Luty, 2015
Ojciec poprosił mnie, aby spojrzała w wysokie lustro i KOCHAŁA TĄ kobietę, którą zobaczyłam. Powiedział mi, aby kochała ją tak, jak On kocha. Ja jednak chciałam uciec przed tym lustrem i wypić tyle wina, aby zagłuszyć tą myśl. Nie chciałam zaakceptować tej kobiety, jako siebie. Nie chciałam jej kochać, jako siebie.
Skuliłam się. Przepraszam, ale tak zrobiłam. To, co widzę ciągle w głowie to nie ona. Ona jest kimś, kim nigdy bym nie pomyślała, że się stanę. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak ona się tutaj dostała i przejęła moje ciało! Byłam zła na to i zniechęcona. Usiłowałam zmusić ją do poddania się. Próbowałam. Naprawdę, próbowałam. Ale ona się nie poddała. Rosła coraz większa i starsza. Głodziłam ją. Odcinałam jej cały cukier, węglowodany i stosowałem złote diety. Jakiś czas pracowałam nad tym, lecz nie byłam w stanie tego utrzymać. Pragnęłam chleba, słodyczy i małej popijawy. A ona śmiała się ze mnie, przeciwstawiała mi się; rosła. Ćwiczenia stały się trudne, starzała się, oczy jej obwisły, policzki opadły, kark pomarszczył się, a ramiona schowały się pod spodem. Stawała się coraz gorsza i gorsza. Wtedy zaczęły się poważne problemy zdrowotne. Wycieczka na pogotowie. Jedzenie nie był jej przyjacielem, a jej towarzyszem zostało zniechęcenie. Zamieszkał w niej smutek. Gdy ją widziałam, przerażała mnie. Bałam się o nią. Przegrywała bitwę. Dalsza droga w tym kierunku dawała raczej słabe prognozy.
Ach, Ojcze, chcesz, żebym ją taką jak jest kochała? Przecież to nie jest to, co najlepsze. To jest to, co najgorsze. Nigdy nie był mocna. Nigdy nie była chorowita, nigdy nie była słaba i godna pożałowania. Nigdy nie była stara. Ojcze, dlaczego chcesz, aby kochała tą kobietę? Nie możesz mnie nauczyć tego, jak odwrócić ten proces? Czy nie mogę dowiedzieć się, co mogę zrobić, aby była lepsza?
Ty jednak powiedziałeś: „KOCHAJ ją!” Więc spróbuję. Spróbuję, ponieważ TY to powiedziałeś. Będę mówiła Twoje słowa miłości i mówiąc to, będą patrzyła na nią. Będę dotykać jej ramienia, policzka, oczu, będę wypowiadać Twoje słowa. Zrobię to w posłuszeństwie. Lecz nie kocham jej. Jeszcze nie. Pomóż mi kochać tą kobietę, Ojcze. Ona rozczarowuje mnie. Ona mnie zawstydza. Nie jest już tym, czym była. Jest wszystkim, czym gardzę.
Nie jest ona Wojowniczą Oblubienicą Króla. Nie jest zwycięzcą. Nie jest nieustraszona. Nie ma przekonania. Nie jest pełna Wiary. Jest doskonałym przykładem nieudacznika. Nie wiem, jak to możliwe, że to ona, skoro Ty jesteś jej Zbawicielem. Ojcze, jak mogło do tego dojść? Ona Cię kocha. Jak to możliwe?
A Ty powiedziałeś „KOCHAJ ją tak, jak Ja kocham!” Kręciłam się w zawrotnym wierze tych słów. Były proste, a jednak nie do uwierzenia. Gdybyś to powiedział o kimkolwiek innym, natychmiast zrozumiałabym od czego zacząć.
Ale jeśli chodzi o Twoje słowa to znam tylko jedną reakcję na nie – posłuszeństwo. Wiem, że nie dostanę żadnych dodatkowych instrukcji, zanim nie zrobię tego jednego. I, jak to już było w przeszłości, musi się to dać zrobić. Nigdy nie powiedziałeś niczego, co by było niemożliwe do wykonania, ponieważ to Ty sprawiasz, że jest to możliwe. Walka toczy się z potrząśniętą moją niewiarą co Twojego polecenia i tego, że mam robić takie „coś”. Nigdy zrozumienie nie jest potrzebne. Zawsze potrzebne jest „wykonanie”. Nawet nie rozumiejąc, muszę się zgadzać. Ty nigdy się nie mylisz. Ty NIGDY się NIE MYLISZ.
Tak więc, zaczęłam wypowiadać Twoje słowa miłości, nawet wtedy, gdy wychodziły z moich ust nieszczerze. Mówiłam je. Stale i wciąż, wypowiadałam je.
Jak to zawsze robisz, Twoje światło zrozumienia powoli zaczęło święcić jaśniej i jeszcze jaśniej. Zobaczyłam wykorzystanie, odrzucenie, złamane serce ukryte głęboko we mnie i to, że cały czas je niszczyłam. Lecz Ty zaoferowałeś mi coś lepszego. Ty uczyniłeś coś nowego. To jest odkupienie. To jest życie wieczne. To jest MIŁOŚĆ najwyższego rodzaju. To jest szczyt Góry. To jest Królestwo przychodzące na Ziemię.
Jak atomy wody zamieniają się w piękne kryształy, gdy wypowiada się do nich słowa miłości, jak rośliny rozwijają się i rosną, gdy dotyk miłości troszczy się o nie, jak uzdrowienie przychodzi tylko przez miłującego ducha – życie jest wykupywane przez miłość. Tylko Miłość ma moc tworzenia i przemiany. Nawet nie intonacje dzieci kwiatów z lat 70tych, choć musieli oni widzieć przebłysk. To jest moc, które wyniosła Eliasza i zmieniła Enocha.
Nagłe zobaczyłam to. Ta kobieta w lustrze przez większość swego życia umierała z tęsknoty za Miłością. Pomimo tego, że miała kochającą rodzinę i przyjaciół, to ja powstrzymywałam jej najbliższa miłość. Miłość Jezusa mieszkała we mnie, gdy ja potępiałam ją, gardziłam.
Nauczyłam się odzyskiwać mój zniszczony gradem ogród miłością i dotykiem, lecz, co ironiczne, stałam ciągle patrząc na ten niekochany własny wytwór. Ty otworzyłeś moje oczy, abym zobaczyła, że jedynym ratunkiem dla tego ciała, jedną nadzieją jego uwielbienia jest to, że mogę kochać je, prawdziwie Kochać je Twoją Miłością. TA miłość to również szacunek, cześć, docenienie a nawet podziw. TA miłość rozumie ciemności jakie to ciało przyjęło. Teraz to się pojawia. To zagadka, że w moim ciele, które mieści Syna Bożego, może być tyle nieświadomości ciemności.
Był czas na zmianę myślenia. To jest twoje przesłanie. Ty kochasz mnie. Chcesz, żebym chodziła w tej nowej erze światła, które rozprasza ciemności. Chcesz, abym szła drogą, którą otworzył Jezus. Jezus, mój Odkupiciel, przyszedł, aby mi pokazać jak. Nie przyszedł po to, aby mi pokazać jak umrzeć. Przyszedł pokazać mi, jak Odkupić wszystko i ostatecznie jak odkupić życie jako zwycięzca, a śmierć, jako mój ostatni podbój – kochając siebie.
To ciało jest wspaniale i straszliwie zrobione. Będzie wskazywać piękno Twojej Miłości przeze mnie lub będzie manifestować straszny horror potępienia. Potępienie nie jest moje. To jest po prostu kwestia wyboru.
Ty kazałeś mi WYBRAĆ MIŁOŚĆ. Ta kobieta w lustrze jest darem od Ciebie. Ona jest moim najbliższym, najbardziej oczywistym dowodem Twojej Miłości do mnie. Muszę miłować ją, tak jak Ty.
Kocham, wiem. Kocham tą kobietę. Jest naprawdę wspaniała i straszna. Dziękuję ci, Ojcze, za to, że dałeś mi ją. Ona jest mną, a ja nią, wypełniona Tobą.