Pan ma tłumy tych, którzy wierzą w Niego, lecz tylko niewielu tych, którzy prawdziwie uwielbiają Go. Prawdziwi czciciele znajdują spełnienie w adorowaniu Boga. Woń ich czci wznosi się nie tylko w zaplanowanym czasie zgromadzenia kościoła, lecz również w niedogodnym czasie. Prawdziwi czciciele wstają wcześnie przed pracą czy szkołą; są na nogach przed całą rodziną, tak by mogli spędzać czas sam na sam z Bogiem. Zamiast przeżywać frustrację z powodu opóźnień, zamieniają trudności i przeszkody na sposobności uwielbienia Boga. Możesz zauważyć jednego z takich czcicieli jak siedzi w sąsiednim samochodzie stojącym w korku ulicznym i śpiewa wraz z chrześcijańską muzyką.
Prawdziwi czciciele nauczyli się tajemnicy czczenia Boga w niedogodnym czasie. Ja sam odkryłem, że Pan prowadzi mnie do uwielbiania Go w takich chwilach. Zdarzało się, że pisałem w samotności czy pracowałem nad jakimś ważnym projektem, gdy coś nagle budziło się w moim duch: wzrastała świadomość bliskiej obecności Pana. Nie nakazywał mi oddawania Mu czci, lecz zapraszał do tego. Mogło to być tylko 10 czy 15 minut, a czasami znacznie więcej. Pomimo wszystko, odkładam to, co robię, biorę do ręki gitarę i zaczynam wielbić Pana. Szczerze mówiąc, nie jestem dobrym muzykiem; znam tylko kilka akordów, ale wiem, że gdy uwielbiam Królowi niebios podoba się moja ofiara. On zagwarantował mi pełną publiczność i w jakiś cudowny sposób sprawia, że czuję, że brzmienie mojego uwielbienia jest wszystkim, czego słucha, gdy śpiewam.
Zaproszenie.
Ja sam pragnę, aby uwielbienie całkowicie mnie pochłaniało, a jednak, wyznaję, że główną przeszkodą, którą muszę pokonać jest niewygodny czas Jego zaproszenia. Wydaje się nawet, że Pan właśnie na to czeka, abym był zajęty czymś ważnym, co mam skończyć zgodnie z Jego wolą. Może to być bardzo późno w nocy, wtedy gdy już niemal zasypiam, gdy nagle pojawia się sposobność do uwielbiania.
A jednak już sam fakt, że zareagowałem pomimo „niedogodności”, rzeczywiście nadaje poloru i słodyczy mojemu uwielbieniu. Gdy oddaję Bogu cześć na niedzielnym zgromadzeniu to przyznaję, że mogę być uniesiony przez dźwięk muzyki i udział innych wokół mnie. Znajduję się wtedy w atmosferze uwielbienia, tak więc moje uwielbienie może być czymś wszczepionym mi przez innych, a nie całkowicie moje. Niemniej, gdy chodzi o niedogodny czas, moja reakcja potwierdza, że cześć, którą oddaję jest rzeczywista i że Bóg jest naprawdę na pierwszym miejscu w moim życiu.
To, co dla mnie jest również ogromną przyjemnością, wartą odnotowania, to fakt, że Pan nie oczekuje ode mnie jakiejś długiej produkcji. Jakkolwiek wspaniałe są niedzielne uwielbienia, On nie szuka profesjonalnej posługi pieśni, lecz czegoś realnego z serca.
Innym błogosławieństwem jest to, że często moja żona słyszy, gdy uwielbiam Pana i zawsze przyłącza się. Gdy uwielbiam, wkrótce słyszą towarzyszący mi głos w tle. Jest równie zaabsorbowana obecnością Bożą jak ja sam. Nie ważne, co robiła, po prostu kocha uklęknąć przed Bogiem i to również napełnia słodyczą nasze uwielbienie.
Modlitwa i uwielbienie.
Między modlitwą, a uwielbianiem jest różnica. Modlitwa to nasza prośba do Boga oparta na potrzebach naszych i naszego świata. Świat jest przepełniony ludźmi, którzy mają serdeczne i gwałtowne prośby, które są mile widziane przez naszego niebieskiego Ojca a każda z nich jest wysłuchiwana ze świetlistej sali tronowej. Niemniej jednak, uwielbienie nie jest artykułowaniem naszych potrzeb, lecz jest zwieńczeniem naszej miłości. Jest to coś, co ofiarujemy Bogu, bez względu na stan naszych potrzeb.
Przypomnij sobie zdarzenie z Ewangelii, w którym dziesięciu trędowatych wołało do Jezusa o uzdrowienie. Gdy Pan odpowiedział na ich modlitwy i uzdrowił ich, poszli swoją drogą. Niemiej, jeden zatrzymał się, „wrócił, donośnym głosem chwaląc Boga” (Łuk. 17:11-19). Ten mężczyzna pełen wdzięczności wobec Chrystusa, wrócił i skłonił się we czci przed Bogiem. Widzisz, wielu ludzi będzie się modlić, tłumy uzyskają odpowiedzi, lecz tylko nieliczni wrócą, aby oddać Mu cześć.
Umiłowani, jeśli uwielbienie szczerze wypływa z naszych serc, to Pan będzie często powtarzał zapraszanie nas do Swojej obecności. Jego zaproszenie cicho wejdzie w progi naszej duszy. Przyjdzie pod płaszczykiem prostego pragnienia, aby kochać Go i jeśli pójdziemy za tym pragnieniem, poprowadzi nas ono do Bożej obecności.
A gdy będziemy Go wielbić, On zapewni nam wewnętrzną siłę i pokój; gdy przyjdziemy z dziękczynieniem, On odświeży nas Swoją miłością i radością. Rozkoszujmy się przywilejem bycia prawdziwym czcicielem Boga, nawet jeśli sposobność ku temu przychodzi w niedogodnym czasie.