Author Archives: admin

Ten, który kwalifikuje się, aby służyć

Podszedł też do Szymona Piotra, który mu rzekł: Panie, Ty miałbyś umywać moje nogi? Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Co Ja czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz. Rzecze mu Piotr: Przenigdy nie będziesz umywał nóg moich! Odpowiedział mu Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną. Rzecze mu Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, lecz i ręce, i głowę„.
Jn 13:6-10

Nadpobudliwa reakcja nie były niczym niezwykłym dal Piotra i cieszymy się z tego, ponieważ wszyscy możemy się z nim utożsamić i nauczyć czegoś z odpowiedzi Jezusa. Pamiętajmy, że to wszystko odbywa się w sytuacji, gdy Jezus udziela uczniom ostatnich poleceń przed śmiercią. Umycie uczniom nóg przez Pana jest obrazem tego, jak powinna wyglądać służba Królestwa Niebios. Piotr rozumując w sposób naturalny lekceważy to, co istotne, równocześnie domagając się tego, co niepotrzebne. Ten sposób myślenia prowadzi do wniosku, że mniejszy służy większemu. On wie, kim Jezus jest i nie jest w stanie pojąć myśli: Jezus, Pan, myje jemu nogi. „Przenigdy” – mówi. Nie rozumie tego, że w Królestwie Bożym wiele rzeczy jest często postawionych na głowie. Nie możesz dać tego, czego nie otrzymałeś z łaski.
Jezus nie potrzebuje już więcej „dobrze czyniących”, którzy obmywają nogi, aby uśmierzyć poczucie winy a przy okazji podbudować swoje poczucie wartości własnej. Tylko obmyci mogą obmywać. Stan obmycia przez Jezusa jest warunkiem wstępnym, a dynamika stojąca za obmyciem przez Pana najskuteczniej prowadzi do pokory. My, z całą naszą wiedzą o ograniczeniach własnej grzeszności, musimy pozwolić Panu chwały, aby schylił się i obmył nasze stopy. Wewnątrz wszystko krzyczy o pomoc, nie chcemy przyznać, że nasze stopy są całkowicie ubrudzone i chcemy je utrzymać w takim stanie. Z pewnością wolelibyśmy je umyć sami, niż aby zostały umyte przez Niego; jesteśmy zażenowani tym, że On skupia się na nas.

Pokora przyjęcia łaski jest bezwzględnie konieczna do współudziału w dziele Bożym. Zbyt wielu mających duchowne referencje usłyszało wezwanie do służby ludzkości i poszło do niej z brudnymi nogami. Nie reprezentują królestwa Bożego. Och, odbierają chwałę i poklask od tych, od tych, którzy widzą to, co jest poniżej szaty, lecz są oni fałszerzami. Lecz duchowieństwo nie jest w tym samotne – jest jeszcze tak wielu, którzy swoje znaczenie znajdują w działalności dobroczynnej nie mając pojęcia o tym, co to są stopy obmyte krwią. Ktoś, kto nigdy nie poddał się usługiwaniu Chrystusa, nie służy Jemu.

Skonfrontowany z tą błędną perspektywą, Piotr chce wskoczyć do umywalki. To znowu nie jest konieczne. On może sam się obmyć, jeśli tego potrzebuje. Jezus robi coś, co jest oświadczeniem: w Jego królestwie, sługa jest przywódcą.
My również mamy w zwyczaju uciekać od tego co istotne, do domagania się tego, co niepotrzebne. Nie musimy powtarzać codziennie nawrócenia, lecz musimy przyjmować łaskę potrzebną do wykonywania naszych codziennych zadań. Próby powtarzania początkowego zbawienia w rzeczywistości dewaluują je. Mamy być wdzięczni za to, że zostaliśmy obmyci przez wodę Jego słowa (Jn. 15:3). Możemy czcić to zbawienie, mając stałą jego świadomość.
Łaska doprowadza do pokory. Ci, którzy spędzili czas, oglądając jak Jezus myje ich stopy, nie kroczą dumnie. Coś w nich się dokonuje. Zostali obsłużeni przez Mistrza i czują to wieczne przynaglenie, aby coś zrobić.

To nie ilość brudnych stóp wokół motywuje nas do działania, po prostu chcemy robić to, co On robił. To jest dziwne. Ci, którzy nigdy nie siedzieli na tym upokarzającym krześle, nie rozumieją tego. Ci, którzy tam byli, nie potrzebują wyjaśnienia. topod

DS_17.06.09 Rzm. 9

HeavenWordDaily

David Servant

Dla wielu Żydów, którzy słuchali przesłania apostoła Pawła, największą przeszkodą w przeszkodą było to, że jego ewangelia wykluczała z Bożego królestwa niewierzących, choć „zachowujących prawo”, obrzezanych Żydów, równocześnie przyjmując z otwartymi ramionami pogańskich grzeszników! Dla Żydów, którzy byli dumni ze swego dziedzictwa, genealogii, prawa czy obrzezania, uważających siebie za bardziej uprzywilejowanych od pogan, przesłanie Pawła było zniewagą. Dlatego w tym rozdziale autor pomaga Żydom zobaczyć, że Bóg może wybrać kogo zechce i odrzucić kogo zechce, bez względu na to co, kto myśli! Co więcej, Bóg już zademonstrował wcześniej, że On nie wybiera ludzi na podstawie tych rzeczy, którym ufało większość Żydów, że usprawiedliwią ich przed Bogiem, jak genealogia, przywileje narodzenia czy nawet osobista świętość.

Jeśli chodzi o genealogie to Paweł przypomina czytelnikom o tym, o czym już z pewnością wiedzieli, że choć Bóg wybrał Abrahama do szczególnego błogosławieństwa, Nie wybrał wszystkich jego potomków. Co więcej, Izaak, który urodził się jako drugi, a nie Ismael, który był wcześniej, został niespodziewanie wybrany, aby dziedziczył to błogosławieństwo. (Paweł nie może oprzeć się tutaj wskazaniu na to, że Ismael był wynikiem uczynków Abrahama, podczas gdy Izak wynikiem jego wiary – analogia, która uczy na temat zbawienia.)

Dalej, Bóg w zaskakujący sposób wybrał Jakuba, a nie Ezawa, aby jako następny dziedziczył to błogosławieństwo a Jego wybór został dokonany, zanim się urodzili, tak więc błogosławieństwo Jakuba nie było wynikiem jego uczynków. Ja, wiedząc to, mógł jakikolwiek Żyd sprzeciwiać się temu, że Bóg wybrał pogan, nie patrząc na ich uczynki? Ich przodek i imienni, Izrael, został wybrany przez Boga, bez względu na uczynki!

Wielu wskazuje na to, że ten rozdział nie naucza o tym, że Bóg wybiera jakieś jednostki do zbawienia lub wybiera jednostki na potępienie. Tylko ci, którzy wyrywają wersy z ich kontekstu całego rozdziału i całej księgi mogą dojść do takiego wniosku. Ten rozdział, od początku do końca, jest o Żydach i poganach, jako grupach ludzi, i Bożym wyborze oferowania miłosierdzia. Co więcej, Boży wybór Abrahama, Izaaka i Jakuba nie dotyczył zbawienia. Taki był wniosek Pawła.

W bardzo mocnych słowach Paweł przypomina czytelnikom, że Bóg nigdy nie był niesprawiedliwy (9:14). Nawet więc, gdy wydaje nam się, że Bóg jest niesprawiedliwy, to okazuje się, że to my mamy złą perspektywę. Na przykład Boży wybór Abrahama, Izaaka i Jakuba może wydawać się niesprawiedliwym faworyzowaniem, lecz było to rzeczywiście wyraz Bożego miłosierdzia dla całego świata, ponieważ zostali oni wybrani po to, aby nieść nasienie, które przyniesie błogosławieństwo wszystkim.

Mogę dodać, że gdyby Bóg wybrał do zbawienia tylko potomków Izraela, to sprawiłoby, że byłby bezdyskusyjnie niesprawiedliwy. Gdyby suwerennie wybierał na zbawienie jednych, a drugich nie, jak twierdzą kalwiniści, to również byłby bezdyskusyjnie niesprawiedliwy. Jeśli Pan chce, aby jego oferta zbawienia była w porządku, sprawiedliwa i miłosierna, musi ją zaoferować wszystkim. Co więcej, jest to doskonale sprawiedliwe dla Niego, aby zatrzymać Swoje miłosierdzie dla tych, którzy je odrzucą i ukarać ich, jak to zrobił z faraonem. Gdy czyta się Księgę Wyjścia widać wyraźnie, że Bóg okazał miłosierdzie faraonowi, lecz faraon zatwardzał swoje serce i Boże miłosierdzie zmniejszało się w każdym dodatkowym sądzie, aż do momentu, gdy Bóg wkroczył i aktywnie zatwardził jego serca jako wyraz sprawiedliwego sądu. „Bóg nad kim chce, okazuje zmiłowanie, a kogo chce, przywodzi do zatwardziałości” (9:18), lecz cokolwiek robi, robi to sprawiedliwie, a nie arbitralnie!

Chwała Bogu za to, że, jak będziemy czytać w następnych dwóch rozdziałach: „Bóg poddał wszystkich w niewolę nieposłuszeństwa, aby się nad wszystkimi zmiłować” (11:32). Zarówno pierwsze jak i drugie słowo „wszystkich” w tym zdaniu oznacza „wszystkich” – wszystkich Żydów i wszystkich pogan.

Tak, można usunąć z kontekstu analogię Pawła o glinie i garncarz i tak zrobić, aby wyglądało na to, że Paweł mówi, że czyjeś zbawienie całkowicie zależy od Boga, garncarza, i nie ma zupełnie nic do nas, gliny. Lecz w kontekście widać, że Paweł nauczał o tym, że Bóg, garncarz, może zbawić wierzących pogan, a nie może zbawić niewierzących Żydów, obie nacje z ludzkiej gliny.

Gdyby ktoś był zainteresowany to napisałem obszerną dyskusję Rzm. 9, którą można przeczytać TUTAJ.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

Podwójna natura czy nowe stworzenie


Daryl Wood

Wersy 14-25 siódmego rozdziału Listu do Rzymian są, moim zdaniem, jednym z najbardziej błędnie rozumianych fragmentów Nowego Testamentu.
Otoczony dwoma częściami bogatymi w jednoznaczne deklaracje zwycięstwa i wolności, fragment ten zawiera słowa, które wydają się kwestionować wszystko, co je poprzedza i po nich następuje. Oto mamy kilka stwierdzeń pochodzących z tego miejsca, które co najmniej na pierwszy rzut oka wydają się trącić zaprzeczeniem całości Listu do Rzymian:

„Wiemy bowiem, że zakon jest duchowy, ja zaś jestem cielesny, zaprzedany grzechowi. Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię” (w 14-15).

„Znajduję tedy w sobie zakon, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie złe; bo według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym. A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi, uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich” (w. 21-23).

„Bogu niech będą dzięki przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc ja sam służę umysłem zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu” (w. 25).

Rzeczywiście stan umysłu i serca niemal depresyjny! Te słowa wyjęte z szerszego kontekstu wywodu Pawła dają miejsce do wymówek. „Jeśli Paweł, wielki apostoł, był bezsilny i nie mógł pokonać grzechu to jaka nadzieje pozostaje dla nas, abyśmy oczekiwali czegoś więcej? Nie znajdziemy prawdziwej wolności od starego człowieka, dopóki nie wyjdziemy z tego cielesnego ciała” – przekonywał ktoś, kogo słyszałem. „Naszym przeznaczeniem jest nosić to gnijące ścierwo starego człowieka na własnych plecach aż do dnia, gdy ostatecznie zostaniemy uwolnieni od niego przez fizyczną śmierć”.

Niektórzy przypuszczają, że chrześcijańskie życie na tej ziemi jest określone przez dwie natury – starą i nową – wojujące przeciwko sobie i zmagające się wewnątrz dziecka Bożego, coś jak dr Jekyll i mr. Hyde.
Nie jest to obraz zwycięskiego życia. Jeśli jednak nie to ma być wywnioskowane z tego wywodu, to o co chodzi? Czy te wersy rzeczywiście odzwierciedlają jego doświadczenia z Bogiem? W jaki sposób jest to spójne z pozostałą resztą tego, co napisał w Liście do Rzymian, nie wspominając o Piśmie jako całości? Jak można to pogodzić z innym częściami Biblii?

