Fatherless youths run riot
Oryg.: http://www.mercatornet.com/articles/view/fatherless_youths_run_riot/
Czy zamieszania jakie wybuchły w tym tygodniu w brytyjskich miastach przekonają wątpiących, że struktura rodziny jest jednak ważna?
Twarze uczestników zamieszek, w tym 11 letniego chłopca i 19letniego studenta uniwersytetu (za: Daily Telegraph).
Brak podbudowy życia, brak wartości moralny, brak ojca, słaba umiejętność czytania i pisania, lub jej brak, żądza dóbr konsumpcyjnych napędzana wychowaniem poświęconym spełnianiu natychmiastowych potrzeb – to wszystko razem wzięte plus fizyczna siła, dziki gniew i oddanie się silnej grupie, sprawiło, że rozruchy stały się dobrą okazją do spędzenia letniego wieczoru.
A to, co rzeczywiście zniszczyło życie tych młodych bandytów i złodziei, którzy palili sklepy, kradli towary w brytyjskich miastach, miasteczkach i przedmieściach było mocno promowane przez oficjalną politykę w ciągu ostatnich dziesięcioleci.
Promocja rodzin pozbawionych ojców stała się w polityce socjalnej politycznie poprawnym stanowiskiem. Nawet sugerowanie tego, że dzieci mają się najlepiej, gdy mają ojca i matkę żyjących w związku małżeńskim, oddanych sobie nawzajem i rodzinnemu życiu była przedmiotem szyderstw i oszczerstw. Stało się nie do pomyślenia, aby pracownik socjalny bądź nauczyciel przedstawiał małżeństwo jako coś korzystnego, ponieważ coś takiego spotkałoby się z sądową reprymendą, zamknięciem drogi do kariery a nawet zwolnieniem z pracy. Fakty potwierdzające upadek rodzinnego życia są powszechnie widoczne i są one przerażające: od lat sześćdziesiątych procent dzieci urodzonych poza małżeństwem wzrósł z 5 do 40%. O ile spora część tych dzieci rodzi się obecnie w konkubinatach, to typowy jest dla tych relacji brak stałości i rozpad na znacznie wyższym poziomie niż wśród małżeństw. Oficjalne dane statystyczne podane przez Bristol Community Family Trust (BCFT) oraz Centre for Social Justice opublikowane w zeszłym roku pokazały, że niemal jedno na dwoje dzieci urodzonych dziś w Wielkiej Brytanii będzie cierpieć z powodu rozbicia rodziny zanim skończy 16 lat. W niektórych dzielnicach Londynu mieszka ponad 50% samotnych rodziców prowadzących domy. Nic nie da udawanie, że to wszystko nie ma nic do rzeczy z tymi chłopcami i dziewczętami, którzy podpalali sklepy i domy, radośnie grabili ze sklepowych półek towary i napawali się swoimi grabieżami. Usłyszeć jak nawoływano rodziców, aby podjęli odpowiedzialność było żałosne, naprawdę tragicznie żałosne. Rodzice? Niektórzy sami byli zajęci udziałem w kradzieży i rozbojach. Inni, po skontaktowaniu się z nimi, pokazywali, że nie mają absolutnie żadnej kontroli nad życiem swoich dzieci, przy czym w większości przypadków liczba mnoga, „rodzice”, nie ma tu zastosowania. Zbyt często jest to tylko samotna mam, która przez ostatnie miesiące i lata dzieliła wspólny dom z różnymi facetami.
O dłuższego czasu akceptacja, a nawet promocja, przypadkowego seksu była głównym artykułem planów nauczania seksu w szkołach. Oczywiście to jest to samo przesłanie, które płynie z mydlanej telewizji, magazynów nastoletnich celebrytów, kultury rocka itd. Małżeństwo, wierność, oddanie, udział w rodzinnym dziedzictwie to wszystko jest skrajnie zmarginalizowane nie tylko w subkulturach rozwijanych przez tych, którzy promują konsumpcję wśród nastolatków, lecz również urzędowo.
Jeśli chcemy odbudować zdrowe społeczeństwo, gdzie palenie sklepów i napadanie na ludzi na ulicy nie jest uważane za zabawny sposób na spędzenie letniego wieczoru, musimy zacząć od milczącego przyjęcia do wiadomości tego, że socjalna polityka musi ulec zmianie. Dobrze byłoby usłyszeć „przepraszam” od tych, którzy popularyzują rozbijanie małżeństwa i oczernianie ojcostwa, lecz prawdopodobieństwo tego jest niewielkie. Drugą preferowaną opcją byłoby dla nich, gdyby na pewien czas zamilkli. A póki to właśnie ma miejsce, ci, którzy rozumieją socjalną rzeczywistość życia muszą wyruszyć z odbudową.
Promujcie małżeństwo na całe życie między kobietą i mężczyzną. Wspierajcie tych, którzy tego nauczają. Pozwólcie szkołom na skuteczną dyscyplinę. Popierajcie projekty oferujące grupom młodzieży dobre męskie wzorce. Zachęcajcie i sponsorujcie taką pracę dla młodzieży, która buduje życie, pomoc sąsiedzką, dyscyplinę, przyjaźń w poprzek grup rasowych, która daje silne wartości moralne i poczucie historii, społeczności i tradycji. Jest to sprawa polityki publicznej. Muszą zaniknąć wykręty, że można przyjąć narzucanie poglądu, jakoby małżeństwo powinno być uważane za jakąś kolejną dodatkową opcję. Tak nie jest. Małżeństwo jest podstawą, na której opiera się społeczeństwo i w której dobrosąsiedzkie społeczeństwo kwitnie. Dobrze byłoby pomyśleć o tym, aby tegoroczne okropne rozruchy w Brytanii stały się wezwaniem do pobudki, co spowoduje ogromne zmiany w polityce socjalnej.
Nie wstrzymuj jednak oddechu. Zbyt wielu ludzi oddało się z pełnym pasji sprzeciwem opieraniu się wszystkiemu co trąci tradycyjną moralnością, kulturą i duchowymi wartościami. Oni łatwo nie poddadzą się kruszącej rzeczywistości dowodów zniszczeń, które sami spowodowali. Jedyną nadzieją jest to, że w życiu publicznym będzie na tyle mężczyzn i kobiet, którzy są realistami i zaoferują lepszą nadzieję na przyszłość, którzy będą przygotowani do pracy nad zdrową polityką i starczy im odwagi, aby ją zastosować.
Premier rządu David Cameron oraz laburzysta Ed Miliband rozmawiali już razem o odpowiedzialności i rodzicielstwie jako sprawach, którymi należy się zająć. Redaktor BBC, Nick Robinson, zauważył wczoraj (noted): “To, jak pan Miliband rozwinie ten temat, dużo nam powie o kierunku, który podejmuje jego partia”. Pan Cameron wspomniał również o słabej dyscyplinie w szkołach i ogólnym braku poczucia moralności, etyki i wartości.
Lecz, jak powiedział, Robinson: “Wielka będzie nagroda dla polityka, który przekona ten elektorat, że, wobec tego co widzieliśmy w tym tygodniu, nie są oni zwykłymi impotentami”.
Joanna Bogle pisze z Londynu.