Niedlugo po tym, jak obecne odswiezenie zaczelo sie w naszym zborze, Ojciec zaczal pracowac ze mna nad sposobem jak #
Niedługo po tym, jak obecne odświeżenie
zaczęło się w naszym zborze, Ojciec zaczął pracować ze mną nad sposobem
jak „prowadzić” kościół. Po dwudziestu latach pastorskiej służby myślałem,
że wiem w jaki sposób prowadzić zgromadzenia, które były „przyzwoite i
w porządku.” To wszystko miało się zmienić. W moim poprzednim artykule
(„nie zabijaj gołąbka” – 2/1999) dzieliłem się tym w jak dramatyczny sposób
zaczęły się te zmiany. Jadąc do kościoła w niedzielę rano zbliżyłem się
do delikatnego gołąbka, który przysiadł na ulicy tuż naprzeciwko mnie.
W tej chwili poczułem Pana mówiącego do mnie:
Nie zabijaj gołąbka.
Aby go uchronić przed śmiercią zwolniłem,
po czym zatrzymałem się całkowicie, gdy odlatywał. Przez kilka następny
tygodni Pan pokazywał mi kilka sposobów „zabijania gołąbka,” czy też zasmucania
Ducha Świętego na naszych zgromadzeniach.
Pastorzy mogą być świetnie wyszkoleni
w zabijaniu gołębia, nie mając takiego zamiaru, wtedy gdy starają się wydawać
owoce przy pomocy własnych starań. Polegamy na puszkowanych programach,
nowych podkreśleniach tu i tam i zgromadzeniach prowadzonych w dobrych
kościołach, zamiast nauczyć się jak być prowadzonym przez Ducha Świętego.
Jednak pastorzy nie są jedynymi osobami,
które mogą zabić gołąbka. Robią to też gromadzenia. Dlaczego więc nie przyjrzeć
się kilku rzeczom, które mogą zrobić członkowie zboru, aby hodować gołębia
i uchronić zbór przed gaszeniem Ducha Świętego? Wiele z tego, ma do czynienia
z nastawieniem.
Skarb obecnego poruszenia Bożego
Na drugi dzień konferencji „Catch
the Fire” w Domu Ojca, członek zboru zapytał mnie:
Jak myślisz, co Bóg następnie zamierza
zrobić?
W ciągu dwóch poprzednich dni oglądaliśmy
ludzi zbawianych, a kilka osób doświadczyło napełnienia
Duchem Świętym. W czwartek wieczór
budynek był wypchany po brzegi. Uwielbienie było entuzjastyczne i intymne,
a co najmniej dwie osoby otrzymały uzdrowienie fizyczne. Jedna osoba została
uzdrowiona z opryszczki. Podczas konferencji ludzie pozostawali nasiąkając
obecnością Bożą długo poza 23 godzinę.
Zanim zaczęło się odnowienie w 1994r.
w naszym zborze byliśmy szczęśliwi, gdy ludzie pokazywali się w niedzielny
poranek. Wtedy musielibyśmy być szaleni, aby planować spotkanie na czwartek
wieczór. Nikt nie mówił językami od pięciu lat, a fizyczne uzdrowienia
były jeszcze rzadsze. Dlaczego więc, w samym środku tego cudownego działania
Ducha Świętego wśród nas, jesteśmy tak zainteresowani tym, co Bóg będzie
robił następnie?
Czy to jest możliwe, aby członkowie
zboru nie zauważyli obecnego przebudzenia, dziejącego się wśród nich i
zaczęli lekceważyć obecne działanie Boga? Wśród ludzi będących od samego
początku przebudzenia, istnieje takie pokuszenie, że zmęczą się czynieniem
dobra. Modlitwa usługującego zespołu o ludzi może być ciężką pracą, szczególnie
jeśli modlimy się o tych, którzy wyschli lub są cyniczni. Jednak musimy
sobie wysoko cenić to, co Bóg robi wśród nas. Musimy pamiętać, że On nie
wywołuje naszego upadania tak po prostu, On robi to, abyśmy upadli w miłości
do Jego obecności. On nie uzdalnia nas po prostu do śmiechu; On odnawia
w nas radość ze zbawienia.
Następnym razem, gdy zdecydujesz,
czy jechać czy nie na następne przebudzeniowe zgromadzenie, po prostu spróbuj
sobie przypomnieć jak się sprawy miały w twoim zgromadzeniu, zanim Bóg
się w nim pojawił.
Wtedy tchnij modlitwę i powiedz Jezusowi,
że nigdy nie chcesz wrócić do tego, co było! Na tym samym oddechu podziękuj
Mu za „Ojcowskie Błogosławieństwo” i trwaj nasiąkając Jego obecnością.
Robiąc w ten sposób, będziesz gotowy na to, cokolwiek przyjdzie następnie.
Powinniśmy się radować tym wszystkim, lecz aby się cieszyć ważne jest,
aby pojawić się we właściwym czasie.
