David Servant
Nie ma nic dziwnego w tym, że Paweł nazwał siebie w 1 Liście do Tymoteusza największym grzesznikiem. To on czuwał przy szatach tych, którzy kamienowali Szczepana, „zgadzając się z tym zabójstwem” (8:1). Wkrótce potem, „tępił zbór; wchodził do domów, wywlekał mężczyzn i niewiasty i wtrącał do więzienia” (8:3). Później Paweł napisał, że wcześniej „srodze prześladował zbór Boży i niszczył go” (Gal. 1:13) i opisał sam siebie, jako „bluźniercę i prześladowce, i gnębiciela„. Składając świadectwo królowi Agrypie, przyznał: „Ja sam również uważałem, że należy wszelkimi sposobami występować przeciwko imieniu Jezusa Nazareńskiego, co też czyniłem w Jerozolimie, a gdy otrzymałem pełnomocnictwo od arcykapłanów, wtrąciłem do więzienia wielu świętych, kiedy zaś skazywano ich na śmierć, ja głosowałem za tym, dręcząc ich częstokroć we wszystkich synagogach, zmuszałem ich do bluźnierstwa i szalejąc nad miarę, prześladowałem ich nawet w innych miastach” (Dz. 26:9-11).
A jednak, Bóg przebaczył mu! Paweł napisał w 1 Tym. 1:15-16: „Prawdziwa to mowa i w całej pełni przyjęcia godna, że Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszy. Ale dlatego miłosierdzia dostąpiłem, aby na mnie pierwszym Jezus Chrystus okazał wszelką cierpliwość dla przykładu tym, którzy mają weń uwierzyć ku żywotowi wiecznemu„. To powinno dawać nadzieję drugim co do wielkości największym światowym grzesznikom (to byłbym ja) i każdemu poniżej na tej liście! Cudowna łaska!
Jezus powiedział: „Saulu, Saulu, czemu Mnie prześladujesz?” (9:4). Gdy ktoś prześladuje kościół, prześladuje Jezusa, ponieważ kościół jest Jego ciałem. Podobnie ma się rzecz z tym, w jaki sposób traktujemy (ty i ja) uczniów Chrystusa: w taki sposób jak ich traktujemy, traktujemy Jezusa. Gdy dostarczamy żywości, wody, ubrania, schronienia i pociechy „najmniejszemu z tych„, którzy są w ciele Chrystusa, robimy to dla Niego, dowodząc swej miłości. Gdy ignorujemy „tych najmniejszych”, ignorujemy Jezusa i dowodzimy tego, że nie wierzymy w Niego. To jest Jego nauczanie (p. Mat. 25:31-46).
Paweł na pewno narodził się na nowo na drodze do Damaszku. Gdy usłyszał głos Pana, powiedział do Jezusa: „Kim jesteś Panie?” (9:5). Nazywał Jezusa Panem, zanim się dowiedział z kim rozmawia. (Czy zrobiłbyś tak samo?) Później był posłuszny poleceniom Jezusa. Zwróć uwagę, że Ananiasz, gdy po raz pierwszy spotkał Saula, nazwał go „bratem Saulem” (9:17). Pomimo, że powiedział „bracie Saulu” to przyszedł po to, aby Paweł odzyskał wzrok i został napełniony Duchem Świętym. Saul narodził się na nowo, lecz nie był napełniony Duchem Świętym. Jest to tak oczywiste, że tylko teolodzy będą debatować nad tym.
Biblia nie opisuje w jaki sposób Paweł przeżył otrzymanie Ducha Świętego, lecz wiemy o tym, że wcześniej czy później mówił innymi językami, ponieważ sam to napisał w swym Liście do Koryntian (1 Kor. 14:18). Widzimy tutaj pojawiający się pewien wzór.
Piotr brał udział w początkach co najmniej dwóch wielkich przebudzeń; w Liddzie/Saronie i Joppie. Oba były wzbudzone przez cuda.
Zobaczmy jaka była różnica między otwartością ludzi w Liddzie/Saronie i Joppie. W wyniku cudu uzdrowienia Eneasza „wszyscy mieszkańcy Liddy i Saronu…nawrócili się do Pana” (9:35). W Joppie, po wskrzeszeniu z martwych Tabity „wielu uwierzyło w Pana” (9:42). Te miasta, znajdowały się blisko siebie, a jednak mieszkańcy jednego okręgu byli bardziej otwarci na Boga od tych z Joppy. Jest to fenomen, który daje się obserwować na całym świecie. Otwartość ludzi różni się od kraju do kraju, od stanu do stanu, od miasta do miasta, od sąsiedztwa do sąsiedztwa. Otwartość zmienia się również w czasie. Nie było już później żadnych przebudzeń w Joppie.
Bóg wie, kto jest otwarty, a kto nie jest i On nieustannie usiłuje zdobyć każdą osobę zarówno przez Swoje stworzenie, jak i przez ich sumienia. On skieruje nas do ludzi otwartych, gdziekolwiek są, czy będzie to tłum, czy pojedynczy człowiek. Bądźmy wrażliwi na Ducha!
– – – – – – – – – – – –
Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