James Ryle
„Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro” (Rdz. 50:20)
Kiedyś pastor Powel, baptystyczny duchowy, mieszkający w internacie, który głosił co niedzielę w dużym kościele, rzucił z kazalnicy wyzwanie: „Musimy czytać Biblię więcej, więc wzywam was, aby pierwsza rzecz jaką zrobicie w poniedziałek rano to było czytanie od początku Księgi Rodzaju i żebyście się przekonali jak daleko dojdziecie do następnej niedzieli”. Tak też zrobiłem. Wziąłem Biblię Gedonitkę i zacząłem czytać:
„Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód. I rzekł Bóg: Niech stanie się światłość. I stała się światłość”.
Porwało mnie to! Czytałem dalej, dotarłem do węża w ogrodzie i winnej pary, która została wygnana. Czytałem o Matuszalemie, człowieku, który żył najdłużej ze wszystkich ludzi, o arce Noego, ojcu Abrahamie i Ziemi obiecanej. Potem o Józefie, młodym marzycielu, który znalazł się w wyschłej studni a potem został sprzedany w niewolę przez swoich braci. Czytałem o tym, jak przechodził przez różne okropne rzeczy, aż Bóg wywyższył go, aby został zarządcą Egiptu.
Dotarłem do słów, które Józef wypowiedział do swej błądzącej rodziny: „Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro”. Pomimo okropnego położenia, wszystko co się działo na końcu wyszło ku dobremu. Jakoś w swym młodym sercu utożsamiałem się z Józefem, i miałem odwagę pomyśleć, czy i w moim przypadku też będzie to szło ku dobremu.
Do czwartku skończyłem czytać Księgę Rodzaju i poszedłem do panny Walker i powiedziałem z triumfem w głosie: „Panno Walker, przeczytałem całą Księgę Rodzaju!” Miałem nadzieję, że zrobię na niej wrażenie i otrzymam takie przysłowiowe klepnięcie w głowę, jakie wszyscy chłopcy chcą czasem od kogoś otrzymać, szczególnie od swych ojców.
Zamiast tego zwróciła się do mnie z groźnym spojrzeniem i warknęła: „Ty mały kłamczuchu! Nie przeczytałeś! Nikt nie może przeczytać Księgi Rodzaju w jeden tydzień”.
Natychmiast dwie rzeczy stały się dla mnie pewne: po pierwsze: ona również nie przeczytała, po drugie: wiedziałem, że już nigdy nie pójdę do nie z czymkolwiek, co jest ważne. W ciągu następnych lat nauczyłem się tego, że było bardzo niewielu dorosłych pracujących tutaj, na których można było liczyć, gdy było to rzeczywiście ważne. Byłem zagubiony w tłumie niechcianych dzieci i byłem sam.
Jednak Pan był ze mną, nawet pomimo tego, że nie wiedziałem o tym. „Nawet jeśli ojciec i matka porzucą mnie – napisał psalmista -Pan mnie przygarnie (Ps. 27:10).
Pismo zawiera wielkie obietnice dla niezliczonej ilości porzuconych dzieci żyjących w tym zepsutym świecie. Może jesteś jednym z nich. Bóg jest Ojcem sierot i On jest na linii zawsze, gdy jakieś dziecko jest odrzucane przez swych rodziców.
Słowo „odrzucić” oznacza: „pozostawić, opuścić; narazić na wszelkie niebezpieczeństwo”. Jest o skrajny akt rodzicielskiego braku odpowiedzialności. Pan jednak nie stoi obojętnie, gdy rodzice błądzą. On zabiera takie porzucone dziecko; jedno, wszystkie. „Zabrać” znaczy „zabrać jednostkę do grupy innych; zbierać (jak coś wartościowego) i zbierać ziarno, jak coś o wielkiej wartości”.
Czy wiesz, że bardzo liczysz się dla Boga? On uważa, że masz wielką wartość, i dostrzega w twoim życiu wielki cel. Być może akurat teraz nie jesteś w stanie zobaczyć tego czy uwierzyć, ale jest to prawda.
– – – – –
(Excerpt from Released from the Prison My Father Built, pg.32, James Ryle) Get Your Copy Today!