Stan Tyra
W znanym humorze (dowcipie?) porównującym neurotyka, psychotyka i psychiatrę, dobrze wyrażone są trzy sposoby podchodzenia do rzeczywistości: neurotyk buduje zamki w powietrzu, psychotyk wprowadza się do nich, a psychiatra obciąża ich obu wynajmem.
Faktem jest, że wszyscy chcemy definiować rzeczywistość opierając się na swoich własnych warunkach i prawdę akceptujemy wyłącznie na własnych warunkach. Stawiamy ciepłe, wygodne iluzje nad zimnymi twardymi faktami. Nakręcanie tych iluzji, to jedna z podstawowych funkcji mechanizmu obronnego znanego, jako „ego”. To ego wykrzywia, jak ekspert prawdy o każdym doświadczeniu/przeżyciu po to, aby stało się dla nas bardziej do przyjęcia, dawało nam komfortowe uczucia, zadowolenie z siebie oraz słuszność. Wszyscy mamy zwyczaj budowania swoich własnych zamków w oczekiwaniu, że wszyscy wokół wprowadzą się do nich.
Spośród kilku powszechnie stosowanych sposobów wykrzywiania prawdy i nazywania jej prawdą, które mamy do dyspozycji, dziś wymienię jedną – racjonalizacja. Wymaga ona wymyślenia dobrych wymówek, które zakryją rzeczywiste przyczyny. Na przykład, ktoś kogo nie lubię, zaprasza mnie na obiad, a ja odpowiadam, że tego dnia jestem zbyt zajęty. Jeśli racjonalizacja jest całkowicie skuteczne, przekonam nawet samego siebie, że taka jest prawdziwa przyczyna, podczas gdy to zniekształcenie prawdy służy ochronie mnie przed nieprzyjemną świadomością, że nie jestem taki, jak chciałbym wierzyć, że jestem.
W jaki sposób zniekształcamy czy maskujemy rzeczywistość i jak tworzy się w ten sposób iluzja prawdy, która jest po prostu prawdą na naszych warunkach. Wolimy ciepłe, wygodne iluzji niż zimne twarde fakty. Wymieniłem dotąd jeden sposób, racjonalizację, dziś wskażę na jeszcze kilka innych.
Kolejnym sposobem na wyparcie się rzeczywistości jest proste wyrzeczenie się. Często mówimy sobie i komuś innemu, że to, jak się obecnie czujemy, to nie jest to, jak rzeczywiście się czujemy. Jest to ogromnie silny sposób na zdystansowanie siebie do nieprzyjemnej rzeczywistości czy prawdy o nas samych, a zapobiega zajęciu się bólem własnej duszy. Na przykład, wspomniałem wyżej o odrzuceniu wspólnego obiadu z kimś, kogo nie lubię, ponieważ jestem zbyt zajęty. Stosując wyparcie, możemy zaprzeć się tych uczuć wobec gospodarza i udać się z nim na obiad, jak gdyby wszystko było w porządku. Często nazywa się to świętym aktem „wyrzeczenia się siebie”, podczas gdy jest to zwykłe okłamywanie samego siebie.
Innym sposobem wyparcia się jest projekcja. Dzieje się tak wtedy, gdy innym przypisujemy te rzeczy, których nie możemy zaakceptować w sobie. Mogę, na przykład, wyrzec się swoich problemów z gniewem oskarżając o te zachowania innych. W ten sposób, mogę zdjąć swój wzrok z siebie, a skupić go na tobie. Jeśli zagrożę tym, że się obrażę, buchnę dymem i wysadzę twój dom w powietrze, to ty może przestaniesz dokuczać mi TWOIMI głupimi sprawami.
Dość przykładów, o co chodzi Stan? W taki czy inny sposób, większość z nas regularnie wybiera iluzje zamiast rzeczywistości. Te historyjki, które sobie sami opowiadamy stają się częścią sieci kłamstw, które nas związują. Możemy to odrzucić, jako proste „snucie opowieści”, bądź nawet coś pozytywnego. Niemniej, w miarę powtarzania, staje się to nieświadome. Sztuczna rzeczywistość, którą zaprosiliśmy do naszej duszy, będzie teraz rosnąć w miarę, jak zbiera wokół siebie kolejne iluzje i buduje samo się w żywe fałszerstwo. Nie chodzi tu o to, że sami sobie i innym opowiadamy kłamstwa, lecz o to, że my sami staliśmy się kłamstwem.
Im dłużej żyjemy w tej iluzji, tym większym zagrożeniem wydaje się być światło rzeczywistości. Preferujemy, jeśli to możliwe, unikać tych rzeczy, które sprawiają, że czujemy się niewygodnie.
To właśnie wywołało mnóstwo religijnych zranień i rozczarowań, z którymi się spotkaliście. Życie kościoła, jakie znamy, jest budowane wokół, tak wielu głęboko zakorzenionych kłamstw, że stało się kłamstwem, a każdy, kto jest na zewnątrz widzi to. To nie są źli ludzie, lecz ludzie, którzy, podobnie jak ty i ja, nieświadomie wypierali się rzeczywistości, tak długo, że zastąpili prawdę kłamstwem i nazwali to świętym.
Na przykład: w kościelnych kręgach ludzie mówią: „kocham cię” częściej, niż nastoletni zakochani. Naprawdę!!! A chodzi mi o to, że rzadko kiedy jest to prawdą. Skąd o tym wiem? Po owocach. Jeśli przymierzysz ich wersję miłości do życia Jezusa, czy standardów wyznaczonych przez apostoła Pawła w 13 rozdziale 1Listu do Koryntian, to nie ma to wiele wspólnego!! Jednak większość jest przekonana, że kochają siebie nawzajem ogromnie.
Tak wielu ludzi mówiło mi przez lata, jak bardzo mnie kochają, że uwierzyłem w to, ponieważ sam wypierałem się (trwałem w zaparciu???), lecz historia dowiodła, że były to wszystko kłamstwa. Potrzebna była tylko odpowiednia iskra, aby ujawnić czym to rzeczywiście było. Niestety, większość nadal powie mi, że mnie kocha, pomimo że od dawna nie słyszałem o wielu z nich. To ich życiowe kłamstwo tak dobrze okopało się, że nie są w stanie spojrzeć poza nie, więc okłamują stale siebie samych i projektują swoje niemiłujące serca i nieprzebaczenia na innych, oskarżając innych o to, czego sami się wyrzekają o sobie. To wszystko przy równoczesnym uważaniu siebie za mądrych, rozeznających i świętych.
Więcej następnym razem…