Po prostu Zrób To!
“Dlaczego?” to jest pytanie, które zadawałeś sobie całe życie, a twoja matka osiwiała starając się ci to udowodnić!
Jest to bez wątpienia najczęściej zadawane pytanie wszystkich czasów, a następne po nim to: “Dlaczego nie?” i “Dlaczego ja?”
Gdy przychodzi do głoszenia Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie zgubionemu światu, zdaje się, że często potykamy się z pytaniem “dlaczego ja?” Już czas, aby zacząć pytać się “dlaczego nie?” To zazwyczaj nowi wierzący bracia i siostry zawstydzają nas jeśli chodzi o świadczenie. Lecz Bóg nie tylko chce, abyśmy zaczęli z entuzjazmem głosić jako nowi chrześcijanie; On chce abyśmy podążali tym tropem ze wzrastającym zapałem, który z czasem i wskutek opozycji nie słabnie. Jest tak łatwo “dopasować się do chłodu” wokół nas!
DLACZEGO….
powinieneś być osobiście zaangażowany w zdobywanie tych wokół ciebie?
powinieneś chcieć, a nawet pragnąć oddawać ofiarę na pracę Ewangelii?
Powinien twój lokalny kościół być zachęcony, aby mieć ewangelizacyjne spojrzenie i kłaść nacisk, który zaczyna się w domu, a sięga krańców ziemi?
Każdy wierzący ma ważną do odegrania rolę w pomaganiu wypełnienia Wielkiego Nakazu. Nie ma tu miejsca dla widzów czy pobocznych entuzjastów. Cały świat zostanie zdobyty tylko wówczas, gdy cały Kościół się zaangażuje! Lecz potrzebna nam jest motywacja, która wychodzi znacznie poza odczucia
i opinie jeśli zamierzamy być posłuszni Panu Jezusowi i wypełniać słowa Mat 24,14: “...i będzie ta ewangelia głoszona całemu światu, a wtedy nadejdzie koniec.”
Bóg chce motywować nas do długoterminowego, światowego ruchu.
Co powstrzymuje?
Zacznijmy od spojrzenia na niektóre przeszkody. Dlaczego po 2000 lat tylko połowa pracy jest wykonana? Misjolodzy mówią, że tylko połowa świata miała szansę dowiedzieć się o Jezusie Chrystusie w taki sposób, aby mogli oddać Jemu swoje życie jako Zbawicielowi, Panu i Bogu. Jak to możliwe? Kilka rzeczy przychodzi mi do głowy…
Brak wizji.
Może to być sprawa niedojrzałości lub wątpliwej doktryny.
Chcę podkreślić, że mówiąc niedojrzałość nie mam na myśli pewnego niezdecydowania części nowych wierzących. Wszyscy dobrze wiemy, że są oni najgorliwszymi ze wszystkich, jaki ci, którzy mają w pamięci zupełnie świeże spotkanie z Bogiem, a równocześnie stale mający kontakty ze wszystkimi niewierzącymi przyjaciółmi. Chodzi mi tutaj o tych wierzących, którzy popłynęli w kierunku filozofii: “Jedz, pij, raduj się życiem, bo jutro może być porwanie!” i nie troszczą się wiele o sprawy tych, którzy zostaną. Problem nie jest w tym, że nie wiedzą o ewangelizacji, lecz w tym, że nigdy nie ewangelizują.
Jest również pokrewny problem z wątpliwym nauczaniem. Oczywiście, niektórzy mogą nigdy nie uczyć na temat ewangelizacji z powodu strachu przed oskarżeniem o hipokryzję! Lecz są kościoły, które kładą nacisk na suwerenność Bożą w taki sposób, że umniejsza to odpowiedzialność ludzką. William Carey, pionier misji w Indiach, był częścią takiego tłumu, aż w końcu powiedziano mu:
- Siadaj młody człowieku. Jeśli Bóg zamierza zdobyć pogan, z pewnością zrobi to bez twojej i mojej pomocy.”
