Jak znaczenie popularnej dobrej cechy (cnoty) zostało zniekształcone w przekleństwo zamiast być błogosławieństwem.
Dr David R. Reagan
Pismo zachęca chrześcijan do tego, aby posiadali ’ cnoty’ (czy używając raczej starego zwrotu „byli cnotliwi” – przyp.tłum.). Piotr pisze: „
Dlatego też właśnie wkładając całą gorliwość, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość
(2 Ptr. 1:5-7). Paweł wymienia podobną listę cnót w Gal 5:22-23 i nazywa je „owocem Ducha”.
Należy wspomnieć, że cnoty to dobre cechy charakteru. Słownik definiuje 'cnotę’ następująco: „cecha moralnej doskonałości czy dobroci”.
Lecz pamiętajmy o tym, ze cnoty, których naucza się dziś w Ameryce nie mają niczego wspólnego z dobrem. Zagrażają one zarówno Ameryce jak i Kościołowi.
Zmiana wartości
Narodową cechą numer jeden była przez lata sprawiedliwość. To tej cnoty użył Marcin Luter King jr., aby przekonać nasze sumienia i wezwać nas do pokuty za rasową niesprawiedliwość. Lecz sprawiedliwość nie jest już pierwszą cnotą w Ameryce. Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest ta cech, zapytaj swoich dzieci, ponieważ jest to wbijane im do głów codziennie w publicznych szkołach.
Co to jest tolerancja?
Brzmi całkiem dobrze, tak pozytywnie w swej naturze, tak budująco.
Najprawdopodobniej odpowiesz swoim dzieciom: „O tak! To wspaniałe. Słuchajcie uważnie waszego nauczyciela”. Ale zanim tak zrobisz, daj się ostrzec. Koncepcja tolerancji, której uczy się dziś nasze dzieci jest bardzo daleka od wspaniałości. Jest całkowicie niebezpieczna.
Nowa Tolerancja
Jak to możliwe, że coś, co wydaje się tak dobre, jest tak straszliwe?
Czyż tolerancja, w głównej mierze, nie jest tą konieczną cnotą/cechą, która uniemożliwia uprzedzenia, bigoterię i nienawiść? Problem polega na tym, że tradycyjna koncepcja tolerancji – z którą dorośli w Ameryce wyrastali – została zmieniona na moralną perwersję.
Tolerancja na której my dorastaliśmy przejawiała się w swego rodzaju zachęcającym szacunku dla różnych punktów widzenia, religii i rodzajów życia. Była to idea traktowania z godnością i szacunkiem tych, którzy mogli nie zgadzać się z nami na temat fundamentalnych koncepcji życia.
To tradycyjne pojmowanie tolerancji jest jednym z kamieni węgielnych amerykańskiej demokracji. Ta tolerancja wydawała postawę wolności różnorodności – wolności, która umożliwiła protestantom, katolikom i Żydom wspólne mieszkanie w pokoju.
Tradycyjna koncepcja tolerancji została zastąpiona „Nową Tolerancją”, której uczy się dziś naszych dzieci. Ta „Nowa Tolerancja” żąda nie tylko szacunku, lecz aprobaty i chwały.
Tak więc, nie wystarcza teraz, abym po prostu tolerował homoseksualny styl życia, lecz aby być rzeczywiście tolerancyjny, muszę również popierać i chwalić go, a jeśli odmówię tego, jestem bigotem!
Wypaczona „cnota”
Ta nowa forma tolerancji nie jest w rzeczywistości wcale cnotą, ponieważ jest zbudowana na kłamstwie, a kłamstwo, które jest jej fundamentem to wiara, że wszystkie wartości, wierzenia i style życia są równie wartościowe. Tak więc demokracja nie jest uważana za coś lepszego niż dyktatura; kapitalizm nie jest lepszy od socjalizmu, a chrześcijaństwo nie jest lepsze od hinduizmu.
Podsumowując we współczesnym żargonie: „Każdemu jakieś głaśnięcie, bez żadnego osądu”. (dosł.: Different strokes for different folks, with all judgment put aside.)
Ironiczna cnota
W tej „Nowej Tolerancji” jest zawarta ironia w tym, że wszystko jest tolerowane z wyjątkiem braku tolerancji! Widać tą ironię w codziennych telewizyjnych programach typu talk show, którym nadano jak najbardziej właściwie miano „telewizyjnego śmietnika”. Mówię o programach prowadzonych przez ludzi takich jak: Montel Williams, Jerry Springer, Sally Jesse Raphael i Geraldo Rivera.
Paradują tam moralnie zboczeńcy jak na przykład „matka śpiąca z chłopakiem córki”. Jeśli ktoś z publiczności ma śmiałość wstać i powiedzieć: „Myślę, że to, co robisz jest złe”, cała publiczność zwraca się w złości przeciwko niemu, potępiając takiego człowieka jako nietolerancyjnego bigota. Skutek jest takim sam jak to, o czym mówił Izajasz – zasadnicze zło występujące w społeczności Judejczyków: „Zło nazywają dobrem, a dobro złem” (Iz. 5:20).
Istota problemu
Ta „Nowa Tolerancja’ jest produktem odrzucenia przez współczesne społeczeństwo Boga. Widzisz, jeśli nie ma Boga, nie ma żadnych obiektywnych standardów. Opinia każdego człowieka jest równie dobra i wartościowa co wszystkich innych; nikt nie ma prawa sądzić czy potępiać nikogo – o ile, oczywiście, taka osoba nie ujawnia jakiejś formy braku tolerancji!
To właśnie dlatego współczesne społeczeństwo nienawidzi tak bardzo Dziesięciu Przykazań. Są one nieustannie wyszydzane w prasie. Ted Turner, magnat medialny, przepisał je na nowo, zamieniając je w humanistyczne banały, które nazwał „Dziesięcioma Sugestiami”.
W koledżach i na uniwersytetach w całej Ameryce najgorsze co się może zdarzyć to student oskarżony o brak tolerancji. Zwykłe oskarżenie często skutkuje tym, że wymaga się od oskarżonej osoby udziału w intensywnym szkoleniu, które musi zostać ukończone zanim będzie można podjąć naukę jakiegokolwiek innego zaliczeniowego przedmiotu! A co się dzieje na takich kursach! Podejmuje się próbę prania mózgu i zmusza do przyjęcia, że wszystkie style życia są jednakowo wartościowe, bombardując takiego człowieka propagandą.
Moralne konsekwencje
„NowaTolerancja” stworzyła moralną próżnię, która w zamian, wydała pewne bardzo dziwne konsekwencje.
Dobrym tego przykładem jest przypadek „nagiego geja” (Naked Guy„), który pojawił się w miasteczku akademickim UCLA kilka lat temu. Prawdopodobnie pamiętasz informacje z telewizji. Pewien student zdecydował się przychodzić na zajęcia nago (tylko w stringach – przyp.tłum.). Przez długi czas przechodził z sali do sali nago i nikt nie chciał wstać powiedzieć: „To, co robisz jest złe. To niemoralne, załóż na siebie ubrania!” Przede wszystkim, byłoby to nietolerancyjne. Niemniej, kiedy incydent zwrócił uwagę mediów w całym kraju, administracja zdecydowała, że coś należy z tym zrobić. Tak więc, student w końcu został ukarany na gruncie politycznie poprawnego zarzutu „seksualnego nękania”.
Powtórzmy: gdy Bóg zostaje usunięty z widoku, obiektywne standardy upadają i wszelka prawda staje się względna.
Zostało to żywo pokazane w ostatnim artykule w Magazynie Wyższej Edukacji (The Journal of Higher Education). Dwóch pracowników uczelni niezależnie od siebie przekazało, że odkryli, iż ich uczniowie nie chcieli dokonywać żadnych moralnych osądów, nawet co do najbardziej obscenicznych rzeczy. Jeden z nich stwierdził, że jego studenci nie chcieli potępić Holokaustu; drugi, że nie byli w stanie dojść do potępienia azteckiej praktyki składania ofiar z ludzi!
Nowa akademicka atmosfera
Josh McDowell spędził wiele lat głosząc Chrystusa w szkołach średnich i w miasteczkach uniwersyteckich w całej Ameryce i na świecie. Ostatnio skomentował wpływ „Nowej Tolerancji”, obserwując, że studenci reagują na jego przesłanie zupełnie inaczej. W przeszłości, gdy mówił, że Jezus jest jedyną nadzieją dla świata, studenci reagowali mówiąc; „Udowodnij to!” Dziś, ich reakcja jest taka: „Nie masz prawa mówić tak! Jesteś bigotem!” Josh podsumował nowa akademicką atmosferę stwierdzając: „Twierdzenie imbecyla, że Ronald McDonald jest jedyną nadzieją dla ludzkości staje się równie wartościowe, co moje twierdzenie, że nie ma nadziej bez Jezusa. Nie mam prawa sądzić czy potępiać jego twierdzenia ani nie mam prawa wskazać na to, że on jest idiotą”.
Wykładałem komparatywną filozofię polityczną na poziomie uniwersyteckim. Celem kursów była ocena twierdzeń konkurujących prawd. Zastanawialiśmy się nad takimi pytaniami jak: Czy demokracja jest bardziej wartościowa niż oligarchia? Czy komunizm jest bardziej wartościowy niż kapitalizm? Czy egzystencjalizm jest bardziej wartościowy niż racjonalizm? Dziś takie podejście byłoby uznane za hardcorową bigoterię! Celem komparatywnych studiów dziś jest „zrozumieć, docenić i zaakceptować konkurujące systemy”.
Tak więc kurs komparatywnej religii nie byłby już ocenianiem prawd twierdzeń konkurujących religii. Zamiast tego, starano by się pokazać, że hinduizm jest równie wartościową religią jak chrześcijaństwo czy jakakolwiek inna religia na świecie.
Plaga wielokulturowości
Wyjaśnia to niebezpieczeństwo obecnej manii wielokulturowości – najgorętsze słowo amerykańskiej edukacji. Brzmi to dobrze, lecz związane są z tym dwa poważne problemy.
Po pierwsze: jest to słabo ukrywana próba pozbycia się nauczania Zachodniej Cywilizacji. Adwokaci „Nowej Tolerancji” brzydzą się badaniem Zachodniej Cywilizacji, ponieważ podkreśla ona cywilizacyjne wpływy chrześcijaństwa, religii, którą oni odrzucają, ponieważ jest uważana za „nietolerancyjną”.
Po drugie: wielokulturowość naucza, że jedna kultura jest równie dobra jak każda inna, a to jest kłamstwo! Aztecka kultura, w której bardzo ważnym elementem jest składanie ofiar z ludzi nie jest równie dobra jak kultura chrześcijańska, podkreślająca świętość życia. Indiańska kultura, opierająca się na wielkim bałwochwalstwie oddawania czci wszelkim aspektom stworzenia, nie jest równie dobra jak kultura chrześcijańska, skupiająca się na oddawaniu czci jedynemu prawdziwego Bogu.
Zastanówmy się przez chwilę nad różnymi skutkami kultury Indii, opierającej się na hinduizmie, a kulturą amerykańską zbudowaną na judeochrześcijańskich zasadach. W Indiach setki milionów ludzi cierpi z głodu, ponieważ wierzą oni, że wszelkie żywe stworzenia są reinkarnacją ludzi. Z powodu tej wiary, nie zabijają zwierząt na żywność. Ludzie cierpią, podczas gdy zwierzęta wszelkiego rodzaju chodzą po ulicach. W przeciwieństwie do tego, judeochrześcijańskie zasady, na których została zbudowana Ameryka doprowadziły do powstania najbardziej obfitego społeczeństwa, jakie kiedykolwiek istniało na świecie. Te różnice między Indiami a Ameryką są oczywiste, lecz zgodnie z „Nową Tolerancją” nie wolno wydawać osądów. Jest tak ponieważ „Nowa Tolerancja” wymaga dorzucenia przekonań, domaga się obojętności na zło. To właśnie dlatego prezydent Reagan był tak zajadle i otwarcie potępiany przez prasę, gdy miał odwagę powiedzieć, że Związek Sowiecki to „Imperium Zła”.
