Ta ewangelia zaczyna się od wyzwania
Współczesny czytelnik często traci znaczenie jakie mają w Pismach genealogie. Nie inaczej jest z historią narodzin Chrystusa. Włączenie przez Mateusza kobiet do genealogii Jezusa było języczkiem u wagi dla ówczesnej publiczności. Przykuwało słuchaczy i sprawiało, że trzymali się opowieści w napięciu, w oczekiwaniu co będzie dalej. Mateusz wiedział, co robi, pisząc we wstępie taką genealogię!
W czasach Chrystusa (a na Bliskim Wschodzie do dziś) genealogie zazwyczaj składają się wyłącznie z męskich przodków i to tylko tych najbardziej znamienitych: postaci powagi czci, których wielkie wyczyny czy wspaniały charakter przyczyniły się do tego, że szanowana była cała społeczność, której byli uczestnikami. Dodatkowo, do Marii , Mateusz dodaje cztery kobiety i to wcale nie z tych „największych”!
- Tamar – oszustka, która, zwodząc go, popełniła kazirodztwo ze swym teściem, za co zgodnie z przepisami prawa Kapł. 20:12, powinna być ukamienowana. (Zwróćcie na to uwagę wszyscy traktujący Słowo literalnie i fundamentaliści oraz „zachowujący Torę”!)
- Rahab – poganka i prostytutka. (Niechęć Żydów wobec pogan jest dobrze udokumentowana i dla nas trudna do uchwycenia wewnętrzna pogarda.)
- Ruth – poganka, Moabitka (jak wyżej).
- Batszeba – niewierna żona i cudzołożnica.
Nie jest to zaaprobowana przez Żydów aleja chwały! Wrzucenie tutaj tej płci powinno strącić im głowy z karków, a „brak charakteru” tych postaci wystrzelić rozum z czaszek! Sam ten wstęp w najsilniejszy możliwy dla nich do zrozumienie sposób sygnalizował, że to, co miało nastąpić dalej, będzie czymś całkowicie odmiennym od wszystkiego, o czym kiedykolwiek słyszeli. Od pierwszych słów tej ewangelii kwestionowano ich najsilniejsze religijne przekonania i kulturalne wartości. Jezus kwestionował w czasie całej Swojej służby, a Paweł przeniósł do do swojego świata.
To wyzwanie trwa w nas dziś
Jezus Nie przyszedł uświęcić naszych uprzedzeń, kulturalnych wartości i przekonań, które nie pochodzą z Królestwa. On nie przyszedł zatwierdzić nasze dualistyczne myślenie zbudowane wokół: 'my – przeciwko – nim’ czy to w religijnej`, czy politycznej dziedzinie. Przyszedł ogłosić Swoje Królestwo, którego wartości są przeciwne do wielu rzeczy, które tak są cenne dla amerykańskiego/zachodniego chrześcijaństwa. Królestwo Jezusa jest „inne”. Jego królestwo jest „z góry”. Jezus powiedział, że ani On Sam, ani Jego królestwo nie należą do porządku rzeczy z tego świata (gr. „cosmos” w J 8:23, 18:36).
Pamiętaj o tej porze roku, do kogo należymy, kogo reprezentujemy jako ambasadorzy i o tym, że Jezus postanowił zrobić z nas przyjaciół. Czyńmy i my innym dobre rzeczy.
Nie mam czasu na bieżąco komentować komentarzy, ale czasami wydaje mi się, że się niepotrzebnie czepiasz.
Sprawa jest oczywista i podawana przez wszystkich komentatorów, Mateusz złamał genealogiczne izraelskie tradycje
i zrobił to celowo. A niby o co się mają kłócić 'mieniący się chrześcijanami’ skoro jest to widoczne gołym okiem w tekście?
Zwrócił uwagę na ważną sprawę, którą każdy może sprawdzić, a intepretację krzywą dorobić można do wszystkiego, mnie ten tekst pomógł jako wstęp w usłudze w zakładzie karnym na temat „nowych rzeczy”, które pojawiły się wraz z przyjściem Jezusa i przybliżaniem się Królestwa Bożego.
Znakomity pretekst do tego.
Jezus to jedyny Przyjaciel w naszym życiu.
Wszyscy inni to niedoskonałe improwizacje , które w chwili próby wierności zdejmują maski, okazując swoje prawdziwe oblicza.
Natomiast odnosząc się do treści, tej krótkiej wypowiedzi twierdzę, że to nie Mateusz zaaplikował czytelnikom wyzwanie, lecz autor tego artykułu i to w moim odczuciu nie zbuduje jedności, lecz rozdźwięk, którego i tak nie brakuje wśród tych, którzy mienią się chrześcijanami.
Czynić ludziom dobro mogą także niewierzący.
Czynić sprawiedliwość potrafią tylko Chrystusowcy.
Czyńmy zatem Bożą sprawiedliwość, która dla jednych jest tożsama z dobrem, dla innych zaś jest jego przeciwieństwem.