Kazn 10:15.
GŁUPIEC ZAMĘCZA SIĘ TRUDEM, A NIE ZNA NAWET DROGI DO MIASTA.
Księga Kaznodziei Salomona jest pod pewnym względem najtragiczniejsza w całej Biblii. Opisuje poszukiwanie przez człowieka najwyższego dobra pod słońcem, lecz poszukiwanie to prowadzi w końcu do gorzkiego rozczarowania i do wstrząsającego wniosku: „Wszystko to jest marnością i gonitwą za wiatrem”. Salomon używa tu obrazu przedstawiającego mieszkańca wiejskich terenów Palestyny udającego się do miasta. Człowiek ten kroczy drogą bez przewodnika i bez istotnych informacji. Stara się dotrzeć do celu różnymi drogami lecz doznaje zawodu aż wreszcie wyczerpany upada na skraju drogi i zniechęcony. Gdy pomyślimy o niebiańskim „mieście”, celu, który przygotował Bóg dla każdego z wierzących (Hebr.11:10), wtedy zauważymy, że wielu zachowuje się podobnie jak ten wędrowiec – nierozumnie. Jeśli zapytamy kogoś, kto podaje się za chrześcijanina, o jego niebiańską nadzieję, to często słyszymy odpowiedź: „Sądzę, że każdy dotrze do celu.” Ktoś kiedyś powiedział: „Myślę, że wiele dróg wiedzie do wieczności. Jeśli nawet nie wszyscy kroczą tą samą drogą to i tak dojdą do nieba”. Czy taka postawa jest logiczna i rozsądna? Dopóki nie możemy powiedzieć: „Tak mówi Pan”, jesteśmy na błędnej drodze.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.