Category Archives: Codzienne rozważania_2009

DS_15.07.09 Łk. 4

David Servant

Zanim Jezus mógł zacząć swoją publiczną służbę, musiały mieć miejsce dwie rzeczy. Po pierwsze: musiał zostać ochrzczony w Duchu Świętym. Do tej pory Jezus nie miał szczególnego namaszczenia do służby. Jeśli Jezus potrzebował chrztu w Duchu Świętym, zanim zaczął służbę, wydaje się rozsądne myśleć, że my również będziemy potrzebować tego chrztu, zanim zaczniemy usługiwać. Po drugie: Jezus musiał zostać sprawdzony. Bóg promuje tylko tych, którym może zaufać. Jeśli dowiedziemy swej wierności w małych rzeczach, wtedy Pan wiem, że może nam zaufać większe. Oczywiście, Jezus przeszedł przez 40-to dniowe testy, nigdy nie zgrzeszył.

W ewangelii Marka czytamy o niewierze, z jaką spotkał się Jezus w czasie swej drugiej wizyty w rodzinnym mieście, Nazarecie – niewierze, która uniemożliwiła mu uczynienie jakichkolwiek cudów, nie licząc kliku uzdrowień z pomniejszych chorób (Mk. 6:5). Ewangelia Łukasza przekazuje szczegóły tej wizyty. Jezus zaczął od czytania z Księgi Izajasza, od miejsca, które mówiło o Nim Samym i o tym, jak został namaszczony przez Ducha Świętego do nadnaturalnej służby.

Izajasz podaje, że Mesjasz (co znaczy „namaszczony”) został namaszczony, aby głosić, uwalniać i uzdrawiać. Chciał, aby ludzie z Nazaretu uwierzyli, że to On jest Bożym namaszczonym. Gdyby uwierzyli, mogliby z tego skorzystać, lecz nie uwierzyli.

Jezus już wcześniej uczynił kilka cudów w Kafarnaum i wieści o tym niewątpliwie dotarły do Nazaretu, który znajdował się około 40 km dalej. Czekali na to, aby zobaczyć jak ich „chłopak z rodzinnego miasta, który zmienił się w cudotwórcę” zrobi dla nich kilka sztuczek – nie z oczekiwaniem, lecz ze sceptycznym nastawieniem. Jezus powiedział im, że prorok nie jest czczony we własnym domu i pokazał to na dwóch biblijnych przykładach. Bóg użył Eliasza do nadnaturalnego zaopatrzenia w żywność nie żydówki, wdowy, z Sydonu, pomimo że było wiele wdów w Izraelu, które również potrzebowały pomocy. Dodatkowo Eliasz został przez Boga użyty, aby oczyścić trędowatego poganina, pomimo że było mnóstwo trędowatych izraelitów w tym czasie.

W obu przypadkach Bóg używał Swych proroków w darach Ducha Świętego. Dary Ducha działają tak, jak chce Duch (1Kor. 12:11). Nie działały tak jak chcieli tego Eliasz czy Elizeusz. Obaj prorocy używaliby tych darów, gdyby mogli, aby pomóc swoim rodakom, a nie poganom. Najwyraźniej Jezus było również w ten sam sposób ograniczony, jak oni. Pomimo że był Bogiem, w Swej służbie Jezus działa jako człowiek namaszczony przez Ducha Świętego. Tak więc, Jezus spotkał się z dwoma głównymi ograniczeniami Swej skuteczności. Po pierwsze: był ograniczony wiarą, bądź jej brakiem, ludzi, którym usługiwał. Po drugi: w działaniu darów Ducha Świętego był ograniczony do woli Ducha Świętego. Z jakichś przyczyn Duch Święty nie chciał manifestować żadnych darów, gdy Jezus był w Nazarecie. (Być może przyczyną była niewiara?)

Słuchacze Jezusa, którym początkowo Jego przesłanie podobało się, na końcu chcieli Go zabić. (Znam to uczucie.) Nie chcieli słuchać o tym, że Bóg pominął Żydów, aby błogosławić pogan. To zdarzenie daje nam wgląd w to, przeciwko czemu stawał Paweł ze strony Żydów, gdy głosił ewangelie poganom. Nawiasem, ucieczka Jezusa przed morderczym tłumem musiała być nadnaturalna.

