„Ojcze, w ręce twoje powierzam ducha mego!” (Łk. 23:46).
„Dlaczego mnie odrzuciłeś?” Tak się cieszę, że historia Krzyża nie kończy się tutaj. To wołanie, okropne wołanie, „Boże Mój, Boże Mój, czemuś Mnie opuścił?” to nie ostatnie słowa płynące z Krzyża, lecz „Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mego” (Łk. 23:46). Znów jest na gruncie doskonałej społeczności z Ojcem i absolutnego zaufania. Zwycięstwo zostało zdobyte, dzieło wykonane, przeciwnik pokonany, a grunt bezpieczny. Cokolwiek Szatan mówi o Panu, a robi to w godzinach naszych głębokich duchowych doświadczeń, że nas porzucił, że odstąpił od nas – i wszystkie tego rodzaju rzeczy – cokolwiek więc mówi, nie jest prawdą. Może być tak, że nie czujesz pełnej wagi tego, lecz jeśli kiedykolwiek dojdziesz, a może niektórzy z was doszli, do takiego czasu jaki przeżywało wielu najbardziej wiernych i oddanych, wspaniale używanych sług Bożych, jakich znamy, gdy siły ciemności rozkładają się wokół, zbierają swoje hordy i starają się stanąć miedzy tobą a twoim Panem i zaczynają swoje szepty: „Pan cie porzucił, przekazał cię [nam]”, czy coś podobnego, gdy dochodzisz do tego miejsca, ufam, że wtedy będziesz wiedział, że to słowo nie jest lekkim, nieistotnym słowem, ponieważ ostatnia głębia Kalwarii została zgłębiona w tym momencie, w którym Nasz Pan wydał ten gorzki okrzyk i otrzymał odpowiedź, i wyszedł z tego zwycięsko do odpocznienia. „Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha Mego„. To nie było dla Niego, lecz dla nas, dla ciebie i dla mnie…