Richard Murray
Jezus nie był mówcą, który zajmowałby się sobą. Nie mówił o sobie, a w szczególności o Swoim ludzkim ego. Nigdy nie słyszymy od Niego o Jego doświadczeniach jako stolarza, nieustannego wyliczania tego, kogo poprzednio uzdrowił czy komu pomógł, jak bardzo kochał siebie i Swoje życie rodzinne, o tym jak dorastał, itp. Czasami wspominał o Swojej boskości, lecz nie za bardzo i zawsze w taki sposób, że słuchacze musieli „mieć uszy do słuchania”, aby w ogóle zrozumieć o czym rzeczywiście mówił. Nie chodził w kółko wciskając ludziom do gardeł tego, jakże Jego osobowość jest bardzo czarująca. Z tego, co napisano, bardzo niewiele wiemy o jego człowieczej osobowości.
Co więcej, Pan faktycznie zniechęcał innych do tego, aby dzielili się cudami, które dla nich osobiście uczynił. Kto TAK robi dziś?! Małomówność Jezusa w odniesieniu do siebie, gratulowania sobie czy promocji własnej nazywana jest przez teologów MESJAŃSKĄ TAJEMNICA. Trzeba przyznać, że jest to stale powtarzająca się skłonność Jezusa do zachowywania w sekrecie Swoich cudów między Nim, a tym, kto go otrzymał.
W Nowym Testamencie Jezus nakazuje milczenie w wielu sytuacjach. Czytamy, na przykład w Ewangelii Marka 8:29-30: „I zapytał ich: A wy za kogo mnie uważacie? Wtedy Piotr, odpowiadając, rzekł mu: Tyś jest Chrystus. I nakazał im surowo, aby nikomu o nim nie mówili”. Często nakazuje również milczenie po dokonanych cudach i uzdrowieniach. Na przykład w Ewangelii Marka 1:43-45 po oczyszczeniu trędowatego: „A Jezus, przygroziwszy mu, zaraz go odprawił. I rzekł mu: Bacz, abyś nikomu nic nie mówił; ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swoje oczyszczenie ofiarę, jaką nakazał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.
Ta Mesjańska tajemnica znajduje się również w Ewangelii Mateusza (8:3-4; 9:29-31; 12:15-16; 17:9) i Łukasza (4:41; 8:56; 9:21).
Niemniej jednak, Marek wykorzystuje tą Mesjańską tajemnicę do takiego zorganizowania swej historii, aby było widać postępujące objawienie osoby Chrystusa i wzrost świadomości tego, że On jest Mesjaszem u uczniów. Demony natychmiast okazywały to, że rozpoznają Jezusa: „Wiem, kim ty jesteś, Święty Boży” (Mk 1:24-25, 1:34; 3:11-12; 5:6-8; 9:20). Mimo to, Jezus powstrzymuje je przed wyznawaniem tego.
Tym, którzy doświadczyli cudownego uzdrowienia, Jezus często zabraniał publicznego wyznawania tego faktu (Mk 1:43; 5:43; 7:36; 8:26). Jezus opowiadał przypowieści w taki sposób, aby uniemożliwić „autsajderom” zrozumienie tej tajemnicy (Mk 4:11-12). Czasami nawet uczniowie, gdy już zrozumieli „tajemnice Królestwa Bożego”, byli zobowiązani do milczenia (Mk 8:30; Mk 9:9).
Dlaczego Jezus chciał zachować Swoje cuda w tajemnicy? Myślę, że Jezus chciał, abyśmy zrezygnowali z naszej „werbalnej biegunki”. Wszystko rujnujemy przez nadmiar mowy, promocji i sprzedaży. Wciskamy naszą własną osobowość i promocję siebie ponad sytuację i w ten sposób wywołujemy totalne wyschnięcie namaszczenia. Nikt nie robił tego bardziej niż Piotr. Zaczął stawiać siebie na pierwszym miejscu, a jego silna osobowość chciała powstrzymać Jezusa przed pójściem na Krzyż. Odpowiedź Jezusa? Nazwał Piotra „szatanem” i powiedział mu, że jego serce jest nastawione bardziej na rzeczy ziemskie niż Boże.
Potrzebujemy nieco więcej tej niejasności i tajemniczości w naszym życiu. Dzięki temu nasza osobista wiara będzie oddychać i manifestować się. Nasza osobowość, autopromocja, gratulowanie sobie i odnoszenie się do siebie nie pozwala Duchowi Świętemu manifestować się w takich chwilach. Jezus zawsze był zainteresowany tym, co TERAZ. Niczego nie musiał udowadniać ani wyjaśniać. Po prostu MANIFESTOWAŁ obecność Bożą. Wszystko, co trzeba było o Nim wiedzieć był oczywiste, PONIEWAŻ Duch tryskał z Niego. Im mniej pysznimy się sobą tym lepszą mamy pozycję, aby słyszeć podpowiedzi Jego Ducha.