Grady J. Lee
Musimy uważać, ponieważ obecne fanaberie, w które wmieszane są anioły, ekstatyczne uwielbienie i nekromancja mogą zepchnąć nas z ostrza duchowego zdrowia psychicznego. Nikt do końca nie rozumie, dlaczego Nadab i Abihu pobudzili Boga do tego, że uderzył w nich śmiertelnie w izraelskim Buch,… i natychmiast stali się popiołem.
Gdy Mojżesz musiał wyjaśnić Aaronowi to, co się stało, powiedział: „Oto, co Pan rzekł: „Na bliskich moich okazuje się świętość moja, a wobec ludu chwała moja” (w. 3). Pomimo że nie znamy szczegółów tego, co Nadab i jego brat zrobili ze świętym kadzidłem, wiemy, że byli niedbali i nie mieli należnego szacunku wobec rzeczy Bożych.
|
Chcemy |
Ta starożytna historia ma swoje współczesne zastosowanie. Co prawda nie używamy już kadzidła i kadzielnic do oddawania czci, lecz oczekuje się od nas, że będziemy traktować Boże Słowo z szacunkiem, i że będziemy usługiwać ludziom w bojaźni Pańskiej. Innymi słowy: Wszelki zabawny biznes jest zakazany. Nie wolno nam mieszać Bożego Słowa z obcymi koncepcjami czy mieszać naszego uwielbienia z pogańskimi praktykami.
Jednak, gdy usługuję w różnych kościołach w całym naszym kraju, odkrywam ten dziwny ogień rozszerzający się pośród nas, nawet w kościołach, które określają siebie jako „napełnione Duchem”. Pastorzy i liderzy muszą uważać na te trendy:
1. Grobowe wizytacje. W niektórych charyzmatycznych kręgach, współcześnie ludzie twierdzą, że doświadczają duchowych przeżyć, w których komunikują się ze zmarłymi. Pewien pastor z Michigan opowiadał mi w zeszłym tygodniu, że liderzy niektórych kościołów promują tą dziwaczną praktykę i opierają ja na spotkaniu Jezusa z Góry Przemienienia. Wniosek jest taki, że skoro Jezus rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem w dniu, w którym został uwielbiony, to daje nam to zgodę na rozmawianie ze zmarłymi chrześcijanami czy naszymi martwymi krewnymi Choć niewiele mówi się o tych doświadczeniach z kazalnic (ponieważ przeciętny wierzący nie jest gotowy na zniesienie tego „nowego objawienia”), ludzie z pewnych proroczych ruchów twierdzą, że nawiedzili ich Aimee Semple McPherson, William Branham, John Wimber czy inne biblijne postaci. No i oczekuje się, że powiemy: „Ooooo, to jest takie głębokie” – po czym ruszymy w poszukiwaniu jakiejś mistycznej, ponad grobowej epifanii. Skóra cierpnie. Komunikacja ze zmarłymi jest zdecydowanie zakazana w Starym Testamencie (p. Deut. 18:11) i nie ma niczego w Nowym Testamencie, co wskazywałoby na to, że zasady zmieniły się. Ci, którzy poszukują porad zmarłych – czy to przez media, czy seanse, czy „prorocze wizje” robią niebezpieczny krok w stronę opętania.
2. Ekstatyczny zachwyt. Wkrótce po tym, gdy ekstazy stała się znana jako rekreacyjny narkotyk, ktoś z naszego ruchu wpadł na jasny pomysł, aby promować duchową ekstazy jako formę uzasadnionego uwielbienia. Koncepcja kręciła się od „duchowego upicia” do obecnej manii, gdy ludzie gromadzą się na przedzie kościoła i udają, że wbijają sobie w ręce igły, aby znaleźć się na „duchowym haju”. Niektórzy kaznodzieje zachęcają ludzi do tego, „zaciągnęli się Duchem Świętym” – co jest odniesieniem do palenia marihuany. Nie chcę być nudziarzem, lecz Biblia ostrzega nas, abyśmy byli „roztropni i trzeźwi” (1 Ptr. 4:7). Jest wiele wolności i radości w Duchu Święty i nie musimy tego gasić, wprowadzając pogańskie hulanki. W chrześcijańskim uwielbieniu nie chodzi o tracenie kontroli, a ci, którzy uwielbiają Jezusa, robią to w „duchu i prawdzie” (Jn 4:24). Nasza miłość do Boga nie mierzy się ilością upadków na podłogę czy dzikimi drgawkami ciała. Ostatnio powiedziałem pewnemu przyjacielowi z Pennsylwanii, że gdy ludzie zmęczą się tym narkotykowym wyobrażeniem to nie będzie trzeba wiele czasu, aby niektórzy chrześcijanie zaczęli doświadczać seksualnych przeżyć przy ołtarzu. „To prawie się już dzieje” – odpowiedział. Opisał mi ostatni „koncert uwielbienia”, w czasie którego jeden z muzyków symulował seks, uderzając w mikrofon i wypowiadając zmysłowe zwroty do Jezusa. Co następne? Orgazmowe uwielbienie? Boże pomóż nam.
3. Aniołowie wśród nas. Aniołowie zawsze odgrywali żywotną rolę w życiu kościoła. Są one „usługującymi duchami”, posłanymi do ochrony, prowadzenia i wzmacniania wierzących (Hebr. 1:14). Lecz oto nagle, aniołowie stają się w niektórych częściach naszego ruchu manią. Ludzie twierdzą, że widzą je wszędzie, a często te historie nie zgadzają się z Bożym Słowem. W czasie Przebudzenia w Lakeland w zeszłym roku na Florydzie, mężczyzna z Niemiec wyszedł na scenę i twierdził, że podczas gdy on jadł hamburgera, anioł wszedł do tej restauracji, wyjął jego jelito i zastąpił je złotą substancją. Inni składali świadectwa o aniołach, które zabierały ich do nieba i operowały tam. Wielu twierdzi, że aniołowie rozrzucają pióra, złoty pył i cenne klejnoty na czcicieli. Wiem, że Bóg może zrobić wszystko. On może sprawić, że żelazna siekiera będzie pływać, może ukryć pieniądz w pyszczku ryby i użyć małego chłopca do nakarmienia tłumów. Te były prawdziwe cuda, których Pan może dokonać i dziś. Lecz musimy tu być ostrożni, istnieją podróbki. Jeśli promujemy fałszywy cud czy fałszywego anioła w domu Pańskim, bierzemy udział w innym ogniu.
Znam przypadek człowieka, który został złapany na sianiu fałszywych klejnotów na podłodze w kościele. Powiedział przyjaciołom, że „zasiewał pomieszczenie”, aby podnieść wiarę ludzi. Wiem też o innych, którzy zostali złapani na tym, że nałożyli na siebie w łazience złoty błyszczek i wrócili na zgromadzenie, twierdząc, że Bóg pobłogosławił ich specjalną przychylnością. Gdzie jest bojaźń Boża, gdy chrześcijanie w taki sposób fabrykują cuda? Jest czas na to, aby wszyscy mający kręgosłup wierzący, wyznaczyli wyraźne granice między tym, co jest pobożnym uwielbieniem, a pogańskim zwyczajem. Chcemy Bożych cudów, lecz chcemy również bojaźni i czci Bożej. Nie wolno nam dopuścić do tego, aby ten inny ogień rozszerzał się w niekontrolowany sposób.
|