Odwiedzałem kilka razy Izrael, ruiny Kafarnaum znajdujące się nad brzegiem Morza Galilejskiego i widziałem domniemany kamień narożny domu Piotra. Kościół rzymsko katolicki zbudował tam coś, co wygląda jak latający spodek. Piotr byłby zdumiony widzą to dziś, a jeszcze bardziej byłby zdumiony widzą, co się dzieje wewnątrz tego kościoła każdej niedzieli! Jeśli chcesz obejrzeć jednominutowe wideo z takiej podróży, kliknij TUTAJ.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_14.07.09 Łk. 3

HeavenWordDaily

David Servant

Jak podaje Łukasz, Jan Chrzciciel „zwiastował ludowi dobrą nowinę” (3:18). Jakże jednak odmienna jest ewangelia Jana w porównaniu do tego, co dziś często jest nazywane ewangelią. Jan nie tylko mówił swoim słuchaczom, że Jezus nadchodzi, lecz ostrzegał ich przed Bożym gniewem i ogniem piekielnym (3:7, 9, 17). Głosił, że uczynki są konieczne, ostrzegając ludzi nie wydających owoców, że zostaną wrzuceni do piekła (3:9). Wzywał słuchaczy do pokuty, a pokuta była czymś znacznie więcej niż wyrzuty sumienia, była przemianą życia (3:8-14). On wskazywał na Mesjasza, który miał przyjść, aby ich osadzić, na Tego, który oddzieli ziarno od plew, które później spali (3:17).

Gdzie w tym wszystkim jest dobra nowina? Tylko niewielka część z tego, co mówił Jan, uznana była by dziś za czystą dobrą nowinę i było by to głoszenie, że Mesjasz „zbierze ziarno do spichlerza swego” (3:17). I tyle. Wszystko inne mogło by być uważane za bardzo złe wieści, lecz złe wieści, które składają się na dobre wieści, też są dobre! Jeśli złe wieści nie zostaną zrozumiane, to dobre wieści nie mają sensu.

Jest to prawdopodobnie największa słabość współczesnej ewangelii. „Bóg kocha ciebie i ma wspaniały plan dla twojego życia” jest pożywką dla egoistycznych, grzesznych ludzi, którzy bez problemu tak interpretują „Bóg cię kocha”, żeby znaczyło „Bóg cię aprobuje”, co po prostu nie jest prawdą w stosunku do grzeszników. Bóg tak bardzo dezaprobuje tych, którzy buntują się przeciwko Niemu, że zamierza wrzucić ich do piekła. Boży zamiar, aby wrzucić ludzi do piekła, nie jest „wspaniałym planem” dla ich życia.

„Lecz ludzie nie przyjmą przesłania, jeśli będziemy głosić ewangelię, którą głosił Jan!” to często stawiana szczera wymówka, ofiarowana przez współczesnych kaznodziejów. Czy jednak lepiej jest głosić fałszywą ewangelię, które daje fałszywych, zwodniczych nawróconych, którzy zostaną w końcu wrzuceni do piekła, czy głosić prawdziwą ewangelię, której skutkiem są nieliczni nawróceni? W końcu lepiej jest, aby odrzucony kaznodzieja odszedł, strzepując pył z nóg swoich, wiedząc, że nie ma niczyjej krwi na swoich rękach.

Skąd możemy wiedzieć, że nasza ewangelia wydaje prawdziwe nawrócenia? Wiemy to, gdy ludzie pokutują i „przynoszą owoce godne upamiętania” (3:8). Jakich owoców szuka Bóg? Czy, kiedy przekonana o swym grzechu publiczność pytała, co powinni robić, Jan powiedział im: „Chodźcie do kościoła wiernie w każdą niedzielę?” Nie, pierwsze co im powiedział to: „Kto ma dwie suknie, niechaj da temu, który nie ma, a kto ma żywność, niech uczyni podobnie” (3:11). Jan wiedział, że Pan powie wszystkim, gdy staną przed Jego sędziowskim tronem jedną z dwóch rzeczy: „Byłem głodny, a nakarmiliście Mnie” lub „Byłem głodny, a nie nakarmiliście Mnie„; lub powie: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” lub „Byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie” (Mat. 25:31-36, 41-43).