Niezaprzeczalnie pokazany jest tutaj człowiek złapany w sieci dusznego bagna, a wszystkie jego najlepsze wysiłki dowodzą tylko bezsilności i niemożności ucieczki. Co więcej, Paweł pisze w pierwszej osobie i w czasie teraźniejszym – widocznie sugerując czytelnikowi, że to odzwierciedla rzeczywistość jego aktualnego stanu. Czy tak może być, jak niektórzy utrzymują? Jak ktoś powiedział, że przy zastosowaniu techniki „tnij i wklej” jako tekstów dowodowych z Biblii można wyciągnąć wszystko co kto chce, a dzięki stosowaniu tej techniki czytelnik dojdzie do takiego właśnie wniosku. Trzeba przyznać, że te wersy są problematyczne w tym sensie, że dają coś więcej niż powierzchowną aluzję; prezentują one żywy opis straszliwej sytuacji, a równocześnie taką, z którą faktycznie każdy chrześcijanin może się utożsamić w jakimś czasie swego życia. Któż nie zmagał się, aby się wyrwać z żelaznego uścisku grzechu i okazywało się, że wysiłki jego woli były w tym przypadku całkowicie bezskuteczne?

Niewątpliwie Paweł „był tam, robił to”. Ten faryzeusz faryzeuszy zaświadczył, że jeśli chodzi o sprawiedliwość na podstawie prawa to był bez winy. Zaciskając zęby, z determinacją i siłą postanowienia osiągnął coś, co większość Żydów uważałaby za religijny i moralny sukces: przestrzegał prawa.

Ale to zwycięstwo nadal było puste. Jego życie było podobne do bogatego młodzieńca, który zachowywał wszystkie przykazania od młodości, a jednak zapytał Jezusa o to, czego mu brakuje, aby odziedziczyć życie wieczne (Mk. 10:17-22). W obu przypadkach była wewnętrzna pustka, której nawet nieskazitelne względem prawa postępowanie nie było w stanie zadowolić. Pomimo że jego życie mogło być czyste na zewnątrz, była stale utrzymująca się i nękająca świadomość niewoli. Spoglądając wstecz poczynił takie uwagi:


”. . .Chociaż ja mógłbym pokładać ufność w ciele. Jeżeli ktoś inny sądzi, że może pokładać ufność w ciele, to tym bardziej ja: obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz, co do żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek bez nagany. Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa . . .” (Phil. 3:4-8, NKJV).

W szczególności, grzecznie zmiękczone tłumaczenie „śmieci” (z greckiego słowa skubalon ,w powyższym wersie) nie daje obrazu głębi pogardy Pawła dla wszystkiego, co osiągnął swą własną siłą. Bardziej precyzyjnym przekładem byłoby: „zwierzęce odchody”. Tak więc całkowita suma wszystkiego co był w stanie osiągnąć sam, została przyrównana do psiej kupki! Rozsądne jest wyciągnąć taki wniosek, że gdy Paweł zaczął wyraźnie widzieć swoją niezdolność do tego, aby być „dobrą osobą” dzięki własnym wysiłkom to właśnie fragment 7:14-25 pojawia się uwadze. Ten zapis niewątpliwie jest wspomnieniem jakiegoś czasu z jego życia sprzed spotkania z Chrystusem na drodze do Damaszku i, być może, nawet jakichś okresów czasu, które następowały potem.

Niemniej, ta historia nie sugeruje stanu jego serca w czasie, gdy pisał List do Rzymian. Zastanówmy się nad deklaracjami Pawła dotyczącymi pełnego zakresu wolności danej przez Jezusa Chrystusa:


”Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania, wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi; kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu” (Rom. 6:5-7, NASB).

„Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską. Cóż tedy? Czy mamy grzeszyć, dlatego że nie jesteśmypod zakonem, lecz pod ł aską? Przenigdy! Czyż nie wiecie, że jeśli się oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługami tego, komu jesteście posłuszni, czy to grzechu ku śmierci, czy też posłuszeństwa ku sprawiedliwości? Lecz Bogu niech będą dzięki, że wy, którzy byliście sługami grzechu, przyjęliście ze szczerego serca zarys tej nauki, której zostaliście przekazani, a uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości, po ludzku mówię przez wzgląd na słabość waszego ciała. Jak bowiem oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości ku popełnianiu nieprawości, tak teraz oddawajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości ku poświęceniu. Gdy bowiem byliście sługami grzechu, byliście dalecy od sprawiedliwości. Jakiż więc mieliście wtedy pożytek? Taki, którego się teraz wstydzicie, a końcem tego jest śmierć. (22) Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani w służbę Bogu, macie pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny” (Rzm. 6:14-22).

” Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. (2) Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci” (Rzm. 8:1, 2).

” Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie. (14) Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. (15) Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! „ (Rzm. 8:13-15).

Gdy apostoł pisał ten list Pan osadził go już w łasce Bożej. Nie pisał o jakimś teoretycznym przeżyciu, do którego nie mógłby się odnieść.
Pisał o ustabilizowanej rzeczywistości, która została wpisana w niego przez Ducha Chrystusowego. Nie należał już do tych, którzy starają się własną energią dokonać ofiary Kaina, a raczej zmagał się wyłącznie w ofierze Jezusa Chrystusa. Dojść do czegoś przeciwnego byłoby założyć, że Paweł był zmienny i zupełnie niestały. Jest całkowicie nie do pomyślenia, aby przeżycie zapisane w siódmym rozdziale było, czy mogło być, równolegle prowadzone z życiem opartym na rozdziałach szóstym i ósmym.

Jest również niemożliwe, aby ktoś swobodnie przerzucał się z jednego stanu do drugiego, czy odbijał się rykoszetem tam i z powrotem między wolnością, a związaniem. Niektórzy mogą protestować, że wznoszenie się i spadki jojo właściwie opisują typowe chrześcijańskie doświadczenie. Być może dla nich tak jest. A jednak odpowiedziałbym tym, którzy tak żyją, że jeszcze nie weszli w nowotestamentowe objawienie ewangelii, którą Paweł przekazał w swym Liście do Rzymian.
O ile uznaję fakt, że ci ludzi mogą i rzeczywiście prowadzą życie na rollercoasterze, sprzeciwiam się założeniu, że taki rajd jest w jakikolwiek sposób spójny z doświadczeniem tego, kto naprawdę uchwycił się wolności dostępnej dla nowego stworzenia w Chrystusie Jezusie. (Nie należy mieszać tych „gór i dołów” z okazjonalnymi fałszywymi krokami, o których Jakub mówi, że wszystkim się zdarzają (Jk. 3:2). Potknięcie to jedna sprawa; a nieustanny stan uwiązania grzechem, inna.) Albo ktoś uchwycił się wolności obiecanej przez ewangelię, albo nie. Nie ma dwóch kontrastujących stanów opisanych w rozdziałach 6-8, są one diametralnie przeciwne do siebie nawzajem. Te różnice, zestawione ze sobą jedna po drugiej, nie mogą być już bardziej jaskrawe:

1. Być w związanym przez ciało, naprzeciw: być martwym dla ciała.

2. Być niewolnikiem prawa grzechu, naprzeciw: być wolnym od prawa grzechu i śmierci.

3. Być niewolnikiem grzechu, naprzeciw: być wolnym od grzech i być niewolnikiem sprawiedliwości.

Różnice tych stwierdzeń decydują o tym, czego List do Rzymian nie mówi. Ta wyraźna niezgodność z resztą listu dowodzi, że Paweł nie przypisywał sobie tego, jako swego aktualnego doświadczenia w Bogu – argument z użyciem czasu teraźniejszego idzie więc w odstawkę. Wyjaśnienie tego, po co to zrobił jako coś, co miało przynieść korzyść, nadal pozostaje niewyjaśnione, przynajmniej w pewnym stopniu. Oto dwie z licznych możliwości:

1. Niektórzy zakładają, że wersy 14 -25 mogą wyjaśniać stan Pawła w jakiejś dowolnej chwili czasu, gdy popadł w grzech od czasu przyjścia do Chrystusa. Dla mnie, głębia związania opisana w tym fragmencie jest zbyt poważna i wszechobecna, aby można było w tym samym kontekście uważać to jako chwilowy błąd, z którego szybko się ktoś podnosi.

2. Relacja Pawła opisuje jego poprzednie doświadczenie przed tym, gdy został oświecony rozmachem ewangelii wolności w Chrystusie.
Zasadniczo zapisał dla czytelnika żywe wspomnienia, które nieusuwalnie płonęły w jego pamięci. Ponieważ jego poprzednie życie było pochłonięte pogonią za tym, aby być „prawym wobec Boga”, uczucia towarzyszące tym zmaganiom przed spotkaniem Chrystusa nie mogły być łatwo zapomniane. Użycie zdań w pierwszej osobie jest literackim zabiegiem, który służy wypunktowaniu jego rozpaczliwego poprzedniego stanu i skontrastowaniu go z pełną chwały wolnością znalezioną w ewangelii Jezusa Chrystusa.

Faktycznie, który z tych scenariuszy (jeśli w ogóle) Paweł miał na myśli pisząc te słowa jest pytaniem bez odpowiedzi. Fundamentalną sprawą jest to, że:

1) nieodnowiony człowiek jest w niewoli prawa grzechu i śmierci,

2) ten stan może trwać, w pewnym stopniu, co jest doświadczeniem każdego z nas, a spowodowany jest brakiem poznania lub nieumiejętnością utrzymania objawienia ewangelii i solidnego trzymania się go. 3) Moc prawa grzechu i śmierci w członkach człowieka zostaje całkowicie usunięta, gdy uchwyci się on prawa Ducha i życia w Chrystusie Jezusie

Jeśli jednak stary człowiek już nie istnieje równocześnie z nowym to jak mogą być wyjaśnione okazjonalne grzechy zdarzające się w życiu chrześcijanina? Przede wszystkim, aby chodzić w wolności od grzechu trzeba wiedzieć, że dzieło Chrystusa rzeczywiście tej wolności udziela. Niestety, sporo błędnego nauczania wymusiło dokładnie przeciwne myślenie, robiąc ogromne spustoszenie. Jeśli ktoś wierzy, że może być uwięziony, będzie siedział w klatce nawet wtedy, gdy drzwi zostały wyrwane z zawiasów. Współcześnie wielu nie chodzi w wolności, ponieważ nie wierzą, że mogą być naprawdę wolni.

Po drugie: okazjonalne grzechy nie dowodzą istnienia podwójnej natury – starej i nowej – w wierzącym. Dowodzą one tylko tego, że ciągle mamy wolny wybór. W przypadku nagłego pokuszenia, rozproszenia, mamy, dzięki wolnej woli, możliwość odwrócić się plecami do tego, co kiedyś było naszym starym sposobem życia. Nie znaczy to, że nosimy stare wraz z nowym. Wręcz przeciwnie, Pismo całkowicie jasno wykazuje, że nie można mieć udziału w życiu Chrystusa, jeśli najpierw nie zostanie odłożone na bok stare:

” Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, jeśliście tylko słyszeli o nim i w nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy” (Ef. 4:20-24, NKJV).

” nie okłamujcie się nawzajem, skoro zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego, a przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył” (Kol. 3:9, 10).

Schizoidalny pogląd na swoją nową tożsamość w Chrystusie, która w jakiś sposób współistnieje ze starą, nie ma większego sensu niż ubieranie się w nowy, ślubny strój wprost na brudny, śmierdzący kombinezon roboczy.
Tych części garderoby po prostu nie da się mieszać i nie pasują do siebie. Można nosić tylko albo jedno, albo drugie, lecz z pewnością nie oba naraz.

Skutkiem takiego dualistycznego myślenia jest samo spełniające się oczekiwania pokonania i upadku. Zamiast świadomości duchowego potencjału, który Bóg przeznaczył i którym uzdalnia świętych do chodzenia w Jego kroki, wiara w tą iluzję gwarantuje, że wierzący będzie zmagał się niepotrzebnie i żył znacznie poniżej swego powołania.

Przypomina mi się historia, którą kiedyś usłyszałem na temat treserów cyrkowych i sposobu jaki stosują, aby swoje zwierzęta utrzymywać na wodzy. Jak tylko narodzi się mały słonik, aby nigdzie nie odchodził, przywiązują go do słupka. Młody szybko uczy się, że nie ma na tyle siły, aby wyrwać się na wolność i iść dokąd chce. Zanim dorośnie i dojrzeje coraz rzadziej próbuje wytrzymałość słupka. Ostatecznie wynik jest taki, że potężne, dojrzałe słonie, bestie, które z łatwością mogłyby wyrwać z korzeniami swoje więzy czy trzasnąć w trzymające je na uwięzi kołki, które są jak wykałaczki, doprowadzone są do tego, że potrafią spłonąć na śmierć, gdy namiot się zapali. Dlaczego? Ponieważ ciągle wierzą, że nie są w stanie uciec na wolność. To, jak postrzegamy siebie – związani czy wolni – ma wpływ na to, jak żyjemy.

Ta sama moc zmartwychwstania, która wzbudziła Jezusa z martwych, jest dostępna dla wszystkich, którzy przyszli do Niego. Tej mocy towarzyszy możliwość chodzenia w wolności od tego wszystkiego, co wcześniej nas zniewalało. Tu nie chodzi o to, że świat, ciało i diabeł nie mogą już więcej wpływać czy tracą zdolność do kuszenia.
Jest przeciwnie, Jezus był kuszony we wszystkim – podobnie jak my – tak więc pokuszenie nadal będzie powszechną, dobrze znaną okazją dla wszystkich, którzy idą Jego śladami (Heb. 2:14, 4:15). Niemniej, to co się zmieniło i co zostało złamane na zawsze to moc grzechu – ta nie do pokonania, zniewalająca siła, która tak trafnie jest opisana w siódmym rozdziale Listu do Rzymian. Dla tych, którzy mają odwagę wierzyć w ogłoszenie wolności, stary człowiek tam opisany jest martwy.

” lecz teraz zostaliśmy uwolnieni od zakonu, gdy umarliśmy temu, przez co byliśmy opanowani, tak iż służymy w nowości ducha, a nie według przestarzałej litery” (Rzm. 7:6).


człowiek jest uwalniany tylko wtedy, gdy mu na to pozwolimy i w takim stopniu, na jaki mu pozwolimy.

” Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2Kor. 5:17, NKJV).

Cudowną obietnicą Nowego Testamentu jest to, że Jezus Chrystus zapłacił za nasze uwolnieni z niewoli grzechu – TERAZ. Wyrok skierowany przeciwko nam nie został po prostu zawieszony; został całkowicie zniesiony. Nie jesteśmy ludźmi, którzy nie tylko zostali uwolnieni od kary za grzech, lecz również wyzwoleni z jego mocy. Przyjęcie tej rzeczywistości powoduje, że ta nędzna kreatura z siódmego rozdziału Listu do Rzymian, z którą tak boleśnie utożsamialiśmy się, zostaje pogrzebaną 1.5 m pod ziemią. Nie wzbudzajmy go z martwych pod żadnym pretekstem!


– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

WORK OUT WHAT GOD WORKS IN
Oswald Chambers

Z rozważań na 6 czerwca 2009

” Zbawienie swoje sprawujcie” Flp. 2:12-13

Twoja wola zgadza się z Bogiem, lecz w twoim ciele jest usposobienie, które powoduje, że stajesz się bezsilny wobec tego, o czym wiesz, że powinieneś zrobić. Gdy Pan przemawia do sumienia, pierwszą rzeczą, jaką sumienie robi to wzbudzenie woli, a wola zawsze zgadza się z Bogiem. Mówisz: „Lecz ja nie wiem, czy moja wola zgadza się z Bogiem”. Spójrz na Jezusa a odkryjesz, że twoja wola i sumienie są zgodne z Nim za każdym razem.

To, co mówi ci „Nie mogę” jest czymś płytszym niż twoja wola; jest to przewrotność bądź zawziętość i one nigdy nie są w zgodzie z Bogiem. To, co u człowieka głębokie to jego wola, a nie grzech. Wola jest podstawowym elementem w Bożym stworzeniu człowieka; grzech jest przewrotnym usposobieniem, które weszło w człowieka. U odnowionego człowieka źródło woli jest wszechmocne. „Bóg to sprawia w was i chcenie, i wykonanie, według Swojej woli„.

Z pełną koncentracją i troską musisz pracować nad tym, co Bóg czyni wewnątrz; nie żeby pracować nad własnym zbawieniem, lecz sprawować je, mądrze spoczywając na niewzruszonym fundamencie skończonego i doskonałego Odkupienia Pana. Gdy to robisz, nie sprzeciwiasz się swoją wolą Bożej woli, lecz wola Boża jest twoją wolą, a twoje naturalne wybory są zgodne z Bożą wolą i prowadzą do wykonywania Jego woli. Upór jest takim nieinteligentnym „wielkim ochłapem”, który nie chce być oświecony; jedyny sposób na pozbycie się go to dynamit, a dynamitem jest posłuszeństwo Duchowi Świętemu.

Czy wierzę, że wszechmocny Bóg jest źródłem mojej woli?

Bóg nie tylko oczekuje ode mnie tego, że będę wykonywał Jego wolę, lecz jest we mnie, aby to wykonać.

раскрутка

DS_16.06.09 Rzm. 8

HeavenWordDaily

David Servant

Właśnie przeczytałem coś, co, moim zdaniem, jest najlepszym rozdziałem w Biblii! Chciałbym mieć dziś więcej niż 700 słów!

Jezus zrobił to, czego nie mogło zrobić prawo. Umarł za nas jako „ofiara za grzech” (8:3), „aby słuszne żądania zakonu„, to jest śmierć dla grzeszników, „wykonały się w nas” (8:4). On był naszym substytutem. Tak więc, my, którzy jesteśmy w Chrystusie nie będziemy potępieni, jakby to było, gdybyśmy się w Nim nie znaleźli (8:1). Co charakteryzuje tych, którzy są „w Chrystusie”? „Nie postępują oni według ciała, lecz według Ducha” (8:4). Ci, którzy chodzą według Ducha Świętego są święci, oczywiście.

Wybór tego czy chodzimy według ciała, czy według Ducha spoczywa na każdym z nas, możemy skupić umysł na rzeczach cielesnych bądź na rzeczach z Ducha (8:6). Pierwsza decyzja skutkuje śmiercią, druga życiem i pokojem (8:6). Paweł wyraźnie ostrzegał „Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie, ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie” (8;13). Trudno doszukać się tutaj obietnicy bezwarunkowego bezpieczeństwa i ponownie natrafiamy na biblijną prawdę o konieczności uświęcenia do życia wiecznego. W tym poważnym ostrzeżeniu Paweł oczywiście mówił o wiecznej śmierci, jako że wszyscy któregoś dnia umrą fizycznie, nawet ci, którzy „Duchem sprawy ciała umartwiają” (8:13).

Jakże błogosławieni są ci, którzy uwierzyli w Chrystusa! Narodziwszy się na nowo z Niego, zostaliśmy zaadoptowani do Bożej rodziny. On jest naszym Ojcem, dzięki czemu jesteśmy dziedzicami Jego wiecznej chwały z Chrystusem naszym Panem. Niemniej jednak, Paweł mówi, że musimy wraz z Chrystusem cierpieć, jeśli mamy nadzieję być uwielbieni razem z Nim (8:17), wskazując na to, że prześladowania są parą przydzieloną na drogę prawdziwych wierzących. Nasze chwilowe cierpienia „nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić” (8;18). Głęboko w naszych sercach bardzo tęsknimy do dnia naszego odkupienia. Paweł mówi, że całe stworzenie, znajdujące się obecnie pod przekleństwem Boga, również oczekuje z tęsknotą tego dnia.

Zauważ, że Paweł nie napisał w 8:29-30 (czy gdziekolwiek indziej w Nowym Testamencie), że Bóg przeznaczył kogokolwiek na zbawienie czy na nie zbawienie, a raczej napisał, że Bóg przeznaczył tych, których wcześniej znał, o których wcześniej wiedział, że będą ukształtowani na obraz Jego Syna. Bóg oczywiście przewidział to, kto z nas uwierzy w Jezusa, i On przeznaczył nas do tego, abyśmy byli Jego synami, podobnie jak Jezus. Jest to bardzo odległe od bycia przeznaczonym do zbawienia imputowaną Bożą suwerennością „bezwarunkowego wyboru”, która eliminuje naszą wolną wolę podjęcia wiary w Chrystusa.

Paweł kończy ten rozdział zadając pięć cudownych pytań. Po pierwsze: „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (8:31). Oczywiście, wielu występuje przeciwko nam, lecz skoro Bóg jest z nami, ta opozycja jest całkowicie bez znaczenia.

Po drugie: „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?” (8:32). Ostateczny dowód Bożej miłości do nas został zademonstrowany na krzyżu. Jak możemy wątpić, w świetle oddania Swego Syna na śmierć, że On da nam za darmo każde przyszłe błogosławieństwo, które obiecał, jak też zaopatrzenie naszych obecnych potrzeb?

Po trzecie/czwarte: „Któż będzie oskarżał wybranych Bożych?” (8:33) i związane z nim pytanie: „Bóg usprawiedliwia; kto będzie potępiał?” (8:34). Inni mogą nas osądzać jako winnych, lecz Bóg ogłasza: że nie jesteś winni, nie jesteś winny! Dowód naszego usprawiedliwienia zasiada po prawicy Sędziego!

I w końcu: „Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej?” (8:35). Apostoł następnie wylicza pewne szczególne przeciwności i przeciwników, sytuacje, które mogą kusić nas do myślenia, że Boża miłość przygasa. Nic nie może zniweczyć tego, co Chrystus zrobił dla nas na krzyżu. Nawet jeśli jesteśmy zarzynani jak owce, Boża miłość do nas zapewnia o tym, że ostatecznie „w tym wszystkim zwyciężamy” (8:37).

W ramach przydzielonej ilości słów!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта

DS_12.06.09 Rzm. 6

HeavenWordDaily

David Servant

Niektórzy komentatorzy twierdzą, że Paweł zaraz w następnym rozdziale opisał swe osobiste chrześcijańskie doświadczenie, gdzie mówi o tym w ten sposób, że „czyni to czego nie chce, to czyni” i „to czego nienawidzi, czyni” (Rzm. 7:15). Błąd takiej interpretacji jest widoczny w dzisiejszym czytaniu, w rozdziale 6, i dalej staje się jeszcze bardziej widoczny, gdy będziemy czytać rozdział 8. Człowiek z rozdziało 6 i 8 to jest człowiek wolny od grzechu, podczas gdy ten z rozdziału 7 jest związany grzechem. Zwróć uwagę na to, jak często Paweł wspomina o wolności wierzącego od grzechu.

Ponieważ Paweł potwierdził, że ludzka niesprawiedliwość demonstruje Bożą sprawiedliwość (3:5), niektórzy oskarżali go o to, że mówi ludziom: „Czyńmy zło, aby przyszło dobre” (3:8). Dziś, Paweł zadaje retoryczne pytanie, które mogło być oparte na podobnym oszczerstwie: „Czy mamy trwać w grzechu, aby łaska mogła obfitować?” (6:1). Paweł wzdrygał się na taką myśl i zareagował wołając: „Przenigdy!” (6:2). Trwanie w grzechu jest niemożliwe dla tych, którzy umarli dla grzechu, co Paweł mówi, obejmując tym wszystkich, którzy „zostali ochrzczeni w Chrystusie” (6:2-3).

Nasz chrzest jako nowych wierzących był symbolem tego, co zdarzyło się, gdy uwierzyliśmy. Staliśmy się jednym duchem z Chrystusem (1Kor. 6:17), zjednoczyliśmy się z Nim w śmierci, pogrzebie i zmartwychwstaniu. Aby zacząć rozumieć to, musisz usunąć element czasu. Podobnie jak Chrystus w pewnym sensie połączył Siebie z tobą niosąc twój grzech na Swoim ciele, zanim jeszcze narodziłeś się na nowo, tak też ty, jako nowy wierzący, zostajesz utożsamiony z Chrystusem w tym, co On zrobił 2000 lat temu. Gdy On został ukrzyżowany „nasz stary człowiek został wraz z Nim ukrzyżowany” (6:6). Gdy on umarł, my również, a gdy On został wskrzeszony z martwych, my również zostaliśmy wskrzeszeni, „abyśmy nowe życie prowadzili” (6:4).

Celem naszego zjednoczenia z Chrystusem jest to, „abyśmy już nadal nie służyli grzechowi” (6:6), ponieważ zostaliśmy „uwolnieni od grzechu” (6:7). Niemniej, nasza wolność od grzechu nie chroni nas automatycznie przed grzeszeniem. Wolna wola nadal gra swoją rolę i dlatego Paweł pobudza swych czytelników, aby uważali się „za martwych dla grzechu, lecz żywych dla Boga” (6:11) i nie pozwalali, aby „grzech panował nad śmiertelnym ciałem naszym” (6:12). Narkoman może zostać uwolniony od nałogu, lecz jego wolność nie daje mu automatycznego zabezpieczenia przed zrobieniem sobie kolejnego zastrzyku narkotyku. Musi sprzeciwiać się pokuszeniu brania narkotyków. Podobnie jest z wierzącymi w Chrystusa, którzy zostali uwolnieni od więzów grzechu, lecz muszą stale opierać, aby nie poddać się grzeszeniu.

Słowa Pawła: „Nie jesteście pod prawem, lecz pod łaską” (6:14) zostały pozbawione kontekstu i tak ułożone, aby znaczyły: „Nie musisz przejmować się zachowywaniem Bożego Prawa, ponieważ łaska uwalnia cię od odpowiedzialności”. Lecz najbliższy kontekst pokazuje, że Paweł byłby przerażony takim wykrzywieniem jego słów: „Czy mamy grzeszyć, dlatego że nie jesteśmy pod zakonem, lecz pod łaską? Przenigdy!” (6:15). Następnie Paweł przypomina swoim czytelnikom to tym, co się dzieje od pierwszej chwili wiary w Jezusa. Gdy człowiek przychodzi do Chrystusa, prezentując siebie jako „sługę posłuszeństwa”, odwracając się od grzechu, naszego poprzedniego mistrza (6:16). Będąc „uwolnionym od grzechu” staje się „sługą sprawiedliwości” (6:18).

Czy życie wieczne, które Paweł nazywa „darem łaski Bożej„(6:23), jest ostatecznie zagwarantowane nieświętym? Apostoł pisze: „Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani na służbę Bogu, macie pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny” (6:22). To zdanie opisuje pewien postęp. Początkowo zostajemy uwolnieni od grzechu i poddani w niewolę Bogu, korzyścią jest uświęcenie czy inaczej stale wzrastająca świętość. „Końcowym efektem” tego wszystkiego jest życie wieczne i oczywiście nie ma efektu, bez kroków, które do niego prowadzą. Końcowy efekt jest darem (za darmo) ponieważ kolejne kroki, prowadzące do niego, są dziełem łaski Bożej. Jednak nasze posłuszeństwo jest konieczne. Podobnie jak w bezpłatnej szkole, musimy zaliczać kolejne egzaminy, aby nadal przyjmować korzyści z niej płynące!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

DS_15.06.09 Rzm. 7

HeavenWordDaily

David Servant

Paweł dalej zajmuje się żydowskimi zastrzeżeniami do jego ewangelii. Wyobraź sobie jednego z jego żydowskich oponentów, mówiącego: „Przecież to sam Bóg dał nam Prawo Mojżeszowe! Jak możesz twierdzić, że Żydzi, którzy wierzą w Jezusa nie muszą go zachowywać?” Paweł odpowiada analogią pochodzącą z samego Prawa, które mówi, że kobieta może ponownie wyjść za mąż, jeśli jej mąż zmarł. Jego śmierć uwalnia ją spod prawa, które ją ograniczało.

Podobnie jest z żydowskimi wierzącymi, którzy są w Chrystusie: zostali oni uwolnieni przez Jego śmierć spod prawa, które ich trzymało, lecz nie daje to zgody na grzech. Paweł rozszerza tą analogię, aby powiedzieć, że podobnie jak wdowa może przyłączyć się do innego męża, tak też żydowscy wierzący mogą przyłączyć się do Chrystusa, aby „wydawali owoc dla Boga” (7:4). Teraz „służą w nowości Ducha, a nie według przestarzałej litery” (7:6). Znaczy to, że wierzący Żydzi nie są uwolnieni od posłuszeństwa, lecz że postępują według prowadzenia zamieszkującego w nich Ducha, który prowadzi ich do świętości i nie ma żadnej potrzeby spisanego prawa. Ta sama prawda, oczywiście, dotyczy wierzących z pogan.

„Lecz ty nauczasz, że Prawo, dane nam przez Boga, było złe, ponieważ powodowało tylko zło!” – mogli niektórzy mówić. Apostoł więc wyjaśnia, że to grzech przeciwko Prawi, a nie samo Prawo, powodował śmierć. „Tak więc zakon jest święty i przykazania jest święte i sprawiedliwe, i dobre” (7:12).

Oczywiste jest całkowicie, że fragment 7:4-13 został napisany przez Pawła jako relacja z tego, co było jego (oraz innych Żydów) poprzednim doświadczeniem życia pod Zakonem Mojżeszowym. Czy, gdy dochodzimy do wersu 14, powinniśmy dojść do wniosku, jak niektórzy, że Paweł zaczyna pisać o swym doświadczeniu jako chrześcijanin, tylko dlatego, że używa czasu teraźniejszego, w szczególności wobec tego, że nie rożni się to niczym od od tego, co przeżywał przed nowym narodzeniem? Nie sądzę. Wszyscy czasami używamy czasu teraźniejszego do opisania przeszłych wydarzeń. Robię to w tych nauczaniach od pierwszego zdania: „Paweł kontynuuje… Paweł odpowiada… Paweł wyjaśnia…” i tak dalej. Lecz przechodzę do czasu przeszłego w następnym akapicie.

Gdyby apostoł opisywał swoje chrześcijańskie doświadczenie w pierwszej części rozdziału 7, potwierdzając, że jest „zaprzedany grzechowi” tak, że czyni zło, którego nienawidzi (7:15, 19) to dlaczego w rozdziale 6 wielokrotnie potwierdzał, że chrześcijanie „umarli dla grzechu” (6:2), i „nie są już sługami grzechu” (6:6, 17, 20), oraz że zostali „uwolnieni od grzechu” (6:7, 18, 22), że są „sługami sprawiedliwości” (6:18), zostali „niewolnikami Boga” (6:22)? Czy człowiek z rozdziału 6 wolny od grzechu, może być tym samym nędznym człowiekiem z rozdziału 7, który tęskni do kogoś, kto „uwolni go od tego ciała śmierci„? (7:24).

Jeśli we fragmencie 7:17-25 Paweł mówi o aktualnym stanie nędznego niewolnika grzechu, czyniącego zło, to bardzo dziwi tych z nas, którzy przeczytali to, co powiedział o swej osobistej świętości w innych miejscach (p. 1Kor. 4:4; 2Kor. 1:12; 1 Tes. 2:10; 2Tym. 1:3).

Niektórzy twierdzą, że Paweł musiał mówić o swym obecnym chrześcijańskim życiu, ponieważ mówi, że chce czynić to co prawe i „bo według człowieka wewnętrznego ma upodobanie w Prawie Bożym” (7:21-22). Z pewnością, mówią, żaden zdeprawowany niewierzący nie powiedziałby czegoś takiego, będąc do cna grzesznikiem.

Niemniej, musimy pamiętać o tym, że Paweł przed swoim zbawieniem był bardzo gorliwym faryzeuszem. On, w przeciwieństwie do zwykłych, niezbawionych ludzi, robił wszystko, co mógł, aby być posłusznym Bożym prawom, aż do prześladowania kościoła włącznie, lecz odkrył, że bez względu na to, jak bardzo się starał, nadal był niewolnikiem grzechu. Naprawdę, nie ma bardziej nędznego człowieka niż ten, który usiłuje żyć według Bożych standardów, lecz nie jest narodzony na nowo. Chwała Bogu za Jezusa!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer

Dlaczego nie mogę udzielać homoseksualnych ślubów.

logo

Idźmy dalej: nazwijcie mnie nietolerancyjnym. Nadal wierzę w to, że kościół musi chronić małżeński ołtarz.

Ostatniej niedzieli stałem na podwyższeniu kościoła w Gainesville, Floryda, i prowadziłem ceremonię małżeńską w obecności około 100 gości. Narzeczona, Christina, wyglądała zachwycająco w falującej, białej sukni, od narzeczonego, A.J., biła radość. W czasie ceremonii łzy płynęły swobodnie – szczególnie w czasie komunii, gdy utalentowany duet zaśpiewał „The Preyer”, hymn ślubny spopularyzowany przez Celine Dion i Andrea Becelli.

Na szczęście nie było jakichś niezręcznych chwil – mdlejącego świadka, zgubionych obrączek, skrzeczących głośników czy zapalających się ozdób na świecach. Był to pewien obraz – doskonała chwila w czerwcu, miesiącu, który uważa się za idealny na śluby, pomimo że lato na Florydzie zalewa potem. Wspaniale było to, że przeszedłem przez swoje kazanie bez płaczu – na ślubie, w którym brali udział moi przyjaciele czy rodzina, mogło mnie trochę dusić

Małżeństwo jest świętą instytucją i kościół powinien trzymać się tego, bez względu na to, w którym kierunku w tej dziedzinie dryfuje nasza kultura.

Później wieczorem, gdy już zdjęto dekoracje, płatki róż zostały zmiecione i weselne resztki ciast znalazły się w lodówce, miałem czas na zastanowienie się nad słowami, które powiedziałem do A.J. I Christiny, gdy stali przy ołtarzu. Zdałem sobie sprawę, dlaczego głos łamał mi się w kilku momentach w czasie kazania. Stało się tak dlatego, że czułem Bożą obecność w kościele, Pan uśmiechał się przy tej okazji. Ceremonie ślubne mogą przybierać różne kształty, rozmiary i style – lecz istotą jest to, że odtwarzają one scenę z drugiego rozdziału Księgi Rodzaju, gdy Bóg wyjął kobietę z boku mężczyzny i ponownie połączył ich jako mężczyznę i kobietę jako jedno. Bez dodatku świec i włoskich pieśni miłosnych, Bóg głosił pierwsze ślubne kazanie. Pismo mówi: „I dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją i staną się jednym ciałem” (Rdz. 2:24).
Ten wers dostarcza biblijnego wzoru co do płci, seksualności i rodzinnych relacji. Został on zaprogramowany w DNA ludzkiej rasy. Jednak dziś coraz ilość ludzi, którzy porzucili Biblię jako mit, domaga się, aby nasza kultura zmieniła Boże fundamentalne prawdy na kłamstwa, a niektóre kościoły z głównego nurtu zachwiane świecką presją, otwierają swoje ołtarze dla jednopłciowych ślubów, ponieważ nie chcą być uważane za nietolerancyjnych świętoszków.

W czasie, gdy szaleje debata nad tym czy państwo powinno usankcjonować gejowskie małżeństwo (możemy się tym zająć później), my, chrześcijanie, musimy trzymać się trzech kluczowych zasad objawionych w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju:

1. Boża natura jest objawiona przez mężczyznę i kobietę.
Prawdziwy Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, ponieważ obie płcie razem odzwierciedlają Jego obraz. Pełna Boża chwała nie jest widoczna tylko przez mężczyznę, czy tylko przez kobietę; niezbędni są oboje. To dlatego Rdz. 1:27 mówi: „I stworzył Bóg człowiek na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go, Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich„.

To dlatego małżeństwo gejowskie jest całkowicie sprzeczne z chrześcijańską moralnością. W istocie jest odrzuceniem Bożego autorytetu jako Stwórcy, jest afrontem wobec Jego świętego obrazu. Ślub dwóch mężczyzn czy dwóch kobiet i udawanie, że cieszą się Bożym błogosławieństwem swej seksualnej unii jest buntem przeciwko stworzonemu porządkowi i budowaniem alternatywnej kultury bez Niego.

2. Boże królestwo wzrasta przez heteroseksualne związki.
Zapisy Księgi Rodzaju wyraźnie stwierdzają, że rodzina składa się z ojca i matki (p. 2:24). Przez tysiące lat w ten sposób ludzka rasa był zachowywana. Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach to homoseksualna społeczność promuje akceptację adopcji i sztucznego zapłodnienia dla gejów. O ile aktywiści gejów mogą dowodzić przekonująco, że mogą dziecku dać współczucie i miłość, chrześcijańska społeczność nie może naginać zasad nieba, aby sankcjonować gejowskie czy lesbijskie rodziny. Robienie tego to kolejny bezpośredni atak na obraz Boga.

3. Małżeństwo zawsze miało być monogamiczne.
Ważne jest również zwrócić uwagę na to, że chrześcijańska moralność oparta jest na koncepcji oddania, wierności i relacji jednego mężczyzny/jednej kobiety. Pomimo tego, że wielu mężczyzn w Biblii miało wiele żon, Pismo nigdy nie mówi, że Bóg zaaprobował ich zachowanie, poligamia nigdy nie była Jego planem.
Świat szydzi dziś z chrześcijan, ponieważ, w pewnych smutnych przypadkach, ci sami kaznodzieje, którzy żarliwie sprzeciwiają się gejowskim małżeństwom, miało na boku przyjaciółki. Muszę zgodzić się z tym, że żonaty kaznodzieja, który sypia ze swoją sekretarką, jest równie winny jak mężczyzna mający romans z gejem. W obu przypadkach pierwotne Boże standardy zostały złamane. Musimy wyjść poza hipokryzję myśli, że homoseksualizm jest gorszym grzechem niż heteroseksualny grzech. Nie powinniśmy próbować usprawiedliwiać żadnego z nich.

Nasza kultura stara się zmienić definicję małżeństwa w naszym pokoleniu i wybierają polityków, którzy im w tym pomogą. Zaledwie w zeszłym tygodniu prezydent Obama ogromnie się swoim zwolennikom przypodobał ogłaszając, że czerwiec – powszechnie ulubiony miesiąc na śluby – teraz jest miesiącem gejów, lesbijek, biseksualistów i transwestytów. To smutne, że nasz narodowy przywódca – który prezentuje wierne małżeństwo – uległ naciskom, aby przyklasnąć czemuś, co Bóg nazywa obrzydliwością.

Biblijne małżeństwo nie jest zawierane między dwoma mężczyznami czy dwoma kobietami; i nie jest również zawierane między jednym mężczyzną i czterema kobietami (na co pozawala islam), mężczyzną i dzieckiem, czy trzema mężczyznami i dzieckiem. Małżeństwo jest świętą instytucją i kościół powinien trzymać się tego, bez względu na to, w którym kierunku dryfuje nasza kultura w tej dziedzinie, czy na co pozwala się ludziom w miejskim sądzie. Chrześcijańska społeczność musi stanąć po stronie prawdy, a nie na mrocznym, pośrednim gruncie kompromisu.

раскрутка сайта