Implikacje dla chrześcijaństwa
Chrześcijaństwo zostało poddane bardzo silnym wpływom „Nowej Tolerancji”.
Zastanówmy się nad kilkoma aspektami:
1) Nienawiść – jest jeden powód, który powoduje, że „Nowa Tolerancja” zwraca społeczeństwo przeciwko ewangelicznemu chrześcijaństwu. Tak naprawdę, powiedziałbym to nawet jeszcze mocniej; że wprost napędza ona otwartą nienawiść i prześladowania ewangelików.
Przyczyna, oczywiście, jest prosta. Ewangelicy stoją na gruncie Słowa Bożego jako ich autorytecie we wszystkich sprawach i robiąc to, czują się przymuszeni, aby mówić z moralnym oburzeniem przeciwko grzechom społeczeństwa. Społeczeństwo krzyczy na to: „bigoci!”
Ewangelicy zostali spisanie na straty i publicznie określenia jako:”Bible-thumpers,” „red-neck zealots,” oraz „self-righteous prudes” (w wolnym tłum.: „tłukący Biblią”, „nadęci zeloci” oraz „samo sprawiedliwe świętoszki” – przyp.tłum.)
Przyjrzymy się, na przykład, reakcji prasy i ogólnie społeczeństwa na decyzję podjętą przez Południowych Baptystów, aby bojkotować korporację Disneya. Za przyjęcie następującej uchwały zostali oni ukarani najbardziej chamskim językiem:
-
Powinno być wolno wystawiać Dziesięć Przykazań we wszystkich rządowych biurach, sądach i szkołach.
-
Wydawcy Biblii nie powinni poddawać się współczesnej presji kulturalnej i powstrzymywać się od dostosowywania do niej swych tłumaczeń.
-
Chrześcijaństwo powinno bojkotować firmę Walt Disney za jej skandaliczną promocję homoseksualizmu, cudzołóstwa, nieczystości i przemocy.
-
Rząd Stanów Zjednoczonych powinien podjąć sankcje przeciwko zagranicznym rządom, które promują religijne prześladowania.
Co tak strasznego było w tych rezolucjach? Dlaczego spowodowały one taki huraganowy ogień krytyki? Odpowiedź jest prosta. Te uchwały dokonywały moralnych osądów.
Czy widzisz tutaj podwójny standard? Pomyśl o tym – bicie na odlew chrześcijan jest w porządku, lecz moralnie złe jest krytykowanie homoseksualistów. W porządku jest, gdy ktoś wstawi krucyfiks do naczynia z moczem i nazywa to sztuką, lecz jest całkowicie nie do przyjęcia wstawienie tam tęczowej szpilki (ponieważ symbolizuje ona ruch New Age). Nie ma problemy z bojkotowaniem amerykańskich korporacji, które zatruwają atmosferę czy wykorzystują zagranicznych pracowników, lecz jest całkowicie nie do przyjęcia bojkotować korporację, która promuje ogromną niemoralność.
2) Rozwodnienie – „Nowa Tolerancja” wpłynęła na chrześcijaństwo w taki sposób, że została ona zaakceptowana przez główne denominacje chrześcijańskie, a to spowodowało rozwodnienie ich stanowiska przeciwko grzechowi społeczeństwa. W tych kościołach Jn 3:16 został zamieniony przez centralny wers z Mat. 7:1, który mówi: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni„.
