Monthly Archives: wrzesień 2005

Gdy Pasja Chrystusa staje się naszą

Frangipane Francis

Co takiego jest w „Pasji Chrystusa”, co pobudza ludzi tak głęboko? Przede wszystkim, to tylko film, prawda? Tak, portret Chrystusa i Jego cierpienia stworzony przez Mel Gibson wzbudził emocje, których wielu ludzi w ogóle nie podejrzewało u siebie; wskrzesza u wielu pragnienia, które były martwe.

Siłą tego filmu jest to, że mówi o samym DNA naszej duchowej tożsamości jako chrześcijan. Nie ma znaczenia czy to luteranie, czy katolicy, baptyści czy zielonoświątkowcy, coś fundamentalnego w nas jest odkopywane ze starożytności i odnawiane w naszych duszach.


Pozwólcie, że wam wyjaśnię.
Jest pewne przyczyna dla której nasze społeczeństwo zapamiętuje tych, którzy poprzez swoją ofiarę czy odwagę byli narzędziami w kształtowaniu kulturowej tożsamości. Zapomnienie spuścizny naszych przodków jest utratą istoty tego kim jesteśmy jako unikalni ludzie. Tak więc, czcimy założycieli naszego państwa, herosów, którym tworzymy miejsca pamiątkowe. Budujemy pomniki, nazywamy ich nazwiskami porty lotnicze, miasta, a nawet obwołujemy narodowe święte ku pamięci ich ofiary i osiągnięć.

Jednak moc naszych wspomnień sięga znacznie dalej, poza wyrazy uznania jakie oferujemy przeszłości  – łączą nas one z naszym dziedzictwem. Ponieważ to, co prawdziwie pamiętamy, zapada w naszych wnętrzach i staje się żywą częścią naszej duszy. Zatem, za każdym razem, gdy kolejne pokolenie czci narodowych herosów i docenia to, co wielkiego ci przywódcy osiągnęli, istota tych wartości zostaje w nich wszczepiona.

W miarę rozwoju technologii, nasze pamiątki nabierają nowoczesnych środków wyrazu. Afro-Amerykanom film „Korzenie” pomógł określić unikalność ich czarnej drogi w Ameryce. O ile film dotykał i uczył ludzi w ogóle,   o tyle w życiu tych z Afro Amerykańskim pochodzeniem szło to o wiele dalej – dla wielu był to okres podsumowania, który przyłączył ich do „genesis” ich własnych dusz. Film podawał więcej niż tylko informacje; wraz z nim wszczepiane były do ludzkich wnętrz poprzednie pokolenia Afrykanów, którzy cierpieli i umierali w niewolnictwie. Mówił: Oto wielka cena jaka wasi przodkowie zapłacili. Jesteśmy im winni to, aby odnosić sukcesy na ziemi naszego nieszczęścia.

„Korzenie” to był nie tylko film; stał się pomnikiem.
Żydzi też mają swoje unikalne pomniki.  Na cały świecie w różnych miastach znajdują się muzea holokaustu, które są pomnikami żydowskiego cierpienia. My, którzy jesteśmy z pogan zwiedzamy je, zostajemy dotknięci i wracamy z lepszym zrozumieniem i miłością do Żydów. Zobaczenie historii ich prześladowań pomaga nam docenić pasję jaką żywią Żydzi do swojej ojczystej ziemi, Izraela. Tak, obrazy otwartych masowych grobów i piecy, ludzi stojących w kolejkach do komór gazowych znacznie głębiej penetrują duszę Żyda. Oni widzą cierpienie pokolenia Holokaustu i to coś dodaje do ich duszy prawo, które powstaje w ich sercach:

Nigdy więcej, nigdy nie zapomnieć!
Taka jest natura pomników: zmuszają nas do przypomnienia sobie ofiary; nakazują, aby nam nigdy nie zapomnieć Dziwne, chrześcijanie nie mają pomników poświęconych cierpieniu Chrystusa. Nasze „pasje” są uważnie nastawione na to, aby inspirować, lecz nie za bardzo. Rozpamiętujemy Jego życie, lecz nie pasję Jego śmierci.  Znamy z teologii Jego cierpienia, lecz naprawdę nie wiedzieliśmy tego. W rzeczywistości, ponieważ znamy wynik tej historii to nawet przed zakończeniem scen biczowania i ukrzyżowania wybiegamy do Jego zmartwychwstania.

Nie zatrzymując się nad tym, rezygnując z solidnego spojrzenia na smutek i nie przyswajając sobie zawrotnego koszu, nieświadomie pomniejszamy wartość Jego ofiary. Gdy oddzielamy się od ceny, jej wpływ na nas jest proporcjonalnie pomniejszany.

Podobnie jak wspomnienia Holokaustu stale służą, nawet po dzień dzisiejszy, definiowaniu współczesnego Izraela, tak Pasja Chrystusa stawia chrześcijan twarzą w twarz z kosztem naszego odkupienia. Rani nas to głęboko. Widząc jak bardzo był poraniony sami jesteśmy ranieni i sami zostajemy złamani przez głębokość Jego złamania. W sali słychać szlochy. Dlaczego płaczemy? Czy nie była nam znana ta historia? Tak, znaliśmy fakty, lecz nie znaliśmy ogromu tortur, opuszczenia i odrzucenia, niesprawiedliwości i niewysłowionego bólu.

Koszt został wszczepiony w nas.

Film ratuje ofiarę Chrystusa z rzeczywistości celebrowanych informacji i umacnia jej moc w świętym miejscu w naszych sercach. Tak, film rani nas, lecz również uzdrawia nas pozwalając zobaczyć demonstrację miłości Chrystusa do nas.
Czy potrzebne są nam gwałtowne sceny? Tak, bezlitosne tortury i niemiłosierne okrucieństwo są jak ciemne tło, które kontrastuje z jasnością ofiary Chrystusa dla ludzkości. Pozostawienie ich z boku czy minimalizowanie zdarzenia jest ujmą dla pełni Jego daru.

Słowo „holokaust”, legalnie używane przez Żydów na opisanie ich cierpień w nazistowskich obozach śmierci, znaczy: „całkowicie pochłonięty dar ofiarny”. Jest to biblijny termin. Ofiara Chrystusa jest dokładnie tego samego rodzaju – jest to ofiara pochłonięta całkowicie dla nas.

Krytycy wściekają się nie tylko dlatego, że są źli, lecz dlatego, że się obawiają. Prawda o miłości Chrystusa jest zbyt mocna, aby powrócić z powrotem do świeckiego życia. Przez lata mniejszość wypowiadała się, aby usunąć wszelkie wspomnienia o Bogu ze społeczeństwa, lecz nawet pamięć o tym, co Chrystus zrobił dla nas jest wystarczająco potężna, aby przemienić świat.

Dla wielu chrześcijan, „Pasja Chrystusa” nie jest po prostu kolejnym filmem; jest pamiątką Jego cierpienia za nasze grzechy.

Widząc to, pamiętamy a moc Jego ofiary odnawia nasze dusze. яндекс каталог регистрация

Czy utraciliśmy bojaźń Bożą?


Frangipane Francis


Niech cała ziemia boi się Pana i niech się Go lękają wszyscy mieszkańcy świata! (Ps. 33:8  BT)




Widocznie, zgodnie z tym wersem, bojaźń Pańska i lęk przed Bogiem mogą być połączone. W rzeczywistości, mogą być tym samym. W pewnym sensie , bojaźń może oznaczać „lękanie się”. Jeśli „wszyscy mieszkańcy ziemi” mają się „bać Pana” i „lękać Go” to z pewnością dotyczy to również kościoła Jezusa Chrystusa i to nawet w znacznie większej mierze.

Kiedy ostatni raz zdarzyło ci się, że „stanąłeś w respekcie” wobec Boga? Pomyśl o tym przez chwilę. Kiedy ostatnio (w zbiorowym uwielbieniu) doświadczyłeś bojaźni Pańskiej, stanąłeś w zdumieniu Bogiem wraz z innymi wierzącymi? Czy zostałeś prawdziwie „uderzony lękiem” Jego majestatu, mocy, siły i władztwa?
Zbyt dobrze brzmi, żeby było prawdziwe? Czy brzmi to bardziej jak oczekiwanie niż prawdziwa zasada uwielbienia? Nie powinno tak być. To, co właśnie opisałem jest normalnym zbiorowym przeżywaniem uwielbienia, w które Bóg pragnie cię wprowadzić za każdym razem, gdy wznosisz swoje serce i ręce ku Niemu.




