Stan Tyra
11 grudnia
Zniesiecie kolejny post na temat fałszywego ego? Wiem, wygląda na to, jakbym mnóstwo o tym mówił, lecz może nie ma nic ważniejszego do omówienia. Poza tym, wielu nowych czytelników przyłącza się codziennie i może też muszą o tym usłyszeć po raz pierwszy.
Prawdziwe „ja” to takie, którym jesteś i zawsze byłeś zgodnie z boskim obrazem i podobieństwem. Połączenie tego, co ludzkie z tym, co boskie, było i jest Bożym wyborem, i oznacza właśnie „być w Chrystusie” a dla nas oznacza być „nowym Adamem” i Ewą. To jest właśnie ta tożsamość, do której odrzucenia fałszywe ego znajduje mnóstwo powodów, ponieważ czuje się wobec niej niewłaściwe, niegodne i z tego powodu nazywamy je fałszywym. Wyłącznie prawdziwe ego wierzy w dobrą nowinę Ewangelii.
Mówię o tym tak dużo, ponieważ większość chrześcijan nigdy była uczona o ich wiecznej Jedności z Bogiem. Przeważnie byliśmy nauczani o naszym oddzieleniu od Boga, a cała odpowiedzialność za to zjednoczenie była kładziona na naszej zdolności do podjęcia właściwej decyzji, ignorując słowa: „nie wy mnie wybraliście, lecz Ja was wybrałem”.
Owo fałszywe ego to cała świadomość, jaka została nam po opuszczeniu Ogrodu. Nie oskarżaj Adama i Ewy, taką samą podróż WSZYSCY musimy iść. Musieliśmy stworzyć to fałszywe ja po to, aby pomogło nam wystartować. „Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały…” Największym problemem z fałszywym ego jest to, że za bardzo go cenimy a zatem traktujemy go zbyt poważnie. Stale przemija i ostatecznie umrze. Każde fałszywe ego „zegnie kolano”. To temu fałszywemu ego Jezus powiedział: „Odejdź ode mnie, nigdy cie nie znałem”. Wyłącznie prawdziwe ego jest wieczne. Wszyscy cierpimy z powodu błędnej tożsamości.
12 grudnia
Bardzo wolno uczymy się zrzucać wyprodukowaną przez siebie tożsamość, a odkrywać prawdziwe i wieczne „ja”. Podobnie jak Jakub często określamy nasz powrót do domu i powtórne odkrycie jako: „zawsze tu byłeś, a ja nie wiedziałem o tym”.
Upraszczając; to fałszywe ego jest odłączonym i autonomicznym ego – w tym sensie ono nawet nie istnieje. Chrześcijaństwo nazwa ten stan odłączenia „grzechem”. Fałszywe ego czuje niemal nieustanny wstyd i poczucie winy, strach i z natury brak mu poczucia bezpieczeństwa, a zatem ubiera się na różne sposoby. Jest to ostateczne „okrycie”. Nigdy nie będziesz zadowolony ani nigdy nie znajdziesz się wewnątrz stworzonego przez siebie ego.
To prawdziwe ego charakteryzuje komunia i głębokie zadowolenie w tych dziedzinach, w których nie chodzi o twoje życie. Życie dotyczy ciebie. Nie znaczy to, że nigdy nie zrobisz kroku czy dwóch wstecz, lecz to, że nigdy nie będziesz już usatysfakcjonowany tym mniejszym obrazem. Prawdziwe ego nie może być również zranione, ponieważ nie musi niczego udowadniać czy chronić. Gdy nie masz wobec ludzi oczekiwań, które sam tworzysz, aby zadowolić swoje własne egoistyczne potrzeby, możesz żyć życiem wolnym od urazy. Tylko wtedy możesz mówić: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”. Jezus nigdy nie grał roli ofiary, ani nie obwiniał.
Prawdziwym celem religii jest prowadzić cię ku doświadczeniu swego prawdziwego ja. Wyłącznie dojrzała religia jest przygotowana i na tyle cierpliwa, aby reorganizować, uzdrawiać i łączyć ponownie nas z tym wielkim obrazem tak, aby kiedy mówisz, że kochasz Boga, mówisz, że kochasz wszystko, bez wyjątków.