(Identity and Idolatry)
Kevin T. Bauder
Gdy pytasz ludzi: „Kim jesteś?” zazwyczaj najpierw odpowiadają, podając swoje imię, lecz jest to tylko etykieta. Imię nie ujawnia tożsamości osoby, która je nosi.
Jeśli będziesz uparty, „No, to jest twoje imię, ale kim jesteś?” to ludzie niezmiennie zaczynają dawać odpowiedzi, w których odnoszą się do innych ludzi, przedmiotów czy działalności. W odniesieniu do innych będą utożsamiać się jako synowie lub córki, bądź małżonkowie. W relacji do zajęć mogą powiedzieć, ci o swojej pracy i hobby. Mogą utożsamiać się jako fani jakiegoś zespołu sportowego, pisarza, czy jako ludzie oddani jakiemuś rodzajowi muzyki. Te wszystkie znaki identyfikacyjne mają jedną wspólną cechę: są zewnętrzne wobec samego człowieka. Ludzie mogą mówić, kim są tylko wskazując na rzeczy wobec nich zewnętrzne. Wiemy, kim jesteśmy tylko w wtedy, gdy odnosimy się do innych rzeczy, to osób, jakichś zajęć czy przedmiotów.
Innymi słowy: nasza tożsamość nie jest w nas samych. Po to, aby wiedzieć kim jesteśmy, musimy spojrzeć na zewnątrz. Nasz tożsamość jest kształtowana przez osoby, przedmioty, rodzaj działalności, przez to, w co angażujemy się.
Bóg taki nie jest. Bóg wie, kim jest, nie dlatego, że rozgląda się na zewnątrz, lecz patrząc do wewnątrz. Mimo wszystko, Boża tożsamość jest nadal relacyjna. Wie, kim jest, nie dzięki relacjom do osób, przedmiotów czy aktywności w ramach stworzonego porządku, lecz przez relacje do Siebie Samego.
Mówiąc poprawnie: Bóg nie jest osobą. Podczas, gdy On składa się z jednego Boga w doskonałej jedności, mimo wszystko jest trzema osobami. To dzięki perychorezie tych osób; (z gr.: wzajemne przenikanie osób – przyp.tłum.), Bóg wie, kim jest. On jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Ojciec jest Ojcem ponieważ zradza syna Syna. Syn jest Synem, ponieważ jest zrodzony z Ojca. Duch Święty jest Duchem Świętym ponieważ wychodzi z Ojca i Syna. Gdyby Bóg nie był wiecznym Ojcem, Synem i Duchem Święty, wtedy w jakimś sensie Jego tożsamość zależałaby od tego świata. Ponieważ jednak jest wiecznym Ojcem, Synem i Duchem Świętym, Bóg nie jest zależny od czegokolwiek poza Sobą. On jest jednym Bogiem, który składa się wiecznie z trzech osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Każde z tych trzech ma właściwą pozycję w odniesieniu do pozostałych dwóch, i jak Bóg odnosi się do Siebie wewnątrz tej wiecznej społeczności Trójcy, On po postu jest wszystkim tym, czym jest. Jak powiedział do Mojżesza; „Jestem, kto Jestem”.
My nie jesteśmy tacy. Zarówno nasze istnienie jak i tożsamość są czerpane z zewnątrz. Nie istniejemy sami w sobie i nie posiadamy tożsamości czy znaczenia w sobie. Jesteśmy tym, kim jesteśmy, tylko w odniesieniu do innych rzeczy. Ostatecznie, jesteśmy tym, czym jesteśmy wyłącznie w odniesieniu do Boga. Po drugie: nasza tożsamość jest zdefiniowana przez te relacje, które Bóg nam dał w naszym życiu i to podlega pod naszą tożsamość w Nim. W konsekwencji: moja rodzina, wykonywany zawód, zajęcia uboczne, zainteresowania nie kształtują mojej zasadniczej tożsamości, lecz jedynie w drugorzędny i wtórny sposób. Aby te czynniki mogły prawidłowo funkcjonować, zawsze muszą być podrzędne względem tożsamości, którą znam dzięki mojej relacji z Bogiem.
Niemniej, gdy ludzie odrzucają Boga, te drugorzędne czynniki zazwyczaj kształtują ich główną tożsamość. Te rzeczy, które są po prostu wtórne, traktowane są jako ostateczne a wtedy ludzie chcą wiedzieć, kim są, w relacji do rzeczy stworzonych.
Niestety, te rzeczy same w sobie całkowicie nie są w stanie wskazać nam, kim jesteśmy, nie mogą podpierać naszej tożsamości. Im bardziej będziemy polegać na nich, tym bardziej puste okazują się. Nie możemy prowadzić życia tak, jakbyśmy byli naszym krajem, naszą rodziną, naszą pracą czy jakąkolwiek kombinacją takich skończonych składników. Nie możemy żyć w taki sposób jakby te rzeczy były ostateczne. Takie próby, bezwzględnie prowadzą do frustracji, sprzeczności, rozpaczy. Nasze istnienie staje się nieautentyczne.
Taka sytuacja bardzo przypomina próby życia pod pseudonimem. Przyjmujemy tożsamość, która do nas nie należy. Odkrywamy, że te aspekty naszej tożsamości po prostu nie pasują do nas. Nie możemy żyć w ten sposób. Dysponując różnymi czynnikami, dzięki którym usiłujemy powiedzieć sobie, kim jesteśmy, nie mam żadnego integrującego punktu odniesienia. Co więcej, te czynniki nie są na tyle solidne, żeby wesprzeć wagę naszych intuicji i aspiracji. Rozpadną się wskutek wołania naszej duszy.
Te rzeczy, które traktujemy jako ostateczne – rzeczy, dzięki którym określamy siebie – są naszymi bożkami. Ci, którzy odrzucają prawdziwego i żywego Boga są skazani na pogoń za innymi bożkami. Nie są w stanie odkryć tego, kim rzeczywiście są we właściwej relacji do prawdziwego i żywego Boga. Oprócz tego muszą oni szukać swojej tożsamości pośród obfitości rzeczy stworzonych, jednak, żadna z nich nie może w końcu nam powiedzieć, kim jesteśmy. Jeśli odchodzimy do Boga, który stworzył nas na Swój obraz, to przede wszystkim tracimy siebie samych.