Chuck Colson
11 lipca 2011 (Breakpoint.org) – 26 czerwca w niedzielę CNN nadała łamiący serce raport pt.: „Nepal’s Stolen Children” (Skradzione dzieci Nepalu). Dokument opowiedziany przez aktorkę Demi Moore to historie nepalskich dziewcząt, które są sprzedawane w niewolę i prostytuowane w sąsiednich Indiach. W czasie trwania audycji Moore załamała się i rozpłakała, mówiąc, żebyśmy doprowadzili do tego, aby takie rzeczy się nigdy więcej nie działy.
Na pewno każdy się z tym zgodzi lecz problem polega na tym, że ignorujemy ważną część tego, co napędza ten nieludzki handel niewinnymi. Ta “cześć” znalazła swoje miejsce w artykule opublikowanym następnego dnia w New York Times. Pod tytułem „160 Million and Counting” wskazano na liczbę „brakujących” na świecie kobiet. W zasadzie, nie tyle „brakujących”, co „zaginionych”, a raczej „przede wszystkich w ogóle nie narodzonych”.
Dziennikarz Times’a, Ross Douthat, przypomniał czytelnikom, że 20 lat temu ta ilość “brakujących” kobiet była szacowana przez specjalistów na 100 milionów. Wynikało to z niewłaściwego stosunku ilości przedstawicieli obu płci w takich krajach jak Chiny, jego rodzinne Indie. Doprowadziło to badaczy do właściwego wniosku, że dzieje się coś straszliwego.
20 lat później, szacunki wzrosły o 60% i teraz ludzie, którzy rzekomo tego rodzaju sprawami się przejmują nadal opierają się nazwaniu przyczyny po imieniu: aborcja. Cytując pracę socjolog, Mara Hvistendahl, Douthat wskazuje na niewygodną prawdę: to, co czytelnicy Timesa niewątpliwie dostrzegają jako „wyniesienie kobiet” (dosł.: „female empowerment”) stoi za tymi brakującymi kobietami. ??
Według informacji przedstawionych przez Hvistendahl, w takich miejscach jak Indie “kobiety wykorzystują swoją zwiększoną autonomię” to usuwania własnych córek i “wybierania synów”, którzy osiągają społeczny status. O ile praktyka aborcji nastawionej na selekcję płci ma swoje początki wśród bogatszych, ostatecznie zeszła na dół społecznej drabiny, a to prowadzi nas z powrotem do tragedii w Nepalu.
Wpływ tej selektywnej aborcji sięga poza życie zakończone w łonie, jakkolwiek jest to obrzydliwe, ponieważ ma swoje odbicie w społeczeństwie. W artykule z 2008 roku napisanym przez dwóch profesorów z Loyola Law School pokazali oni, że zredukowanie ilości potencjalnych narzeczonych (kobiet) i selektywna aborcja w Indiach spowodowały wzrost zapotrzebowania na pracowników seksualnych. Jednym ze sposobów zaspokajania tego “zapotrzebowania” są nepalskie dziewczyny, o których była mowa w dokumencie CNN. Te, które miały „szczęście” są przemycane z biednych krajów takich jak Nepal i Butan i kupowane jako narzeczone dla Hindusów”, a te bardziej pechowe są sprzedawane hinduskiemu przemysłowi seksualnemu.
Społeczne krzywdy i towarzyszące temu cierpienie spowodowane przez selektywną aborcję doprowadziły do tego, że Indie i Chiny wprowadziły zakaz. Niemniej ten proceder i cierpienie trwają nadal, kulturalne normy trudno jest przezwyciężyć.
Ta prawda dotyczy zarówno Zachodu jak i Azji. Douthat zauważa, że selektywna aborcja prowadzi liberalnych mieszkańców Zachodu „do wyraźnie niewygodnej pozycji”. Nie mogą zaprzeczyć istnieniu tej praktyki, lecz równocześnie ich własny światopogląd utrzymuje ich w zawieszeniu. Przede wszystkim, argumentują, “nienarodzeni nie są jeszcze ludzkimi istotami, a prawo do aborcji jest niemal absolutem”, zaś 160 milionów brakujących kobiet i cierpienie, które promieniuje we wszystkich kierunkach, mówi dokąd takie myślenie niechybnie prowadzi.
Trudno sobie wyobrazić lepszy przykład ubóstwa współczesnego myślenia, jak sytuację, gdy zostanie ono skonfrontowane z tym złem i nie jest w stanie dać odpowiedzi. Jest nad czym zapłakać, a to przecież jeszcze nie wszystko.
Reprinted with permission from Breakpoint.org