Bóg i gejowski gen

logo



Rzadko zdarza mi się trafić na miejsca, gdzie wcześniej czy później nie pojawi się w rozmowie temat „gejowskiego genu”. Wydaje mi się, że tak to jest, gdy wywiesisz tabliczkę „eksperta w temacie”. Spotkałem się i rozmawiałem z mnóstwem ludzi, którzy nie podzielają mojego biblijnego poglądu na homoseksualizm. Generalnie są oni gotowi na gorącą debatę, po czym rozbrajają się, gdy widzą moje serce dla ludzi bez względu na przeciwne punkty widzenia na polityczność czy moralność homoseksualizmu.


Ogólnie rzecz biorąc jest to temat, który dla wielu tworzy lub łamie wartościowość praw homoseksualnych i służy jako decydujący czynnik w tym czy homoseksualizm jest dobry, czy zły. Mój punkt widzenia na tą sprawę ewoluował w ciągu lat. Zdałem sobie sprawę z dwóch rzeczy: 1) Wszyscy rodzimy się genetycznie upadli; 2) obecność gejowskiego genu nie unieważnia biblijnej prawdy dotyczącej homoseksualizmu.


Uważam, argument o „gejowskim genie” w większości jako przypadków mglisty, niepotrzebny i próżny. Nie zrozumcie mnie źle – nie sprzeciwiam się naukowym badaniom homoseksualności. Odkrycie gejowskiego genu czy dowodu na to, że nie ma takiego, czy jakakolwiek inna pomocna informacja byłoby bardzo mile widzianą wieścią w mym dociekliwym umyśle. To, w jaki sposób jestem splątany genetycznie z całą pewnością wpływa na mnie i każdy wgląd tutaj okazałby się pożyteczny.


Niemniej, odkrycie „gejowskiego genu” nie zmieniłoby moich wierzeń, nie wstrząsnęłoby moją wiarą ani moim światem. Byłaby to po prostu informacja neutralna. W samym środku debaty o „gejowskim genie” w latach 90 tych, zdecydowałem, że homoseksualne życie nie jest dla mnie. Wydawało mi się zabawne na chwilę, samotne na czas życia i niezdolne do zaspokojenia moich potrzeb. Wybrałem, bazując na wszystkich dostępnych informacjach z całą jasnością i wolnością iść za życiem opartym na prawdzie, zamiast na seksualnych pobudkach i emocjach.
Po 18 latach jestem żywym dowodem na to, że życie ponad homoseksualnością jest możliwą opcją.


Czy więc wierzę, że mam „gejowski gen”? Muszę odpowiedzieć wyraźnie; „Nie wiem” – po czym następne równie jednoznaczne: „Szczerze mówiąc, nie dbam o to”. Czy urodziłem się gejem? Nie. To śmieszne myśleć, że dziecko jest albo gejem, albo „właściwe” (dosł.: „straight” – przyp.tłum.).
Można sobie wyobrazić, że są jakieś genetyczne czy biologiczne czynniki wpływające na seksualność, lecz, jak mój przyjaciel i autor „MyGenes Made Me Do It”, dr Neil E. Whitehead, mówi: „Geny nie są tyranami. Ich celem nie miało być kontrolowanie nas, lecz zwykłe wpływanie”.


Wiele rzeczy zostało udowodnionych jako wywoływanych przez genetyczne wpływy: rak, obżarstwo, alkoholizm i gniew, żeby wymienić tylko kilka. Z tymi sprawami zmagamy się w w większości naszych rodzin. Jest więc możliwe, że wszyscy mamy jakieś genetyczne predyspozycje czy skłonności do nich. Czy to znaczy, że jeśli mój ociec miał nadwagę i zmagał się z problemami wagi to moim przeznaczeniem jest nadwaga na zawsze i powinienem to zaakceptować. Nie.
Cukrzyca zabiła mojego ojca i jego waga miała wpływ na tą walkę. On wcześnie uczył mnie dobrze jeść, ćwiczyć i walczyć z pragnieniem przejadania. Dziś, musze pracować bardzo ciężko, bardziej niż większość moich przyjaciół, aby pozostać szczupłym. Być może urodziłem się z „tłustym genem”. Nie urodziłem się gruby, mimo wszystko. I nie nazywam siebie „grubym” czy ex-grubym, z tego powodu.