To spowodowało, jak wskazał Don Wildmon, szef Amerykańskiego Stowarzyszenia Rodziny (American Family Association), że we współczesnej Ameryce są tysiące milczących kazalnic, ponieważ pastorzy nie chcą demaskować hazardu, aborcji, homoseksualizmu, eutanazji, pornografii czy jakiegokolwiek innego moralnego zła.
Ktoś musi pokazać tym kaznodziejom, że w Mat 7:1 chodzi o motywy – nie słowa czy działania. Tylko Bóg zna motywacje, lecz z całą pewnością możemy osądzać słowa i czyny zwrócone przeciwko standardom Bożego Słowa, do czego rzeczywiście jesteśmy wezwani. Biblia mówi chrześcijanom, aby badali wszystko, w tym siebie samych (2 Kor. 13:5 oraz 1 Jn 4:1). Sam Jezus przykazał, aby „sądzić sprawiedliwie” (Jn 7:24).
3)Odstępstwo – to trzeci sposób w jaki „Nowa Tolerancja” wpływa na chrześcijaństwo. Powtórzmy: dzieje się to wśród głównego nurtu, w liberalnych denominacjach. W tym momencie chodzi mi o wzrastającą postawę akceptacji innych religii jako legalnych dróg do Bożego zbawienia. Taka postawa dominuje zarówno w Krajowej, jak i Światowej Radzie Kościołów.
Jest to zazwyczaj wyrażane w następujący sposób: „Jest wiele dróg do Boga, ponieważ On objawia Siebie na wiele różnych sposobów”. To odstępstwo sprawiło, że wielu chrześcijańskich przywódców źle patrzy na wysyłanie misjonarzy, ponieważ misjonarze naruszają kulturalną wrażliwość obcokrajowców i przekazują myśl, że chrześcijańskie przesłanie jest w jakiś sposób nadrzędne.
To wszystko czyni kłamcę z Jezusa, który powiedział: ” Ja jestem droga, prawda i żywot; niek nit przychodzi do Ojca inaczej jak przeze Mnie” (Jn 14:6). Kłamcą też staje się wówczas apostoł Piotr, który ogłosił w Dz. 4:12, że „I nie ma w nikim innym zbawienia, albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni„.
Prorocze implikacje
Religijny wpływ „Nowej Tolerancji” ma głębokie prorocze implikacje.
Widzę to jako wykuwanie drogi dla jednej światowej religii Antychrysta. I rzeczywiście, podjęte zostały już kroki do ustanowienia jednej światowej religii opartej na „Nowej Tolerancji”. Ponad 200 delegatów z różnych religijnych grup z całego świata zebrało się na Uniwersytecie Stanford i zaczęło nakreślać charakter międzynarodowej instytucji wewnątrz wyznaniowej, która ma być nazwana Organizacją Zjednoczonych Religii (The Organization of United Religions).
Spotkanie zostało zwołane i prowadzone przez wiel. Williama Swing, biskupa kościoła episkopalnego z San Fracisco. Od 1993 roku jeździ po całym świecie, aby zbudować sieć religijnych przywódców zainteresowanych jedną światową organizacją religijną. Biskup powiedział magazynowi San Francisco Chronicle: „Poświęciłem mnóstwo czasu na modlitwę z braminami, medytację z Hindusami, śpiew z buddystami.
Czuję, że zostałem niezwykle wzbogacony wewnętrznie przez te spotkania. Wróciłem i przeczytałem ponownie nasze własne pisma i jest to zdumiewające jak inaczej zaczynają one mówić, gdy otrzymujesz więcej prawdy, pochodzącej od większej ilości ludzi z innych części świata”. Jest to streszczeniem „Nowej Tolerancji”.
(Nawiasem, chciałbym wiedzieć jakie nowe „prawdy” znalazł poza Biblią!)
Kontynuacja w Melbourne
Miesiąc później spora część tych samych ludzi zebrała się w Melbourne w Australii na konferencję na temat religii i kulturalnej różnorodności. Arcybiskup Cantenbury (przywódca Kościoła Anglii) był obecny, a papież przysłał jednego z najwyższych kardynałów.
