8 marca
Jedno czego Jezus nauczał i na co wskazywał najczęściej to „Królestwo Niebios”. „Królestwo niebios jest podobne do”, „Królestwo Niebios jest jak…”, „Królestwo Niebios przybliżyło się…”, „Królestwo Niebios jest w was” itd..itd. Jest to fundament wszystkiego, czego Jezus chce nas nauczyć. Tak więc, co to jest?
Ewangeliczni chrześcijanie są przekonani, że jest to miejsce, do którego się udasz, gdy umrzesz, JEŚLI byłeś dobry, przeszedłeś wzdłuż nawy, pomodliłeś się modlitwą grzesznika i uwierzyłeś, że Jezus przyszedł i umarł, aby spłacić Ojca i powstrzymać Go przed zabiciem ciebie i wiecznym torturowaniem. (Skąd w ogóle to wzięliśmy, aby wierzyć, że Bóg taki jest?)
Problemem jest to, że sam Jezus zaprzecza temu, mówiąc: „Królestwo Niebios jest w was”. Jest tutaj i teraz. Nie później, nie „wyżej” (lżejsze), nie umierasz, aby tam się dostać, lecz budzisz się ku niemu.
Inni sądzą, że Królestwo Niebios jest tutaj bardziej jako jakaś utopia, gdzie wszystko jest pokojowe, coś jak wyspa z oazą. Niemniej, kiedy uczniowie Jezusa chcieli Go uczynić Mesjaszem, bosko namaszczonym Królem Izraela, powiedział: „moje Królestwo nie jest z tego świata”. Zatem, ponownie, czym jest?
Królestwo Niebios jest metaforą stanu świadomości; nie jest miejscem do którego się idzie, lecz miejscem z którego się przychodzi. Jest to całkowicie nowy sposób patrzenia na ten świat. Jest to całkowicie nowy sposób patrzenia na ten świat. Przemieniona świadomość, która zamienia wszystko w coś innego niż wcześniej dostrzegaliśmy. W taki sposób Jezus opisuje to, co my nazywamy „niedualistyczną świadomością”. Cechą charakterystyczną jest to, że nie widzi przepaści czy oddzielenia między Bogiem a ludźmi, między ludźmi a stworzeniem, ani między Bogiem, a czymkolwiek. Bóg jest „wszystkim we wszystkim”. Ja jestem w Bogu, Bóg we mnie, Bóg jest w tobie, ty jesteś w Bogu, my jesteśmy w sobie nawzajem.
Najpiękniejszym symbolem tego jest krzew winny i winorośle z 15 rozdziału Ewangelii Jana. Krzew winny daje życie, lecz bez winorośli nie ma widocznej rzeczywistości tego życia. Tylko winorośle ujawniają rzeczywistość wina. Istnieją w boskiej wzajemności, każda należy do innych i zależy od innych, aby pokazać swoją naturę.
9 marca
Większość z nas chce wiedzieć gdzie znajdujemy się w duchowej podróży i czy robimy postępy. Nieustannie próbujemy mierzyć duchowość na jakiejś linii czasu z listą kwadracików do odhaczenia. Głównym problemem jest to, że ten proces nie ma mapy drogowej do wyższej świadomości, więc dla jasności uciekamy się do robienia porównań. Porównujemy albo siebie do innych, albo siebie ze sobą korzystając z własnej historii jako linijki z wyboru. Nie ma sposobu na to by zrozumieć to, że „pierwsi będą ostatnim, a ostatni pierwszymi” w ramach liniowej logiki. Ponieważ podróż duchowej dojrzałości jest kołem, w przeciwieństwie do liniowej, wyjście z domu i z powrotem do domu, nie jesteśmy świadomi tego, że każdy krok dalej od domu to krok ku domowi. Logika nie funkcjonuje dobrze z takim stwierdzeniem.
Jedno wiem na pewno: im bardziej staję się dojrzały, tym większe są moje kręgi. Moje życie staje się bardziej przestronne, bardziej otwarte a granice są nieustannie rozszerzane przez stałe dodawania kolejnych doświadczeń i relacji.
Niedojrzałość charakteryzuje się różnicowaniem, podczas gdy dojrzałość pozwala ci dostrzegać to, co mamy wspólne. Uwalnia to od porównań i potrzeby identyfikacji, szufladkowania, osądzania i przesady. Tak naprawdę, dramat staje się nudny, a konieczność odstawania jest postrzegana jako całkowita strata czasu. Życie jest teraz poddanym udziałem, w przeciwieństwie do stanowczej dominacji.
Gdy już nie muszę więcej dowodzić, usprawiedliwiać czy przekonywać innych, że mój sposób, moje idee, przekonania i moja grupa są najlepsze, czy jedyne słuszne, robi to mnóstwo miejsca na tajemnicę, miłość, łaskę, miłosierdzie, nadzieję i współczucie, lecz z nich największa jest miłość. Robi to miejsce dla ciebie. I ciebie. I ciebie. Itp…
Wydaje mi się, że najprostszy sposób w jaki mogę opisać dojrzałość i mądrość to stan, w którym nie musisz mieć zdania na każdy temat, każde zdarzenie i każdej osoby. Tylko wtedy twoje zadowolenie nie zależy od twojej potrzeby zmieniania wszystkiego i wszystkich. Jest coś bardzo pokojowego w życiu wypływającym z ciebie w przeciwieństwie do domagania się, aby życie przyszło do ciebie i zadowoliło ciebie.
12 marca
Jedyny sposobem na pozbycie się błędnych koncepcji łaski jest doświadczenie Go. Tak, powiedziałem „Go”, a nie „jej”. Ktoś, kto rzeczywiście nie zna doświadczalnie natury tego osobistego spotkania, nie może nie zostać zwiedzionym przez większość teologicznych wyjaśnień. Łaski nie da się nauczać, może zostać tylko przeżyta i przekazana dalej.
Nie da się jej wyjaśnić. W najlepszym razie może być sugerowana, wskazywana bądź symbolizowana. Faktem jest to, że im bardziej starasz się wyjaśnić intelektualnie tym bardziej odzierasz ją z rzeczywistej zawartości, ponieważ to doświadczenie wychodzi poza zasięg słów i idei.
Próby wyjaśniania łaski są najczęściej budowane na powierzchownej świadomości, a jest to miejsce zewnętrznego ego, które musi umrzeć. Łaska jest czymś więcej niże rozważaniem abstrakcyjnych faktów o Bogu czy podsumowaniem naszych najgłębszych przekonań. Łaska nie może być kolejną ideą na temat Boga, z której staramy się ukuć go w ramach ograniczeń tej idei.
Łaska jest dziewiczym poznaniem, ubogim w koncepcje, jeszcze bardziej w rozsądzanie, lecz zdolnym, dzięki temu ubóstwu i czystości, iść za Słowem do najgłębszych miejsc wewnątrz siebie i uzdolnić nas do rzeczywistości „tak więc, żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus…”
Podobnie jak Piotr idący za swoim spotkaniem Łaski z Jezusem, nie poznasz Łaski, dopóki nie zostaniesz przez Niego zaskoczony w najbardziej skandaliczny, niezasłużony i upokarzający sposób. Od tej chwili, podobnie jak Piotr, masz głos, który będzie przemieniał ludzi