
John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Część 1
Gdy już ustaliliśmy, że jesteśmy w pełni suwerenni i ani Bóg, ani diabeł nie mogą nas do niczego zmusić, to trzeba jasno powiedzieć, że oznacza to także, że jesteśmy w 100% odpowiedzialni za nasze czyny. Jesteśmy suwerenni, lecz pozostajemy stworzeniami, co oznacza, że odpowiadamy najpierw przed naszym Stwórcą, a następnie przed innymi.
W 100% odpowiadamy za własne uczynki
Odpowiadamy za to, co myślimy, co czujemy i co robimy. Bez względu na to, czy mieszkamy w pałacu, czy w więzieniu, jesteśmy teraz odpowiedzialni za nasze myśli, emocje i czyny. I jeśli tylko chcemy, mamy zapewnioną możliwość chodzenia z Nim w każdym z tych obszarów.
Na rynku chrześcijańskim istnieje wiele różnych służb zbudowanych wokół idei, że to ktoś inny jest odpowiedzialny za stan w jakim się znajdujemy. Wspólnym ich mianownikiem jest, że to ktoś inny powstrzymuje mnie od bycia tym, kim mogę być w Chrystusie. Dla niektórych może to być np. prababcia, która przed wiekami parała się okultyzmem i teraz ten duch będący w rodzinie od lat uniemożliwia im stanie się tym, kim Chrystus chce abym był. Albo jakieś wydarzenie z dzieciństwa, które wywarło negatywny wpływ na moją psychikę, więc jestem wypruty z emocji od tego czasu i nie jestem w stanie doświadczać Boga. Albo np. może Bóg pozwolił komuś w moim życiu coś mi uczynić i przez to teraz trudno mi zaufać Panu. Albo np. jakiś znany mi kaznodzieja, który z czasem odpadł od Boga i z tego powodu przestałem wierzyć w Boga.
Istnieje wiele różnych przyczyn, na które możemy się powoływać, lecz w istocie są to tylko wymówki mające usprawiedliwić nasz obecny sposób myślenia i postępowania. Oczywiście to prawda, że inni ludzie robią rzeczy, które mają na nas wpływ, lecz mamy być Paweł, który powiedział w Fil. 4: 12-13: „Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie”.
Continue reading