Niemniej Bóg nie zamierza „pokazać się”, czy sprawić ci „osobistego objawienia”, jeśli wolisz, tam gdzie nie jest prawdziwie wielbiony. Czy tęsknisz za przeżyciem respektu dla Niego w swoim uwielbieniu? Powinieneś. W związku z pewnymi nowymi trendami w uwielbieniu, których byłem świadkiem w czasie licznych podróży po kraju, mam kilka naprawdę dobrych i naprawdę złych wieści z tej dziedziny. Po pierwsze, dobre wieści: Prawdziwi czciciele ciągle czczą Boga. Mam na myśli rzeczywiste uwielbienie! Oni czczą Boga tak, jak tego nie widziałem od wielu lat. Jaka chwała!  Wszelkiego rodzaju instrumenty są używane z najwyższym kunsztem, wspaniałe głosy wypełniają sanktuaria piękną harmonią. Dosłownie eksplozja nowych, cudownych, współczesnych pieśni uwielbienia – nie akcentowane melodie i wpadające w ucho słowa – sprowadzają niebo na ziemię!



Tak, jest subtelne lecz potencjalnie poważne niebezpieczeństwo związane z tymi ‘sukcesami’ naszego uwielbienia. Jaka jest więc ta zła nowina? W niektórych kościołach widziałem wzrastający, alarmujący trend. Coś jest nie tak, coś jest źle. Myślę, że wiem, co to jest. Straciliśmy w naszym uwielbieniu respekt dla Boga.



Ale, co to właściwie dokładnie znaczy? Respekt definiuje się jako: „pełen czci stan umysłu i serca, który skutkuje pełnym respektu lękiem czy prawdziwym zdumieniem. W sensie świeckim, osoba może „mieć respekt” wobec drugiej osoby, miejsca lub rzeczy. Na przykład, Wieki Kanion, z całym swym pięknem i splendorem, może wywołać nawet u najbardziej odpornej emocjonalnie osoby przeżycie prawdziwego „respektu”. Jest to inne znaczenie strachu, zdumienia wobec potęgi stworzenia. Zasadniczo to tylko dziura w ziemi, ale co to za dziura. Jasne, napełnia człowieka respektem; pełną czci bojaźnią i prawdziwym lękiem wobec Stworzyciela!



Już najwyższy czas zadać sobie pytanie na temat filozofii i praktyki naszego uwielbienia. Czy już nie za bardzo spoufaliliśmy się z Bogiem, nie respektując Go w naszym uwielbieniu? Czy może nieświadomie straciliśmy poczucie bojaźni i tego cudownego lęku  Bożego w naszym uwielbieniu? Czy cofnęliśmy się od „stra-chu” Bożego do jakiegoś rodzaju „stra-sznego” uwielbienia? Odpowiedź? W pewnym sensie być może tak.



Jaki jest więc ratunek? Pomimo, że Bóg jest naszym pełnym miłości Ojcem, musimy pamiętać o tym, że On ciągle jest Wszechmocnym, Wiecznym Bogiem. Nadal jest Jahwe, wszechmocny Władca wszechświata, Sędzia ludzkości. Jemu należy się cześć pełna szacunku jak nikomu innemu. Należy darzyć Go najwyższym szacunkiem i należy Go czcić, wywyższać, wychwalać jak nikogo innego.
Mówiąc bez ogródek, należy bać się Jego jak nikogo innego. Należy się Go lękać jak nikogo innego!  To pełen czci strach przed Panem tworzy pełen czci lęk. Kościół musi odnowić ten lęk w swym uwielbieniu.
Musi zacząć ponownie bać się Boga w uwielbieniu. Brak bojaźni Bożej w uwielbieniu oznacza brak  bojaźni Bożej w kościele.



Uwielbienie ma dotyczyć Jego i tylko Jego. Jedynym jego celem jest „wznieść Imię Pańskie” i tylko Imię Pańskie. Uwielbienie ma dotyczyć tylko Jego, Jego, Jego, Jego, Jego, nie mnie, mnie, mnie, mnie.

Niektóre współczesne kościoły zdegradowały uwielbienie do czegoś odrobinę więcej niż „wiecu gorliwości’, muzycznego popisu, show, przedstawienia. Ich uwielbienie skupiło się na człowieku lub, co jeszcze gorsze, na potrzebach.
Pozostało niewiele respektu Bożego w ich uwielbieniu, ponieważ Bóg nie jest wielbiony! Uwielbiają wszystko inne tylko nie Boga: swoje potrzeby, swoje przeżycia, teologię i doktryny. Pewne kościoły uwielbiają nawet swoje uwielbienie, następną formę bałwochwalstwa.



Już czas, aby kościół wrócił do oryginalnego celu uwielbienia, które gloryfikuje Boga i tylko Boga.
Kościół musi wrócić do swoich podstaw. Rzucam wyzwanie każdemu kościołowi – czy przeżywacie respekt Boży? Jeśli nie, to może nie uwielbiacie prawdziwie.


W następną niedzielę zwolnij trochę, nie spiesz się tak bardzo. Czekaj na Bóg w uwielbieniu. Nie bądź tak szybki w „pakowaniu” naszego uwielbienia. Nie spiesz się do tego, aby zuwielbienia zrobić „linię produkcyjną” i „masowo produkować” je.
Uwielbiajmy cierpliwie. Możemy ponownie przeżywać respekt wobec Niego, coś czego niektóre kościoły mogą nie doświadczać od bardzo długiego czasu.




Amen!


продвижение

Miejsce odpocznienia dla Pana

Frangipane Francis
W królestwie, nie ma wielkich mężów Bożych, są pokorni, których wybrał Bóg, aby ich potężnie używać. Skąd mamy wiedzieć, że jesteśmy pokorni? Gdy Bóg mówi, drżymy. Bóg szuka ludzi, którzy drżą na Jego Słowo. Na takim człowieku spocznie Duch Boży; stanie się on miejscem zamieszkania dla Wszechmogącego.


Wchodzimy do sabatowego odpoczynku Bożego.
Iz. 66:1Niebo jest moim tronem, a Ziemi podnóżkiem stóp moich. Jakiż to  dom chcecie mi zbudować i jakież to jest miejsce, gdzie mógłbym spocząć?

Bóg nie prosi o nic innego jak tylko o nas samych. Nasze piękne kościelne budynki i nasz gładki profesjonalizm są zupełnie bezużyteczne dla Boga. On nie potrzebuje tego, co mamy; On chce tego, kim jesteśmy. Pan pragnie stworzyć w naszych sercach sanktuarium dla Siebie, miejsce, w którym będzie mógł odpocząć.

W Piśmie ten odpoczynek nazwany jest „sabatowym odpocznieniem”. Nie pochodzi on jednak z zachowywania sabatu, ponieważ Żydzi zachowują sabat, a jednak nigdy nie weszli do Bożego odpocznienia. List do Hebrajczyków wyraża się jasno: Jozue nie wprowadził Izraela do odpocznienia (Hebr. 4;7-8) a po długim czasie zachowywania sabatu Pismo kontynuuje: Zatem pozostaje jeszcze (sabatowe) odpocznienie dla ludu Bożego”’ (Hebr. 4:9). To odpocznienie jest czymś więcej niż siódmy, święty dzień tygodnia.

Trzeba więc zadać sobie pytanie: Czym jest sabatowe odpocznienie? Zbadajmy Księgę Rodzaju w poszukiwaniu odpowiedzi (2:3): I pobłogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworzeniu„.

Zanim Bóg odpoczął w Sabat, nie było niczego szczególnego ani świętego w tym siódmym dniu. Gdyby Pan odpoczął trzeciego dnia, to wtedy ten dzień byłby święty. Odpoczynek nie jest w Sabacie, lecz w Bogu. Odpcznienie jest to cecha związana z Jego doskonałością.

Księga Objawienia 4:6 opisuje tron Boży, przed którym jest „może szkliste podobne do kryształu” Może szkła jest morzem bez fal czy zmarszczek, jest symbolem niezakłóconego pokoju Bożego. Uchwyćmy ten punkt: sabat nie był źródłem odpocznienia Bożego; On był Źródłem odpocznienia dla sabatu. Jak napisano: Stwórca krańców ziemi nie męczy się i nie ustaje”(Iz. 40:28). Tak jak, sabat stał się święty, gdy Bóg w nim odpoczął, tak i my stajemy się święci, gdy spoczywa na nas pełnia Boża i odkładamy na bok grzech.

W naszym studium nie towarzyszymy Bożemu odpocznieniu  w zwykłym poczuciu odbudowania i ożywienia, których oczywiście potrzebujemy i które towarzyszą odpoczynkowi człowieka. Odpoczynek, którego szukamy nie jest odnowieniem naszej energii, jest wymianą naszej energii: naszego życia na Boże, dzięki czemu ludzkie naczynie jest wypełnione boską Obecnością i w pełni wystarczającym Chrystusem.

Ogarnięci i przesiąknięci Bogiem.
Hebrajskie słowo mówiące o odpoczynku to „nuach”, które wśród wielu znaczeń ma również to, że jest to : „odpocząć, trwać, być cicho”. Wskazuje również na „całkowite ogarnięcie i przeniknięcie”, podobnie jak duch Eliasza „spoczywający”na Elizezuszu czy jak mądrość, która  „spoczywa w sercu tego, który rozumie”. Bóg nie szuka takiego miejsce, w którym zwyczajnie może zaprzestać działania z człowiekiem, lecz szuka relacji, w której może „całkowicie ogarnąć i przeniknąć”każdy wymiar naszego życia; gdzie On jest miejscem najświętszym, w którym jest dla nas uciszenie.

Gdy spoczywa na nas Boże odpocznienie, żyjemy w jedności z Jezusem w takim samym stopniu w jakim On żył w jedności z Ojcem (P. Jn 10:14-15). Myśli Chrystusa były całkowicie „ogarnięte i przesiąknięte”obecnością Boga. On ogłosił: „Ojciec, który mieszka we mnie wykonuje swoje dzieła”(J 14:10). Jest odpocznienie, ponieważ to Chrystus wykonuje działa przez nas! Jezus obiecał: „Jeśli poprosicie mnie o cokolwiek w imieniu Ojca, spełnię to”(Jn 14:14). Jak bez sensu jest myślenie, że możemy dokonywać cudów, kochać naszych przeciwników czy zrobić dla Boga cokolwiek bez Chrystusa wykonującego swoje dzieła przez nas!

To dlatego Jezus powiedział:”Przyjdźcie do Mnie… a ja wam dam ukojenie(odpocznienie – przyp. tłum.) (Mat. 11:28). Na miotanej sztormem na morzu Galilejskim łódce, przestraszeni uczniowie przyszli do Chrystusa. Ich wołanie było wołaniem człowieka ginącego. Jezus zgromił burzę i natychmiast nastał spokój a wiatr i morze „stały się doskonale ciche”(z ang. – przyp. tłum.) – nawet tak spokojne, jak On jest spokojny (Mar 8:26). Jaki program, jaki stopień profesjonalizmu w służbie  może równać się z życiem i mocą jaką otrzymujemy przez Niego?

Widzicie, nasze wysiłki, bez względu na to jak wiele damy z siebie, nie są w stanie wywołać odpocznienia czy życia Bożego. Musimy przyjść do Niego. Wielu liderów pracowało niemal do wyczerpania, starając się służyć Panu. Gdyby spędzili czas z Nim w modlitwie i oczekiwaniu na Niego to odnaleźliby Jego nadnaturalny udział potężnie działający poprzez te starania. Staliby się pasażerami w wehikule Jego woli, w wehikule, w którym On sam jest zarówno Kapitanem jak i Nawigatorem.


Przestań zmagać się, poznaj i bądź posłuszny

Aby wejść do Bożego odpocznienia musimy całkowicie poddać się Jego woli w doskonałym zaufaniu Jego mocy. Uczymy się odpoczywać od swoich uczynków (p. Hebr.4:10), niemniej wymaga to cierpliwości (Hebr. 4:11). „Odpocząć od uczynków swoich”nie oznacza, że przestajemy pracować, lecz znaczy, że weszliśmy do wiecznych dzieł, których On chce przez na dokonać.

Zgiełk jaki czyni niewiara jest uspokajany przez wiarę; zmagania zakorzenione w nieprzebaczeniu są usuwane przez miłość; nasze przepełnione strachem myśli są poddawane w niewolę zaufania; liczne pytania znajdują odpowiedź w Jego mądrości.

Taki jest umysł tego, który wszedł do odpocznienia Bożego.

Kościół powinien posiąść poznanie Bożych dróg, ponieważ przez nie wstępujemy do Bożego odpocznienia (Hebr. 3:8-12). Takie poznanie zdobywamy przez posłuszeństwo Bożemu Słowu w czasie konfliktów. Gdy jesteśmy posłuszni Jego Słowu w czasie życiowych doświadczeń, uczymy się tego, w jaki sposób radzić sobie z sytuacjami tak, jak Bóg chce. W konsekwencji, skrajnie ważne jest słuchanie i usłyszenie tego, co Bóg mówi do nas, a szczególnie wtedy, gdy życie wydaje się być pustynią trudności i doświadczeń.

Zatem Duch mówi:
Dziś jeszcze, gdy głos Jego usłyszycie nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni,…. Dlatego miałem wstręt do tego pokolenia i powiedziałem: Zawsze ich zwodzi serce, nie poznali też oni dróg moich tak iż przysiągłem w gniewie moim: nie wejdą do odpocznienia mego.
(Hebrews 3:7–8, 10–11)


Pan mówi: zawsze ich zwodzi serce,… nie znają Moich dróg… nie wejdą do odpocznienia Mego.

Zrozumiejmy to: Poznanie dróg Pańskich prowadzi do odpocznienia.
Musimy dostrzec to, że nie ma odpocznienia w stwardniałym sercu. Nie ma odpocznienia, gdy buntujemy się przeciwko Bogu. Nasz pokój przychodzi, gdy jesteśmy szczerzy wobec naszych potrzeb i pozwalamy Chrystusowi, aby nas zmieniał.

Tak powiedział Jezus: Uczcie się ode mnie… a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych(Mat 11:29)

Przestań walczyć z Bogiem i ucz się od Niego! Niech Jego Słowo uśmierci męczarnie grzesznej natury. Zaprzestań walki, zaniechaj zmagań z Błogosławionym. Ufaj Mu! Ponieważ, jeśli nie, to Jego Słowo rozwali mur obronny twego serca. Poświęć się swemu poddaniu! We właściwym czasie Pan nie będzie już używał przeciwności, aby zdobyć twoje serce, ponieważ będziesz cieszył się podatnością na Niego. Nadal cierpliwie poddawaj się Panu, aż do chwili, gdy nawet Jego szept będzie wywoływał słodkie dreszcze w twojej duszy. O wiele więcej wart jest jeden mąż doskonale oddany Duchowi Bożemu niż tysiąc mężów z wielu narodów.

Taki człowiek jest świątynią Bożą, tym, na którego Pan spogląda… i ma w nim upodobanie.

Pan mówi: Iz. 66:1
Niebo jest moim tronem, a Ziemi podnóżkiem stóp moich. Jakiż to  dom chcecie mi zbudować i jakież to jest miejsce, gdzie mógłbym spocząć?

A jedna, to niewiarygodne, człowiek mający jedną cechę w sercu, zwraca uwagę Boga na siebie i ściąga obietnicę (w.2): lecz ja patrzę na tego, który jest pokorny i przygnębiony na duchu, i który z drżeniem odnosi się do mojego słowa.

Bóg patrzy na człowieka, który drży, gdy On mówi. Ponieważ w nim święta moc Najwyższego może, bez jakichkolwiek zmagań, przebywać w doskonałym pokoju. On nauczył się dróg Bożych; lubi posłuszeństwo. Zdecydował się oddać Bogu to, o co On prosi: siebie samego, nic mniej. W zamian za to, taki człowiek staje się miejscem świętym, miejscem, w którym Sam Bóg może odpocząć. раскрутка продвижение интернет