Pojawienie się we właściwym czasie
Świeże wylanie Ducha zawsze zmienia
sposób, w jaki zgromadzenie uwielbia. Przed przebudzeniem jedną z naszych
głównych trosk było to, aby nie obrażać gości; tak więc skróciliśmy uwielbianie
do 20 minut. Wtedy, nagle, w trzecią niedzielę października 1994 roku,
Bóg pojawił się w naszym kościele. W tą niedzielę uwielbianie i śpiew trwały
45 minut. Wszyscy czuli respekt, a każdy robił wielkie oczy jak księżyc
w pełni nad Pacyfikiem. Obecność Boża była gęsta w samym środku tej szkolnej
stołówki. Nikt nie patrzył na zegarek a wszyscy wiedzieliśmy, że Bóg miał
coś do zrobienia. Obecnie, już od pięciu lat, doświadczamy stałego wylania
Ducha.
Zaczęliśmy zmiany od spędzania większej
ilości czasu na uwielbianiu Go i radowaniu się Jego obecnością. Stopniowo,
ludzie zaczęli tańczyć i wtedy w którąś niedzielę, gdy wolność w chwale
stała się celebracją Jego łaski, pojawiły się pierwsze transparenty i flagi,
Zanim nadeszło Ojcowskie błogosławieństwo,
śpiew był wstępem do kazania, które było centrum zgromadzenia. Teraz, uwielbienie
i nasiąkanie Jego obecnością jest równie ważne jak słuchanie głoszonego
Słowa. Gdy uwielbianie było tylko wstępem, to pojawienie się we właściwym
czasie, na pierwsze dźwięki, nie było wcale ważne. Jednak, teraz, gdy zostało
podniesione na ważne miejsce, ważne również stało się być na miejscu i
zdążyć na pierwsze dźwięki.
Pierwsze 15 minut uwielbiania jest
bardzo znaczące. Gdy wchodzimy w uwielbianie z niepohamowanymi oczekiwaniami,
mamy większe szanse na znaczące spotkanie z Bogiem. Jeśli stracimy celebrację
czci i celowo przyjdziemy na zgromadzenie później, rozglądając się za wolnym
miejscem i wchodząc w uwielbienie tylko dla naszej wygody, to prawdopodobnie
straciliśmy najważniejszą część poranka. Ważne jest, aby się strzec zbliżania
do Pana od niechcenia.
Przekaż to dalej
Dodatkowo do wysokiego cenienia sobie
przebudzenia i gotowości do uwielbiania, innym kluczem do utrzymania świeżości
wylania Ducha w zgromadzeniu jest dzielenie się tym z innymi tak często,
jak to tylko możliwe. Nie znaczy to, że mamy wstać z podłogi i zacząć wszystkim
świadczyć! Zbyt wielu pastorów zabiło gołąbka usiłując zamienić Ojcowskie
błogosławieństwo w narzędzie wzrostu kościoła. Gdy po raz pierwszy przyszło
Ojcowskie odświeżenie i przebudzenie, praco-holicy, postorzy o mentalności
Mary, już po kilku miesiącach odnowienia, zaczęli zachęcać swoje owce,
aby „zanieśli to na ulice.” Prawda jest taka, że tylko na miarę tego, jak
owce są napełniane, odnawiane i uzdrawiane, będą myśleć o tym, aby zabrać
to na ulice!
Wierzę, że prowadzenie specjalnych
konferencji przebudzeniowych jest jednym z najskuteczniejszych środków,
które pozwalają lokalnym zborom przekazywać to innym, co Ojciec robi pośród
nich. Moim zdaniem, jednym z najlepszych przykładów jest TACF. W ciągu
sześciu lat za darmo dawali światu to, co Ojciec dał im. Lecz dawanie wymaga
jednego: ciężkiej pracy nad każdym członkiem zgromadzenia. Kościół będzie
potrzebował więcej wprowadzających i pracowników szkółek, budynek będzie
częściej używany i będzie wymagał więcej prac konserwatorskich. Zgromadzenie
będzie wzywane do udzielania gościny wielu kaznodziejom jak również do
reklamowania poruszenia Bożego. To wszystko wymaga nakładów finansowych
i często lokalne zgromadzenie musiało nadrobić braki zbiórkami, czy opłatami
rejestracyjnymi.
Bardzo ważne jest również, aby zgromadzenie,
w którym odbywają się przebudzeniowe spotkania, nie
wykorzystywało poruszenia Bożego
do budowania wzrostu własnego kościoła czy organizacji. Musimy pamiętać,
że dajemy to darmo miastu w nadziei, że ludzie będą odświeżeni po to, aby
wrócili do swych kościołów żywi, z nową pasją dla Jezusa, gotowi do uwielbiania
i służenia Mu z nowym wigorem. W ten sposób, odnowienie, będzie się rozprzestrzeniało
do innych kościołów w naszym regionie.
Innym sposobem „dawania dalej’ jest
to, co jeden z mówców konferencyjnych nazwał 'opowiadaniem”duchowych historii”
– tj., historii Ducha Świętego. Są to historie o działaniu Ducha Świętego
w naszym”kościele, naszym życiu i życiu innych. Gdy dzielisz się cudami
Bożymi, uzdrowieniami i odnowieniem relacji, twoja radość będzie iskrą
zapalającą pragnienie. Zapraszaj ludzi na odświeżające zgromadzenia zachęcając
ich do wyjścia do modlitwy po zgromadzeniu, po czym siedź z tyłu i patrz,
jak Pan robi dla nich to samo, co uczynił tobie!
Jeśli każdy członek zgromadzenia pamięta
o tych kluczach i nauczy się nieść swoją część „chwały” nie
potrzeba będzie wiele czasu, aby
to cudowne błogosławieństwo rozszerzyło się wokół świata.