Statystyki mogą mówić nam wiele rzeczy, lecz nie zawsze mówią prawdę. Boże odkupieńcze działanie w historii zawsze góruje nad statystykami. Dziesięciu wywiadowców przekazało fakty. Bóg miał coś większego.
Niemniej, odrzucać trendy, czy to, na co wskazują statystyki, to jak gra w zespole na tonącym Tytaniku. Odrzucanie tego, co oczywiste, jest szczególną unikalną formą duchowej ślepoty. Wszyscy fałszywi prorocy obiecywali Izraelowi, że nie jest tak źle, i że ich niewola nie potrwa długo. Ich przesłanie znajdowało chętnych słuchaczy. Mylili się.
Wszystko wskazuje na to, że kościół na zachodzie upada, nie tylko w wartościach liczbowych, lecz również w swej istocie i wpływie. Niektórzy mogą utrzymywać, że jeśli mówimy o „instytucjonalnych” formach „chrześcijaństwa”, o mającej 17, 18 stuleci podróbce Królestwa Jezusa to właściwą reakcją byłoby: „nareszcie”. Niestety, problem nie wiąże się z strukturą naszych zgromadzeń, jakością teologii czy skutecznością naszych praktyk, lecz raczej ze stanem naszych serca.
Za każdym razem, gdy wskazuję na negatywny fakt czy trend, dotyczący naszego prawdziwego stanu, spotykam się z tym, że „nasz kościół taki nie jest”, „nie powinieneś krytykować kościoła”, „coś takiego jak doskonały kościół nie istnieje”, „jesteśmy czystą resztką”, „powinieneś przyjść i posłuchać mojego pastora”, oraz inne fałszywe zaprzeczenia. To zabawne, jak kilka wspaniałych kościołów, pełnych wspaniałych ludzi, robiących wspaniałe rzeczy dla Jezusa, kończy na ogólnym duchowym i społecznym zanikiem. Oczywiście, MÓJ kościół jest wspaniały, to kościoły „innych gości” mają problemy.
Siloe było miejscem wielu cudownych interakcji między Bogiem i Izraelem. Niemniej, kiedy istota życia Bożego została utracona na rzecz licznych rozmów o Bogu, zostało ono zamienione na kupę kamieni porośniętą roślinnością. Zewnętrzne dostosowanie się do Bożych wymagań bez odpowiedniej wewnętrznej przemiany stanowi DNA dogorywania.
Zaniedbany i niepodsycany ogień gaśnie. Paweł pobudzał Tymoteusza, aby „rozniecił ogień” swej wiary, ponieważ jest skłonny wygasania! Nieodpowiednia kupa gruzu historycznej chwały nie daje ani ciepła, ani światła. Prawdziwe chrześcijaństwo jest zawsze „obecnie”, jest gorące, jest żywe. Każdy, kto naprawdę żyje tak jak Jezus, jest rzeczywiście żywy, a nie martwy, i będzie zagrożeniem dla ludzi (oraz instytucji, do których oni należą), którzy mają filozofię zmartwychwstania opartą na Biblii. Możemy trzymać dzieciątko w żłobie albo martwego mężczyznę na krzyżu. Dziecko i martwy nie są groźni dla tego, jak chcemy robić „naszą religię”. Niech tylko ktoś żyje Jego zmartwychwstałym życiem, a to już nie będzie tolerowane. To jest krzak, który się nie spala, ogień, który nie potrzebuje paliwa. Tego się nie dopuszcza, jest to poza kontrolą.
Okazjonalne, odizolowane i radosne wyjątki na lokalnym poziomie nie negują ogólnego trendu na Zachodzie. Potrzeba nam, jako liderom, wyraźnego ostrzeżenia. Uniwersalny Kościół, Oblubienica Chrystusa jest wieczną, niepowstrzymaną mocą. Boży odkupieńczy zasięg jest wyjątkowo skuteczny wtedy, gdy wobec nieprzyjemnych okoliczności niemożność i złamanie wywołują krzyk o uwolnienie w sercach pokornych. Bóg trzyma się przyszłości, a Jego determinacja wobec Swej oblubienicy są jest niekwestionowana, lecz nasz udział w tym wraz z Nim, to inna sprawa.
Bez względu na to jak „wspaniały nasz pastor” jest czy jak „dynamiczny jest nasz zespół uwielbienia” nie jest to gwarancją istnienia czy trwania: Efez – przeminął; Tesalonika – przeminął, Sards – przeminął, kościoły z Północnej Afryki – przeminęły, europejskie – zeświecczone, itp. Ty i ja i nasze „wspaniałe zgromadzenia” nie są uodpornione ani trochę więcej niż nasi poprzednicy. Gdy rozmowy o Bogu przerastają życie Boże, jesteśmy na drodze do wymarcia, któremu nie przeciwstawia się nasza pobożna retoryka i modlitwy o „przebudzenie”. Bóg nie jest zainteresowany ożywieniem klubów biblijnej filozofii, którym zdarza się raz czy dwa razy na tydzień mieć wspaniały wykład, znakomitą muzykę i miły posiłek.
Możesz mieć rozkoszną prywatną kabinę na rejsowym statku, lecz jeśli w burcie jest dziura, przyjemności twojej kabiny nie uratują cię przed pójściem na dno razem ze statkiem. Każda z naszych lokalnych sytuacji może być całkiem pozytywna, niemniej w tej sprawie utoniemy lub będziemy unosić się na wodzie razem. To jest JEDNO Ciało. Daniel poszedł do niewoli wraz z Izraelem. Jeremiasz nie został uratowany przed trudnościami „boskiego karania” Izraela zadanego z ręki babilońskiego najeźdźcy.
Wcielone życie w Chrystusie nie zwalnia nas z cierpienia kultury, którą czcimy i w której żyjemy. Jeśli pójdziemy razem do niewoli, będziemy reprezentantami Boga. Bóg „zasieje” nas między jeńcami. Pierwszy Syn został zasiany w ciemności ziemi i niewoli, i wszyscy kolejni synowie i córki również będą.
Niech każdy z nas, w wyznaczonych nam obszarach życia i służby, będzie trzeźwy i bardziej zdecydowany niż kiedykolwiek do tej pory. Płońmy. Bądźmy gorący. Bądźmy światłem. Pamiętajmy o tym, że ostatecznym aktem duchowej wojny nie jest prorocze wstawiennictwo czy konferencja o duchowej walce. Jest to nawrócona/przemieniona dusza, która żyje przemienionym, dynamicznym życiem w prawej społeczności z Bogiem, ze sobą nawzajem i ludzkością.
Modlę się o to, aby Bóg dał każdemu z nas boskiej energii na każdy dzień, abyśmy mieli tchnienie, aby nasze życie miało znaczenie dla czegoś innego niż amerykańskie przyjemności życiowe i utrzymywanie życia, które może być błogosławione materialnie, lecz nie odzwierciedla interesów królestwa Jezusa.
W tym królestwie razem aż do końca…
—————————-
Copyright 2012 Dr Stephen R. Crosby http://www.swordofthekingdom.com. Udziela się zgody na kopiowanie, przekazywanie czy dystrybucję tego artykułu jeśli niniejsza uwaga zostanie zachowana na wszystkich duplikatach, kopiach i linkach referencyjnych. Na druk w celach komercyjnych czy w jakimkolwiek formie przeznaczonej dla mediów należy uzyskać. contact stephcros9 @ aol.com