W czasie bankietu na otwarcie światła zastały przyciemnione a zebranym powiedziano, aby w czasie następującej modlitwy skupili się na świecach znajdujących się na ich stołach:
Skupmy się na tej świecy, małym drżącym ogniu, świetle w ciemności, wezwaniu do wieczornej modlitwy, wezwaniu do dziękczynienia,… za naszą wspólnotę, za naszą jedność jako synów i córki tej ziemi, na tej rozległej starożytnej ziemi, świętej glebie Czasu Snów (bóstwo w religii aborygenów – przyp.tłum.) W obecności Niewysłowionego Innego, Świętego Bytu Nieskończoności, Przekraczającego Zrozumienie Ponad. Pana Kosmosu, Centrum Stworzenia,… modlimy się do ciebie,…”
Czy możesz sobie wyobrazić chrześcijańskich przywódców w takiej pułapce kłapance? Od kiedy, z chrześcijańskiego punktu widzenia, nasz Bóg Stwórca stał się „nieznanym i nie poznawalnym”? Tylko nominalny chrześcijanin złapany i zwiedziony przez „Nową Tolerancję” mógł modlić się tak bluźniercza modlitwą.
Zrozumiałe, że uczestnicy doszli do wniosku, że jedynym kardynalnym grzechem jest absolutyzm. Wiara, że jedna religia zawiera absolutną prawdę była oczerniona jako pycha. Najpopularniejsze warsztaty były przeprowadzona na temat: „Religijny fundamentalizm”. Mówca był ordynowanym chrześcijańskim duchownym, do niedawna, pełnoetatowym kapelanem Uniwersytetu w Melbourne. Skrytykował chrześcijan, którzy wierzą w Biblię i trzymają się kreacjonizm „duchowych przeciętniaków”. Powiedział również, że są oni: „autorytarni i dyktatorscy”, „wściekli”, „agresywni”, „patologiczni” i „niebezpieczni”.
Scharakteryzował ich jako ludzi, którzy są niezdolni od niezależnego myślenia i którzy „wywijają swymi sflaczałymi Bibliami jak bronią”.
Mowa o wykuwaniu drogi dla Antychrysta! Już słyszę go jak mówi: „Nie ma żadnej różnicy w tym, jak nazywasz swego boga. Może to być Jahwe, Baal czy Allah, może być Kriszna, Matka Ziemia czy Ego. Po prostu bądź lojalny wobec mnie jako twojego bożego Mesjasza, a ja gwarantuję ci wolność czczenia czegokolwiek zechcesz”.
Czas jest bliski
Jezus przychodzi wkrótce! On przychodzi, aby rządzić „laską żelazną” (Ps. 2:9, Obj. 2:27). Nie będzie żadnej tolerancji dla zła, dzięki czemu świat zostanie zalany pokojem, prawością i sprawiedliwością , jak wody pokrywają ocean.
Gdy oczekujemy Jego powrotu nie mamy poddawać się „Nowej Tolerancji”. Mamy kochać, lecz nie mamy być neutralni/obojętni.
Zostaliśmy wezwani do tego, aby być solą i światłem tej ziemi (Mat. 5:13-14). A to znaczy, że mamy powstać i mówić na rzecz prawości.
Wy, którzy miłujecie Pana, miejcie w nienawiści zło!” – Ps. 97:10
Któż stanie przy mnie przeciwko złośnikom, kto ujmie się za mną przeciwko złoczyńcom?” – Psalm 94:16.
Brzydźcie się złem, trzymajcie się dobrego” – Rzm. 12:9
Nienawidźcie zła, a miłujcie dobro” – Amos 5:15
Jak wyraźnie uczą te wersy, musimy odważnie mówić światu, że jest Bóg, który nienawidzi grzechu i który nienawidzi go tak bardzo, że posłał Swego jedynego Syna, aby umarł za nasze grzechy, abyśmy mogli zostać pojednani z naszym Stwórcą.
продвижение сайта