Jon 1:3.
LECZ JONASZ WSTAŁ, ABY UCIEC SPRZED OBLICZA PANA DO TARSZYSZU. A GDY PRZYBYŁ DO JAFTY, ZNALAZŁ TAM OKRĘT, KTÓRY MIAŁ PŁYNĄĆ DO TARSZYSZU. I ZAPŁACIWSZY ZA PRZEJAZD, WSZEDŁ NA POKŁAD, ABY SPRZED OBLICZA PANA JECHAĆ Z NIMI DO TARSZYSZU.
Odpowiedzią Jonasza na wysłanie go przez Boga do Niniwy było udanie się w przeciwnym kierunku, do miejsca zwanego Tarszysz, kolonii znajdującej się na terenie dzisiejszej Hiszpanii. Prorok poszedł do Jafty, znalazł statek, zapłacił za podróż i wypłynął, aby uciec sprzed oblicza Pana. O czym myślał Jonasz próbując uciec przed Bogiem? Pomimo, że był nieposłuszny, był człowiekiem wierzącym i prorokiem, i musiał wiedzieć, że nie zdoła uciec od wszechmocnego Pana. Doskonale wiedział, że żywy Bóg był wszędzie. Zapewne znał słowa Psalmu 139:7-8. Główna zasada, dotycząca zarówno Jonasza jak i współczesnych chrześcijan mówi, że kto odwraca się od Bożej woli dla jego życia, to świadomie odchodzi sprzed oblicza Boga i pozbawia się błogosławieństwa, jakie niesie ze sobą posłuszeństwo. Innymi słowy, nasze grzechy pozbawiają nas łaski błogosławieństwa Bożego. Jeśli Jonasz zdecydował się na zignorowanie Bożej woli, to z pewnością miał ku temu określony powód. Jednym z nich była obawa przed trudnościami. Niniwa była wielkim miastem, powszechnie znanym z nieprawości. Asyria, której stolicą była Niniwa, była największą potęgą w regionie i największym zagrożeniem dla suwerenności Izraela. Jonasz obawiał się wrogiego stosunku Niniwijczyków do jego zwiastowania i do jego osoby jak również o powodzenie misji. Z pewnością możemy zrozumieć pokusę ucieczki przed przewidywanymi niebezpieczeństwami i trudnościami w pracy misyjnej. W doświadczeniach sług Bożych są one czymś realnym. Mogły się również zrodzić w umyśle Jonasza, chociaż Słowo Boże nie mówi nam, że obawiał się on braku powodzenia czy też wrogości Asyryjczyków. Niniwa była pogańskim miastem. Jonasz zniechęcił się z powodu nowatorstwa, jakim było posłanie proroka do pogańskiego narodu. Apostoł Piotr kilka pokoleń później wahał się przed pójściem do Korneliusza (Dz. Ap. 10:17) i przekonała go dopiero wizja, w której Bóg przedstawił własny pogląd ma tę sprawę. Być może bezlitosna surowość przesłania powstrzymywała Jonasza. Istniało wielu kaznodziejów, którzy byli przeciwni przedstawianiu Bożej doktryny o sądzie. Zakon Boży i konsekwencje jego łamania nie są popularnymi tematami wśród ludzi bezbożnych, nawet w sprzyjających okolicznościach. Jedynie w bólu i wewnętrznej walce grzesznicy wyznają swoje grzechy i szukają przebaczenia w Chrystusie. Prawdziwym powodem ucieczki Jonasza przed Bogiem był strach przed tym, że Bóg zamierzał okazać łaskę poganom w Niniwie. Pytanie jakie stało przed Jonaszem i jakie stoi przed każdym z nas dotyczy tego, czy zamierzamy być posłuszni Bożej woli dla naszego życia. Miłowanie Boga oznacza przestrzeganie jego przykazań. Ale Boże przykazania – to co mówi on w Biblii na temat naszego myślenia i postępowania – stoją w dużej sprzeczności z ludzką mądrością. Jonasz wybrał swój własny sposób myślenia, a nie objawiony zamysł Boga, ponieważ nie podobało mu się to, co widział w Słowie Bożym. Bez wątpienia można dojść do wniosku, że posłuszeństwo wiąże się często z bólem i walką. To prawda, gdy weźmiemy pod uwagę kaszt posłuszeństwa we wrogim nam świecie. Nie łatwo jest radować się będąc prześladowanym. Mimo to doświadczenia wierzących, którzy byli posłuszni aż do śmierci, pokazują, że poznali oni zwycięstwo i radość z tego zwycięstwa w obliczu cierpienia i śmierci. Posłuszeństwo wypływające z głębi serca jest samo w sobie wielkim przywilejem. Wzbogaca i zachęca do jeszcze bliższej relacji z Panem. Czasami trudność może polegać na poznaniu, czego chce od nas Bóg. Ucieczka Jonasza rzuca na ten problem interesujące światło. Otrzymał on wyraźne słowo od Boga, ale je odrzucił. Napotkał jednak sprzyjające okoliczności, które otworzyły przed nim drogę ucieczki sprzed oblicza Boga. Ucieczka Jonasza wzywa nas do naśladowania Pana. Mamy się uczyć na błędzie Jonasza. Nie możemy tak jak on unikać woli i obecności Bożej. Nowy Testament wzywa nas do naśladowania Jezusa Chrystusa. Mamy uciekać do niego, a nie od niego. Mamy przyjąć go wiarą i zaufać mu jako Zbawicielowi. Mamy mu być posłuszni jako naszemu Panu i żyć w wierze a nie w oglądaniu (2 Korynt 5:7). To stanie się naszą rozkoszą i radością jak obiecał nam Bóg w swoim Słowie.
Życzę błogosławionego dnia.