej wyraźnych rzeczy, jakie Pan kiedykolwiek do mnie powiedział. W czasie, gdy to do mnie mówił, oddzielił mnie na osobność, abym dokładnie pojął i aby nie było żadnych wątpliwości co do tego, że to On mówi i co powiedział.

Po raz pierwszy pod koniec 1996 roku na wielkim spotkaniu ewangelizacyjnym w tutaj, w Honolulu. Na tym spotkaniu, gdzie byli obecni najlepsi mówcy, najlepsi muzycy i kaznodziejskie przesłanie w dobrym nastroju i wezwanie do przodu do przyjęcia Jezusa jako Zbawiciela. Usiłowałem dopasować się do takiego przebiegu spotkania i zszedłem na dół pod scenę w nadziei, że będę mógł rozdać moje karty z dobrowolnym zobowiązaniem do finansowego wsparcia, lecz nie byłem skuteczny, więc bardzo zasmucony w swym duchu wróciłem na miejsce i siedziałem tam załamany aż do zakończenia spotkania. Myślałem, że jest coś nie tak ze mną. Nawet nic chciałem brać udziału przez następne dni w spotkaniach i leżałem w łóżku następnego ranka odarty z wszelkiego entuzjazmu. Zostałem więc bardzo zaskoczony, gdy Pan do mnie wyraźnie przemówił przez ostatni list Dawida Wilkersona i powiedział: „Oni pozbyli się krzyża”. Oczywiście, wszystko, co mamy najlepszego jeśli chodzi o ewangelizacyjne wysiłki nie liczy się zupełnie, jeśli pozbędziemy się krzyża. Może to wyglądać dobrze, brzmieć znakomicie, lecz ciągle to będzie drewno, siano i słoma. Krzyż jest mądrością i mocą Bożą, i bez niego więźniowie nadal pozostają  związani.

Około  dwóch lat później brałem udział w charyzmatycznym spotkaniu domowym w pobliżu mojego domu w Pearl City. Znałem zaproszonego kaznodzieję, znaki, cuda i prorocze wypowiedzi wydawały się płynąć swobodnie. Święci byli przewracani w Duchu, niektórzy ogłosili uzdrowienie. Następnego rana, gdy wstałem, wydało mi się tak, jakby Pan wyssał ze mnie całe duchowe życie. Miałem wrażenie, że nie przeżyję tego. Nigdy w życiu nie czułem takiej pustki. Leżała koło mnie broszurka (Free Grace Broadcaster – Rozgłośnia Darmowej Łaski), którą podniosłem do oczu i zacząłem czytać. Artykuł zaczynał się tytułem „Chwała Krzyża” i gdy zacząłem go czytać, czułem, jak życie wraca do mnie. Pan wyraźnie przemówił do mnie przez ten artykuł, mówiąc: „Niech cię Bóg strzeże, abyś się chlubił w czymkolwiek innym niż krzyż Jezusa Chrystusa”. Z pewnością chlubiłem tej nocy się wieloma innymi rzeczami  niż krzyż.

Ostatnio (połowa 2002 roku, około sierpnia) przeglądałem kilka książek napisanych przez najbardziej popularnych autorów, którzy trzymali się i nadzorowali aktualny apostolski/proroczy ruch. Wspólną ich wizją jest to, że kościół jest powołany do gruntownej rewizji politycznych, ekonomicznych, finansowych i edukacyjnych systemów tego kraju, zanim powróci Jezus. Czułem się postawiony tak bardzo obok tej wizji, że miałem przez kilka dni niepokój i znowu zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. Próbowałem kupić jedną z tych książek sprzedawanych w chrześcijańskiej księgarni, w której ją wertowałem, ale kasa nie działała i wróciłem do domu z jakimś oporem w duchu. Następnego dnia wróciłem te tej księgarni i wziąłem ponownie do ręki tą samą książkę, czytając jej fragmenty. Poprosiłem Pana, by pokazał mi, gdzie błądzę i prosiłem, aby zachował mnie od zwiedzenia. Nagle Pan zdawało się, że Pan powiedział:  „Gdzie jest centralizm krzyża tej wizji?”

Trzy razy Pan mówił do mnie surowo o tych rzeczach, które wydają się być „dobre” i we wszystkich trzech przypadkach, problemem, który On zidentyfikował, była nieobecność krzyża. W tych trzech przypadkach ból tego doświadczenia był bardzo rzeczywisty. Wierzę obecnie, że był to ból  towarzyszący rodzeniu.

Jakkolwiek „dobre” może wydawać się naprawianie ekonomicznych, prawnych, finansowych i edukacyjnych systemów przed powrotem Jezusa, to nie jest o ostatnie zdanie, które zapisuje Biblia… Widzimy resztkę świętych, którzy pokonują szatana przez krew Baranka, słowo swego świadectwa i nie umiłowanie swego życia, aż na śmierć. Księga Daniela kończy się mówiąc, że koniec naszych czasów nadejdzie, gdy moc świętych ludzi zostanie rozbita. Widzimy migawkę tego w życiu dwóch świadków z Księgi Objawienia  11.

Tak więc, księgi Daniela i Objawienia osadzają prawdziwą wizję dla kościoła na koniec tego wieku, a tą wizją nie jest zwycięstwo w światowym sensie, lecz zwycięstwo przez demonstrację mądrości i mocy krzyża. Przeznaczeniem prawdziwej resztka kościoła jest iść za Jezusem i chodzić drogą cierpiącego sługi. Boży wieczny cel to zaangażowanie Jego świętych w pokonanie diabła, a to zwycięstwo zostanie osiągnięte wyłącznie wtedy, gdy kościół będzie chodził demonstrując  mądrość i moc krzyża…

Sami siebie oszukujemy podobnie jak naród Izraelski 2000 lat temu, gdy oczekiwali na politycznego mesjasza. Jezus nie przyszedł pokonać Rzym, a przeznaczeniem resztki kościoła nie jest pokonanie Babilonu, lecz wyjściez niego. Świadectwo kościoła w środku Babilony spowoduje uwolnienie więźniów.

Niebezpieczeństwo posiadania wizji, które jest odrobinę obok celu jest takie, że może spowodować iż staniemy po złej stronie. Antychryst nie zamierza przyjść w czerwonym kubraczku z trąbami. Przyjdzie jako zwodziciel i fałszywka. Naturą podróbki jest to, że jest bardzo podobna do tego, co naśladuje, lecz nie jest tym w rzeczywistości. On zamierza przyjść z planami „dobrych” rzeczy, lecz będą to rzeczy, które będę robione bez krzyża.

Plan diabła jest bardzo prosty. Jeśli uda mu się naszą wizję troszkę odchylić od centrum pozbywając jej centralizmu krzyża, ma zapewnione zwycięstwo, ponieważ nie będziemy wtedy ustawieni we pozycji odpowiedniej do demonstrowania mądrościi mocy krzyża w naszym życiu.

Głównym czynnikiem rozdzielającym końca tego czasu będzie stosunek do krzyża Jezusa Chrystusa. Ci, którzy uchwycą się go tak, jak ich Duch Święty prowadzi, zwyciężą. Ci, którzy tego nie zrobią, będą polegać na ludzkich możliwościach i zrozumieniu, odpadną. Jeśli nasz grzech i nasze upadki nie doprowadzą nas do miejsca totalnej świadomości, że ani jedna dobra rzecz nie ma miejsca w naszym ciele to znaczy, że zmarnujemy tą pracę, którą Pan chce w nas wykonać. Paweł doszedł do tego, że zdawał sobie sprawę z tego, że jest pierwszym z grzeszników, i że nie ma w nim nic dobrego, i że nie może się niczym innych chlubić, jak tylko krzyżem Jezusa Chrystusa. Paweł wypowiadał słowa nie w mądrości, lecz w słabości, strachu i z drżeniem, a on sam uznawał to, że wyłącznie przez łaskę i miłosierdzie Boże i moc Ducha Świętego mógł  zaoferować cokolwiek wartościowego umierającemu światu wokół niego.

Nadchodzące na ziemię wydarzenia w tych dnia mają za zadanie oczyszczenie kościoła i wiążą się z bólami porodowymi. To z wielkiego ucisku powstanie ten wielki tłum, który wyprał swoje szaty i wybielił się we krwi Baranka. Musimy zrozumieć, że w tym procesie bierze udział skończona miłość Boża, nie Jego gniew. Jego gniew będzie szedł za wielkim uciskiem i będzie bezpośrednio  zwrócony na tych, którzy nie będą pokutować.

Słyszałem kiedyś mężczyznę głoszącego w telewizji, który mówił: „Bóg nigdy by nie zrobił czegoś takiego Swojej Oblubienicy” (odnosił się do pytania o jej przejście przez wielki ucisk). Nie zrozumiał dzieła krzyża w doskonaleniu  świętych. W swej doktrynie pozbył się krzyża.

Święci! Nie róbmy tego błędu. Raczej uchwyćmy się krzyża, zamiast pozbywać się go. Nieustannie trwajmy w uchwycie żarliwej miłości Ojca, aby nasza miłość nie ostygła. Kochamy Go, ponieważ On pierwszy nas umiłował i kochamy Go nadal oraz innych, wtedy gdy trwamy żyjąc w Jego miłości. Zwycięscy będą ludźmi miłującymi, a cała chwała niech należy do Pana!

создание раскрутка сайта реклама сайтов

Cierpliwość jest konieczna do powodzenia

Rick Renner 

www.renner.org

Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu;kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć,że On istnieje i że nagradza tych, którzy Go (cierpliwie) szukają
Hebr. 11:6

Niektórzy są po prostu leniwi i właśnie dlatego nigdy niczego nie osiągają w życiu. Oskarżają o ten brak powodzenia wszystko, oprócz siebie samych, lecz Bóg nie ma względu na osobę. To, co robi dla jednego, zrobi i dla wszystkich. Kluczowy czynnik, który powoduje różnicę, nie dotyczy Boga, lecz poziomu osobistej determinacji oraz pragnienia zrobienia wszystkiego, co konieczne, aby osiągnąć powodzenie. 

Może to być trudne do przyjęcia, lecz ostatecznie wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za nasz sukces czy jego brak. Wszyscy posiadamy te same obietnice, tą samą wiarę, tą samą moc, tego samego Ducha i tego samego Jezusa, który siedzi po prawicy Bożej, aby wstawiać się za nami (Hebr. 7:25). Główną rzeczą, która decyduje o tym, kto odnosi sukces, a kto nie, jest postawa.
Musisz chcieć powodzenia po to, aby go otrzymać. Nie fruwa ono z chmurami, a wymaga ciężkiej pracy, aby go osiągnąć. Ponieważ większość ludzi jest chętna do wykonywania tylko przeciętnej pracy, zbierają też i przeciętne wyniki. Aby osiągnąć super wyniki, należy wykonać super pracę, być głęboko oddanym zadaniu i chcieć zrobić wszystko, cokolwiek jest konieczne do zrealizowania celu i aspiracji.  

W Liście do Hebrajczyków 11:5 czytamy, że Bóg „odpłaca tym, którzy go cierpliwie szukają”. Zgodnie z tym słowem, Bóg nagradza cierpliwość. Ten wers mówi, że Bóg nagradza cierpliwego poszukiwacza. 

Cierpliwość jest konieczna, aby osiągnąć każdy sukces. Zwrot „cierpliwieszukać” w Hebr. 11:6 pochodzi z greckiego słowa ekzeteo, które niesie ze sobą ogromny zasób znaczeń. Oznacza ono: gorliwe szukanie czegoś z całego czyjegoś serca, siłę i moc. Przedstawia ono obraz kogoś, kto szuka czegoś z pasją i jest zdecydowany zużyć całe wszystkie swoje siły w tym poszukiwaniu.Ponieważ słowo ekzeteo przedstawia tak ogromny wysiłek, zawiera się w tym również idea bycia  ciężko zapracowanym, troskliwym, zajętym, stałym i upartym w robieniu czegoś. 

Mówi nam to, że Hebr 11:6 oznacza: 

„Bóg nagradza tych, którzy zwracają swoje serca, siłę i moc do szukania Go. Ci, którzy są tak oddani, że są całkowicie wyczerpani z własnych naturalnych sił w poszukiwaniu Go – oni znajdą to, czego szukają!”Widzisz, musisz być cierpliwy, aby otrzymać nagrodę od Boga, tak więc nie powinno cię dziwić, że cierpliwość jest konieczna do tego, aby można było osiągnąć powodzenie w jakiejkolwiek dziedzinie życia. To jest faktem, że leniwa i niedbała postawa nigdy nie zaprowadzi cię tam, gdzie chcesz iść.  

Jeśli potraktujesz swoje życiowe zadanie lekko – podejdziesz do niego swobodną, lekką, łatwą i przyjemną postawą – nigdy nie zajdziesz daleko w wypełnieniu swego powołania czy marzenia. Żyj jak ślimak, a będziesz jadł brud ziemi przez resztę swego życia.
Jeśli poważnie bierzesz powodzenie w życiu, będziesz musiał dostosować poziom swego oddania i skupić pełną uwagę na tym, do czego Bóg cię powołał. Cierpliwość nie może być poboczną sprawą. Twoje zadanie musi mieć twoje pełne względy, niepodzieloną uwagę i pełną duchową i mentalną koncentrację. Musisz zanurzyć się sam w wierze, modlitwie i rozważaniu Bożego powołania nad twoim życiem. Żadne zakłócenia nie są dopuszczalne.  

Osiągnięcie jakiegokolwiek celu wymaga ciężkiej pracy, a narzekanie na ciężką pracę nie spowoduje, że będzie ona lżejsza. Bądź więc stały w swym poświęceniu. Nie ustępuj! Bądź uparty i nieugięty nawet w obliczu opozycji, dopóki cel nie zostanie osiągnięty. Twoja konsekwencja i determinacja odtrącą siły piekła i zdobędą zwycięstwo, którego pragniesz!

MOJA MODLITWA
Panie, proszę Cię, abyś pomógł mi poważniej podchodzić do tego, gdy będę podnosił poziom mego oddania. Pomóż mi poświęcić całą uwagę temu, do czego mnie powołałeś. Zdaję sobie sprawę z tego, że cierpliwość nie może być drugorzędną sprawą w moim życiu. Abym mógł osiągnąć powodzenie w tym, co mi nakazałeś robić, muszę poświęci temu całą, niepodzielną uwagę, całe duchowe i umysłowe skupienie. Lecz tylko dzięki boskiej energii Ducha Świętego napędzającego mnie do przodu mogę naciskać ku wyższemu poziomowi oddania. Gdy zmierzam w górę, ku temu wszystkiemu, czym Ty chcesz, abym był, proszę o Twoją boską pomoc.

W Imieniu Jezusa!

MOJE WYZNANIE NA DZIŚ
Zgadzam się z tym, że Bóg nie ma względu na osoby, że to, co robi dla jednej osoby, zrobi dla wszystkich. Każdy wierzący posiada te same obietnice, tą samą wiarę, tą samą moc, tego samego Ducha i tego samego Jezusa, który zasiada po prawicy Bożej, wstawiając się za nami. Te obietnice dziś do mnie należą. Ponieważ decyduję się włożyć całe swoje serce w wyznaczone mi zadanie i wykonać coś więcej niż przeciętną pracę, wiem, że będę zbierał więcej niż przeciętne wyniki! Jestem głęboko oddany temu zadaniu i pragnę zrobić wszystko, cokolwiek jest potrzebne, aby zrealizować cele i aspiracje, które Bóg mi dał.

Ogłaszam to przez wiarę w imieniu Jezusa!

PYTANIA DO PRZEMYŚLENIA:

  1. Czy  uważasz, że cierpliwie szukasz Pana w taki sposób, który przyniesie powodzenie w każdej dziedzinie twojego życia?

  2. Jeśli szczerze oceniasz swoje życie, jakie jego dziedziny potrzebują więcej cierpliwości? Spisz je sobie i niech będą przedmiotem modlitwy. 

  3. Czy inni ludzie powiedzieliby, że jesteś zdeterminowany i oddany, czy też, że poświęcasz się tylko połowicznie zadanym ci projektom?

раскрутка

Światło w tobie

Logo

Smith  Alan

Matt. 5:15-16
Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Czy twoje światło świeci i oświetla wszystkich ludzi, czy też ukryłeś je pod koszem w twoim sercu? Czy wierzysz i uchwycisz się tej nowej „koncepcji” dotyczącej ciebie: koncepcji twojego światła świecącego przed ludźmi? Wiesz, chodzi o to czy świecisz i promieniujesz światłem ponad twoją rzeczywistością? Czy twoje światło tak świeci, że inni mogą dostrzec drogę, którą powinni pójść? Zgodnie z tym fragmentem Pisma z Ewangelii Mateusza, każdy kto zaufał Chrystusowi otrzymał to „światło” i to „światło” promieniuje. Gdzie jest to „światło” w tobie, gdy skąd ono wychodzi? W poszukiwaniu odpowiedzi spójrzmy bliżej na Pismo.

2 Kor. 4:6: Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym.

To jest absolutnie niesamowite! Sam Bóg rozpalił to „światło” a jego miejscem jest twoje serce. Jest to Boże dzieło i ON porównuje to umieszczenie światła do światła stworzenia. Tak wiec, Jego „światło” jest w tobie, będzie twórczym „światłem”. To twórcze „światło” jest pełne poznanie Bożej chwały, co jest widoczne na obliczu Jezusa Chrystusa. Twoja twarz jest miejsce eksportu tej „energii światła”, które jest w tobie. Jak twoje miejsce 'eksportu’ wygląda? Czy twoja twarz odzwierciedla ciemność czy jest miejscem, które promieniuje „światłem”? Jak to „światło” może wzrastać w tobie, aż będzie tak wielkie, że będzie świecić przez twoją twarz?

To światło pochodzi z twojego „wewnętrznego człowieka”; twojego „serca”. Jest to miejsce w twojej podświadomości i najgłębszej części twojej istoty. Tutaj, przechowywane są wszystkie automatyczne funkcje twojego organizmu takie jak: oddychanie czy bicie serca. Możesz przechowywać w tej części twojej istoty wyuczone zachowania takie jak: gra na pianinie czy pisanie. Te wszystkie funkcje mogą stać się automatyczne. Nie przechodzą przez twoją świadomość przed pojawieniem się w rzeczywistości.

