David Sliker
Drugi List apostoła Piotr ma bardzo ważne znaczenie dla współczesnych chrześcijan. Piotr zbliżał się już do końca swego życia, a nowy ruch, którego był pionierem, wkraczał w trzecią dekadę istnienia. Piotrowi kłębiły
się w głowie myśli o duchowym wzroście i dojrzałości, o prawdzie i błędzie, o motywacjach pobożnych i bezbożnych ludzi, i wszystkie razem połączyły się, aby wyrazić się w jednym z najważniejszych dzieł na temat wytrwania w wierze, jakie kiedykolwiek napisano.
W drugim rozdziale, Piotr skupia się na fałszywych nauczycielach. Przedmiotem jego troski jest dojrzałość i duchowy wzrost wierzących i widzi fałszywe nauczanie jako największe zagrożenie dla świętego i nienagannego życia wiary. Piotr ostrzega, że ci, którzy dają pięknie opakowane puste obietnice to ludzie zmysłowi, którzy ostatecznie prowadzą do „najgęstszych ciemności”. To, jak Piotr pisze, używając wyrazu „zmysłowi”, sugeruje, że chodzi mu o ludzi zajętych sobą, szukających rozkoszy. „Miłujących rozkosze”, jak ich później Paweł określi, to ci, którzy niekoniecznie „kochają sprawiedliwość” i Boga, aby tam zakotwiczyć swoje pożądania.
Czasy rozkoszy jak nigdy dotąd
Żyjemy w takim okresie historii, który daje więcej możliwości zażywania przyjemności i namiętności, niż kiedykolwiek wcześniej. Te miejsca, na które można swoje namiętności skierować, są bardziej technologiczne i kulturowo różnorodne, niż było to możliwe kiedykolwiek w poprzednich pokoleniach. Żywność i napoje narodów i ludów ziemi są stawiane przed nami bez wysiłku. Rozkosze narodów są w zasięgu ręki większej ilości ludzi, niż kiedykolwiek dotąd. Być może nawet nasza zdolność do przeżywania przyjemności jest większa niż jakiegokolwiek żyjącego przed nami pokolenia.
Na taką współczesną scenę wchodzi Bóg-Człowiek, Jezus z Nazaretu. Mocą Nowego Przymierza jest obietnica jedności z Nim przez Jego Ducha Świętego. W obszarze tej pełnej chwały jedności znajduje się głęboka radość, odpocznienie, i satysfakcja, które człowiek zaczyna przeżywać w nieporównywalnej przyjemności jaką doświadczanie miłości Boga. Jak obiecuje psalmista: „Rozkosz po prawicy Twojej na wieki” (Ps 16:11). Nie istnieje jakiekolwiek bardziej pełne rozkoszy przeżycie dla duszy, jak to, że może mieć udział w nieopisanej miłości Jezusa, zalewającej serce (Rzm 5:5). Dla pokolenia kochającego rozkosze i spragnionego ich, oferta ewangelii Jezusa jest najbardziej na czasie, jest też najpiękniej czystym środkiem do przeżywania rozkoszy, do której zostaliśmy stworzeni.
Ciemna strona rozkoszy
W zaskakujący sposób Piotr wprowadza „ciemną stronę” przeżywania rozkoszy miłości Boga, ponieważ wraz nią przychodzi, dzięki łasce, wzrost naszych możliwości doświadczania jeszcze więcej. (Apostoł Paweł opisuje to krótko w modlitwie w Liście do Efezjan 3:14-19.) Tak więc, drugą stroną rozszerzenia możliwości przeżywania przyjemności jest ryzyko poddania się pokusie prezentowanej przez fałszywych nauczycieli i zakosztowanie grzesznych przyjemności przy wyraźnie niewielkich konsekwencjach. Jakie są te konsekwencje?
Piotr mówi nam, natarczywie (2Ptr 2:19-22):
„obiecując im wolność, chociaż sami są niewolnikami zguby; czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje. Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie”.
W ostrzeżeniu Piotra niepokojące jest stwierdzenie, że: „Lepiej by było dla nich, gdyby nie poznali drogi sprawiedliwości”. Kiedy rozszerzona z łaski możliwość przeżywania rozkoszy Bożej miłości zmienia kierunek na grzeszne rozkosze, problem leży właśnie w tych większych możliwościach. Oznacza to, że to, co z grzesznych, czy nawet pobożnych, przyjemności kiedyś wywoływało dreszcze, teraz będzie nudne. Aby rozbudzić żądzę i dać wrażenie rozkoszy w duszy człowieka, który został „zrujnowany” przez miłość Bożą i moc Ducha Świętego, będzie potrzeba znacznie większej dawki.
W duszy, znudzonego teraz i cynicznego wierzącego, który pamięta dni swej pasji, lecz nie może sobie wyobrazić powrotu do nich, rozwija się stagnacja, która jest rodzajem paraliżu. Wkrada się chłodna, sterylna akceptacja – jak w pozbawionym miłości małżeństwie – ponieważ życie już nigdy nie będzie takie samo po tym, gdy „zakosztowaliśmy mocy wieku przyszłego” (Hbr 6:4-6). To, co kiedyś pięknie brzmiało w pierwszych pieśniach, „już nigdy nie będę taki sam”, może być również tragicznie prawdziwe, jeśli nie idzie się za tą deklaracją w dalszym życiu.
Tajemnicą jest nastawienie kursu swego życia – i to bez zażenowania – ku głębokiemu, pobożnemu pragnieniu. Łaska jest nasza eskortą i naszym środkiem do poruszania się naprzód. Nie możemy żyć głębokim, intensywnym życiem tylko dlatego, że tego chcemy. Możemy żyć intensywnie i z pasją, ponieważ wierzymy, że Jezus Jezus tego chce („Będziesz miłował Pana z całego,….”), a więc, On nam będzie pomagał w tym. Życie wiary jest życiem nieustannego sięgania po wszystko, co oferuje nam łaska. Jak daleko może mnie zabrać Boża łaska? Jak radykalnie odmienne życie mogę prowadzić, ponieważ wierzę w moc Ducha Świętego? Jak
namiętny, płomienny mogę być? Stałym wyzwaniem jest to, aby pobudzały nas słowa Piotra, abyśmy wstawali po potknięciu, wierząc, że łaska Boża może pokonać naszą słabość, naszą niewiarę i niedojrzałość.
Zapraszam was, abyście „ponownie ruszyli”, abyśmy przedstawili dziś Bogu siebie w nowy sposób, zgadzając się na to, abyśmy ponownie byli ofiarami Jego pełnej chwały łaski. Modlę się o to, abyśmy nigdy nie zobaczyli „ciemnej strony poddania”, którą opisał Piotr, lecz dążyli do łaski Bożej i otrzymywali ją, aż do logicznego zakończenia, którym jest pełnia.
Żyjemy w czasach ,gdy „chrześcijańska trąba powietrzna „zabiera ze sobą wszystko co napotka na drodze. Nie robiąc segregacji tego co święte ,a co grzeszne.
Świat w którym żyjemy chodzi na głowie .
Ludzie urodzeni w określonej płci poddają się naciskom otoczenia ,by potem zmieniać się w osobę płci odmiennej .
Ludzie „kościoła” zamiast być uosobieniem moralności stają się dla wielu młodych uosobieniem niemoralności. Młode pokolenia niszczone obłudą tych ,którzy usadowili wizerunek Chrystusa na sztandarach zamiast w świętości życia.
Co jeszcze zabierze ze sobą ta współczesna „chrześcijańska trąba?
Zło ,zło ,zło.
W takich warunkach przyszło nam mówić o Miłości Bożej, o ofierze Jezusa na krzyżu.
O świętym życiu.
W szumie „trąby” jesteśmy mało słyszalni.
W ferworze walki o stanowiska ,aplauz publiczności w „kościele” nikt nie zwraca uwagi ,że końcem tej „trąby „jest wyrzucenie (wyplucie) wszystkiego co pożarła.
Najgorsze jest to ,że wszystko co zostaje wyrzucone nie nadaje się do życia, do użytku. Jest zniszczone .
Końcowy moment to mocne uderzenie o powierzchnię.
Czy mowa tu osprzęcie domowym, o meblach ,samochodach, porwanych przez trąbę?
Absolutnie nie .
Ta „trąba „porywa ludzi ,mamiąc ich ciągłą pogonią za działaniem ,bez zastanowienia się komu jest to potrzebne ?
Nieopanowane ambicje przywódców ustawiających członków swych kościołów jako łup dla „trąby”,tak by oni sami nie dostali się w jej zasięg.
O nich właśnie pisał Ap. Piotr.
Ale i o ich ofiarach ,wyrzuconych z paszczy owej diabelskiej „trąby działaczostwa”
Jak się od tego uchronić?
1) Przywrócić Słowu Bożemu należną Mu rangę .
2) Bacznie strzec tego ,by treści kazań nie wychodziły po za Prawdę Bożego Słowa.
3) Swoje serca skierować ku prowadzeniu przez Ducha Świętego ,a nie przez ludzi.
4) Strzec społeczności przed „krzykaczami” ,za których słowem nie idzie Boże namaszczenie.
Boży Duch to Duch Pokoju ,anie gwałtu i pędu do nikąd.
Ap. Paweł pisał o tych ,którzy wyparli się Mocy Bożej,pokładając swe nadzieje w szkołach biblijnych ,elokwencji i nie rzadko po prostu cwaniactwie.
Unikajmy ich ,bowiem oni są siła napędowa owej „chrześcijańskiej trąby”