Kevin T. Bauder
Jezus uczył Swoich uczniów, aby modlili się wypowiadając modlitwę słowami. O ile niektórzy wzięli tą modlitwę, Modlitwę Pańską, jako swego rodzaju zaklęcie, które ma być recytowane na sygnał, lepiej jest postrzegać ją jako pewien szablon. W tej najsławniejszej modlitwie, Jezus daje Swoim uczniom pewne kategorie, które mogą wykorzystać do tworzenia swoich przyszłych modlitw.
Modlitwa zaczyna się słowami: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie„. Ten cudowny zwrot nadaje ton całej dalszej części. W tych sylabach dowiadujemy się, do kogo mamy się zwracać, gdy się modlimy oraz, przez implikację, jakie nastawienie powinno cechować być to wezwanie.
Święci Starego Testamentu, nie używali zwrotu „Ojcze nasz„, gdy kierowali się do Wszechmogącego. Jakub modlił się, mówiąc; „Boże ojca mojego” (Rdz. 32:9). Gdy naród Izraela miał zostać uderzony, przywódcy modlili się : „O Boże, Bożę duchów wszelkiego ciała” (Lb.16:22). Pokonany pod Ai Jozue wołał: „O, Boże, Panie BOŻE” (Joz. 7:7). Z goryczy swej duszy, Anna modliła się: „O, Panie zastępów” (1Sam.1:11). Salomon, mając zgodę Boga na poproszenie o cokolwiek zechce, modlił się: „O PANIE, mój Boże” (1Krl.3:7), a język Jonasza będącego we wnętrzu ryby (Jon. 2:6) odzwierciedlał to samo. Na poświęcenie świątyni Salomon powtarzał w modlitwie „O, PANIE, Boże Izraela” (2Krn. 6:14, 16, 17). Prosząc o znak dla swego ludu, król Ezechiasz modlił się: „Panie, który jesteś dobry, racz odpuścić każdemu” (2Krn. 30:18). Później, przed potyczką z Asyryjską armią, ten sprawiedliwy król wołał: „O, PANIE, Boże Izraela, który przebywasz między cherubami” (2Krl.19:15). Niektóre modlitwy zaczynały się prostym: „O, Boże” czy „O, Panie„, lecz rzadko kiedy zwracali się do Boga „Ojcze nasz„.
Jeden Izajasz w Starym Testamencie błagał Boga jako „naszego Ojca” i robił to ze świadomością tego, że Bóg, aby usłyszeć, musi spojrzeć z nieba na dół. (Iż. 63;15-16; 64:8-9). Dla Izajasza, Bóg jest Ojcem, ponieważ jest on odkupicielem ludzi, którzy są Jego dziedzictwem. On rządził nimi a oni wzywali Jego imienia. On kształtował ich jak garncarz kształtuje glinę; oni są dziełem Jego rąk. Pomimo tego, że doświadczał ich z powodu popełnianego bezprawia, jednak pozostał ich Ojcem. Abraham i Izrael może nie potrafili tego rozpoznać, lecz Bóg jest Ojcem i On zna ich.
Dla Izajasza ojcostwo Boga niewiele miało do czynienia z wyborami czy wiernością Jego ludu. Rzeczywiście, Bóg jest Ojcem tak samo w czasie, gdy byli nieczyści i upadali jak liść, gdy ich sprawiedliwość była jak brudne szmaty a ich bezprawie unosiło ich jak wiatr. Liczyła się tylko Jego wierność, a nie ich. Nawet wtedy, gdy nikt nie wzywa Jego imienia i nie chwyta się Go, pozostaje Ojcem. On ukrywa Swoją twarz i pochłania ich ze względu na nieprawość, jednak jest ich Ojcem. Dla Niego bycie Ojcem jest sprawą Jego wyboru, Jego wierności, Jego wytrwałości i Jego łaski.
Bóg spogląda na dół z wzniosłych wysokości Swego miejsca zamieszkania. Z Jego świętego tronu chwały ogląda Swoich ludzi. Wśród nich jest prorok Izajasz, człowiek nieczystych ust, który miesza pośród ludu nieczystych ust. Pan słyszy jak Izajasz woła: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił na dół! W Twojej obecności góry topnieją, wyglądają jak woda gotująca się na ogniu. Czyniłeś przerażające rzeczy wcześniej i Ty możesz je czynić znowu. Nie czekaj, aż zasłużymy. Odłóż Swój gniew na bok i przebacz nam nasze grzechy”
Słowa otwierające modlitwę Jezusa odbijają echem wołanie Izajasza do Boga: „Ojcze nas, który jesteś w niebie”. Jest to ta sama tkliwość, którą wyrażał Izajasz i niemal te same słowa. Z pewnością uczniowie rozpoznali tą aluzję. Jeśli tak, to powinni byli zrozumieć, że Bóg jest ich Ojcem, nie dlatego, że oni wybrali Boga i dowiedli swojej wierności, lecz dlatego, że Bóg wybrał ich, aby udowodnić im Swoją wierność. Niewiele znaleźli w Bożym ojcostwie to, co pomogłoby im czuć się wygodnie. Zrozumieli, że Bóg jest Ojcem tych, których On wybrał, aby ich odkupić, i On zbawia tych, którymi On chce rządzić.
Pomimo tego, Boży ludzi znajdują swoje bezpieczeństwo w Jego ojcostwie. Ten prawdziwy Bóg nie jest Bogiem deistów, wyniesiony i wywyższony lecz całkowicie nie zainteresowanym dobrobytem Jego ludzi. Nie jest On Bogiem, który tylko spogląda w dół z niebios, lecz Bogiem, który zszedł z niebios w dół. On wszedł na ten świat, aby odkupić Swoich ludzi. On wejdzie na ten świat jeszcze razy, a wtedy góry stopnieją jak gotująca się na ogniu woda. On wstrząśnie zarówno ziemią jak i niebem, aby te rzeczy, którymi wstrząsnąć nie można, ostały się.
Ostateczną odpowiedzią na modlitwę Izajasza będą nowe niebiosa i nowa ziemia, jak opisał to w następnym rozdziale swego proroctwa. Mówiąc inaczej: można wykreślić prostą linię miedzy „Ojcze nasz, któryś jest w niebie” do „Twoje jest królestwa i moc, i chwała na wieki„. Pewnego dnia suwerenne Boże rządy będą wyraźne w całym wszechświecie.
Ten przerażający majestat Boży byłby nieprzystępny, gdyby On Sam nie otworzył drogi. Zrobił to przez krew Jezusa, uświęcając nową i żywą drogę za zasłonę do miejsca najświętszego. My, którzy jesteśmy Jego dziećmi, mamy zapewnioną odwagę i nakazane, aby zbliżać się. Tak więc, bez płaszczenia się, lecz z poczuciem grozy i radości, modlimy się:
„Ojcze nasz, któryś jest w niebie„.