Być może kiedyś zrobiłeś coś, co chciałbyś, żeby się nie stało. Mogłeś zareagować w taki sposób: „Och, po prostu nie myślałem, co robię. To niemożliwe”. Musisz myśleć, zanim zadziałasz; lecz takie myślenie może pochodzić z twojej podświadomości, z „wewnętrznego człowieka”. Przez cały dzień reagujesz na ludzi i sytuacji i zastanawiasz się dlaczego nie jesteś bardziej skuteczny czy nie masz więcej powodzenia w tym wszystkim. Chciałbym zasugerować to, że twój „wewnętrzny człowiek” czy twoja podświadomość żyje twoim życiem bardziej niż „zewnętrzny człowiek” czy świadomość. Podświadomość jest głośniejsza niż sądzisz! Informacje, które są przechowywane w podświadomości będą wychodzić nie dyskutując ze świadomością; one po prostu wychodzą. Pamiętaj o tym, że twoja świadomość dodaje do twojego „wewnętrznego człowieka” informacje, które uważa za „prawdę”, bez względu na to czy są prawdziwe, czy nie. Ona przechowuje je i używa ich, gdy umysł potrzebuje reakcji. To dlatego apostoł Paweł mówi nam, abyśmy odnowili umysły, czy odświeżyli, nowymi ideami opartymi na prawdzie i wierze. Nie chcesz, aby twoje „śmierdzące myślenie” (stinking-thinking”) kontrolowało twoje życie; wręcz przeciwnie, chcesz, aby Boże światło zostało w tobie umieszczone, aby je kontrolować. Chcesz „promieniować”, a nie „agitować”. Bez myślenia, możesz „emitować’ swoją twarzą to, co jest w sercu, jeśli twój wewnętrzny człowiek nie ukrywa tego światła Bożego pod koszem.

Ten wewnętrzny człowiek powinien być centrum twojej istoty, miejscem, gdzie twoje prawdziwe ego mieszka i kwitnie. To tam „światło” Boże, Jego Syn, czy słońce, świeci przed tobą dniem i nocą. To w tym miejscu, cała energia tego „światła” jest rozprowadzana po całym ciele.

Gdy owo „światło” świeci, rzeczywiście wytwarza energię, która jest emitowana przez twojego ducha, duszę i ciało; i ta energia może dać uzdrowienie duchowi, duszy i ciału. W miarę jak osiąga coraz wyższe poziomy, nie da się jej utrzymać i gdy uchodzi, staje się widoczna na twarzy. To właśnie tutaj inni ludzie wokół ciebie widzą i czują to cudowne „światło” pokoju i poczucia bezpieczeństwa. To duchowe promieniowanie będzie miało skutek przyciągający: duchowy magnetyzm. Nie jesteś w stanie powstrzymać tego. Podobnie jak Jezus, gdy chodził po tej ziemi, nic nie mógł na to poradzić, lecz przyciągał tłumy ludzi poszukujących chwały, która świeciła na Jego twarzy. Jego kubek przelewał się „światłem” czy energią i mocą Bożą. Sama obecność takiej osoby, która promieniuje mocą i światłem Bożym będzie uspokajała najtrudniejsze sytuacje. „Promieniujące” życie wnosi zdrowie do „promieniującej” osoby, jak też i tym znajdującym się wokół niej.

Jeśli to „światło” jest zakryte lub zasłonięte przez „strach”, moc i energia, które są wytwarzana zaczną zanikać. Strach, przeciwnik światła, musi zostać zniszczony za wszelką cenę. Gdy „światło” zaczyna niknąć, powoduje, że duch, dusza i ciało gmatwają się, są zmęczone i chore. Przepływ tej promieniującej mocy został zakłócony, powodując chaos w całym ciele. Wierzę, że to dlatego choroby i słabości uzyskują swoje miejsce w ciele. Energia wytwarzana przez wewnętrzne światło Boże jest jak „słońce” w ciele. Jest źródłem wiecznego życia danego człowiekowi. Podobnie jak ciało potrzebuje słońca na zewnątrz, aby uzyskać pewne witaminy, tak i wewnętrzny człowiek potrzebuje wewnętrznego Bożego światła. To światło nazywa się „Jezus, Boży Syn”. Pismo mówi o strachu i o tym, że strach nie pochodzi od Boga. Spójrzmy dalej.

2 Tym. 1:7: Ponieważ nie dał nam Bóg ducha bojaźni; lecz ducha mocy, miłości i trzeźwego myślenia.

Widzisz to? Bóg daje nam moc, miłość i trzeźwy umysł. To wszystko jest przechowywane w „wewnętrznym człowieku”, aby przynieść zdrowie; „moc” dla ducha; „miłość” dla duszy i „trzeźwy umysł” dla ciała. Trzeźwy umysł napełniony miłością i mocą będzie promieniował zdrowiem na całe ciało. Gdy to „światło” zostaje zindywidualizowane, po jednej osobie na raz, to wtedy przynosi unikalną, duchową dynamikę dla grupy ludzi. Zapala się wtedy zbiorowa światło i moc, które mogą rozmiękczyć nawet najbardziej zatwardziałe serca i uzdrowić złamanego ducha jednostek, miast i całych krajów, w ciągu jednego dnia na całej ziemi.

Twój „wewnętrzny człowiek” jest nowym początkiem. Twoje świadome myśli są programowane przez „wewnętrznego człowieka” codziennie. Musisz wziąć te myśli w niewolę, są one paliwem dla wewnętrznego światła. Rodzaj tych myśli decyduje o tym czy twoje „światło” będzie świeciło, czy będzie ukryte. Pamiętaj, co Jezus mówił o tym świetle. Powiedział, że ma ono oświecać cały dom: 
Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu.

Zostałeś zaproszony: niech twoje światło świeci przed ludźmi. Im więcej świecisz, tym więcej energii będzie promieniować; energia zachęty, nadziei, uzdrowienia i śmiałości.

Musisz być świadom tego, że to „światło”, zostało umieszczone w każdym wierzącym. Owa świadomość wewnętrznego „światła” zniszczy wszelki strach i doprowadzi do harmonii w fizycznym ciele i na tej ziemi. Lecz sama świadomość niczego nie zrobi. Musisz zacząć przekazywać to „światło”, a robi się to przez praktykę. Podobnie jak sportowiec jest coraz lepszy w miarę praktyki, tak i Ciało Chrystusa przekazuje coraz więcej „światła”, mocy Bożej, gdy ćwiczymy to każdego dnia.

Modlę się o to, aby ten nasz „wewnętrzny człowiek” stał się jednym z Bogiem, chodząc i rozmawiając z Nim. Nasze akcje i reakcje będą automatycznie wypływać z tego „wewnętrznego człowieka”, który upodabnia się do Syna Żyjącego Boga.

Wiele Błogosławieństwa

Alanсайта

Cierpienie a Boża Chwała


Don Walker

drwalker08 @   gmail.com

Biblia ma bardzo wiele do powiedzenia na temat cierpienia. W rzeczywistości, wszędzie, gdziekolwiek byśmy nie otworzyli Pisma czy to w Starym, czy Nowym Testamencie, Bóg mówi do nas o prawdziwości cierpienia. Czy jest cierpienie? Cierpienie to coś całkiem prostego: To jest to, czego nie lubisz. To wszystko. Może to być cierpienie fizyczne, a może psychiczne/emocjonalne, lecz jest cierpieniem, ponieważ nie lubisz tego. Gdybyś je lubi, to nie byłoby to naprawdę cierpieniem. Nie lubimy cierpienia, ponieważ jest cierpieniem, lecz Biblia mówi nam, że cierpienie jest koniczną jakością, bez której nie można posiąść „chwały”.


Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli.
(Rom. 8:16-17)

Jeśli cierpienie jest środkiem, którego Bóg używa, aby sprowadzić na nas chwałę, musimy zadać następujące pytanie: Czym jest chwała Boża? Przez całe moje chrześcijańskie życie słyszałem ludzi mówiących o chwale Bożej i o tym, że Bóg chce manifestować Swoją chwałę w Swoim ludzie, lecz gdy pada pytanie: „Jak wygląda zamanifestowana Chwała Boża?” generalnie zapada milczenie, a przyczyna jest taka, że uczyniliśmy z „Bożej Chwały” coś znacznie bardziej abstrakcyjnego niż pokazuje nam Biblia.

W II Moj. 33:18, możesz chce zobaczyć Bożą chwałę. Bóg mówi do Mojżesza: 

Sprawię, że całe dostojeństwo moje przejdzie przed tobą, i ogłoszę imię „Pan” przed tobą, i zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, i zlituję się, nad kim się zlituję. Nadto powiedział: Nie możesz oglądać oblicza mojego, gdyż nie może mnie człowiek oglądać i pozostać przy życiu. I rzekł Pan: Oto miejsce przy mnie. Stań na skale. A gdy przechodzić będzie chwała moja, postawię cię w rozpadlinie skalnej i osłonię cię dłonią moją, aż przejdę, A gdy usunę dłoń moją, ujrzysz mnie z tyłu, oblicza mojego oglądać nie można (II Moj. 33:19-23).


W II Moj. 34 Bóg objawia się Mojżeszowi a wers 6 mówi nam bardzo interesującą rzecz, które daje bardzo szczególne zrozumienie Bożej chwały.
Wtedy Pan przeszedł obok niego, a on zawołał: Panie, Panie, Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, Zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech, nie pozostawiający w żadnym razie bez kary, lecz nawiedzający winę ojców na synach i na wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia! (II Moj. 34:6-7).


Oto mamy tutaj opis Samego Boga w postaci listy siedmiu Jego cech:

1) Miłosierny

2) Łaskawy

3) Nieskory do gniewu

4) Bogaty w łaskę

5) Wierny

6) Przebaczający

7) Sprawiedliwy

Bóg objawił Swoją chwałę w cechach Swego charakteru. Tu nie ma nic mistycznego i jeśli kościół ma manifestować Bożą chwałę to właśnie to będzie widoczne – te siedem cech. Manifestowanie Bożej chwały to nie jest świetlice ogniki wychodzące z czubków palców, lecz jest to odzwierciedlenie charakteru Boga. Gdy Paweł mówi nam w Liście do Rzymian 3:23, że;  wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, to do czego się odnosi? Ogłasza, że nie wszystkim nam brakuje wiele do tych siedmiu cech, które objawia Boża natura.

Dla nas jako wierzących, „chwała” już została nam dana w Chrystusie przez Ducha Świętego (Jn 17:22), lecz zarówno zbiorowo, jako kościół, jak i indywidualnie, często nie dostajemy do tej chwały. Jak pisze Paweł: mamy ten skarb w naczyniach glinianych (II Kor. 4:7). Lecz wierzący, podobnie jak te „naczynia” niesione przez 300 wojowników Gedeona, muszą zostać rozbici, aby światło w nich zawarte mogło zaświecić na zewnątrz. Tu właśnie jest miejsce na cierpienie, jest ono Bożym środkiem „rozbijania naczyń” po to, aby Jego chwała mogła zostać objawiona, jeśli tylko we właściwy sposób zareagujemy. Paul Billheimer, w swej książce „Don’t Waste Your Sorrows: A Study in Sainthood and Suffering” (Nie marnuj twoich smutków: Studium świętości i cierpienia”) stwierdza: „Nikt, nigdy nie staje się święty bez cierpienia, ponieważ cierpienie, właściwie przyjęte, jest drogą do chwały”.

Wierzę, że Piotr mówi dokładnie to samo w swym Pierwszym Liście, gdy stwierdza:  Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu Ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili. Błogosławieni jesteście, jeśli was znieważają dla imienia Chrystusowego, gdyż Duch chwały, Duch Boży, spoczywa na was  (I Ptr. 4:12-14). Później, Piotr, w tym samym liście mówi o sobie jako o świadku cierpień Chrystusowych oraz współuczestniku chwały, która ma się objawić

Paweł pisze tak:
W Liście do Rzymian 8:18: Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić.
W II Kor. 4:17:Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały,W II Tym. 2:12: Jeśli z nim wytrwamy, z nim też królować będziemy; (W ang. wersji jest: „Jeśli z nim cierpimy, z nim też królować będziemy” – przyp,tłum.)

Dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ z godnie ze Słowem zawartym w Liście do Rzymian 5:3-5 cierpienie buduje pobożny charakter, a charakter jest warunkiem koniecznym do panowania. Skoro nie ma możliwości rozwoju charakteru bez cierpienia to cierpienie jest niezbędnym przygotowaniem do panowania.

Niech Bóg uzdolni nas do uchwycenia się cierpienia, aby charakter Chrystusa (Boża chwała) mógł się w nas objawiać.

 раскрутка

Spoza łodzi

logo

SPOZA ŁODZI!

David Orton

 a oni myśleli, że widzą ducha Mk 6:49

Jezusa nauczającego na górze, znali; Jezusa karmiącego 5000, a nawet wzbudzającego martwych, znali!

Lecz ta nowa i dziwna manifestacja? Jezus osobiście nakazał uczniom udać się łodzią na drugi brzeg jeziora. Wraz z wieczorem nadeszła burza i byli ’utrudzeni’ wiosłowaniem, ponieważ wiatr był przeciwnym (p. Mk 6:48).

Greckie słowo przetłumaczone tutaj jako „utrudzeni” to basanizo , oznaczające: próbować, torturować, uciskać.

Oto obraz zachodniego ewangelicznego/zielonoświątkowego kościoła. Z przeciwnymi wiatrami post modernistycznego świata jest już „utrudzony wiosłowaniem”. Pomimo wszystkich swoich zdolności, jako wytrawni rybacy, świetni żeglarze z doświadczeniem zdobytym w sztormach wiedzą, że te wiatry są zbyt silne. Podobnie jak owi uczniowie współczesny kościół wytęża wszystkie swoje siły, umiejętności, wyszkolenie, aby wypełnić daną mu misję lecz przy wszystkich dostępnych zasobach nie jest w stanie poruszać się do przodu. W ostatnim czasie kościół Australii (mierzony uczestnictwem w niedzielnych nabożeństwach) podupadł o 12%, kościół Wielkiej Brytanii o 26%, a Ameryka Północna nie ma się wiele lepiej. Pod każdym możliwym względem współczesny zachodni kościół jest w „ucisku”.

Podobnie jak wtedy, Jezus przychodzi do niego o czwartej straży nocnej (między 3-6 rano) ? w najciemniejszej godzinie przed wschodem (p. Mk 6:48). Noc zleciała na wytężonej, bezowocnej pracy. Wyczerpani uczniowie są na skraju rezygnacji, lecz jest to straż, o której przychodzi Jezus, straż tuż przed wschodem, przed nowym dniem.

Mam dwuczęściowe pytanie – skąd On przychodzi i jak przychodzi?

Odpowiedź jest następująca: Pan przychodzi „spoza łodzi” i w „nowy sposób” (z czymś nowym).

Dla kościoła jest to najgorszy czas, a jednak najlepszy. Jest to godzina wielkiej próby i ciemności z jednej strony, lecz z drugiej, jedno z największych nawiedzeń i czas nowych początków.

W najciemniejszej godzinie kościoła Jezus przychodzi do niego z nową manifestacją boskiej mocy i celu, lecz kościół jest ograniczany przez swoją siłę i struktury. Polega na sobie i czuje się bezpiecznie w swym stworzonym przez ludzi systemie. Jest mu błogo w tym stanie i jest tak skupiony na sztormie i swoich własnych wysiłkach, – na fizycznych i doznaniowych rzeczach – że jest całkowicie zaskoczony. Jezus pojawia się, idąc po wodzie. Jest to coś tak daleko spoza ich ograniczonego pola doświadczeń, że natychmiast dochodzą do wniosku, że to jest duch! Jakże mógłby to być Bóg? Jest poza ich „łodzią” – uczynionego przez człowieka naczynia – spoza ludzkiego projektu, inżynierii i struktur!

A nie tylko to, jest to całkowicie „nowa rzecz” – Jezusa uzdrawiającego chorych, znali; Jezus karmiący 5000 ludzi, jest OK; ale to? Co to jest? To jest coś nieznanego, niemożliwego, zaprzeczającego naturalnym prawom, na których oni polegali, aby przetrwać. Łodzie są tak zaprojektowane, aby pływać po wodzie i tu właśnie się znajdowali! Takwięc, doszli do wniosku, że jest to 'fantom’ – 'duch’ (greckie  fantasma ). Ta manifestacja nie tylko nie była z Boga, ona nie miała „substancji” – nie była realna – to był albo jakiś wymysł wyobraźni, albo coś z eterycznego świata duchów.

Nie tylko błędnie rozumieli to nowe nawiedzenie Boże jako coś nie mające substancji (materii); lecz zareagowali na to strachem. W jednej chwili ci pewni siebie, zaprawieni rybacy zostali zredukowani do nędznego przestraszonego okrzyku strachu! (Mk 6:49/50).

Paralele są oczywiste. To nowe nawiedzenie zbliża się do nas „spoza łodzi”. Nagłe, zaskakujące objawienie Chrystusa przychodzi do nas i przychodzi z rzucanego burzą morza ludzi – z tumultu narodów. Bóg niebios pracuje na Swojej ziemi. Pracuje przez wzdychanie stworzenia – przez niemal niewyrażalne wołanie serca w sztuce i mediach –  przez każdy możliwy polityczny i biznesowy pościg za „gongiem zwycięstwa”. On przychodzi idąc po tym oceanie zmian stworzenia poddając go Sobie, w miarę jak historia porusza się ku pełnemu objawieniu jego synów i ostatecznego uwolnienia stworzenia z więzów.

Podobnie jak to zrobił w 'Rewolucji dla Jezusa’ lat 60tych i 70tych, Bóg ponownie nawiedzi młodzieżowe kultury i kontr-kultury, lecz tym razem, On będzie tym, który 'zakwasi cały zaczyn’ – będą całkowicie pochwyceni i zwrócą się, aby służyć Królowi. On również przeniknie i pokona bogactwa narodów powodując, że przeleją się one do Jego domu, rozszerzając Jego królestwo na wszystkie ludy, języki i plemiona. Każdy bałwan upadnie – fałszywe religie, ideologie i filozofie będą rozbite w pył przez ciężar nadchodzącego nawiedzenia. Lecz to nawiedzenie przyjdzie „spoza łodzi” – spoza normalnych struktur i schematów współczesnego kościoła.

W pierwszej chwili, ci w łodzi okrzyknęli, że to nawiedzenie nie jest materialne ? jest fantomem – przejściową mgłą, bez konsekwencji. Porównując, ich łódź zaprojektowana i wykonana przez ludzi jest o wiele bardziej materialna niż to, co się pojawiło. Mogą czuć ją, widzieć a nawet wiosłować! Uczniowie wierzą nawet w to, że są w stanie ją kontrolować – pomijając te przygniatające siły natury!

Zareagowali również strachem. Każdy strach przed burzą zostanie całkowicie pochłonięty przez strach przed nieznanym, a w szczególności przez ich strach przed tym co nadnaturalne. Spowoduje on odrzucenie tego poruszenia Bożego. Nawet wielu z tych, którzy obecnie prowadzą sieci nowych ruchów misyjnych, pastorskiej jedności czy nawet tak zwanych 'apostolskich’ odrzucą ze je strachem i przylgną do łodzi – do struktur i wzorów oferujących bardziej namacalne bezpieczeństwo.

Lecz niektórzy, podobnie jak Piotr, będą pobudzeni w sercach i na słowo Pana wyjdą z łodzi, aby iść do Niego (p. Mat. 14:28/29). Będą nieodparcie pociągani od znanych wzorców i struktur ku Niemu i w ten sposób, wychodząc z nich, wejdą w nową rzeczywistość wolności – w cudowność. Rzeczywistość chodzenia po wodzie, gdzie będą już rządzeni przez zmysłowe poznanie i naturalne wnioskowanie! Oddzielą siebie od reszty uczniów przez swoje nieustraszone pragnienie bycia z Nim – aby wyjść „na zewnątrz łodzi” i wejść w „nowe rzeczy”. Będą cierpieć z nim poza bramą, znosząc pohańbienie poza obozem (Heb 13:12, 13). Badania historii przebudzeń i przychodzenia Samego Chrystusa wymownie uczą nas, że nawiedzenia Boże przychodzą najmniej spodziewanymi drogami i zazwyczaj przez tych, którzy się nie liczą w religijnych systemach.

Dzięki temu nawiedzeniu kościół zostanie oczyszczony z ludzkiej kontroli. „Fenomen chrześcijan poza kościołem” (trend komentowany przez wielu, który powoduje, że tysiące dojrzałych wierzących opuszcza instytucjonalne struktury kościołów) jest jednym z aspektów tego – jedną ze zmian starego w nowe. Moim zdanie te masy ludzi „trzymają się wzoru” oczekując na pełne ujawnienie się „nowej rzeczy”. Instytucjonalny kościół nauczy się tego, że jego struktury i wzory nie mogą przyciągnąć nawiedzenia.

W rzeczywistości, Jezus chciał ich wyminąć (Mk 6:48). Oczekiwał na pewną szczególną ich reakcję, a odezwał się tylko ich krzyk desperacji i strachu, i na to zareagował. Zrobił to dwojako. Po pierwsze: powiedział do nich, upewniając ich, że ta „nowa rzecz” jest manifestacją Jego Samego i po drugie: wsiadł do łodzi! (Mk 6:49, 50). Zbliżające się nawiedzenie Boże wtargnie w struktury kościoła i wykorzysta je do Swoich własnych celów. Lecz wyłącznie wtedy, gdy kościół dojdzie do kresu swoich możliwości i zakrzyknie, a wtedy, z boskim impetem łódź w nadnaturalny sposób zostanie przeniesiona do jej celu przeznaczenia (Jn. 6:21). Wejdą do miasti na rynki, gdzie wielu rozpozna Jezusa i zostanie uzdrowionych (Mk 6:53-56).

Czy słyszymy, co Duch mówi do kościoła? 

Nawiedzenie nadchodzi z poza istniejących struktur i wzorców kościelnych zachowań. Zmieni ono nas bez względu na to czy wyjdziemy do Niego poza łódź, czy pozostaniemy przy bezpieczeństwie po ludzku skleconych struktur. Czy to możliwe, aby wielu spośród nas, którzy 'pracujemy w sieci’ tylko po to, aby zmienić konfigurację starego – zwyczajnie zmienia tylko układ obecnych struktur? To jest nowe poruszenie tak radykalnie odmienne, że potrzebujemy wyjść z tego, gdzie obecnie tkwimy. Będzie to reformacja, która odwróci nas od naszego uzależnienia od struktur ku osobie Jezusa – i ku zasadzie wcielenia – cudownej rzeczywistości Boga manifestującego się w ludzkim ciele.

Będziemy postawieni wobec wyboru wyjście ku Jego 'obecności’ lub pozostania w naszych „wzorcach”.

Sprawa dotyczy kontroli. Czy będziemy się  jej trzymać, męcząc się naszymi własnymi siłami, czy też pozwolimy temu odejść, uciekając wyłącznie do niego?

Wybór należy do ciebie.

————————————–

ZGODA NA PRZEDRUK:

Wolno kopiować i przekazywać ten artykuł  pod warunkiem zaopatrzenia go w pełne informacje o źródle pochodzenia tj. Służbie Lifemessenger. Dziękujemy.

Copyright © 2004 David Orton

 сайт

Syndrom Judasza


Don Walker

drwalker08@gmail.com

Judasz, jako jeden z uczniów Jezusa, chodził codziennie z Żywą Prawdą, był naocznym świadkiem wielu cudów dokonywanych przez Pana. Słyszał jak Jezus nauczał zarówno tłumy jak i Swoją małą grupę uczniów. Na końcu jednak był zdolny do zdrady Jezusa i odrzucenia Prawdy, a ostatecznym akcie samo zagłady popełnił samobójstwo. Judasz wypełnił słowo z Przypowieści 8:36 (BT): Kto przeciw mnie grzeszy, duszę swą rani, wszyscy, co mnie nienawidzą, śmierć kochają.

