Moje siedem lat w Liście Eliasza_2

13 marca 2011

Kevin Kleint

Pierwsze wrażenia w rozsypce

Jeśli trafiłeś na tą serię pierwszy raz zacznij proszę od Części 1 – Na początku. Da ci to lepsze zrozumienie tego, jaką drogę Kevin przeszedł. Zachęcam do przeczytania wszystkich 9 części, aby uzyskać „pełny obraz”.

Ruch wzrasta

Wiele z tych spisanych poniżej rzeczy, o których dowiadywałem się, działo się równocześnie. Trudno jest zrobić jakiś chronologiczny układ, proszę więc, abyście to znieśli. W czasie mojej pracy dla Listy Eliasza życie było jakby rozmazane, lecz chciałbym w jak najlepszy sposób to zrobić i być tak precyzyjny jak to tylko możliwe.

Po zniszczeniu wież WTC 11 września ruch w Liście Eliasza jak też ilość subskrypcji wzrosły gwałtownie, a zatem i obciążenie pracą. Byłem na zawołanie 24 godziny na dobę jeszcze przez kilka lat później i choć otrzymywałem wynagrodzenie za pracę, to żądanie Steve (założyciela List Eliasza) było całkowicie niedorzeczne. Wiedziałem, że jeśli na jego wezwanie nie rzucę tego, co robiłem natychmiast i nie spełnię jego żądania, przed końcem dnia otrzymam email z wyrzutami. Pamiętam, że pewnego dnia kąpałem psa cały umorusany w błocie i kudłach, gdy zadzwonił, chcąc, abym coś sprawdził na stronie. Poprosiłem go o 10 minut, aby się doprowadzić do porządku, a on był niezadowolony, ponieważ nie byłem gotowy natychmiast.

Tego rodzaju zachowania były stałym problemem w ciągu tych 7 lat i wpływało to nie tylko na mnie, lecz również na innych pracowników Listy Eliasza. Regularnie, oprócz różnego innego rodzaju psychologicznych zagrywek, byłem określany jako „buntowniczy” i „niesubordynowany”.

Dziwiło mnie to, ponieważ wszyscy moi poprzedni szefowie uznawali, że łatwo się ze mną pracuje i że bardzo dobrze wykonuję ich polecenia! Szef z następnej pracy zapytał mnie: „Gdzie twoja pewność siebie? Zachowujesz się i mówisz tak, jakby to co masz do powiedzenia nie liczyło się?” Siedem poprzednich lat „dołowania” mnie w Liście Eliasza, wywołało u mnie demoralizację i apatię, które bardzo utrudniały mi funkcjonowanie, niemal dosłownie od-uczyłem się tego, jak wnosić aktywny wkład do biznesowej dyskusji.

Sprawy małżeńskie

Oczywiście życie w takich warunkach wywoływało pewne napięcia w moim osobistym życiu i małżeństwie. Zacząłem dużo pić i zacząłem zarówno słownie jak i emocjonalnie być obraźliwy dla żony i dzieci. Nie chcę wskazywać i oskarżać Listy Eliasza za moje osobiste problemy – każdy człowiek stoi za swoimi decyzjami i działaniami – lecz wiem, że praca może wpływać na wszystkie obszary jego życia, więc tak to zostawię.

Po prostu dziękuję Bogu za Jego miłosierdzie dla mnie. Gdy się pozbierałem i zdałem sobie sprawę z tego, jak traktowałem żonę i dzieci, siadłem i bardzo przepraszałem ją za to, że ją lekceważyłem i obrażałem; łzy pojawiły się w jej oczach. Powiedziała mi, że właśnie tego dnia planowała odejść i ze względu na to, że pokutowałem została. Od tej pory staliśmy się nierozerwalni (jesteśmy obecnie 17 lat po ślubie) i nadal kocham Ją (i moje dzieci).

Możecie wierzyć lub nie, nie mam urazy do Steve’a, przebaczyłem mu, lecz, moim zdaniem, jeśli ktoś głosi „łaskę i miłosierdzie” z kazalnicy i (jego własnym zdaniem) całą swoją służbę opiera na niej, to powinien funkcjonować zgodnie z tym, co głosi w „realnym życiu”.  Jeśli mówisz o „łasce i miłosierdziu” z podium, a jednak jesteś prostacki wobec swoich pracowników, prześladujesz ich i kontrolujesz, to śmierdzi to hipokryzją i niewiele ma wspólnego z łaską (więcej na temat tej „łaski” później).

Nowy wygląd Listy Eliasza

Mniej więcej w tym czasie zauważyłem, że firmy, duże kompanie, biznesy i inne jednostki zaczęły wysyłać listy mailowe oparte na HTMLu. Dzięki temu uzyskiwało się bardziej estetyczny wygląd (strukturę, obrazy, kolory) w stosunku do surowego tekstowego emaila. Chcąc dotrzymać kroku nowym trendom i w nadziei, że czytelnikom będzie przyjemniej czytać, poszukałem trochę i doszedłem do mojego własnego szablonu newslettera Listy Eliasza. Umieściłem nawet dwie małe kolumny po prawej stronie na specjalne uwagi, linki czy jakąś reklamę, która podniesie dochody.

Dokładnie tego samego dnia, gdy stworzyłem najnowszy szablon, Steve powiedział mi, abym wykorzystywał każdą dostępną przestrzeń i wypełniał ją reklamami produktów. Wiedząc, że to w żaden sposób nie wpłynie na to, jak będzie przyjmowana lista publicznie, byłem bardzo rozczarowany. Pomimo faktu, że już mieliśmy sporo maili od czytelników, którzy nie chcieli zmian, dochody faktycznie bardzo wzrastały. Moim zdaniem w tym czasie, wzrost przychodów zaczynał być uważany przez Steve i innych za dowód Bożej przychylności. W ciągu kilku następnych miesięcy wysyłaliśmy 3 do 4 postów dziennie obsypanych reklamami, umieszczanymi w każdym możliwym miejscu – z czego tylko jedno zawierało jakiekolwiek „słowo” od Boga.

Mamona i strach przed człowiekiem

Wraz ze wzrostem ilości subskrybentów i wzrostem dochodów, pojawiło się więcej kontaktów z „proroczymi ludźmi”, którzy chcieli, aby Lista Eliasza przekazywała ich słowa rozrastającej się audiencji Listy. Dzięki nagłośnieniu ich przez Listę, ci „proroczy” ludzie mogli (potencjalnie) zwiększyć ruch na swoich stronach i, jeśli pisali książki czy posiadali nauczanie/muzykę na CD, również podnieść swoje dochody. Wynik był taki, że produktowy inwentarz rósł niezmiernie a sprzedaż z Listy Eliasza proporcjonalnie do tego wystrzeliła w górę.

Wraz ze wzrastającą ilością kontaktów i rosnącymi dochodami, pojawił się Strach przed Człowiekiem i to o rozmiarach epidemii, i to, jak mówi Biblia, stało się to sidłem (Przyp. 29:25). Chcąc utrzymać dochody na stałym poziomie i chcąc utrzymać się u innych współpracowników (innych „proroczych” służbach) oraz utrzymać dobrą opinię publiczną, większość decyzji wydawniczych była podejmowana w oparciu o nasze relacje z tymi ludźmi oraz ewentualne publiczne przyjęcie tych produktów,…bez względu na to czy sprzedawały się dobrze, czy nie.

Czasami zdarzało się, że jakiś współpracownik przysyłał tekst, który niekoniecznie zgadzał się z filozofią Listy Eliasza „wyłącznie słowa zachęty”. Usiłując dopasować to do tej filozofii, Steve pisał wstępy (czasami długie na 3-4 akapity) i usiłował pomniejszyć poprawcze/pokutne elementy postu. Były też zazwyczaj wysiłki kierowania ludzi ku tej „łagodniejszej” stronie Boga. Czasami pewne „obraźliwe” zdania były całkowicie przepisywane przed wypuszczeniem. Te subtelne a czasami ohydne manipulacje zazwyczaj były przyczyną niezadowolenia współpracowników, szczególnie tych bardziej „idealistycznie” nastawionych.

Ostatnim razem jak sprawdzałem w Biblii, prorokom mówi się, aby nie brali pod uwagę ludzkich opinii, lecz przekazywali Słowo Boże… nie zanieczyszczone.

Jest dla mnie jasne to, że właśnie w tym czasie zmienił się punkt ciężkości. Mamona i Strach przed Ludźmi stały się 'bogiem” Listy Eliasza. Mówię tak, ponieważ na podstawie własnego doświadczenia wiem, że czyniono wszelkie możliwe wysiłki, aby pozyskać więcej pieniędzy i bardziej podobać się ludziom. Słowo było przekazywane w zależności od popularności przekazującego je i zysku, jaki mógł być uzyskany z produktów, które sprzedawał – nie ze względu na prawdziwość czy trafność zawartego słowa.

Biblia mówi nam w Gal 1:10, że nie można podobać się ludziom i być sługą Chrystusa. Mówi również w Mat. 6:24, że nie można służyć równocześnie Bogu i Mamonie, że nie można kochać równocześnie oboje… MUSISZ kochać jednego i gardzić drugim.

Chcę wyjaśnić… Nie uważam, żeby było coś złego w zarabianiu pieniędzy nawet w służbie. Ludzie muszą płacić za rachunki i wypłaty dla pracowników, lecz Boże serce smuci się wtedy, gdy te pieniądze stają się „najważniejsze”. Gdy dochodzisz do chwili, w której „służba” kręci się całkowicie wokół pieniędzy, musisz zakwestionować: 1) swoje osobiste chodzenie z Bogiem, 2) to czy jest Bożą wolą, czy nie, aby ta służba w ogóle istniała.

 

Część trzecia

 

Błogosławieństwa i Pokoju,

Kevin Kleint

Email: kevin @ zionfire.org

 topodin.com

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *