Category Archives: Źródło

Źródła artykułów

DS_10.07.09 Łk. 1

HeavenWordDaily

David Servant

W naszej chronologicznej podróży przez Nowy Testament cofamy teraz zegar około 66 lat wstecz, do wydarzeń związanych z narodzinami Jana Chrzciciela. Niemniej, interesujące jest to, że nie zmieniamy autora, skoro czytaliśmy inną księgę Łukasza przez poprzednie 22 dni, Księgę Dziejów Apostolskich.

Łukasz pisał do kogoś o imieniu Teofil (1:3), którego imię składa się z dwóch słów: „Teo” znaczy Bóg oraz „philo” – „miłość”. Tak więc, Teofil znaczy „kochający Boga”, co prowadzi nas do zastanowienia się nad tym czy Łukasz nie skierował swej Ewangelii do wszystkich, którzy naprawdę kochają Boga. Łukasz nie należał pierwotnych apostołów Jezusa i prawdopodobnie nie narodził się na nowo przed zmartwychwstaniem Chrystusa. Nie pisał więc o życiu Chrystusa z pierwszej ręki, lecz na podstawie swoich szczegółowych dochodzeń (1:3) prowadzonych przez ponad trzydzieści lat.

Jest jedynym z autorów Ewangelii, który podaje szczegóły narodzin Jana Chrzciciela. Dowiadujemy się stąd, że Jan miał pobożnych rodziców. Łukasz pisze, że byli „sprawiedliwi”, lecz ich sprawiedliwość była czymś więcej niż legalną pieczęcią przebaczenia, która nie miała miała nic wspólnego z ich życiem. Autor mówi, że „postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i ustaw Pańskich” (1:6).

W czasach Jezusa było tysiące potomków Aarona, którzy mieli swoje zmiany w wykonywaniu kapłańskich obowiązków w świątyni. Okazja do złożenia ofiary z kadzidła była dla Zachariasza jednorazowym, życiowym wydarzeniem. Podejrzewam, że był podenerwowany, ale wyobraź sobie jak się poczuł, gdy spotkał anioła, którego nikt nie widział od czasów Daniela, około 600 lat wcześniej! Gabriel powiedział Zachariaszowi, że obiecany przez Malachiasza czterysta lat wcześniej Eliasz (Mal 4:5) właśnie miał się pojawić na scenie, i że będzie on synem Zachariasza! Oczywiście, Jan Chrzciciel nie był reinkarnacją Eliasza, lecz przyszedł w duchu i mocy Eliasza (1:17). Kara nałożona na niego była wyraźnym skutkiem jego niewiary. Powinniśmy się z tej historii nauczyć tego, że czasami lepiej nic nie mówić, niż wyrażać słowa powątpiewania!

Zawsze reaguje mi serce, gdy czytam słowa, które Gabriel powiedział do Marii odnośnie Jezusa: „I będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca” (1:33). W świecie, w którym coraz bardziej wzrasta niepewność, jest coś, o czym wiemy, że jest w przyszłości pewne. Pewnego dnia Jezus będzie rządził ziemią i od tej chwili na wieczność, wszystko już będzie bezpieczne. Nie będzie wtedy żadnych powodów do obaw! A więc, nie ma żadnych powodów do obaw teraz!

Szydercy zawsze będą szydzić z pomysłu narodzenia z dziewicy, mówiąc, że to jest niemożliwe. Zastanawiam się jak wyjaśniają choćby normalne poczęcie i narodziny. Musi być co najmniej 10.000 cudów w poczęciu i rozwoju każdego dziecka, cóż więc trudnego było dla Boga dodać jeszcze jeden cud, aby powstało dziecko, bez udziału ziemskiego ojca? A najbardziej zdumiewające w tym wszystkim nie jest to, że dziewica Maria miała w łonie dziecko, lecz to, że tym dzieckiem w łonie był Bóg.

W proroctwie Marii, które powszechnie nazywa się „Magnificat”, jest dużo pięknych zwrotów, lecz ja chciałbym się zatrzymać na jednej frazie, którą Duch Święty wypowiedział przez Marię o dziełach Bożych: „Łaknących nasycił dobrami, a bogaczy odprawił z niczym” (1:53). Jeśli Bóg „odprawił z niczym bogaczy”, oznacza to, że ci bogacze przyszli do Niego w czasie swej wielkiej potrzeby, gdy ich bogactwa znikły, a sami nie mieli co jeść. Skoro jednak wtedy, gdy byli bogaci ignorowali sytuację głodnych, Bóg teraz zignorował ich położenie. Zebrali to, co zasiali tak, jak Bóg obiecał w Przyp. 21:13: „Kto zatyka ucho na krzyk ubogiego, nie będzie wysłuchany, gdy sam wołać będzie„. Och, gdyby ludzie tylko wierzyli, że Bóg jest sprawiedliwy, i że On rzeczywiście odpłaci każdemu według jego uczynków! Pokutowaliby! Bogaci ludzi (my wszyscy), którzy pokutują, zaczynają troszczyć się o biednych i karmić głodnych.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

разработка и продвижение интернет сайтов

DS_09.07.09 Dz.28

HeavenWordDaily

David Servant

Czyż nie jest to zdumiewające, że Łukasz, który był z Pawłem w czasie tej podróży i napisał Księgę Dziejów, nie wspomniał o sobie ani razu? Rzeczywiście bardzo pokorny facet.

Z moich kalkulacji wykonanych przy pomocy Google Earth wynika, że statek pchany wiatrem w kierunku zachodnim Morza Śródziemnego, przekraczając długość geograficzną Malty ma szansę jak 1 na 17 trafienia na tą wyspę, lecz wydaje się, że to raczej przewidywanie niż przypadek były czynnikiem decydującym w rozbiciu się tam statku. Bóg pracował w tym sztormie. Bóg zawsze działa również w czasie twoich sztormów.

Mówiąc w tym samym nastroju, zobaczmy, że duchowe przebudzenie na Malcie zaczęło się w wyniku czegoś, co było złe, lecz Bóg obrócił to ku dobremu. Paweł został ugryziony przez jadowitego węża, co zabiłoby każdego innego. Niemnie, w tym przypadku, Paweł miał nie jedno, lecz trzy potwierdzenia Boże, na których stał. Po pierwsze: Jezus obiecał mu, że złoży świadectwo w Rzymie (23:11). Po drugie: anioł obiecał mu, że będzie świadczył cesarzowi (27:24). Po trzecie: Jezus obiecał, że taki będzie jeden ze znaków towarzyszących wierzącym: „brać będą węże” (Mk. 16:18). Paweł nie miał więc czego się obawiać.

Pozwólcie, że zwrócę tylko uwagę na to, że Paweł, ten sam, który dobrowolnie podawał jedzenie na statku dzień wcześniej (27:35-36), pomagał zbierać drewno na ogień, aby ci wszyscy, którzy właśnie wyszli z morza mogli się ogrzać. Biedny Paweł! Nie wiedział o tym, jak to teraz robi tak wielu „apostołów”, że apostołowie są zbyt ważni, aby wykonywać tak pokorne zadania. Paweł nie wiedział lepiej, lecz wierzył, że w Bożych oczach najwięksi to ci, którzy są sługami!

Jak wszystkie duchowe przebudzenia, o których czytamy w Księdze Dziejów Apostolskich również to na Malcie rozprzestrzeniło się dzięki cudom czynionym przez Ducha. Uzdrowienie dobrze znanego mężczyzny uruchomiło kulę śnieżną (28:8-9). Można spokojnie powiedzieć, że Paweł pozostawił za sobą zgromadzenie wierzących i że zabrał inne zgromadzenie ze sobą na statek do Rzymu. Pozwolę sobie jeszcze wskazać na to, że apostoł był na Malcie tylko trzy miesiące, a wyjeżdżając musiał pozostawić kościół ze starszymi, to jest starszymi/pastorami/nadzorcami (biskupami). Oczywiście, nikt z nich nie spędził lat w szkole biblijnej czy seminarium, ponieważ czynienie mistrzami i nadzorowanie biblijnych kościołów nie wymaga tego.

Ostatecznie Paweł dotarł do Rzymu i oczekiwał na swój sąd przed Neronem. Nie siedział w „marniejąc w ciemnej, wilgotnej rzymskiej celi więziennej”, jak błędnie niektórzy twierdzą, gdy mówią o warunkach, w których pisał List do Rzymian. Przebywał raczej w w wynajętej przez siebie kwaterze, pod domowym aresztem, mają swobodę głoszenia i nauczania. Najwyraźniej był skuty łańcuchem za nogę a strzegł go pojedynczy strażnik (28:16, 20, 30). Faktycznie z Rzymu napisał kilka listów, które mamy w planie do czytania niedługo, a mianowicie: do Efezjan, do Kolosan, do Filipian i do Filemona.

Zgodnie ze swoją praktyką również w Rzymie Paweł starał się najpierw pozyskać Żydów, lecz jak to często bywało, odrzucili swojego Mesjasza. Zwrócił się więc do pogan, których w Rzymie nie brakowało.

Przypuszcza się, że w końcu Paweł został uniewinniony przez Nerona i uwolniony około 61 roku, jak sugeruje w kilku listach napisanych z Rzymu, że oczekuje szybkiego zwolnienia. Jego dalsze losy pozostają przeważnie tajemnicą. Myślę, że niewątpliwie kontynuował swoje podróże do różnych miejsc, gdzie zakładał kościoły, prawdopodobnie dotarł również do Hiszpanii (Rzym. 15:24, 28). Euzebiusz z Cezarei, który pisał w IV wieku stwierdza, że Paweł został ścięty w czasie panowania cesarza Nerona. To wydarzenie jest datowane na rok 64, gdy Rzym został zniszczony przez pożar lub kilka lat później, na rok 67. Tuż przed śmiercią, Paweł napisał swój ostatni list do Tymoteusza, po czym udał się w ostatnią podróż – do nieba. Tam otrzymał zapłatę, którą się nadal dziś cieszy!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

Niedokończona żarliwość

06 czerwca 2009
Dudley Hall

Rzekł mu Szymon Piotr: Panie, dokąd idziesz? Odpowiedział Jezus: Dokąd idę, ty teraz ze mną iść nie możesz, ale potem pójdziesz. (37) Rzekł mu Piotr: Panie! Czemu nie mogę teraz iść za tobą? Duszę swoją za ciebie położę. (38) Odpowiedział mu Jezus: Duszę swoją za mnie położysz? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz„. John 13:36-38

Piotr jest oddanym uczniem, rozpaczliwie chce być wszędzie, gdzie jest Jezus. Nie jest jakimś niby wierzącym na pół serca. Niewielu mogłoby sprostać mu jeśli chodzi lojalność okazywaną Jezusowi. On był gotów walczyć z rzymskimi żołnierzami, którzy przyszli aresztować Jezusa w ogrodzie. On zawsze gotów był pierwszy do wyłożenia swojej opinii na stół, nawet jeśli inni chowali się. Problem polega na tym, że chodzenie za Jezusem wymaga czegoś znacznie więcej niż wszystko, cokolwiek mężczyzna czy kobieta jest w stanie wytworzyć.
W skrócie: Piotr chciał tego, co było niedostępne i nie mógł robić tego, do czego nie był powołany. Jeśli się tego problemu nie rozwiąże może prowadzić do życia pełnego frustracji.

Są takie aspekty Bożego charakteru, które nie są przenośne i są takie rzeczy, które robił Jezusa, których nam robić nie wolno. Wydaje się czasami, że martwią nas te ograniczenia a umykają nam przywileje, które otrzymaliśmy z łaski. Chcemy, na przykład, wiedzieć to, co Bóg wie. Możemy wiedzieć tak, jak On wie i możemy wiedzieć o pewnych rzeczach, o których On wie, lecz my nie jesteśmy Bogiem i nie możemy wiedzieć wszystkiego, co On wie. Bóg jest wszechwiedzący, a my nie. Myślimy, że mamy prawo do poznania odpowiedzi na każde pytanie, a gdy Bóg nie spełnia naszego życzenia, to On jest poddawany wątpliwościom. On daje nam przywilej takiego zrozumienia, aby być posłusznymi; nie mamy praw z wyjątkiem oczekiwania, że on będzie wierny swoim obietnicom. Był i jest.

Jest tak wiele cech Bożego charakteru, które są przenośne. Gdybyśmy tylko byli uparci w poznawaniu wszystkiego i kontrolowaniu wszystkiego, i koncentrowali się na uchwyceniu łaski, nieskorzy do gniewu, wierni, przebaczający – elementy natury Bożej, której Bóg udzielił nam przez wiarę w Jezus Chrystusa – znaleźlibyśmy taki poziom radości, który przewyższa wszelkie wyobrażenia.

Piotr nie był jeszcze świadom tego, że ludzka gorliwość, bez względu na to jak żarliwa, nie jest w stanie spełnić Bogu swoich obietnic. To, co w nim było, musiało zostać ujawnione, zanim został na tyle złamany, aby całkowicie zaufać łasce Bożej.
Wydaje się, że ciągle głosimy ewangelię, która sugeruje, że to oddani ludzie mogą żyć chrześcijańskim życiem, lecz musimy nauczyć się tego, i nauczymy się, że ewangelia nie mówi o większym oddaniu z naszej strony, lecz o większej łasce z Bożej strony. Bardziej chodzi o Niego i jego pragnienie, aby pracować w nas, niż o zwiększanie naszego oddania Jemu. Im bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, jak wierny jest Pan, tym bardziej wzrasta nasza wiara.

Piotr miał później odkryć to, że Boże oddanie dla niego było tak przygniatające, że zaufanie Bogu, było jedyną dostępną opcją. Później zginął męczeńską śmiercią za Chrystusa, ponieważ Bóg by wierny jemu i uzdolnił go do

Nie pozostawaj na poziomie ludzkiej żarliwości, która ostatecznie zawiedzie, podczas gdy możesz mieć wiernego Boga, który nigdy nie zawodzi. 

интернет раскрутка

DS_08.07.09 Dz. 27

HeavenWordDaily

David Servant

Jest teraz rok Pański 59 i Paweł jest chrześcijaninem od 24 lat. Nie dziwne mu były podróże statkiem, miał za sobą udział w trzech rozbiciach okrętów, a o jednym z nich zanotował: „dzień i noc spędziłem w głębinie” (2 Kor. 11:25), lecz jego przeczucie, które mówiło mu, że należy spodziewać się czwartego wypadku, było czymś więcej niż podejrzeniem. Pan objawił mu to. Oczywiście, Paweł wiedział, że dotrze do Rzymu, ponieważ Pan już wcześniej osobiście objawił mu Się i zapewnił o tym (23:11).

Niemniej, zwróćmy uwagę na to, jak doszło do objawienia o czwartej morskiej katastrofie. Powiedział: „Mężowie, przewiduję, że dalsza żegluga będzie związania z niebezpieczeństwem i z wielką szkodą n nie tylko dla towaru i statku, ale i dla naszego życia” (27:10). Jezus nie objawił mu się, ani nie słyszał dźwięku Jego głosu, lecz raczej po prostu „przewidywał” to, co miało się zdarzyć. Miał w duchu takie wrażenie. Zazwyczaj w taki właśnie sposób Bóg nas prowadzi. Gdy Bóg decyduje się na inny, bardziej spektakularny sposób, oznacza to generalnie, że wie, że potrzebujemy dodatkowego zapewnienia, które wiąże się z takim szczególnym prowadzeniem.