Zanim rzucimy się na Judasza Iskariotę, musimy zdać sobie sprawę z tego, że w każdym z nas jest wrodzone ziarno syndromu Judasza, tendencja do odrzucania prawdy, wywoływania zamieszania u innych wokół nas i samozniszczenia. Możemy słuchać Słowa Bożego, zdobywać wiedzę intelektualną, a jednak nigdy  nie postępować według tej prawdy, która penetruje nasze „serce” i przemienia nas. 


W Księdze Ezechiela 33:30-32 czytamy o słowie, które prorok otrzymał:

A o tobie, synu człowieczy, twoi rodacy rozprawiają pod ścianami i w drzwiach domów, mówiąc jeden do drugiego, brat do brata: Nuże, chodźcie i słuchajcie, co za słowo wychodzi od Pana. I przychodzą do ciebie gromadnie jak lud na zgromadzenie, siadają przed tobą, słuchają twoich słów, lecz według nich nie postępują, bo kłamstwa są w ich ustach, przytakują im, lecz ich serce lgnie do nieuczciwych zysków. I oto ty jesteś dla nich jak piewca miłości z pięknym głosem i pełną wdzięku grą na strunach lutni: oni wprawdzie słuchają twoich słów, lecz według nich nie postępują.

Jako biblijny nauczyciel nauczyłem się tego, że są ludzie, którzy „lubią” moje nauczania, lecz nie „wierzą” w nie. Gdyby uwierzyli, wywołałoby to działanie. Lubią być pobudzani intelektualnie, lubią być zabawiani słowami i lubią, gdy przekazuje się im konceptualną wiedzę, lecz są tylko słuchaczami, a nie wykonawcami. Popełniam błąd sądząc, że jeśli oni „lubią to”, to również „praktykują to”. Niestety, to nie tak jest, lecz muszę również uznać tą tendencję ku słuchaniu, a nie wykonywaniu w sobie. 


Judasz przyjął Jezusa jako nauczyciela, lecz nie przyjął Go jako Pana i Mistrza. Ewangelia Mateusza w 26:20-25 ujawnia uderzającą różnicę między Judaszem, a pozostałymi uczniami. 

A gdy nastał wieczór, usiadł przy stole z dwunastoma uczniami. I gdy oni jedli, rzekł: Zaprawdę powiadam wam, iż jeden z was wyda mnie. I bardzo zasmuceni poczęli mówić do niego jeden po drugim: Chyba nie ja, Panie? A On, odpowiadając, rzekł: Kto ze mną umaczał rękę w misie, ten mnie wyda. Syn Człowieczy wprawdzie odchodzi, jak o nim napisano, ale biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany! Lepiej by mu było, gdyby się ów człowiek nie urodził. A odpowiadając Judasz, który go wydał, rzekł: Chyba nie ja, Mistrzu? Powiedział mu: Ty powiedziałeś.


Musimy zwrócić uwagę w tym fragmencie na kilka spraw.

Po pierwsze: stwierdzenie Jezusa dotyczące tego, „kto ze mną umaczał rękę w misie”. To, co zrobił Judasz było czymś więcej niż zwykłym złamaniem etykiety. Był to fakt potwierdzający, że Judasz uważał się za równego Jezusowi. W tamtej kulturze nikt nie odważyłby się zanurzyć swojej ręki w misie z kimś, kogo uważał za swojego mistrza. Craig Keener w swym komentarzu do Ewangelii wg. Mateusza zwraca uwagę: „Zanurzając rękę razem z Jezusem w misie z gorzkimi ziołami (Mat. 26:23) zdrajca okazał się rzeczywiście perfidny; podnosząc się przeciwko temu, z którym jadł, złamał uświęconą tradycję (Ps. 41:9)”. 

Po drugie: Mateusz bardzo wyraźnie to zaznacza, że jedenastu uczniów zwracało się do Jezusa „Panie”, co w języku greckim wyrażane jest słowem „Kurios”, lecz Judasz używa terminu „Rabbi”, co oznacza „nauczyciel” (w polskich przekładach niektóre oddają to dokładnie, jak BT, BW-P, Przekład Dosłowny– przyp.tłum). Było w Izraelu wielu nauczycieli i Judasz uznawał, że Jezus należy do tej grupy, lecz nie uznawał Go za Pana. 

Po trzecie: zwróćmy uwagę na reakcję Jezusa na w wersie: „Ty to powiedziałeś”. Wierzę, że powiedział to odnosząc się do nazwania Go „Rabbi”, zamiast „Pan”. Wiem, że niektórzy twierdzą, że te dwa terminy były używane wymiennie w zwykłej mowie tamtych dni, lecz wielu komentatorów widzi pewne znaczenie w tym niuansie u Mateusza. Znajdują oni też znaczenie w takiej odpowiedzi Jezusa. Judasz uznawał Jezusa tylko za nauczyciela. 

Ten syndrom Judasza zaczyna oddziaływać na nasze życie, gdy przyjmujemy Jezusa jako naszego nauczyciela, lecz nie Pana. Gdy słuchamy Jego nauczania a nawet zgadzamy się, mentalnie i werbalnie z jego mądrością, lecz nie wchodzimy pod jego autorytet. W wyniku tego 'szczelina grzechu’ zaczyna się rozszerzać – szczelina między tym, co wiemy, a tym, co czynimy (Jk 4:17). Zaczynamy dryfować ku zniszczeniu. Jeśli myślę, że jestem wolny od syndromu Judasza,  już jestem w jego łapach. Oczywiście, możemy to minimalizować i racjonalizować nasze odrzucenie prawdy, nasze nieposłuszeństwo i nasz grzech. 

Jedynym sposobem na to, aby być wolnym od tego 'syndromu’ to pełna świadomość naszej tendencji do popadania weń. Sprowadza nas to do miejsca zależności od Bożej łaski, działającej przez Ducha Świętego, aby uchronić nas przed założeniem, że skoro znamy prawdę to żyjemy w prawdzie. Znalezienie się w grupie uczniów Jezusa niekoniecznie czyni cię uczniem. Mieć Jezusa jako nauczyciela to nie to samo, co mieć Go jako Pana. 

 aracer.mobi