Jeśli nie troszczymy się o ubogich w duchowej rodzinie Jezusa to jaką mamy podstawę wierzyć, że naprawdę narodziliśmy się na nowo i jesteśmy na drodze do nieba? Jest to podstawowy fakt chrześcijaństwa, lecz jakże często ignorowany przez sporą część współczesnego kościoła.

Zauważ, że większość rzeczy, które Jan polecił zrobić swojej przekonanej o grzechu publiczności, aby pokazać swoje nawrócenie, obracała się wokół ich zarządzania pieniędzmi. Faktycznie, pięć z sześciu szczególnych aktów pokuty, które Jan przepisał do zrobienia, dotyczyło pieniędzy: (1) podziel się żywnością z głodnym, (2) podziel się ubraniem z nagim, (3) nie nakładaj nadmiernych marży na swoich klientów, (4) nie okradaj ludzi z ich pieniędzy, (5) bądź zadowolony ze swojego uposażenia. Jeśli czyjeś „nawrócenie” nie dotyka jego postawy i zachowań wobec pieniędzy, to nie jest on naprawdę nawrócony.

W końcu pojawia się genealogia Jezusa ze strony Marii. Heli, którego Łukasz określa jako ojca Józefa (3:23), był jego ojcem tylko przez małżeństwo z Marią. Mateusz podaje genealogię Jezusa ze strony Józefa, który (oczywiście) nie był w rzeczywistości ojcem Jezusa.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

seo оптимизация сайта цена

DS_12.07.09 Łk. 2

HeavenWordDaily

David Servant

Greckie słowo przetłumaczone jako „inn” (gospoda) w 2:7 to kataluma, co niekoniecznie opisuje inn czy hotel, takie jak znamy. Odnosi się do chwilowego schronienia, gdzie napływające tłumy mogły spać w czasie paschy, gdy masy ludzi przybywały do Jerozolimy. Dlatego wielu myśli, że Jezus urodził się na wiosnę, w pobliżu święta Paschy, ponieważ w Jerozolimie i pobliskim Betlejem były liczne kataluma, aby przyjmować wszystkich pielgrzymów. Wiemy również, że w czasie Paschy było mnóstwo pasterzy strzegących na wzgórzach swoich owiec, ponieważ potrzebne było ich tysiące na paschalne ofiary.

Prawdopodobnie Maria urodziła na otwartym powietrzu, w stajni, bądź w pasterskiej grocie w pobliżu Betlejem. „Żłób”, w którym złożono Jezusa był karmnikiem dla zwierząt. Niezbyt przyjemny obraz. W przeciwieństwie do bożonarodzeniowych kartek, gdzie mędrcy, pasterze i zwierzęta uśmiechają się pogodnie do ciepłego, błyszczącego na złoto żłóbka, prawdziwa scena rozdzierałaby serca większości z nas. Tak narodził się Król! Jezus cierpiał odrzucenie od samego początku.

Józef i Maria nie byli bogaci, na co wskazuje ofiara, z którą przyszli z Jezusem do świątyni. Według Prawa Mojżeszowego matka nowo narodzonego syna powinna była przynieść jednorocznego baranka na ofiarę całopalną, oraz młodego gołąbka bądź gołębicę na ofiarę zagrzeszną. Jeśli jednak nie stać ją było na branka to mogła go zastąpić gołąbkiem i gołębicą (Pwt. 12). Jezus urodził się w rodzinie, której standard życia dorównywał tylko tym, które dziś można znaleźć w nierozwiniętych krajach.

Wszystkie nadnaturalne wydarzenia towarzyszące Jego narodzinom zapisane przez Łukasza, powinny przekonać każdego, że Jezus jest Mesjaszem. Nadnaturalne poczęcie Jego zwiastuna, pojawienie się Gabriela zarówno przed Elżbietą jak i Marią, prorocze wypowiedzi ich obu, jak i Zachariasza, dziewicze narodzenie, pojawienie się pasterzom aniołów, objawienie o Dziecku dane Annie i Symeonowi, nadzwyczajna duchowość Jezusa jako chłopca, to wszystko wskazuje na to, że był On unikalną osobą w historii. Czy nie jest zdumiewające to, że tłumy ludzi słucha w kościołach w czasie Bożego Narodzenia wydarzeń spisanych przez Łukasza i pozostaje nietknięta?Jeśli wierzysz tylko w to, co dziś przeczytałeś, twoje życie zostanie radykalnie skierowane na służenie Jezusowi z całego serca!

W przeciwieństwie do katolickiej teologii, Maria nie była bezgrzeszna. Jak powiedział jej Symeon, w wyniku przyjścia Jezusa „miecz” przeniknie nawet jej duszę (2:35), wskazując na to, że również Maria będzie skonfrontowana z przenikającymi słowami Jezusa i doprowadzona do miejsce podjęcia decyzji. Możesz sobie przypomnieć wczoraj czytany Magnificat, gdzie Maria mówi: „Rozradował się duch mój w Panu i Zbawicielu moim” (1:47). Maria potrzebowała Zbawiciela. Jak szczególne, bądź co bądź, znacznie miało dla niej to, że Jezus mieszał w niej! Pamiętaj, że jeśli wierzysz w Niego, to On teraz mieszka w tobie również (przez zamieszkującego Ducha Świętego). Tak naprawdę jesteś bardziej uprzywilejowany niż Maria, ponieważ ona miała dziecko Jezus w sobie, a ty masz Go dorosłego w sobie!

Często zastanawiam się jaki był Jezus w czasie swoich młodzieńczych lat. Trudno sobie wyobrazić bezgrzeszne dziecko! Maria i Józef oczywiście uważali Go za na tyle odpowiedzialnego, że w wieku 12 lat mógł za siebie odpowiadać, ponieważ nawet nie upewnili się czy jest między krewnymi, gdy opuszczali Jerozolimę. Tak naprawdę to nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że zaginął aż „uszli dzień drogi” (2:44). Jezus musiał uważać siebie za na tyle odpowiedzialnego w wieku 12 lat, żeby pozostać samemu w Jerozolimie przez 3 dni i wybrać się potem w 100 kilometrową podróż powrotną do Nazaretu samemu.

Nic dziwnego, że Maria i Józef nigdy nie mieli problemów z Jezusem, z wyjątkiem tego jednego przypadku, gdy pozostał w Jerozolimie w czasie Paschy. Jako nastolatek nie buntował się, jako młodzieniec nie spędzał czasu na imprezowaniu i był wzorowym starszym bratem dla młodszego rodzeństwa. Trudno to sobie wyobrazić, wiem!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта поисковые системы

DS_10.07.09 Łk. 1

HeavenWordDaily

David Servant

W naszej chronologicznej podróży przez Nowy Testament cofamy teraz zegar około 66 lat wstecz, do wydarzeń związanych z narodzinami Jana Chrzciciela. Niemniej, interesujące jest to, że nie zmieniamy autora, skoro czytaliśmy inną księgę Łukasza przez poprzednie 22 dni, Księgę Dziejów Apostolskich.

Łukasz pisał do kogoś o imieniu Teofil (1:3), którego imię składa się z dwóch słów: „Teo” znaczy Bóg oraz „philo” – „miłość”. Tak więc, Teofil znaczy „kochający Boga”, co prowadzi nas do zastanowienia się nad tym czy Łukasz nie skierował swej Ewangelii do wszystkich, którzy naprawdę kochają Boga. Łukasz nie należał pierwotnych apostołów Jezusa i prawdopodobnie nie narodził się na nowo przed zmartwychwstaniem Chrystusa. Nie pisał więc o życiu Chrystusa z pierwszej ręki, lecz na podstawie swoich szczegółowych dochodzeń (1:3) prowadzonych przez ponad trzydzieści lat.

Jest jedynym z autorów Ewangelii, który podaje szczegóły narodzin Jana Chrzciciela. Dowiadujemy się stąd, że Jan miał pobożnych rodziców. Łukasz pisze, że byli „sprawiedliwi”, lecz ich sprawiedliwość była czymś więcej niż legalną pieczęcią przebaczenia, która nie miała miała nic wspólnego z ich życiem. Autor mówi, że „postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i ustaw Pańskich” (1:6).

W czasach Jezusa było tysiące potomków Aarona, którzy mieli swoje zmiany w wykonywaniu kapłańskich obowiązków w świątyni. Okazja do złożenia ofiary z kadzidła była dla Zachariasza jednorazowym, życiowym wydarzeniem. Podejrzewam, że był podenerwowany, ale wyobraź sobie jak się poczuł, gdy spotkał anioła, którego nikt nie widział od czasów Daniela, około 600 lat wcześniej! Gabriel powiedział Zachariaszowi, że obiecany przez Malachiasza czterysta lat wcześniej Eliasz (Mal 4:5) właśnie miał się pojawić na scenie, i że będzie on synem Zachariasza! Oczywiście, Jan Chrzciciel nie był reinkarnacją Eliasza, lecz przyszedł w duchu i mocy Eliasza (1:17). Kara nałożona na niego była wyraźnym skutkiem jego niewiary. Powinniśmy się z tej historii nauczyć tego, że czasami lepiej nic nie mówić, niż wyrażać słowa powątpiewania!

