Cullen Brad
MAJ, 29, 2003
JAKA
BYŁA JEJ WIARA ?
Wielu ludzi pytało, jaki jest pierwszy krok do osiągnięcia tego rodzaju wiary, z którą wypędza się demony i uzdrawia różne choroby?
Odpowiedź jest prosta: właściwe nastawienie umysłu.
Czy pamiętasz tę kobietę, która miała okres (ups. przepraszam, „upływ krwi”) przez dwanaście lat? Usłyszała o Jezusie, a w szczególności o tym, że On może uzdrawiać. Powiedziała do siebie: „Gdybym tylko mogła dostać się do niego na tyle blisko, aby się go dotknąć, zostałabym uzdrowiona”.
Z pewnością słyszałeś o Jezusie. Czy słyszałeś ten fragment z Biblii, który mówi, że On jest taki sam dziś, jaki był wtedy. Tak jest… Jezus dziś uzdrawia, tak samo jak uzdrawiał dwa tysiące lat temu. Co zamierzasz z tym zrobić?
Wróćmy więc do tej kobiety i zobaczmy, co się działo w jej umyśle. Ten fragment mówi nam, że w czasie tych dwunastu lat wydała całe swoje pieniądze na wielu lekarzy, że oni próbowali różnych sposobów, ale nie tylko nie miała się lepiej, ale jeszcze się jej pogorszyło! Wcale nie staram się być tutaj okrutny…lecz jeśli chcesz uzyskać wiarę, która usuwa z twojej drogi trudności – to lepiej, żebyś chciał, aby było na tyle źle, abyś coś musiał z tym ZROBIŁ.
Widzisz, dopóki mamy medyczne ubezpieczenie i możemy iść do lekarza.. bez względu na to, czy to, co robi cokolwiek pomaga… nie posiądziemy stanu umysłu w jakim była ta kobieta. Nasza wiara ciągle będzie umieszczona w zdolnościach lekarza i fakcie, że mamy ubezpieczenie, które opłaca leczenie. Nie jestem w stanie wam wyliczyć jak wielu ludzi poznałem, którzy chcieli stosować wszelkie możliwe alternatywy (z duchowymi włącznie), gdy się okazało, że ich ubezpieczenie nie pokryje leczenia… lub lekarz stwierdził, że choroba jest nieuleczalna.
W tym momencie odzywa się wezwanie do pobudki, która wprowadza nas we właściwy stan umysłu! Naprawdę, chciałbym zwrócić tutaj na coś waszą uwagę. Nie krytykuje zawodu lekarza, po prostu stawiam w centrum sytuację, w której lekarze nie mają żadnej odpowiedzi i człowiek nie ma na tyle pieniędzy, żeby zapłacić za leczenie.
Przeskoczmy nieco do przodu… wszyscy pamiętamy zakończenie tej historii… została uzdrowiona i… co powiedział jej Jezus?
„Odpręż się, twoja wiara uzdrowiła cię!”
JAKA BYŁA JEJ WIARA ?
Wróćmy więc do „właściwego stanu umysłu”, do którego doszła…
„Gdybym tylko mogła podejść na tyle blisko, by dotknąć kraju szaty jego… zostałabym uzdrowiona”.
Mogła siedzieć w domu… lecz tego nie zrobiła. Poszła tam, gdzie był Jezusa.
A teraz krótka dygresja. Jeśli mamy postawić sprawy w zgodnie z powiedzeniem: „Jezus jest ten sam wczoraj, dziś i na zawsze…” Gdzie jest Jezus dzisiaj? Oto jest wyzwanie, które wielu ludzi musi potraktować poważnie. Gdzie było takie miejsce, o którym Biblia mówi, że Jezus nie mógł uczynić cudów? Czy nie było to miejsce, w którym ludzie uważali, że go najlepiej znają? Był zaskoczony ich niewiarą.. i nie mógł z tego powodu uczynić dzieł mocy!
Gdzie jest obecnie takie miejsce, w którym ludzie uważają, że znają Go najlepiej? Jak to możliwe, że tak niewiele dzieje się przez aktywną wiarę? Czy to możliwe, że podobnie jak w Nazarecie, oni tylko myślą, że Go znają… lecz w rzeczywiści nie znają go wcale? Czy to jest możliwe? Jeśli taka jest prawda… to nie jest to miejsce, gdzie należy się uczyć i rozwijać wiarę, o której Jezus powiedział, że uzdrowiła tę kobietę? Czy tak?
Czy ludzie w tamtym miejscu nie mówią, że znają Jezusa i mówią nieustannie o Nim mówią… i tak często doskonale odzwierciedlają słowa: „Lud ten czci mnie wargami, lecz serce ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi cześć oddają, głosząc nauki, które są przykazaniami ludzkimi. Ponieważ z powodu własnej tradycji, odrzucili Boże przykazania”
Wiara tej kobiety – o której Jezus powiedział, że była odpowiedzialna za uzdrowienie – to właściwe nastawienie umysłu, dzięki czemu mogła uwierzyć, że jej uzdrowienie jest możliwe. Następnie idąc tam, gdzie był Jezus, odrzucając wszystko inne na bok… dotknęła jego szaty. I natychmiast, … została uzdrowiona.
Ale, zaraz, zaraz. Odeszliśmy daleko od punktu wyjścia.. Pierwotnym pytaniem było to, jaki jest pierwszy krok do uzyskania wiary, która uzdrawia chorych i wypędza demony. TO JEST TA SAMA WIARA… to jest działanie. Naciskanie, upieranie i domaganie się tego, co już zostało dla nas opłacone za uwolnienie. Wiara, to tak silne pragnienie, które nie przyjmuje negatywnych odpowiedzi. Dawca chce, abyśmy to otrzymali znacznie bardziej niż my sami. Aniołowie biją brawo i śpiewają, gdy zgadzamy się z naszym doskonałym Tatusiem… i sięgamy po to, co już prawnie do nas należy. Amen? AMEN! O tak, gdzie jest dziś Jezus? W tobie! Naciskanie i upierania się polega na pozbyciu się myśli, które sprzeciwiają się prawdzie. Jezu Chryste, ochrzcij mnie na nowo Duchem Żyjącego Boga. Jezu przyjdź TERAZ i wymieć wszystkie wątpliwości, co do tego kim Jesteś. Ty jesteś Uzdrowicielem… Ty jesteś Tym, który chrzci.
Mario…wg Twojej wiary niech Ci sie stanie! w imieniu Pana Jezusa ! tego, który odkupił nas od grzechu, choroby i śmierci !
AMEN! Lekarze zdiagnozowali u mnie (7 lat temu jakoś, moje starsze dziecko, miało wtedy około 5mcy) tocznia układowego, jednym słowem-nieuleczalna autoimmunologiczna choroba. Pamiętam jak dzień przed badaniami, a nie wiedzieliśmy jeszcze z mężem, co mi jest, Pan Jezus przemówił do mnie i do mojego męża słowami z 9 rozdziału ew.Mateusza – „Ufaj córko, twoja wiara cię uzdrowiła”.
Po badaniu szpiku, który okazał się zdrowy, lekarze szukali, szukali i doszukali się tocznia! Przez te wszystkie lata nie miałam żadnych dolegliwości, ktoś mógłby oprzeć się na rozumie i powiedzieć – remisja choroby, ale ja wierzę mojemu Panu, że jest tak jak powiedział, że moja wiara mnie uzdrowiła. Po ponad 2 latach od diagnozy, Bóg pobłogosławił nas i urodziłam kolejnego synka, zdrowego, wbrew temu, co przepowiadali lekarze.
W tym roku zaczęły się u mnie problemy z sercem, Pan wyraźnie powiedział mi, że będzie ze mną tak jak z tą kobietą z krwotokiem, która wiele ucierpiała od lekarzy, a nic jej nie pomogło. Gdy znalazłam się w szpitalu na badaniach, Pan zadrwił z mądrości ludzkiej tak, iż wykonanie do końca badań nie było możliwe. Pokazał mi po raz kolejny, żebym oparła się na Jego Słowie.
Dzisiaj byłam u kardiologa (nie byłam 7mcy), znowu skierowania na kolejne badania, wizyta u hematolog (białe krwinki na poziomie 2,400)… Mogę zrobić dwie rzeczy, albo zaufać medycynie, albo temu, który dał mi życie. Nie wyobrażam sobie, żebym miała zasmuć swojego Zbawiciela i zapomnieć o tym wszystkim, co mówił, o pocieszeniach jakie dawał, o cudach, które czynił w moim życiu… Teraz idę pod krzyż, chcę powierzyć wszystko Panu, dopóki nie położę całkowitej ufności w Jezusie, potwierdzając to swoim postępowaniem, czyli nie opierając się na lekarzach, a jedynie na Nim, przez kolejne lata może nic się nie zmienić, a jedynie pogorszyć. Wierzę, że Pan uczy mnie, jak Mu ufać, chce wzmocnić moją wiarę, wierzę, że ma w tym wszystkim swój wspaniały plan. W modlitwach prosiłam Pana, żebym mogła oglądać Jego chwałę, może to jest właściwy czas…
Kilka mcy temu, Pan przyszedł do mnie we śnie, stanął przy moim łóżku, wziął mnie na ręce, byłam jak takie malutkie, bezbronne dziecko, a nie jak 35 letnia kobieta, kołysał mnie, czułam każdy ruch kołysania, czułam się tak bardzo bezpiecznie…
Wiem, że w każdym doświadczeniu, powinnam być na tych wspaniałych, uzdrawiających rękach Jezusa, leżeć spokojnie, ufać Mu z całego serca, wierząc, że to, co ma jest dla mnie najlepsze.