Bóg uczy nas na temat swojej suwerenności po to, aby nas zachęcić w podejmowaniu naszej odpowiedzialności. Tylko dlatego, że nasz niebieski Ojciec jest suwerenny, my możemy być: “niewzruszeni, stali, zawsze gotowi do wszelkiego dobrego uczynku, wiedząc, że trud nasz nie jest daremny w Panu” (1 Kor 15,58).
Są też tacy, którzy sądzą, że praca ewangelizacyjna spoczywa na ewangelistach, tzn., że inni są z tego wyłączeni! Zajmę się tym nieco później.
Brak wiedzy o tym, jak niezdolność świadczenia jest problemem nałożonym sobie samemu. Chrześcijanie, słowo występujące w Biblii tylko 3 razy, są powołani do uczniostwa, które to słowo pojawia się 270 razy! Z niewielkim wysiłkiem możemy znaleźć książkę, audio czy wideo kasetę, seminarium szkoleniowe, czy innych wierzących gorliwych do pomocy, którzy chcą, mają entuzjazm i są skutecznie zaangażowani. Biblia mówi nam o tym, że nasze “stopy mają być obute gotowością do zwiastowania ewangelii pokoju” (Ef 6,15) i gdy już raz się dopasują , działają stają się “piękne” (Rzym. 10.15).
Wraz z tym, możesz zechcieć rozważyć co w Ef 4,11-16 mówi na temat “przygotowania świętych.” Ewangeliści nie są tylko po to, aby zdobywać zgubionych, lecz także, aby pomnażać ewangelizacyjną pracę Kościoła, poprzez motywowanie i szkolenie innych wierzących do dzieła ewangelizacji. Istota jest to, że ewangelizacja jest nabytą pasją i umiejętnością!
Brak zachęty.
Sama myśl o ewangelizacji sprawia, że niektórzy miękną w kolanach! Dobrze jest wiedzieć, że strach jest dany przez Boga i ma swoje zadanie. Gdyby nie było strachu robilibyśmy różne niebezpieczne rzeczy i nikt z nas nie przetrwałby dzieciństwa. Bez strachu, skakalibyśmy z wysokich budynków wprost przed nadjeżdżające auta, jedli wypieki naszych młodych sympatii i robili wszelkiego rodzaju dziwaczne i wspaniałe rzeczy. Strach ma również swoje zadanie w ewangelizacji. Powstrzymuje nas przed pójściem do przodu o naszych własnych siłach, zwraca nas ku Bogu; nigdy nas nie zatrzymuje.
Król Dawid miał problem ze strachem, jak dzieli się tym z nami w Ps 34. Lecz on nie pozwolił się mu kontrolować, lecz raczej przynosił to Bogu, gdzie można się tym było we właściwy sposób zająć. Mówi:
“Szukałem Pana i odpowiedział mi, i wybawił mnie od wszystkich obaw moich.”
“Strach przed człowiekiem zastawia sidła,” lecz Bóg z pewnością zrobi dla nas to, co zrobił dla Dawida (Przyp. 29.25).
Nawet pomimo moich wielu lat doświadczeń, sam walczę ze strachem, lecz doszedłem do tego, że doceniam go jako dar od Boga. Służy mi jak małe czerwone światełka alarmowe na desce rozdzielczej samochodu. Gdy któreś miga, wiem, że jest jakiś problem, którym muszę się zająć.
Podobnie, gdy strach się pojawia, wiem, że muszę jeszcze bardziej polegać na Bogu. Takie okazje często poprzedzają czas wielkiego błogosławieństwa!
Brak troski.
Jest to prawdopodobnie numer jeden na liście przyczyn większości naszych zaniedbań. Jesteśmy zbyt zajęci innymi rzeczami, często bardzo dobrymi, aby nam mogło co innego przeszkadzać.
Jesteśmy zadowoleni z tego, że nasze zbawienie jest bezpieczne i czujemy, że to się właśnie liczy! W końcu mamy na głowie nasze domy, przyzwyczajenia, zainteresowania i nie mamy wiele czasu na cokolwiek innego.
Istnieje ogromna potrzeba zmiany ocen naszej aktywności i zapytania szczerze siebie samych, czy tylko robimy rzeczy właściwie, czy też robimy właściwe rzeczy? Tylko dlatego, że coś jest legalne, moralne, zdrowe lub “chrześcijańskie” nie znaczy, że powinno zająć miejsce tego, co wieczne i istotne! Jak znak na biurze mojego przyjaciela: “Najważniejsze to zachować najważniejsze, najważniejszym!”
NIE USTAWANIE W WYSIŁKACH.
W zdecydowanym kontraście z tym widzimy prawdziwą obsesję Pawła w Rzym 15,20/21: “A przy tym chlubą moją było głosić ewangelię nie tam, gdzie imię Chrystusa było znane, abym nie budował na cudzym fundamencie, lecz jak napisano: Ujrzą go ci, do których wieść o nim nie doszła. A Ci, co o nim nie usłyszeli, poznają go.” Paweł pojął Bożą obietnicę błogosławienia głoszenia Bożego Słowa zawartą w Iż. 52,15 i robił to, do czego później zachęcał John Weley: “Idź nie tylko do tych, którzy cię potrzebują, lecz do tych którzy cię potrzebują najbardziej.”
Jest pokaźna ilość powodów, aby mieć w sobie nieco pasji, jak….
NAKAZ z Wysokości –
Pierwszą rzecz, jaką Jezus powiedział uczniom, gdy ich zwołał było: “Pójdźcie za mną a zrobię was rybakami ludzi!” (Mat 4,19) a ostanią, co do nich powiedział, przed wstąpieniem do Ojca to: “weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz. 1,8). Ci pierwsi uczniowie wiedzieli czego od nich oczekiwał Pan Jezus!
Zwróć uwagę na dwie rzeczy w Dz. 1,8. Po pierwsze, dany jest Duch, aby poprawić i uprawnić nasze świadectwo.
Możemy dyskutować nad różnymi rzeczami w życiu naszych kościołów, lecz to nie może być najważniejsze. Jeśli jesteśmy napełnieni Duchem, będziemy pozyskiwać innych Dobrą Nowiną. Jeśli jesteśmy napełnieni i idziemy za Jezusem, będziemy wiernymi rybakami! Po drugie, Pan nie powiedział Jerozolima lub Judea, lecz raczej “w Jerozolimie i Judei…” Jest to zachęta dla nas wszystkich, abyśmy zaczęli iść do “naszego Jeruzalem,”, do rodziny, przyjaciół, sąsiadów, kolegów, sprzedawców sklepowych itd… Powinniśmy też podejmować wysiłki, aby zdobyć tych, którzy są dalej i są trudniejsi do osiągnięcia, których reprezentuje Judea.
“Judejczycy” nie przyjdą do nas poprzez splot naturalnych wydarzeń; musimy ich szukać. Samarytanie mogą reprezentować tych naprawdę twardych, którzy raczej odmówią, tak jak ci, którzy byli wrogami Żydów.
Naszym zadaniem nie jest zakończenie głoszenia Ewangelii wtedy, gdy nasz kościół będzie pełny, lecz raczej, gdy “ta Ewangelia, będzie głoszona na całym świecie ..”
Zawarte miedzy Mat 4,19, a Dziejami 1,8 znajdujemy każdą z ewangelii zakończoną tym samym danym przez Boga zadaniem, rzeczą bardzo ważną do zachowania w pamięci.
Mateusz 28,18-20
…dana mi jest wszelka władza i autorytet na ziemi… idźcie więc i czyńcie uczniami wszystkie narody…
Marek 16,15
…. idąc na cały świat głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu.
Łukasz 24,46-48
… ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla dopuszczenia grzechów w Imię jego, zaczynając od Jerozolimy (wersja ang.). Wy jesteście świadkami tego.
Jan 20,21
… Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam.
Pan zachęciła nas, abyśmy weszli do pracy ewangelizacyjnej również z modlitwą, prosząc Ojca “aby posłał robotników na żniwo” (Mat 9,28).
Interesujące jest to, że natychmiast po tym wezwaniu do uczniów: “… Jezus posłał ich” ( Mt 10,5). Kilka razy w ewangeliach widzimy Pana Jezusa wysyłającego Swych uczniów, aby zdobywali zgubionych. Oczywiście, Panwierzył w “ szkolenie przez pracę” i “naukę przez wykonywanie.”
Nakazy nadane kościołowi, zostały umocnione przez Jego osobisty przykład. On jest jedynym prawdziwym członkiem rodziny królewskiej jaki kiedykolwiek chodził po ziemi i z tego tytułu zasługiwał na życie spokojne, życie w miejscu o wielkim przepychu. A jednak powiedział: “ …Syn nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i dać życie za wielu” (Mat 20,26-28). Pan Jezus nie szczędził wysiłków w swej pogoni za tymi, których kochał. Nie był teoretykiem, jak i Jego dzieci nie powinny być. Musimy rozpoznać i uciekać od grzechu “niestosowanych poglądów!”
Chcę podkreślić fakt, że ci, którym Jezus dał Wielki Nakaz byli zwykłymi ludźmi takimi jak ty i ja. To byli nawróceni rybacy, celnicy, nie teolodzy, osobistości i tym podobni. Pan Jezus nakazał zwykłym wierzącym, aby wzięli Ewangelię do swych sąsiadów i na krańce ziemi, obiecałim Swoją obecność i moc od wykonania tego. Jest tak, abyśmy zrobili krok wiary, aby doświadczyć Je go wzmocnienia, podobnie jak Piotr wyszedł z łodzi, aby przekonać się, że Jezus zapewnił mu cudowne wsparcie na powierzchni wody.
Nie doświadczył by Bożej mocy, gdyby nie wyszedł poza łódź. Jest tutaj lekcja dla nas wszystkich.
Wołanie z dołu –
Łuk 16,19-31 pokazuje nam historię człowieka, który nagle zechciał zewangelizować swych pięciu braci. Ten bogacz ignorował Boga przez całe swoje życie i skończył w piekle, miejscu które bez wątpienia nie wyobrażał sobie jako realne. Jego doświadczenie jest opisane jako “męki.” Pan Jezus powiedział, że jest to szeroka droga, wypełniona tymi, którzy zmierzają do tego samego (Mat. 7,13-14). Wielu z nich dopiero po dotarciu na miejsce, obudzi się – wtedy już będzie za późno.
Jako wierzący wiemy, że Słowo Boże często i jasno mówi o rzeczywistości wiecznego oddzielenia od Boga. Pan Jezus mówił o tej sprawie często, ponieważ On zna lepiej niż ktokolwiek inny prawdę o grzechu, śmierci i piekle! Mamy obowiązek ostrzegać wszystkich wokół nas o konsekwencjach życia bez Boga. Jeśli weźmiemy się na poważnie do tej pracy, nikt nie powinien mieć prawa powiedzieć: “Lecz, ty mnie nigdy nie ostrzegłeś!” Istnienie piekła powinno nas motywować do tego, aby odrzucić to nastawienie: “A co ludzie o mnie pomyślą.” Czy robimy z siebie głupców, gdy ostrzegamy ludzi przed jakimś innym niebezpieczeństwem?
Z drugiej strony, jest też rzeczywistość Nieba, które czeka na wszystkich ludzi, którzy zwrócą się do Pana Jezusa po zbawienie. Zawsze kochałem wersy z Obj. 20,11-21,7 ponieważ w nich widzimy niebo w chwalebnym kontraście do tego, na co nasz grzech zasługuje. Chwała i horror tego jednegorozdziału powinien sprawić, aby każdy biblijnie wierzący chrześcijanin mówił.
Jako wierzący trzymamy klucze do wiecznego przeznaczenia ludzkiej rasy. Niech Bóg pomoże nam ukrzyżować nasze zmysły poważania i uwolni nas do mówienia prawdy wszystkim, którzy zechcą słuchać. Jak mówi 1 Kor 15,34: “Ocknijcie się nareszcie i nie grzeszcie, albowiem niektórzy nie znają Boga, dla zawstydzenia waszego to mówię.”
WOŁANIE z poza –
również potrzeby wokół nas powinny sprawiać, żebyśmy byli odważni w składaniu świadectwa. W Dz. 16 czytamy o tym, że Paweł szukał Pańskiego prowadzenia, gdzie powinien następnie udać się z głoszeniem ewangelii. Wiedział co ma robić i szukał Boga, aby wiedzieć gdzie ma to robić. W wizji zobaczył człowieka mówiącego do niego: “przyjdź i pomóż nam!” i Paweł skierował się do Macedonii, aby pomóc potrzebującym. Ten człowiek mówił: “Pawle, to czego potrzebujemy ty masz! Przyjdź szybko!” Widzimy tutaj, że Bóg używa potrzeb do kierowania Pawłem.
Jesteśmy otoczeni przez potrzeby, które Bóg może zaspokoić.
Większość potrzeb, które ludzie dziś mają jest związana z ich buntem przeciwko Bogu i oddzieleniem od Niego. Wewnętrzną pustkę usiłują wypełnić materialnymi i duchowymi rzeczami, które z czasem okażą się bezwartościowe, a nawet niszczące w nich, nie wspominając o wieczności! Osobiste, rodzinne i socjalne problemy doprowadzają ludzi do desperacji i poprzez te potrzeby my możemy zaoferować im pomoc w znalezieniu dobrych rzeczy, które Bóg ma dla nich.
Choć nie zawsze. Istnieje przemijająca rozkosz grzechu (Hebr 11,25) jak Biblia mówi nam, i niektórzy ludzie będą się śmiali w drodze do grobu.
Psalmista rozpaczałby nad powodzeniem złych, dopóki nie zobaczył ich pozycji w wiecznościi tego do czego zmierzają! Ps. 73,12-20. To, że ktoś jest szczęśliwy i ma powodzenie nie oznacza, że nie ma potrzeb. Naszym dziełem nie tylko jest mówić ludziom o Dobrej Nowinie, lecz również pomóc im dostrzec jej potrzebę w ich życiu.
Gdy Jezus widział tłumy:użalił się na nim, ponieważ był utrudzony i opuszczony jak owce, które nie mają pasterza (Mat 9,36). Jako wierzący musimy prosić Boga o Jego oczy, abyśmy widzieli rzeczy z takim samym uczuciem jak On. Pan Jezus był stroskany o ludzi, ponieważ widział dużo głębiej poza to, co widoczne. Pomyśl o tym.
Co widzisz, gdy patrzysz na świat ludzi wokół siebie? Materię czy wieczność? Są również fizyczne potrzeby: powinniśmy pomagać, łagodzić. Powinniśmy być także pewni, że zaspokajamy ich duchowe potrzeby tak jak i fizyczne, socjalne czy intelektualne. C.H.Spurgeon powiedział: “Jeśli widzisz głodnego, daj mu Ewangelię włożoną między dwie kromki chleba.”
Problem z potrzebami jest taki, że jest ich tak wiele.
Skąd mamy wiedzieć co robić i od czego zacząć? Jak zachować się od poczucia winy, czy też całkowitego pochłonięcia przez nie? Nie możemy być całkowicie prowadzeni przez potrzeby! Oczywiście, nie możemy, lecz jest to współczynnik w całości. Przypomina mi to historię pewnego młodego człowieka, który chodził wzdłuż pustynnego wybrzeża wcześnie rano i wyrzucone na brzeg rozgwiazdy wrzucał je z powrotem do morza. Zauważył go starszy mężczyzna i zapytał, co robi? Młodzieniec odpowiedział, że jeśli zostawi się rozgwiazdy na słonecznym upale, to one umrą. “Ależ cała plaża rozciąga się na kilometry, a tych rozgwiazd są miliony – odpowiedział tamten – jak możesz starać się coś zmienić.”
Tamten spojrzał na rozgwiazdę, którą miał właśnie w ręce i rzucając ją w morze powiedział: “ Dla tej jednej coś się zmienia!”
NACISK z wewnątrz –
2 Kor 5,14/15 sugeruje, że im lepiej osobiście znamy Bożą miłość i uczucie, tym bardziej będziemy zaangażowani w dzielenie się z innymi.
To z tego powodu diabeł, “który jest oskarżycielem braci” (Obj. 12,10), tak usilnie stara się uniemożliwić nam poznanie tego, że naprawdę jesteśmy specjalni dla Boga, naszego niebiańskiego Ojca. Stałe przypominanie nam o naszych grzechach, upadkach i niedoskonałościach może przekonać nas, że Bóg jest zirytowany nami i że zaledwie nas toleruje. Wyobrażamy sobie Boga spoglądającego na nas z niezadowoleniem na twarzy i informującego nas o swoich wątpliwościach, czy kiedykolwiek będziemy w stanie podobać Mu się.
To jest strategia wroga. Jak długo będziesz chodził w oparciu o uczucia, tak długo będziesz członkiem drugiej klasy Bożej rodziny. Nigdy nie będziesz myślał z entuzjazmem o dzieleniu się Ewangelią z innymi. Dobra Nowina będzie dla ciebie tylko akademicką prawdą.
Bóg bardzo cię kocha i musisz przyjąć tą prawdę w samym centrum twojego serca. Gdy zostałeś zbawiony, całe niebo radowało się i było prawdziwe przyjęcie z twojego powodu (Mat 15). Wszystko co kiedykolwiek oddzielało cię lub mogło oddzielić cię od niebieskiego Ojca zostało załatwione przez Jezusa na krzyżu (Kol. 2,13/14). Bóg kocha ciebie, ponieważ “Bóg jest miłością” a nie dlatego, że byłeś szczególnie wierny, doskonale posłuszny, obdarowany, miły itd. Nie kocha ciebie z powoduj jakieś szczególnie miłej cechy, którą w tobie widzi. Wiemy, zarówno ty jak i ja, że gdyby Jego miłość oparta była nawet na naszych najlepszych działaniach, to byłaby to miłość, która musiałaby się zmieniać każdego dnia. Nie, Bóg kocha ci긅. stop! Gdy rzeczywiście złapiesz tą żelazną prawdę, twoja reakcja będzie bardziej naturalną i konsekwentną demonstracją twojej miłości do Niego.
Widzisz, nie jest trudno mówić z entuzjazmem o kimś, kto cię kocha. Biblia mówi, że kochamy, ponieważ On nas umiłował pierwszy (1 J 4,19). W światowym sensie miłość jest motywacją większości pieśni, poematów, książek, i filmów kiedykolwiek stworzonych. Podobnie, w życiu wierzącego doświadczenie miłości Boga musi być największą siłą motywacyjną do dzielenia się Panem z innymi.
Zostaw meble!
Z każdego możliwego kierunku docierają do nas powody do radykalnego oddania się częstemu głoszeniu Ewangelii. Księga Przysłów 11,30 podsumowuje stwierdzając: “kto zdobywa dusze, jest mądry” (wg. wersji angielskiej). Jestem przekonany o tym, że tych właśnie przywita w domu Ojciec niebieski słowami: Dobrze zrobione, sługo dobry i wierny!
Chciałbym zakończyć tutaj, pozostawiając ostateczne upomnieniem Dawida Watson’a: “Po oddawaniu czci jest to najważniejsze zadanie kościoła,” i nie było nigdy w historii świata takiego czasu, gdy potrzeba poważnego wzięcia tego zadania byłaby bardziej konieczna. Jest to, oczywiście zadanie ewangelizacji. Ktoś wyraził: “w porównaniu z ewangelizacją, wszystko inne co dzieje się w kościele podobne jest do wprowadzania przemeblowania, gdy dom stoi w płomieniach!”