Zawsze reaguje mi serce, gdy czytam słowa, które Gabriel powiedział do Marii odnośnie Jezusa: „I będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca” (1:33). W świecie, w którym coraz bardziej wzrasta niepewność, jest coś, o czym wiemy, że jest w przyszłości pewne. Pewnego dnia Jezus będzie rządził ziemią i od tej chwili na wieczność, wszystko już będzie bezpieczne. Nie będzie wtedy żadnych powodów do obaw! A więc, nie ma żadnych powodów do obaw teraz!

Szydercy zawsze będą szydzić z pomysłu narodzenia z dziewicy, mówiąc, że to jest niemożliwe. Zastanawiam się jak wyjaśniają choćby normalne poczęcie i narodziny. Musi być co najmniej 10.000 cudów w poczęciu i rozwoju każdego dziecka, cóż więc trudnego było dla Boga dodać jeszcze jeden cud, aby powstało dziecko, bez udziału ziemskiego ojca? A najbardziej zdumiewające w tym wszystkim nie jest to, że dziewica Maria miała w łonie dziecko, lecz to, że tym dzieckiem w łonie był Bóg.

W proroctwie Marii, które powszechnie nazywa się „Magnificat”, jest dużo pięknych zwrotów, lecz ja chciałbym się zatrzymać na jednej frazie, którą Duch Święty wypowiedział przez Marię o dziełach Bożych: „Łaknących nasycił dobrami, a bogaczy odprawił z niczym” (1:53). Jeśli Bóg „odprawił z niczym bogaczy”, oznacza to, że ci bogacze przyszli do Niego w czasie swej wielkiej potrzeby, gdy ich bogactwa znikły, a sami nie mieli co jeść. Skoro jednak wtedy, gdy byli bogaci ignorowali sytuację głodnych, Bóg teraz zignorował ich położenie. Zebrali to, co zasiali tak, jak Bóg obiecał w Przyp. 21:13: „Kto zatyka ucho na krzyk ubogiego, nie będzie wysłuchany, gdy sam wołać będzie„. Och, gdyby ludzie tylko wierzyli, że Bóg jest sprawiedliwy, i że On rzeczywiście odpłaci każdemu według jego uczynków! Pokutowaliby! Bogaci ludzi (my wszyscy), którzy pokutują, zaczynają troszczyć się o biednych i karmić głodnych.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

разработка и продвижение интернет сайтов

DS_09.07.09 Dz.28

HeavenWordDaily

David Servant

Czyż nie jest to zdumiewające, że Łukasz, który był z Pawłem w czasie tej podróży i napisał Księgę Dziejów, nie wspomniał o sobie ani razu? Rzeczywiście bardzo pokorny facet.

Z moich kalkulacji wykonanych przy pomocy Google Earth wynika, że statek pchany wiatrem w kierunku zachodnim Morza Śródziemnego, przekraczając długość geograficzną Malty ma szansę jak 1 na 17 trafienia na tą wyspę, lecz wydaje się, że to raczej przewidywanie niż przypadek były czynnikiem decydującym w rozbiciu się tam statku. Bóg pracował w tym sztormie. Bóg zawsze działa również w czasie twoich sztormów.

Mówiąc w tym samym nastroju, zobaczmy, że duchowe przebudzenie na Malcie zaczęło się w wyniku czegoś, co było złe, lecz Bóg obrócił to ku dobremu. Paweł został ugryziony przez jadowitego węża, co zabiłoby każdego innego. Niemnie, w tym przypadku, Paweł miał nie jedno, lecz trzy potwierdzenia Boże, na których stał. Po pierwsze: Jezus obiecał mu, że złoży świadectwo w Rzymie (23:11). Po drugie: anioł obiecał mu, że będzie świadczył cesarzowi (27:24). Po trzecie: Jezus obiecał, że taki będzie jeden ze znaków towarzyszących wierzącym: „brać będą węże” (Mk. 16:18). Paweł nie miał więc czego się obawiać.

Pozwólcie, że zwrócę tylko uwagę na to, że Paweł, ten sam, który dobrowolnie podawał jedzenie na statku dzień wcześniej (27:35-36), pomagał zbierać drewno na ogień, aby ci wszyscy, którzy właśnie wyszli z morza mogli się ogrzać. Biedny Paweł! Nie wiedział o tym, jak to teraz robi tak wielu „apostołów”, że apostołowie są zbyt ważni, aby wykonywać tak pokorne zadania. Paweł nie wiedział lepiej, lecz wierzył, że w Bożych oczach najwięksi to ci, którzy są sługami!

Jak wszystkie duchowe przebudzenia, o których czytamy w Księdze Dziejów Apostolskich również to na Malcie rozprzestrzeniło się dzięki cudom czynionym przez Ducha. Uzdrowienie dobrze znanego mężczyzny uruchomiło kulę śnieżną (28:8-9). Można spokojnie powiedzieć, że Paweł pozostawił za sobą zgromadzenie wierzących i że zabrał inne zgromadzenie ze sobą na statek do Rzymu. Pozwolę sobie jeszcze wskazać na to, że apostoł był na Malcie tylko trzy miesiące, a wyjeżdżając musiał pozostawić kościół ze starszymi, to jest starszymi/pastorami/nadzorcami (biskupami). Oczywiście, nikt z nich nie spędził lat w szkole biblijnej czy seminarium, ponieważ czynienie mistrzami i nadzorowanie biblijnych kościołów nie wymaga tego.

Ostatecznie Paweł dotarł do Rzymu i oczekiwał na swój sąd przed Neronem. Nie siedział w „marniejąc w ciemnej, wilgotnej rzymskiej celi więziennej”, jak błędnie niektórzy twierdzą, gdy mówią o warunkach, w których pisał List do Rzymian. Przebywał raczej w w wynajętej przez siebie kwaterze, pod domowym aresztem, mają swobodę głoszenia i nauczania. Najwyraźniej był skuty łańcuchem za nogę a strzegł go pojedynczy strażnik (28:16, 20, 30). Faktycznie z Rzymu napisał kilka listów, które mamy w planie do czytania niedługo, a mianowicie: do Efezjan, do Kolosan, do Filipian i do Filemona.

Zgodnie ze swoją praktyką również w Rzymie Paweł starał się najpierw pozyskać Żydów, lecz jak to często bywało, odrzucili swojego Mesjasza. Zwrócił się więc do pogan, których w Rzymie nie brakowało.

Przypuszcza się, że w końcu Paweł został uniewinniony przez Nerona i uwolniony około 61 roku, jak sugeruje w kilku listach napisanych z Rzymu, że oczekuje szybkiego zwolnienia. Jego dalsze losy pozostają przeważnie tajemnicą. Myślę, że niewątpliwie kontynuował swoje podróże do różnych miejsc, gdzie zakładał kościoły, prawdopodobnie dotarł również do Hiszpanii (Rzym. 15:24, 28). Euzebiusz z Cezarei, który pisał w IV wieku stwierdza, że Paweł został ścięty w czasie panowania cesarza Nerona. To wydarzenie jest datowane na rok 64, gdy Rzym został zniszczony przez pożar lub kilka lat później, na rok 67. Tuż przed śmiercią, Paweł napisał swój ostatni list do Tymoteusza, po czym udał się w ostatnią podróż – do nieba. Tam otrzymał zapłatę, którą się nadal dziś cieszy!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

DS_08.07.09 Dz. 27

HeavenWordDaily

David Servant

Jest teraz rok Pański 59 i Paweł jest chrześcijaninem od 24 lat. Nie dziwne mu były podróże statkiem, miał za sobą udział w trzech rozbiciach okrętów, a o jednym z nich zanotował: „dzień i noc spędziłem w głębinie” (2 Kor. 11:25), lecz jego przeczucie, które mówiło mu, że należy spodziewać się czwartego wypadku, było czymś więcej niż podejrzeniem. Pan objawił mu to. Oczywiście, Paweł wiedział, że dotrze do Rzymu, ponieważ Pan już wcześniej osobiście objawił mu Się i zapewnił o tym (23:11).

Niemniej, zwróćmy uwagę na to, jak doszło do objawienia o czwartej morskiej katastrofie. Powiedział: „Mężowie, przewiduję, że dalsza żegluga będzie związania z niebezpieczeństwem i z wielką szkodą n nie tylko dla towaru i statku, ale i dla naszego życia” (27:10). Jezus nie objawił mu się, ani nie słyszał dźwięku Jego głosu, lecz raczej po prostu „przewidywał” to, co miało się zdarzyć. Miał w duchu takie wrażenie. Zazwyczaj w taki właśnie sposób Bóg nas prowadzi. Gdy Bóg decyduje się na inny, bardziej spektakularny sposób, oznacza to generalnie, że wie, że potrzebujemy dodatkowego zapewnienia, które wiąże się z takim szczególnym prowadzeniem.

Przykład tego rodzaju prowadzenia, udzielonego wtedy, gdy jest bardzo potrzebne, znajduje się w dzisiejszym czytanku. „Nie bój się, Pawle; przed cesarzem stanąć musisz i oto darował ci Pan wszystkich, którzy płyną z tobą„. Pan powiedział mu również, że pomimo że statek rozbije się, nikt nie straci życia i wszyscy „będą wyrzuceni na jakąś wyspę” (27:24, 26). Uwielbiam słowa Pawła z 27:25 wersu: „Przeto bądźcie dobrej myśli, mężowie; ufam bowiem Bogu, że tak będzie, jak mi powiedziano„. Boże obietnice są jak gaśnice strachu.

Jeśli Bóg posłał anioła do rzucanego sztormem statku, aby mówił do Pawła, i jeśli był w stanie wyratować 276 osób z morskiej katastrofy (a jeśli mógł, nawiasem, stworzyć wszechświat), dlaczego nie zatrzymał po prostu wiatru, czy nie spowodował, aby wiał w innym kierunku? Na to pytanie nie mam odpowiedzi, lecz, mimo wszystko, wiem, że Bóg chce oczywiście zwrócić ludzi ku Sobie. Z pewnością starał się pozyskać tych ludzie ze statku, a po tym wszystkim, co widzieli i słyszeli, nie mieli wymówki, aby nie starać się poznać Boga Pawła.

Bóg chciał zapobiec stracie okrętu i towaru ostrzegając wszystkich wcześniej, lecz nie chcieli słuchać. Skoro tak, pozwolił im na to, aby postąpili po swojemu i spotkali się z konsekwencjami tego, jak to często robi z upartymi ludźmi, w nadziei, że zauważą, że zawsze mądrze jest iść za Nim i uniżać siebie. Z pewnością co najmniej niektórzy spośród tych 276 osób uwierzyło.

W następnym rozdziale dowiemy się, że Pan był również zainteresowany dotarciem do ludzi żyjących na wyspie, na której wylądował wraz rozbitkami Paweł. Pośrodku tego, co wydawało się całkowicie przypadkowe, Pan wykonywał swój plan miłości, aby zdobywać niezdobytych. Uwielbią całą tą historię. Paweł został zabrany na statek jako więzień, lecz skończył jako kapitan! Wszyscy słuchali jego rozkazów (27:30-36). Ludzie, którzy są napełnieni Duchem Świętym powinni stawać na szczycie wszelkich okoliczności!

Zawsze wydobywa się ze mnie jęk, kiedy czytam teologów rozważających prawdopodobieństwo tego czy Paweł stanął na sądzie przed cezarem, czy nie, skoro Księga dziejów kończy się, nie mówiąc nam o tym. Dla tych, którzy wierzą Biblii, nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Paweł zwiastował ewangelię cezarowi, jako że anioł, który stanął przed nim na aleksandryjskim statku powiedział: „Przed cesarzem stanąć musisz” (27:24). Oczywiście, oznacza to, że Bóg mógł przebaczyć Neronowi egzekucję matki i skopanie swojej ciężarnej żony na śmierć (spośród wielu jego okrucieństw), jeśli pokutował. Cudowna łaska!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка сайта

DS_07.07.09 Dz.26

HeavenWordDaily

David Servant

Z obrony Pawła przed Agrypą, Bereniką i Festusem, widać wyraźnie, że Paweł miał wyższy cel, niż udowodnienie swojej niewinności wobec zarzutów wytoczonych przeciwko niemu przez Żydów z Jerozolimy. Uważał to za sposobność do głoszenia ewangelii a jego przesłanie było niezwykle przekonujące.

