Stan Tyra
14 września
Chciałbym przez kilka dni pomówić o „obecności”. Będę otwierał sprawę świadomości obecności bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Może lepiej byłoby powiedzieć, że to obecność otwiera mnie.
Obecność łatwo jest podrobić, lecz zazwyczaj wychodzi to ubogo. Zazwyczaj udajemy troskliwość, choć niewiele jej jest. Zazwyczaj spodziewamy się jej w czasie uwielbienia, na szczycie góry czy w czasie spotkania modlitewnego i BUM oto jest obecność. Jest to kiepska podróbka tej prawdziwej. Teraz wiem, że dla niektórych może to być przynęta do obecności,dla innych przeszkoda bądź substytut, lecz nigdy obecność. Jeśli obecność jest, jakimś aktem czy zdarzeniem, to osiadłeś na czymś znacznie mniejszym, niż prawdziwa duchowość. Nie wierzysz mi? To zwróć uwagę na następne wydarzenie, które osądzisz, jako takie, któremu brak „namaszczenia”. To, co rzeczywiście mówisz, to, że potrzebujesz oskarżyć, kogoś innego o twój brak świadomości, zdolności postrzegania.
Dopóki obecność nie stanie się czymś w czym żyjesz, a nie czymś, co okazjonalnie usiłujesz wytworzyć, to życie będzie dla ciebie bardziej udawaniem niż obecnością. Ponieważ autentyczna obecność wydostaje się z naszej istoty, a nie działania, zawsze jest ugruntowana na autentyczności. Być obecnym, to być prawdziwym w obecnym życiu, a obecność może być praktykowana i utrzymywana, lecz nigdy nie można jej zredukować do czegoś, co robimy.
Przepaść między naszym byciem, a wykonywaniem może wydawać się mała i nieznacząca, szczególnie dla tych dobrze okopanych uczestników kościelnych, którzy zrównują aktywność z obecnością.
Niemniej, to właśnie te małe przerwy dają miejsce na coraz większe niezadowolenie, co po jakimś czasie urasta do przepaści między prawdą naszego bycia, a kłamstwami naszego życia.
Dopóki nie będziesz obecny dla samego siebie, nigdy, tak naprawdę nie będzie obecny wobec czegokolwiek.
15 września
Obecność wobec, czegokolwiek jest zbudowana na obecności wobec (dla) siebie. Nie da się utrzymywać więcej obecności wobec, czegokolwiek, niż to rutynowo robimy wobec wszystkiego.
Pamiętaj o tym, że obecność jest istotą naszego bycia, a nie działania. Gdy praktykujemy obecność, uprawiamy gościnność duszy. Przypomnij sobie czas, gdy byłeś ugoszczony przez jakiegoś obdarowanego gospodarza. Jak bardzo czułeś się mile widziany, uhonorowany i zaakceptowany? Dokładnie, takie same przeżycia mogą być udziałem ego i innych, gdy obecność jest uwalniana w nas. Czujemy się kochani, zaakceptowani i uhonorowani, ponieważ odłożyliśmy na bok wszystkie uprzednie zajęcia i oczyściliśmy przestrzeń, aby samemu stać się obecnym. Najlepszymi gospodarzami w naturalnych okolicznościach są ci, którzy nie starają się być nimi, lecz po prostu nie potrafią inaczej – takimi właśnie są.
Kiedy już wyćwiczymy się w obecności, polubimy bycie ze sobą samym oraz inni polubią być w pobliżu. To dlatego „grzesznicy” nie czuli się skrępowani bywając z Jezusem. Nieustanna atmosfera Jego obecności, stworzona strefa wolna od osądu powodowała, że wszyscy strudzeni chcieli przyjść do Niego.
Na zakończenie dziś: obecność wzbudza uwagę/pilność i świadomość. Pomyśl o tym, jak często Jezus będąc obecnym dla kogoś, czy jakiejś grupy, był obecny również dla wszystkiego. Znał ich myśli, wiedział, że są głodni, był w stanie dostrzec wróbla, a to wszystko zawierało się w Jego świadomości Ojca, a wszystko uważane było za duchowe.
Obecność żywi się sama sobą, podobnie jak brak obecności. Obecność wobec czegokolwiek wyrasta z postawy duszy, obecnej wobec wszystkiego.
16 września
Być może, takie spojrzenie da ci szerszą perspektywę obecności. Wyobraź sobie mamę i niemowlę, które trzyma na rękach, jak wpatrują się w siebie; oczy utkwione w oczach. Niczego nie się mówi, a jednak wszystko, co ważne jest przekazane. Zwróć uwagę na święty spokój tej chwili. Teraz, jest to wieczne. W takiej chwili nic innego nie istnieje, nic się nie liczy, nic nie może tego zastąpić. Obje są całkowicie obecni dla siebie.
Jest to jedność, medytacja, kontemplacja, objawienie, miłość, współczucie i wszystko, cokolwiek zechcesz wymienić, oprócz sądu i odrzucenia.
Dlatego właśnie Maria nie widziała konieczności robienia czegokolwiek poza tym, aby być obecną dla Jezusa. Marta była rozpraszana i straciła tę chwilę i jej przemieniającą moc z powodu „robienia”. Twoje usługiwanie musi wypływać z twojego bycia, nigdy odwrotnie.
17 września
Obecność to takie „słabe” miejsce. Jest to miejsce, w którym jesteśmy szczególnie blisko do transcendentnych rzeczywistości, których zazwyczaj nawet nie dostrzegamy, choć jesteśmy nimi otoczeni każdego dnia.
Cała ziemia i każdy na niej jest poświęcony/święty. Obecność jest aktem zdania sobie sprawy ze świętości życia. Jeśli będziemy na to wyczuleni, zostaniemy uzdrowieni i przemienieni poprzez odnowę naszego duchowego postrzegania. W najprostszym znaczeniu, jest to patrzenie z perspektywy jedności, w przeciwieństwie do rozdwojenia.
Sufici opowiadają historię o młodej rybie, która zbliża się do mądrej starszej ryby i mówi: „Słyszałam o czymś, co nazywa się „morze”. Co to jest?” Mądra ryba odpowiada: „ono jest w tobie, a ty jesteś w nim. Jest nim wszystko, co znasz. Jest tak blisko, że nie znasz go”. Taki jest nasz stan. Jesteś w Chrystusie i Chrystus jest w tobie. Jest to wszystko, co znasz, a jednak nie poznałeś tego.
Próby dostania się nas do Boga czy też Boga do nas, są równie daremnym zajęciem, jak dla ryby znajdującej się w morzu próba dostania się do wody czy wprowadzenia wody do niej samej.
Ponieważ świadomość wszystkiego, wzmaga świadomość wszystkiego, pomaga nam przebić się przez zaabsorbowanie sobą, które najskuteczniej odstrasza od nas bożą świadomość. Nie chodzi o to, że to my, tak bardzo się tego trzymamy, ile o to, na ile pozwalamy trzymać się temu nas.
Takie jest moje doświadczenie z Pismem. Przestałem czytać Pismo, uspokoiłem się i wyciszyłem, i pozwoliłem Pismu czytać mnie. Jest to jedyny sposób na to, aby „uczyć mnie wszystkiego”. W przeciwnym razie, zawsze będziemy czytać i interpretować Pismo opierając się na tym, jak chcielibyśmy, aby wszystko wyglądało.
Świadomość jest produktem ubocznym obecności, a obecność jest ubocznym produktem świadomości. Zamiast próbować być świadomym, zostajemy odsunięci od siebie na tyle daleko, że po prostu jesteśmy świadomi.
Wtedy widzimy rzeczywistość taką, jaka jest, zamiast takiej, jaką chcielibyśmy, aby była. Widzimy pełnię, a nie zwykłe części, twarzą w twarz, a nie w zamglonym zwierciadle.
Meister Eckhart ujmuje, to w taki sposób: „oko, którym widzę Boga jest tym samym, którym Bóg widzi mnie”. Duchowe przebudzenie, to odkrycie postrzegania zdrowym okiem (dosł.: single-eye perception). „Gdy oko jest zdrowe (pojedyncze) całe ciało jest jasne” (Mt 6:22). Zastanów się przez chwilę nad tym wersem. Pomyśl o rzeczywistości, w której brak tego pojedynczego (zdrowego) oka, a całe ciało jest w ciemności. Niestety, szczerze mówiąc, spędziłem większość mojego życia, tego tak zwanego duchowego również, wypełniony ciemnością, którą nazywałem światłością, z powodu rozdwojenia/dualizmu w jakim wszystko widziałem.
Jakże wdzięczny za to, że światłość świeci w ciemności.