1 lutego o 12:59 ·
4 rozdział Listu do Efezjan wyraźnie mówi, że życie w duchu jest przeżywane w rzeczywistości jedności. Niemniej, poprzedza go deklaracja, mówiąca nam, że to pokora jest nieodzowna do jedności. W skrócie: duchowa dojrzałość nie istnieje, i nie może istnieć, wewnątrz religijnej mentalności „my-wy” czy „nas – ich”.
To powiedziawszy: podróż każdego z nas to podróż od bycia w-Chrystusie przed stworzeniem świata, do wymaganego oddzielenia, z powrotem do domu. Historia o starszym bracie i marnotrawnym synu to również nasza historia. Wygląda na to, że wszyscy w jakimś stopniu znajdujemy siebie w jednym bądź drugim synu dopóki nie odkryjemy domu – powtórnej rzeczywistości uścisku Ojca.
Tak wiele proroczej prawdy znajduje się w tym „trójkowym” życiu. Ten schemat życiowej podróży ujawnia postęp czy ewolucję wszystkiego. Zewnętrzny dziedziniec, Miejsce Święte i Święte Świętych; sprawiedliwość, pokój i radość; życie, śmierć i zmartwychwstanie – znane są jak trójki bądź najznakomitsze rzeczy objawione w Piśmie.
Wszystko, o czym dziś piszę to tylko fundament pod to ku czemu zmierzam i zapraszam do przyjrzenia się i zastanowienia. Spójrzmy na to teraz.
Przeżywamy życie pod trzema sferami znaczenia/ ważności. Najmniejsza z nich to nasza osobista historia czy „Moja Historia”. To jest język naszych codziennych rozmów nigdy nie wychodzący poza nasze własne doświadczenie. Problem z tym jest taki, że stał się substytutem prawdziwej transcendencji, ponieważ całkowicie skupia się na mnie, a nie na całości. Nieustanne opowiadanie własnej historii staje się po pewnym czasie nudne i narcystyczne. Nigdy nie zadaje szczerze pytania: „Co robię z moim doświadczeniem na rzecz innych?” Ostatecznie męczy nas skupiona na sobie opowieść i znajdujemy grupę innych w podobnym stanie. Przyłączamy się do nich. Znowu mogę mieć „moją” opowieść tak długo, jak długo udaję, że twoja historia też jest ważna. Zakładamy, że zebranie jednostek to to samo co jedność ducha. W ten sposób zaczyna się druga „sfera” znaczenia, która musi obejmować tą pierwszą, którą jest „Nasza Historia”.
Druga sfera znaczenia musi obejmować pierwszą i jest nią „Nasza Historia”. Tutaj właśnie większość ludzi spędza całe swoje życie, mój wyścig, moja płeć, moja polityczna partia, moja religia, moja grupa, moja denominacja itp. Ci, którzy postrzegają siebie przez takie okulary odczuwają nieustanną potrzebę zarówno lojalności wobec grupy jak i jej obrony, bardzo często irracjonalnie. Tak właśnie robisz, gdy jest to wszystko, co posiadasz. To jest myślenie grupowe.
To jestem ja, a to jesteśmy my, należą do części indywidualne narracji. Utknięcie w jednym z takich miejsc sprawia, że stajemy się ideologami, którzy zastępują prawdziwe doświadczenie i tajemnicę szybkimi odpowiedziami, które budowane są na ustalonymi z góry wnioskami. Mam gotową odpowiedź, zanim doświadczenie zada jakiekolwiek pytanie. Tak więc nie przeżywa się doświadczenia, ani się w nie nie wsłuchuje. Szczera wiara zostaje zastąpiona wiarą w doświadczenie i wiarę mojej grupy. Obie skrajności wymagają większej sfery tak, aby nie nachodziły na siebie.
Gdy już raz zobaczysz jedność czegokolwiek, będziesz w stanie zobaczyć jedność wszystkiego.
Jest to jak przechodzenie od całkowitej ślepoty do częściowego widzenia. Mamy taką historię zapisaną, Jezus dotykającego ślepego, która opisuje postępujący proces uzdrowienia.
Bądź cierpliwy, ufaj swojej podróży!
2luty 2018
Trzecia sfera znaczenia obejmuje i porządkuje te dwie mniejsze, o których było wcześniej – „Moja Historia” oraz „Nasza Historia” – nazywa się „Ta Historia”. Chodzi mi o to, że są to takie wzorce, które są zawsze prawdziwe. „Ta Historia” jest większa niż jakakolwiek religia czy denominacja. Wydaje się, że w przypadku dwóch wcześniejszych stanów świadomości, sfer, jesteśmy zablokowani na małych rzeczach, które jesteśmy w stanie określić jako dobre bądź złe, prawda lub kłamstwo.
„Ta Historia” jest takim miejscem świadomości, gdzie prawda jest prawdą dla wszystkich i wszyscy jej potrzebują.
Na przykład, przebaczenie zawsze uzdrawia i nie ma znaczenia czy jesteś Hindusem, Buddystą, Baptystą czy Katolikiem. Dlatego właśnie rzadko, o ile w ogóle, jest obecna w dwóch pierwszych sferach znaczenia. Miłość jest miłością, bez względu na zaszufladkowanie.
Fundamentalizm nie chce zwracać uwagi na swoje własne sprzeczności a zatem udaje, że jest trzecim poziomem wyrażania prawdy. Jest powierzchowny, ponieważ nie poddaje się samokrytyce i zawsze jest gotowy do spierania się o jakąś ideę czy przekonanie, żeby tylko nie przyjąć większej prawdy, która jest zawsze prawdziwa dla wszystkich.
„Ta Historia” jest tak wieka i znacząca, że niczego nie marnuje, lecz korzysta ze wszystkiego, aby przynieść nam życie.
Jezus nazwał to Królestwem Bożym. Nawet nasze rany, gdy połączymy je z Tą Historią, stają się świętymi ranami. Tylko wtedy zgodzisz się na to, aby te zranienia był dotykane przez innych, aby stały się miejscem uzdrowienia. Jest to historia Tomasza i Jezusa.
Nauka o mózgu mówi nam to samo. Pomimo, że lewa i prawa półkula mają inne zadania, ich integracja jest krytycznie ważna dla całości. Prawa półkula pozwala ci być obecnym teraz. Nie daje oddzielnego poczucia odrębnego „ja”, umożliwiając w ten sposób przyłączenie się do Wszechświata. Nie daje również pojęcia czasu co pozwala żyć nam bez obciążenia przeszłością czy przyszłości, własną czy innych. Można powiedzieć, że ta strona naszego mózgu funkcjonuje „w błędnym kole”, do którego wszystko należy i nic nie zostaje odłączone.
Jakkolwiek pociągająco może to brzmieć, prawa półkula nie pomoże ci wymienić żarówki w ciemnym pokoju – do tego potrzebna ci będzie lewa półkula czy „liniowa” świadomość. Jest tu miejsce na logikę i wnioskowanie a wszystko kręci się wokół przeszłości i przyszłości. Koncentruje się nie na „mnie” i „moje”, kim „ja” jestem i czego „ja” chcę. Gdybyśmy przylgnęli tylko do świadomości lewej półkuli zgodzilibyśmy się na cały nasz emocjonalny bagaż, który jest tam zmagazynowany. Po pewnym czasie doprowadzi nas to do poczucia oddzielenia i samotności.
Tak więc, fundamentalizm jest produktem świadomości lewostronnej bądź czegoś, co czasami nazywamy „małostkowością”. Gdy prowadzi to do dominacji (Ewa – linearna i logiczna) oddziela się od świadomości „wszystkiego” (Adam, poznanie, koło) zamiast pokazać nam w jaki sposób kochać, przypomina nam, dlaczego nie możemy bądź nie powinniśmy kochać. Bóg, zatem i miłość, stają się kimś o kim wiemy, lecz kogo nie znamy. Oddziela nas od Boga i innych, tak abyśmy mogli z odległości logicznie analizować ich. Kocha się wtedy ustami, lecz serce trzyma się z dala.
Tak jak „Ta Historia” musi obejmować i nadawać znaczenia „mojej historii” i „naszej historii” (naszym mniejszym sferom znaczenia), integracja umysłu stanowi jedyną drogę do całości i jest umysłem Chrystusa. Taki umysł kocha świat, a nie tylko nielicznych wybranych.
Zjednoczony umysł jest tym ogrodem Eden, gdzie Adam (świadomość prawostronna) i Ewa (świadomość lewostronna) nie opowiadają historii z punktu widzenia płci, lecz jedności, miłości, współpracy i wspólnego udziału w chwale. Jest to również opowieść o tym, w jaki sposób życie ujawnia co się dzieje, gdy te dwie strony zostają rozdzielone i logika przejmuje prowadzenie.
Logika, pozostawiona sobie samej, potrzebuje dobra i zła, bo w przeciwnym razie nie może istnieć. Kiedy jednak wiedza/poznanie i logika idą w jedności, wszystko w ogrodzie kręci się wokół drzewa zwanego Życiem i do niego należy.
Proszę zajrzeć do Stan_30/31.12.2018 , tam jest temat zaczęty i rozwinięty.
Nie wydaje mi się, żeby w tym kontekście było to 'krzywdzące’.
Krzywdzące jest to określenie kobiety- Ewy.