Apostoł zaczął od przypomnienia swojej historii, czegoś co łatwo było sprawdzić. Kiedyś był dobrze znanym faryzeuszem, który poświęcił się niszczeniu chrześcijaństwa bardziej niż jego rówieśnicy. Był to niezaprzeczalny historyczny fakt. Ale teraz prześladowca stał się prześladowanym. Oto największy przeciwnik chrześcijaństwa stał się jego największym sprzymierzeńcem. Oczywiście, coś stało się, co spowodowało, że teraz promował to, co poprzednio chciał zniszczyć. Cóż takiego mogło się wydarzyć, co wywołało tak radykalną zmianę? Katalizator musiał być równie radykalny. I, oczywiście, był taki.

Słuchacze usłyszawszy relację Pawła z jego przeżycia na drodze do Damaszku mieli do wyboru, albo przyjąć, że kłamie, albo uwierzyć, że mówi prawdę. Gdyby kłamał to powstawało pytanie: „Dlaczego kłamał?” Niczego nie zyskiwał przez takie kłamstwo, a kosztować go mogło wszystko! To był właśnie powód tego, że stał przed nimi na sądzie w łańcuchach. Nie było więc, żadnej logicznej przyczyny zakładać, że kłamie. Jedynym logicznym wnioskiem było to, że rzeczywiście doszło do boskiego spotkania, które zmieniło tego mężczyznę.

Reakcja Festusa: „Szalejesz Pawle! Wielka uczoność twoja przywodzi cię do szaleństwa„, pokazuje, że to Festus, a nie Paweł, „tracił rozum”. Czy ludzie bardzo wykształceni, tak jak Paweł, częściej przyznają, że zostali znokautowani przez Boga, oślepieni przez jaskrawe światło i słyszeli głos Boży? Czy ludzie, którzy żarliwie sprzeciwiają się innym, wierząc że tamci zasługują na śmierć, po prostu generalnie przyłączają się do tych, których z pasja nienawidzą? Widzimy więc, że w przypadku Festus, jak to zawsze jest z każdym niewierzącym, brak wiary nie jest wynikiem braku przekonującego dowodu, lecz wynikiem sprzeciwiania się prawdzie.

Agrypa był nieco bardziej uczciwy od Festusa, przyznając, że świadectwo Pawła było bardzo przekonujące, mówiąc: „Niedługo, a przekonasz mnie, bym został chrześcijaninem” (26:28). Oczywiście, gdyby był otwarty na przekonywanie to poprosiłby Pawła, aby mówił dalej, żeby się więcej dowiedzieć. Jednak, nie chciał już więcej słyszeć, ponieważ to, co już usłyszał popychało go w kierunku, w którym nie chciał iść. Apostoł Jan opisał postawę zarówno Festusa jak i Agrypy, pisząc: „Ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe” (John 3:19).

Dziś dowiadujemy się coś, o czym Jezus powiedział Pawłowi na drodze do Damaszku, o czym wcześniej nie wiedzieliśmy, a mianowicie, że posyła go do pogan, aby „aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości od władzy szatana do Boga, aby dostąpili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we mnie współudziału z uświęconymi” (26:18). To ci, którzy odwrócą się od ciemności i od Szatana, a zwrócą się do światła i Boga, i tylko ci, otrzymują przebaczenie grzechów. Zostają uświęceni, to jest uczynieni świętymi, przez wiarę w Jezusa. Zwróć uwagę na to, że to wiara w doktryną o Jezusie sprawia uświęcenie, lecz wiara w Osobę Jezusa. Diabeł wierzy we wszystkie doktryny o Jezusie. Wiara w Jezusa implikuje poddanie się Jemu, ponieważ On jest Panem

Właśnie te dwie rzeczy, które Jezus powiedział Pawłowi zmusiły go do głoszenia, że „ludzie upamiętali się i nawrócili do Boga i spełniali uczynki godne upamiętania” (26:20). Biedny Paweł! Taki legalista! Nie umiał nic lepszego jak mówić ludziom, aby zachowywali przykazania Boże, kiedy wszystko czego potrzeba, to żeby zaprosili Jezusa do swoich serc czy przyjęli Go jako osobistego Zbawiciela!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение