18 kwietnia 2011
„A Bóg pokoju, który przez krew przymierza wiecznego wywiódł spośród umarłych wielkiego pasterza owiec, Pana naszego Jezusa, niech was wyposaży we wszystko dobre, abyście spełnili wolę jego, sprawując w nas to, co miłe jest w oczach jego, przez Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen” (Hbr. 13:20-21).
Gdy już ostatecznie dojdziemy do tego wniosku, że Jezus działał dla nas, zapewniając nam ratunek przed karą za grzech, często staramy się przywłaszczyć sobie wynikający z tego pokój przez nasze własne wysiłku, aby wierzyć lub odpowiednio zachowywać się.
Podobnie jak Bóg działał na rzecz Jezusa, gdy Ten był martwy, tak działa na naszą korzyść, aby wypracować w nas to, czego my nie mamy możliwości osiągnąć. Ile ze swego zmartwychwstania zainicjował Jezus? To nie Jego działanie przyspieszyło ten wielki cud, lecz wzbudziła Go z martwych miłość Ojca. Jezus jest beneficjentem Bożego działania dla Niego. W podobny sposób martwe są nawet nasze możliwości wystarczającego trzymania się obietnic nowego przymierza. Bóg obiecał, że zapisze Swoje prawo w naszych sercach i umysłach, i że będziemy znać Go intymnie. Boże dzieło w naszych sercach jest równie konieczne, jak jego dzieło na krzyżu czy w grobie. Gdyby Pan nie zmienił naszych serc, tracilibyśmy energię usiłując trzymać się obietnic Nowego Przymierza i, podobnie jak starotestamentowi ludzie, wyczerpalibyśmy się starając się zakwalifikować do tych obietnic.
Bożym pragnieniem jest utrzymywać z nami relację opierającą się na zaufaniu. W pierwszym przymierzu, niezdolność do usprawiedliwienia siebie była sprawą serca; Nowe Przymierze zajmuje się tą słabością. Błogosławieństwo, które ono obiecuje jest takie, że Bóg zrobi wszystko, co konieczne, aby umieścić właściwą bojaźń, zaufanie i miłość w naszych sercach. Jedyne co możemy to ufać Jemu, że dokona tego. Nasza wiara nie jest mierzona poczuciem siły czy dowodami z zachodzących okoliczności. To w miejscach całkowitej desperacji oddychamy tchnieniem wiary: „Panie, zrób we mnie to, co obiecałeś. Nie mogę wzbudzić w sobie na tyle wiary, aby zasłużyć na Twoją łaskę. Mogę tylko zaufać, że Twoje obietnice są prawdziwe”.
Ten sam Bóg, który wyprowadził Jezusa ze śmierci, uczyni w nas to, abyśmy kochali i ufali Mu. On jest wierny, a Jego przymierze trwa.