Uwolnij aniołów

Norhtwest Prophetic

Tłum.: DeepL.com (po korekcie)
Opowiadałem już tę historię. Ale nadal do mnie przemawia.
Uwielbiam świadectwa. Mówią tak wiele dobrego o Bogu! A cała koncepcja „świadectwa” („μαρτυρία”, interesujące słowo na kilku poziomach) obejmuje koncepcję „To, co Bóg uczynił, jest gotów uczynić ponownie”. Uwielbiam to w Bogu.
Oto świadectwo: opiekowałem się nowo nawróconą chrześcijanką, która umierała. Miała 90 lat, niedawno została zbawiona i właśnie zdiagnozowano u niej raka. Kiedy zapytaliśmy Ojca, powiedział: „Rak jej nie zabije, ale nadszedł jej czas”.
Jak już wspomniałem, umierała, ale nie spieszyła się z tym. Od kilku tygodni balansowała na granicy wieczności. Patrzenie na jej cierpienia było trudne dla niej i wszystkich, którzy ją kochali, a ona sama nie była wcale szczęśliwą kobietą. Ponownie ją odwiedziłem i tym razem nie widziała mnie, ale słabo ścisnęła moją dłoń, gdy siedziałem przy niej i modliłem się za nią. Pokój wypełniał spokój i kochałem ją. Chciałem, żeby ona mogła zaznać tego spokoju.
Po chwili potrzebowałem lepszej perspektywy, więc wstałem i stanąłem przy drzwiach, gdzie zanurzyłem się w świecie duchowym i porozmawiałem o tym z Ojcem. „Co ją powstrzymuje, Ojcze? Dlaczego nadal tu cierpi?” I natychmiast miałam wizję. Tam, w sferze duchowej, podróżowała krętą drogą pośród pól dzikich kwiatów i była już prawie przy moście. Ale było tam kilka demonów, które ją powstrzymywały, drwiąc z niej i dręcząc ją. Zrozumiałam, że czerpały one siłę z jej cierpienia. To mnie rozgniewało.
„Co mam zrobić, Ojcze? Naprawdę nie jestem gotowy, aby modlić się o jej śmierć, mimo że powiedział mi Ojciec, że nadszedł jej czas”.
To, co nastąpiło potem, było jednym z najbardziej zaskakujących doświadczeń w moim życiu z Bogiem. Ojciec powiedział: „Wyślij nasze anioły, aby oczyściły jej drogę”, i tym jednym zdaniem cała lekcja została przekazana mojej duszy.

Trochę informacji o mnie: wychowałem się w liberalnym kościele, a następnie kształciłem się w kościele ewangelickim, z których oba stanowczo, a nawet fanatycznie nalegały, abym nigdy nie zwracał uwagi, a zwłaszcza nie próbował komunikować się z aniołami ani (o zgrozo!) wydawać im poleceń! O mój Boże! Byłoby to równoznaczne z porzuceniem wiary w Boga na rzecz bełkotania w kącie z folią aluminiową na głowie.
Ci, którzy mnie uczyli, spotkali ludzi, którzy posunęli się za daleko w kwestii aniołów, zawsze rozmawiając z aniołami, zawsze słuchając tego, co mówią anioły. Niektórzy z tych ludzi faktycznie nosili na głowach folie aluminiowe i spali pod mostami. Mówiąc wprost, była to doktryna oparta na strachu, ale była to doktryna, w której zostałem wychowany, a Bóg ją unieważnił.

Z chwilą, kiedy otrzymałem polecenie „Uwolnij NASZE anioły…”, Ojciec udzielił mi lekcji. W ciągu tej nanosekundy przeprowadził mnie przez kilka fragmentów Pisma Świętego, ale rozmowa przebiegała mniej więcej tak:

  • Anioły są sługami Królestwa, prawda?
  • Okaaaay.
  • A ty jesteś spadkobiercą Królestwa, prawda?
  • Tak.
  • Czy wykonujesz pracę dla Królestwa, pracując nad wypełnieniem Mojej woli?
  • Tak!
  • W takim razie anioły są gotowe, aby ci w tym służyć!
  • Och! Dobrze!
    Stałem w drzwiach, z lekko wytrzeszczonymi oczami, zastanawiając się nad tym, co właśnie usłyszałam. Jeśli dobrze zrozumiałam, zostałam specjalnie zaproszony przez mojego Ojca Niebieskiego, aby – nie tyle rozkazać, co „uwolnić” aniołów, aby wykonali to, co Ojciec już im przydzielił. W rezultacie, jeśli dobrze zrozumiałam, moja starsza przyjaciółka umrze. Tak, będzie z Jezusem, tak, nadszedł jej czas, ale cholera!
    Wyciągnąłem rękę, dotknąłem jej policzka, wyprostowałem się i wziąłem głęboki oddech. Spojrzałem Ojcu w jego czułe oczy i powiedziałem:
    „Jako syn Królestwa i w imieniu Jezusa, uwalniam aniołów, których Ojciec wyznaczył tej kobiecie, do wykonania zadania i aby usunęli przeszkadzające jej demony”.
    Następnego ranka otrzymaliśmy telefon. „Odeszła”. Spotkaliśmy się tam z pielęgniarkami z hospicjum. Moja przyjaciółka miała na twarzy najspokojniejszy wyraz. Przeszła przez most w radości.
    Kiedy osobiste objawienie jest poparte zarówno zasadami biblijnymi, jak i rzeczywistymi faktami, zwracam na nie uwagę. Ale nie zdecydowałem się na to tak szybko.
    Rozmawialiśmy o tym później z Ojcem i podczas podsumowania poruszyliśmy temat Mateusza 26:53. To tam, w ogrodzie, Jezus oświadcza: „Czy sądzicie, że nie mogę teraz modlić się do Ojca, a On zapewni mi więcej niż dwanaście legionów aniołów?”. Zawsze odrzucałam ten werset: On jest Synem Bożym, może robić rzeczy, których ja nie potrafię.
    „Moje dziecko, tak, Jezus jest wcielonym Synem Bożym, ale kiedy przyszedł na Ziemię, pozbawił się prerogatyw swojej boskości. Jego posługa na Ziemi nie była posługą Boga wcielonego, ponieważ nie byłoby to niczym, do czego mógłbyś kiedykolwiek aspirować, nie byłoby to wzorem tego, co mógłbyś robić i kim mógłbyś być. Wszystko, co zrobił na Ziemi, zrobił jako człowiek. Synu, nie odrzucaj tego wersetu tak szybko”.

Wciąż się uczę.
A teraz: co wyniosłeś z tego świadectwa? Do czego on cię zaprasza poprzez tę historię?

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *