Ciche zadanie


Dążenie do prostoty i jasności od wewnątrz na zewnątrz
Bret Wade
15 kwietnia 2025 r.

Ale najpierw… Jasność
Myśl, która przychodzi mi do głowy, to mem często widywany w mediach społecznościowych, który brzmi: „Ale najpierw kawa”. Piszę to z uśmiechem. Budzę się stopniowo. Potrzebuję wszelkiej pomocy, jaką mogę uzyskać, zanim zacznę wchodzić w interakcje ze światem. Kawa, cisza, delikatne rytuały — pomagają mi wczuć się w obecność.
Ale przede wszystkim potrzebuję jasności.

Dwa pytania, które nas definiują
Żarty na bok, pod każdą poranną rutyną i każdym oddechem, który bierzemy, kryją się w nas dwa podstawowe pytania. Instynktownie je zadajemy, chociaż hałas życia często odciąga nas od usłyszenia odpowiedzi.
Większość żądań jest głośna i pilna. Oczekują naszej pełnej uwagi, pozostawiając niewiele miejsca na ciszę. Ale najpierw muszą być rzeczy pierwsze.

Musimy poświęcić czas na zadawanie pytań. Zadawanie pytań otwiera drzwi do odpowiedzi. Kiedy ich szukamy, wszystko inne zaczyna się układać.

„Kim jestem?”

„Dlaczego tu jestem?”

Tożsamość i cel są misternie wplecione w nasze istnienie. Nie są rzeczami do zdobycia, ale prawdami do odkrycia.

Tęsknota pod powierzchnią
Przez całe życie dążyłem do poznania swojej prawdziwej tożsamości. Przez większość czasu poszukiwania te były subtelne, ciche — jak szept pod hałasem.
To nie jest coś, co osiągasz raz, a potem wszystkie twoje kłopoty znikają. To stopniowa transformacja w twój autentyczny projekt — nie coś do osiągnięcia, ale coś, z czego możesz żyć.
Tego projektu nie da się zmienić. Ale można go odkryć, przyjąć i wyrazić w pełni jego potencjału. A wszystko, czego potrzebujemy, jest już w nas.

Życie według projektu
Gdy podróżujemy ku temu odkryciu, nasz wewnętrzny świat zaczyna się zmieniać w sposób, którego sobie nigdy nie wyobrażaliśmy. Cechy, na których opieram się teraz, mając lat sześćdziesiąt — spokój, jasność, prostota — były dokładnie tymi rzeczami, za którymi tęskniłem, gdy miałem dwadzieścia lat.
Zmiana nie nastąpiła z dnia na dzień. Ale gdy zaczynamy żyć celowo, zgodnie z projektem, zaczynamy poruszać się w rytmie tego, kim naprawdę jesteśmy.

Kiedy głębia wzywa głębię
Tożsamość jest często mylona z tym, co robimy. Taka była moja rzeczywistość przez wiele lat w służbie zawodowej — lata wypełnione służbą, nauką i rozwojem.
Kochałam to, co robiłem. Było to zarówno wymagające, jak i satysfakcjonujące. Ale ostatecznie stwierdziłem, że nie jestem już usatysfakcjonowana.

Głębia wołała głębię we mnie.

Byłem sfrustrowany. Potrzebowałem odpowiedzi, których jeszcze nie odważyłem się szukać. I wiedziałem, że nie mogę dłużej pozostawać w komforcie tego, co znane.

Skok w transformację
Gdy dotrzemy do tego miejsca — gdy stare już nie pasuje, a nowe jeszcze nie nadeszło — staniemy przed wyborem.
Stajemy na krawędzi skoku kwantowego. To przerażające… i ekscytujące. Czas lecieć.
Podróż jest odkryciem. Jest transformacją w ruchu. Przygoda przed nami jest nieskryptowana, ale jest jedyną drogą naprzód.

Życie od wewnątrz na zewnątrz
Istnieje tylko jedno bezpieczne miejsce na podjęcie skoku: podjęcie go.
Zaprzeczanie skokowi oznacza tłumienie życia wewnętrznego – życia, które pragnie być przeżywane od wewnątrz na zewnątrz.
Zostaliśmy stworzeni do życia od wewnątrz na zewnątrz.

Jednak gdzieś po drodze ludzkość zaakceptowała inny model: życie od zewnątrz do wewnątrz. To pułapka — taka, która zniewala nas do reakcji pełnych strachu, zamiast dać nam siłę, by reagować kreatywnością, wdziękiem i darem, które żyją w nas.
Ograniczenia to często myśli i emocje ukształtowane w strachu. Ale wolność przychodzi, gdy nasze umysły zostają przywrócone przez miłość — gdy budzimy się do prawdy o tym, kim jesteśmy według boskiego zamysłu.

Wyjście poza schemat
W posłudze mogłem myśleć krytycznie — w pewnych granicach. Uaktualnianie modelu, oferowanie nowych spostrzeżeń? To było do przyjęcia. Ale kwestionowanie podstawowych konstrukcji lub kwestionowanie fundamentów? To było niebezpieczne.

Prawda i łaska jednak nie mieszczą się w granicach wyznaczonych przez człowieka.

W końcu granice te stały się ubraniami, które już nie pasowały. Próbowałam poruszać się tak, jak mnie zaprojektowano, a szwy się rozrywały.

Ups. Czy to podarłem?

Skarb w ciszy
Zawsze byłem osobą zadającą pytania. Ale dopiero jakieś dwadzieścia lat temu zacząłem zadawać właściwe pytania — pytania, które zaspokajały głęboki głód w środku.
Zaprzeczanie temu głodowi byłoby zniechęcające… a nawet katastrofalne w skutkach.

Odkrycie przychodzi w cichych chwilach. Przychodzi w przebłyskach. Szepcze podczas refleksji. A jasność następuje — gdy mamy odwagę pytać i ciszę, by słuchać.
Te chwile nie są po to, by przekonywać innych. To skarby, które należy trzymać blisko. Nosiłem niektóre z tych prawd w sercu na długo zanim zrozumiałem ich głębię.

Święty Ogród Dziennikarstwa
Od lat uwielbiam prowadzić dziennik. Kto nie kocha nowego dziennika — czystych stron, świeżego zapachu, cichego zaproszenia dla myśli, by odpoczęły?

Przez większość mojego życia zawodowego, tu i ówdzie, pisałam pamiętniki. Ale dopiero gdy zostałam łagodnie wprowadzona w poranny rytm – zapisując swoje wewnętrzne myśli, frustracje, pytania i refleksje – pisanie pamiętników stało się święte.

Teraz mój dziennik to coś więcej niż papier i długopis. To ogród, w którym rozkwita jasność i kreatywność. To miejsce, w którym spotykam się z moim Ojcem — gdzie czas zwalnia, a ja mogę być w pełni obecna.
Nie napisałem tego koniecznie po to, aby promować dziennikarstwo. Tak naprawdę piszę o pocieszeniu — i spokoju, który stwarza przestrzeń dla jasności.

Lustro i Wiedza
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno, a wtedy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, ale wtedy poznam tak, jak i jestem poznany” (1Kor 13:12, BW).
Ten werset niedawno przyszedł mi na myśl, ale ma w sobie coś nowego.
Aby dowiedzieć się, kim jesteśmy, musimy najpierw zobaczyć siebie – jasno i wewnętrznie – zanim zobaczą to inni.

Kiedy walczymy i pozbywamy się wszystkiego, co jest sprzeczne z tą wizją, coś się zmienia. Cicha satysfakcja się pojawia. I wkrótce ten wewnętrzny spokój zaczyna wyrażać się na zewnątrz. Inni wyczuwają go, reagują na niego i rozpoznają.

Nie dlatego, że powiedzieliśmy im, kim jesteśmy… ale dlatego, że staliśmy się tym, kim jesteśmy.

Pierwsza rzecz
To nie jest formuła. To odkrycie.
Nie możemy wymagać, aby inni to zrozumieli. I nie musimy tego sobie udowadniać. Odkrycie jest delikatne. Jest przekonujące. To spojrzenie na osobę, którą Bóg stworzył przed powstaniem świata.
Wszyscy mamy swoją tożsamość do odkrycia w Chrystusie. To nie jest kwestia religijna. To pierwsza rzecz.

Zacząłem zgłębiać swoją tożsamość w połowie czterdziestki. Ojciec delikatnie mnie prowadził — popychając mnie w stronę momentów badań i refleksji. Zacząłem od sprawdzenia znaczenia moich imion i pseudonimów. Siedziałem z tymi znaczeniami przez lata, zanim ujawniły się głębsze warstwy.

Nigdy się nie zawiodłem.

I tak zaczynamy…
Więc zaczynamy razem tę podróż odkrywczą.
Nie chodzi o dążenie. Chodzi o przebudzenie się do tego, co już jest w nas. Chodzi o życie w harmonii z boskim zamysłem — widzenie, bycie i robienie wszystkiego, co już nosimy w sobie.

Dziękuję za dołączenie do mnie w Podróży. Kontynuujmy ją — jeden moment jasności na raz.

Dziękuję za przeczytanie The Journey!

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 4]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *