30 października 2009
„Ja uwielbiłem ciebie na ziemi; dokonałem działa, które mi zleciłeś, abym je wykonał. A teraz Ty mnie uwielbij, Ojcze, u siebie samego tą chwałą, którą miałem u ciebie, zanim świat powstał„. Jn 17:4-5
Nic tak nie upraszcza życia i nie daje większej satysfakcji niż pełna świadomość tego, do czego zostałeś powołany i wykonanie tego zadania. Życie Jezusa miał tylko JEDEN cel. On chciał uwielbić Ojca, ale nie mieszał pochlebstw z chwałą. Nie chodził w kółko mówiąc czy śpiewając miłe rzeczy o Ojcu, On uwielbił Go czyniąc to, co zostało mu zlecone i dalej wyjaśnia jak to wyglądało.
Doprowadził do tego, że ci, którym powierzył odpowiedzialność poznali imię Ojca. Oznacza to, że objawił prawdziwą naturę i charakter Boga Ojca uczniom. Jezus przekonał ich, że przyszedł od Ojca. Nie konkurował z Ojcem, w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak panteon bogów. Jest jeden Bóg, który jest w trzech osobach i potrzeba Syna, aby to objawić. Gdy uczniowie „pojmą to” wtedy zrozumieją, że mają taką samą relację z Ojcem, jaką ma Jezus.
Ciekawe jest to, że Jezus spędził swój czas na ziemi przede wszystkim z uczniami. Głosił wielu innym, spotykał się z innym, lecz był skupiony na małej grupie, które obserwowała go każdego dnia. Był zadowolony z tego, że wykonał to. Wydaje się, że w przeciwieństwie do Niego, zwykle nie jesteśmy zadowoleni z małych sukcesów. Chcemy, aby w naszym résumé był widoczny nasz wpływ na tysiące czy miliony. Dotykamy wielu i przemieniamy ich, On wyszkolił kilku, którzy pewnego dnia mieli przemienić świat. Może i my moglibyśmy się uczyć.
Zbyt często komplikujemy nasze życie, zbierając symbole naszych sukcesów. Sieroty robią tak dlatego, że starają się wypełnić wewnętrzny brak afirmacji Ojca. Nigdy nam nie dość gwarancji bezpieczeństwa czy poczucia znaczenia, więc staramy się o więcej. Lecząc sówj stres, żonglujemy naszymi zadaniami, pysznimy się przepełnionym planem.
Co by było, gdybyśmy rozpoznali tych, których Ojciec nam dał do towarzystwa i sprawili, aby poznali Ojca? Co by było, gdybyśmy znaleźli sposób na wykorzystanie naszych szczególnych darów, aby uwielbić Ojca i zrobili to? Co było, gdybyśmy zamiast starać się dodać Boga do naszego już pełnego planu zajęć, mieli JEDNO pragnienie? A co, jeśli dążenie do tego, aby ludzie znajdujący się w zasięgu naszego wpływu poznali Ojca, było ważniejsze niż ilość pieniędzy, które mamy czy to, co inni o nas pomyślą?
Jeśli Jezus jest naszym wzorem, może powinniśmy starać się iść za Nim. On pokazał, że życie na ziemi może być uwielbieniem Ojca, bez wycofywania się z tego świata. On spotykał się tymi samymi interpersonalnymi konfliktami co i my, On miał te same potrzeby co do schronienia się i jedzenia, jak i my. Swą ziemską drogę był w stanie odbyć opierając się wyłącznie na zaufaniu do Ojca. Teraz przekazał tą relację następnemu poziomowi synów. My jesteśmy synami Bożymi, dziedzicami według obietnicy.