Przykład tego rodzaju prowadzenia, udzielonego wtedy, gdy jest bardzo potrzebne, znajduje się w dzisiejszym czytanku. „Nie bój się, Pawle; przed cesarzem stanąć musisz i oto darował ci Pan wszystkich, którzy płyną z tobą„. Pan powiedział mu również, że pomimo że statek rozbije się, nikt nie straci życia i wszyscy „będą wyrzuceni na jakąś wyspę” (27:24, 26). Uwielbiam słowa Pawła z 27:25 wersu: „Przeto bądźcie dobrej myśli, mężowie; ufam bowiem Bogu, że tak będzie, jak mi powiedziano„. Boże obietnice są jak gaśnice strachu.

Jeśli Bóg posłał anioła do rzucanego sztormem statku, aby mówił do Pawła, i jeśli był w stanie wyratować 276 osób z morskiej katastrofy (a jeśli mógł, nawiasem, stworzyć wszechświat), dlaczego nie zatrzymał po prostu wiatru, czy nie spowodował, aby wiał w innym kierunku? Na to pytanie nie mam odpowiedzi, lecz, mimo wszystko, wiem, że Bóg chce oczywiście zwrócić ludzi ku Sobie. Z pewnością starał się pozyskać tych ludzie ze statku, a po tym wszystkim, co widzieli i słyszeli, nie mieli wymówki, aby nie starać się poznać Boga Pawła.

Bóg chciał zapobiec stracie okrętu i towaru ostrzegając wszystkich wcześniej, lecz nie chcieli słuchać. Skoro tak, pozwolił im na to, aby postąpili po swojemu i spotkali się z konsekwencjami tego, jak to często robi z upartymi ludźmi, w nadziei, że zauważą, że zawsze mądrze jest iść za Nim i uniżać siebie. Z pewnością co najmniej niektórzy spośród tych 276 osób uwierzyło.

W następnym rozdziale dowiemy się, że Pan był również zainteresowany dotarciem do ludzi żyjących na wyspie, na której wylądował wraz rozbitkami Paweł. Pośrodku tego, co wydawało się całkowicie przypadkowe, Pan wykonywał swój plan miłości, aby zdobywać niezdobytych. Uwielbią całą tą historię. Paweł został zabrany na statek jako więzień, lecz skończył jako kapitan! Wszyscy słuchali jego rozkazów (27:30-36). Ludzie, którzy są napełnieni Duchem Świętym powinni stawać na szczycie wszelkich okoliczności!

Zawsze wydobywa się ze mnie jęk, kiedy czytam teologów rozważających prawdopodobieństwo tego czy Paweł stanął na sądzie przed cezarem, czy nie, skoro Księga dziejów kończy się, nie mówiąc nam o tym. Dla tych, którzy wierzą Biblii, nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Paweł zwiastował ewangelię cezarowi, jako że anioł, który stanął przed nim na aleksandryjskim statku powiedział: „Przed cesarzem stanąć musisz” (27:24). Oczywiście, oznacza to, że Bóg mógł przebaczyć Neronowi egzekucję matki i skopanie swojej ciężarnej żony na śmierć (spośród wielu jego okrucieństw), jeśli pokutował. Cudowna łaska!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка сайта

DS_07.07.09 Dz.26

HeavenWordDaily

David Servant

Z obrony Pawła przed Agrypą, Bereniką i Festusem, widać wyraźnie, że Paweł miał wyższy cel, niż udowodnienie swojej niewinności wobec zarzutów wytoczonych przeciwko niemu przez Żydów z Jerozolimy. Uważał to za sposobność do głoszenia ewangelii a jego przesłanie było niezwykle przekonujące.

Apostoł zaczął od przypomnienia swojej historii, czegoś co łatwo było sprawdzić. Kiedyś był dobrze znanym faryzeuszem, który poświęcił się niszczeniu chrześcijaństwa bardziej niż jego rówieśnicy. Był to niezaprzeczalny historyczny fakt. Ale teraz prześladowca stał się prześladowanym. Oto największy przeciwnik chrześcijaństwa stał się jego największym sprzymierzeńcem. Oczywiście, coś stało się, co spowodowało, że teraz promował to, co poprzednio chciał zniszczyć. Cóż takiego mogło się wydarzyć, co wywołało tak radykalną zmianę? Katalizator musiał być równie radykalny. I, oczywiście, był taki.

Słuchacze usłyszawszy relację Pawła z jego przeżycia na drodze do Damaszku mieli do wyboru, albo przyjąć, że kłamie, albo uwierzyć, że mówi prawdę. Gdyby kłamał to powstawało pytanie: „Dlaczego kłamał?” Niczego nie zyskiwał przez takie kłamstwo, a kosztować go mogło wszystko! To był właśnie powód tego, że stał przed nimi na sądzie w łańcuchach. Nie było więc, żadnej logicznej przyczyny zakładać, że kłamie. Jedynym logicznym wnioskiem było to, że rzeczywiście doszło do boskiego spotkania, które zmieniło tego mężczyznę.

Reakcja Festusa: „Szalejesz Pawle! Wielka uczoność twoja przywodzi cię do szaleństwa„, pokazuje, że to Festus, a nie Paweł, „tracił rozum”. Czy ludzie bardzo wykształceni, tak jak Paweł, częściej przyznają, że zostali znokautowani przez Boga, oślepieni przez jaskrawe światło i słyszeli głos Boży? Czy ludzie, którzy żarliwie sprzeciwiają się innym, wierząc że tamci zasługują na śmierć, po prostu generalnie przyłączają się do tych, których z pasja nienawidzą? Widzimy więc, że w przypadku Festus, jak to zawsze jest z każdym niewierzącym, brak wiary nie jest wynikiem braku przekonującego dowodu, lecz wynikiem sprzeciwiania się prawdzie.

Agrypa był nieco bardziej uczciwy od Festusa, przyznając, że świadectwo Pawła było bardzo przekonujące, mówiąc: „Niedługo, a przekonasz mnie, bym został chrześcijaninem” (26:28). Oczywiście, gdyby był otwarty na przekonywanie to poprosiłby Pawła, aby mówił dalej, żeby się więcej dowiedzieć. Jednak, nie chciał już więcej słyszeć, ponieważ to, co już usłyszał popychało go w kierunku, w którym nie chciał iść. Apostoł Jan opisał postawę zarówno Festusa jak i Agrypy, pisząc: „Ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe” (John 3:19).

Dziś dowiadujemy się coś, o czym Jezus powiedział Pawłowi na drodze do Damaszku, o czym wcześniej nie wiedzieliśmy, a mianowicie, że posyła go do pogan, aby „aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości od władzy szatana do Boga, aby dostąpili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we mnie współudziału z uświęconymi” (26:18). To ci, którzy odwrócą się od ciemności i od Szatana, a zwrócą się do światła i Boga, i tylko ci, otrzymują przebaczenie grzechów. Zostają uświęceni, to jest uczynieni świętymi, przez wiarę w Jezusa. Zwróć uwagę na to, że to wiara w doktryną o Jezusie sprawia uświęcenie, lecz wiara w Osobę Jezusa. Diabeł wierzy we wszystkie doktryny o Jezusie. Wiara w Jezusa implikuje poddanie się Jemu, ponieważ On jest Panem

Właśnie te dwie rzeczy, które Jezus powiedział Pawłowi zmusiły go do głoszenia, że „ludzie upamiętali się i nawrócili do Boga i spełniali uczynki godne upamiętania” (26:20). Biedny Paweł! Taki legalista! Nie umiał nic lepszego jak mówić ludziom, aby zachowywali przykazania Boże, kiedy wszystko czego potrzeba, to żeby zaprosili Jezusa do swoich serc czy przyjęli Go jako osobistego Zbawiciela!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение

A Nes Kind of Love

29 czerwiec, 2009
Dudley Hall
Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. (35) Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie„.
Jn 23:34-35

Jezus jest ostatecznym wzorem życia, lecz jest kilka aspektów, których nie możemy imitować. „Dokąd Ja idę, ty teraz iść nie możesz” (w.33). Nie możemy iść na krzyż i zapłacić ceny za grzechy ludzkości. Nie możemy iść za Nim do grobu i być pierworodnym z umarłych. Jest kilka unikalnych cech Jezusa, których naśladowania nie oczekuje się od nas, lecz jest jest jedna, szczególna, nadrzędna dynamika, którą możemy powtarzać tak, jak On ją przejawiał.

Możemy kochać tak, ja On kochał i kocha. Jego nowe przykazanie różniło się od poprzednich. Stary Testament nakazywał ludziom przymierza kochać Boga z całego serca, lecz nawet najlepsi z nich nie byli w stanie robić tego tak, jak robił Jezus. Mógł kochać bardziej niż jakikolwiek inny człowiek, ponieważ był tak wolny jak nikt inny. Wszystkim nam przeszkadza zaabsorbowanie sobą. Kierujemy naszą uwagę na siebie, nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie życia, w którym ego nie byłoby w jego centrum. Wydaje się, że każde działanie i myśl sprowadza się do myślenia o tym, jak to wpływa na nas. Jezus miał pełną świadomość bezwarunkowej miłości Ojca. Nie musiał rozwijać obrazu samego siebie, mógł całkowicie oddać Siebie innym dzięki temu, że Jego relacja z Ojcem miała gwarancję wiecznego bezpieczeństwa i była niezniszczalna..
Dalej w tej rozmowie Jezus daje klucz do niewypowiedzianej radości:

Jak mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem; trwajcie w miłości mojej”  Jn 15:9-10.

Kluczem do kochania innych tak, jak kochał Jezus, jest bycie kochanym, tak jak On był kochany. Zachęcające jest to, że jesteśmy właśnie tak kochani. Bóg Ojciec zapewnił tą samą miłość tym, którzy są w Chrystusie, jaką kochał samego Chrystusa. Naszym zadaniem jest uwierzenie w to i świadome przyjęcie. Wydaje się to zbyt dobre, aby było prawdziwe.
Podobni jesteśmy do Izraelitów, którzy stali na skraju Ziemi Obiecanej i wątpili. Bóg powiedział, że do nich należało zajęcie tej ziemi, a oni nie mogli w to uwierzyć. Czy może my nie stoimy na skraju miłości, która zwycięża wszystko i tracimy ją, ponieważ jest to zbyt dobre, aby uwierzyć? Nie czujemy się tak bardzo kochani, więc dochodzimy do wniosku, że nie jesteśmy.

Gdy jednak zaryzykujemy podróż do tego raju miłości, odkrywamy, że Boża miłość została wylana na nas przez Ducha Świętego i rzeczywiście jesteśmy w stanie żyć bez naginania wszystkiego dla własnej korzyści. Rzeczywiście możemy być bardziej zainteresowani sprawami innych ludzi, niż naszymi własnymi. Jest to coś tak innego, że Jezus powiedział, że będzie to wyróżnialny znak Jego uczniów. Czyż nie byłoby to odświeżające? Zamiast starać się o to, abyśmy byli inni przez dziwaczne doktryny czy zachowania, moglibyśmy po prostu być rozpoznawani jako ci, którzy potrafią tak kochać, jak nie kocha nikt inny na ziemi.

продвижение сайта

DS_06.07.09 Dz.25

HeavenWordDaily

David Servant

Czy pamiętacie słowa Pana skierowane do Ananiasza, gdy ten nie chciał znaleźć Pawła z Tarsu i usłużyć mu? Jeśli nie to pozwól, że odświeżę wam pamięć. Pan powiedział do Ananiasza: „Idź, albowiem mąż ten jest jest moim narzędziem wybranym, aby zaniósł imię moje przed pogan i królów, i synów Izraela” (9:15).

23 lata później widzimy wypełnienie się słów, że Paweł zaniesie Jego imię przed królów, gdy składał świadectwo przed Markusem Antoniuszem Feliksem, jego następcą Porcjuszem Festusem, oraz królem Herodem Agrypą II, królem północnej Judei oraz siódmym i ostatnim królem z dynastii Heroda, o którym czytaliśmy dziś. To ojciec Agrypy II, Herod Agrypa I, nakazał ścięcie Jakuba (12:2), został uderzony przez anioła i umarł stoczony przez robactwo, ponieważ nie oddał chwały Bogu, gdy publiczność jego wywyższyła (12:23). Wielki dziadek Agrypy II, Herod Wielki, zapamiętany został z rzezi dzieci w Betlejem, zapisanej w Ewangelii wg Mateusza 2. Wielki wujek Heroda Agrypy II, Herod Antypas, był odpowiedzialny za ścięcie Jana Chrzciciela. Całkiem niezłe dziedzictwo rodzinne.

Agrypa II przybył wraz ze swą siostrą, Berenice do Cezarei (25:13). Żydowski historyk Józef Flawiusz zapisał kilka faktów na temat trzech krótkotrwałych małżeństw Bereniki, z których dwa pierwsze skończyły się śmiercią mężów. Drugie małżeństwo zostało zawarte z jednym z jej wujów, a trzeciego męża porzuciła. Flawiusz spisuje również ówczesne pogłoski o kazirodczym związku Bereniki z jej bratem (Agrypą II), który nie ożenił się nigdy. To wszystko powinno dać wam lepsze obraz tego, jacy ludzie sądzili Pawła. Oni wszyscy potrzebowali Jezusa!

Wydaje się nieprawdopodobne, że po dwóch latach spędzonych w więzieniu w pałacu Heroda w Cezarei, żydowski Sanhedryn nadal chciał egzekucji Pawła. Wskazuje to na to, że apostoł ciągle miał ogromny wpływ przez pisane listy i osobiste usługiwanie tym, którzy go odwiedzali. W każdym razie Paweł wiedział wiele lat wcześniej, że jego przeznaczeniem jest Rzym (19:21) i zostało to potwierdzone dwa lata wcześniej, gdy Jezus objawił się mu w Jerozolimie (23:11). Jako obywatel Rzymu miał prawo do sprawiedliwego sądu, aby bronić się przed oskarżycielami, jak też miał prawo do odwołania się. Odwołał się więc do Cesarza, którym w tym czasie był 20 letni Neron.

Nero zapamiętany został z egzekucji swojej matki, skopania jeden ze swych ciężarnych żon na śmierć i jako władca, „który grał na skrzypcach, gdy Rzym płonął”. Z powodu pogłosek mówiących, że to on kazał podłożyć ogień, oskarżył chrześcijan, prześladując ich w straszliwy sposób. Niektórzy byli używani nawet jako ludzkie pochodnie do oświetlania Rzymu nocą. Tak to zostało zapisane przez rzymskiego senatora i naocznego świadka Tacyta (Roczniki XV 45):

„Atoli ani pod wpływem zabiegów ludzkich, ani darowizn cesarza i ofiar błagalnych na rzecz bogów, nie ustępowała hańbiąca pogłoska i nadal wierzono, że pożar był nakazany. Aby ją więc usunąć, podstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których nienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. Początek tej nazwy dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Pilatusa, a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne albo sromotne, zewsząd napływa i licznych znajduje zwolenników. Schwytano więc naprzód tych, którzy tę wiarę publicznie wyznawali, potem na podstawie ich zeznać ogromne mnóstwo innych, i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu. A śmierci ich przydano to urągowisko, że okryci skórami dzikich zwierząt ginęli rozszarpywani przez psy albo przybici do krzyżów, [albo przeznaczeni na pastwę płomieni i] gdy zabrakło dnia, palili się służąc za nocne pochodnie”.

Oczywiście teraz to Neron płonie.

A to kończy nasza lekcję na dziś!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

topod.in