Co więcej, nie ma nikogo walczącego o prawa czy przeciw prawom alkoholików, czy osób wybuchających gniewem. My, jako odpowiedzialna kultura, staramy się ze współczuciem pomagać tym, którzy zostali dotknięci przez takie negatywne wzorce zachowań. Czy należy pozwalać komuś upijać się? Dopóki nie wpływa to niekorzystanie na inne jednostki ludzkie, tak. To samo dotyczy ludzi, którzy chcą angażować się w homoseksualne zachowania. Niestety, w obu przypadkach wpływa to negatywnie na ludzkość.


Tylko dlatego, że coś jest genetyczne, nie znaczy, że jest zdrowe, optymalne czy moralne. Odpowiedzią na pytanie czy homoseksualizm jest moralnie prawy, nie zależy od genetyki. Podobnie i prawa gejów nie powinny być promowane na bazie genetycznych wyników czy teorii. Wielu społecznych konserwatystów wierzy, że ważne jest, aby przeciągać linę w tej debacie nad „gejowskim genem”.
Ostatnio pewien przyjaciel powiedział mi: „Nie ma żadnego genu i nie powinno być nic takiego. Bóg nigdy nie może dopuścić do tego, aby był jakiś „gejowski gen”, pomimo że on dopuścił do tego, że istnieje gen, który wiąże się z rakiem”.


Dlaczego tak niewyobrażalne jest to, że do części genetycznie, fizycznie, duchowo, emocjonalnie, psychologicznie i relacyjnie upadłego świata należy to, że ktoś może po prostu mieć jakieś genetyczne czy biologiczne czynniki, powodujące, że ma predyspozycje, zakładając jeszcze wiele innych czynników, do zmagań z homoseksualizmem? Tylko dlatego, że ktoś ma genetyczny komponent, nie czyni tego właściwym.


Największy problem jaki dostrzegam w tym, że to wszystko skupia się na genetyce to fakt, że w ten sposób unieważnia to całą komplikację czyjegoś zmagania.
Znam rodziny, gdzie rak jest powszechny, a jednak nie wszyscy zapadają na niego. Dlaczego? Ponieważ w zachorowaniu na raka jest coś znacznie więcej niż tylko genetyka. Musimy wziąć pod uwagę styl życia osoby i jej środowisko.
Wobec kogoś, kto zmaga się z homoseksualnością musimy zrozumieć czynniki rozwoju i relacji, które są znacznie bardziej znaczące niż geny. Mam dwoje adoptowanych dzieci i każda książka jaką przeczytałem potwierdza to, że czynniki środowiskowe i rodzina, w której się wychowują, mają znacznie większy wpływ niż ich genetyczne predyspozycje do psychologicznych problemów.


Jako chrześcijanie musimy odsunąć debatę o „gejowskim genie” co najmniej a bok głownego palnika, jeśli nie wycofać ją na tylny. Naszym celem nie jest wygrać debatę, lecz wygrać dusze. Ta debata często jest rozpraszającym katalizatorem wywołującym jeszcze większe podziały i wrogość. Nie mówię, że dialog prowadzony z szacunkiem jest nie w porządku, ponieważ logika może być używana do pobudzania serca, jak też i umysłu. Módl się i rozeznaj sytuację, oraz zdolność adwersarza do przyjmowania takich rozmów, zanim cały czas, jaki możesz poświęcić niewierzącemu, zużyjesz na coś, co jest drugorzędne wobec Krzyża.



———————


Alan Chambers jest prezesem Exodus International—największej chrześcijańskiej organizacji sięgającej do tych, którzy zmagają się z pociągiem do tej samej płci.



Copyright 2008 Strang Communi
новые способы раскрутки сайта

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *