„A od dni Jana Chrzciciela aż dotąd Królestwo Niebios doznaje gwałtu i gwałtownicy je porywają” (Mat. 11:12).
Jezus powiedział, że wejście do Królestwa Bożego wymaga gwałtowności. Greckie słowo użyte tutaj dosłownie oznacza: „naciskajcie na Królestwo z gwałtowną siłą i bierzcie je”. Czym jest „gwałtowna siła”? Co będziesz przeżywał? Jeśli Królestwo Boże jest w nas (Łk. 17:21) i cierpi z powodu gwałtu to ta przemoc będzie doświadczana w sercach. Jeśli chcesz wejść do Królestwa Bożego bądź gotów na rozbijanie tego jak postrzegasz i czynisz różne rzeczy. Bądź przygotowany na przemoc w swoim sercu.
Oto 21 odkryć serca, których dokonałem włamując się do Królestwa.
Odkrycia 1 do 7
1) Nie znamy swoich własnych serc, nawet jeśli nam się tak wydaje
„Człowiek patrzy na to, co przed oczyma, Bóg patrzy w serce” (1Sam. 16:7). Może wydawać ci się, że znasz swoje serce, ponieważ znasz ten wers, lecz nasze serca są zwodnicze (wyglądają inaczej, a inne sa w rzeczywistości ). Tylko Bóg zna stan naszych serc. Jeśli rzeczywiście chcesz wejść do Królestwa, Bóg objawi ci takie rzeczy o stanie twojego serca, których wcześniej nigdy nie wiedziałeś.
Zostały nam, jako chrześcijanom, przebaczone grzechy, lecz nasze serca, aby służyć Panu, wymagają obrzezania (Pwt. 30:6 ; Jer.4:4), a jest to zawsze współ-praca. Robimy to z razem z Bogiem. Mówi się nam, abyśmy „stworzyli sobie nowe serca” oraz, że „Ja (Bóg) dam wam nowe serce”.
„… i dam ci nowe serce i nowego ducha, dlaczego miałbys ginąć, o domu Izraela?” (Ez.18:31).
„I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste” (Ez.36:26).
2. Możemy posiadać moc Ducha Świętego bez pokuty
( w tłum. BW: „nieodwołalne są dary Ducha” – przyp.tłum.)
Latami goniłem za namaszczeniem Bożym, ponieważ wydawało mi się, że będzie to odpowiedź na to, czego szukałem. Miłosierny Bóg wylał namaszczenie i moc, a jednak byłem sfrustrowany, ponieważ moje serce pozostało nietknięte. Widziałem wielu usługujących, którzy budowali na mocy Bożej i popadali w nieprawość. Dlatego wołałem do Pana bardzo, aż ostatecznie otrzymałem Jego miłość. Bóg jest zainteresowany naszym sercem, a nie naszym namaszczeniem. Może namaścić osła i skały, aby mówiły, lecz wyłącznie ludzie mają serca, które mogą zostać napełnione Jego miłością.
3. Większość zachodnich chrześcijan to bałwochwalcy
Gdy Bóg skonfrontował mnie z moim bałwochwalstwem, nie mogłem dojść do tego, jak to możliwe, żeby to była prawda. Pan przypomniał mi, jak to Izrael przyjął do swych serc bałwany a kapłani służyli w swoich pomieszczeniach nieczystym obrazom (p. Ez. 14:3-7). Nie były to posągi, lecz obrazy w ich umysłach i sercach.
Pan łaskawie pokazał mi to, w jaki sposób początkowo służyłem Jemu, lecz potem zamiast tego zacząłem służyć obrazowi skutecznej służby. Głosiłem tą wizje i modliłem się o nią, moja służba była 'moją wizją’ a nie Jezusa. Spora część tej wizji miała swoje źródło bezpośrednio w naszej kulturze: sukces, rozmiar, duchowa moc i wpływ itp., do tego z chrześcijańskim twistem. W zależności od powodzenia lub niepowodzenia mojej wizji byłem szczęśliwy bądź w depresji. Podobnie jak Izrael, służyłem bałwanowi i równocześnie Panu. Serce nie było czyste.
Tak samo Pan objawił mi to, że miałem obraz tego, czego chciałem od mojej żony, Karen. Byłem szczęśliwy bądź zaniepokojony w zależności od tego jak blisko bądź daleko była tego obrazu. Kochałem ten obraz czy ją? Serce miałem rozdwojone. Musiałem pokutować z bałwochwalstwa w moim sercu. Wchodząc siłą do Królestwa, przeżyłem gwałtowny przewrót całego obszaru mojego życia.
4. To, co często uważałem za działanie Ducha Świętego, nie było nim
Gdy Pan objawił stan mojego serca, objawił mi straszliwą rzecz na temat mojej proroczej służby. Często prorokowałem z bardziej własnego serca, wyobraźni czy ducha niż z Ducha Świętego! Przyjąłem swoją „wewnętrzną inspirację”, ponieważ zgadzała się z moimi planami.
„…widzenie swojego serca zwiastują, a nie to, co pochodzi z ust Pana!” (Jr. 23:16).
„Tak mówi Wszechmocny Pan: Biada prorokom głupim, którzy postępują według własnego ducha, chociaż nic nie widzieli!” (Ez.13:3).
Robiłem to, co robili prorocy Izraela. Byli „szczerze zwiedzeni”, ponieważ ich serca nie były w porządku. Wchodzenie do Królestwa Bożego wymaga przemocy na poziomie serca i ducha. Już czas na rozeznawanie duchów, a mogą to być twoje własne! Czy to możliwe, że Bóg chce powiedzieć do nas coś, czego nie chcemy usłyszeć?
5. Czuć namaszczenie niekoniecznie oznacza, że Bóg się zgadza!
Zwykle wydawało mi się, że odczuwanie namaszczenie oznacza, że Bóg jest „w” tym, co robię. NIEPRAWDA. Ta lekcja kosztowała mnie 10.000$. Przeczytaj i płacz.
Zostałem zaproszony przez kilku dobrych przyjaciół w służbie do udziału w „chrześcijańskiej inwestycji”. Jak tylko mi o tym powiedzieli, poczułem namaszczenie. Założyłem, że Bóg się zgadza, lecz straciłem wszystko, co posiadałem w, jak się okazało, największym szwindlu. Wielu „dojrzałych proroków” i chrześcijańskich przywódców zostało na to nabranych. Jak mogliśmy tak chybić? Szukałam odpowiedzi u Pana. Jak to możliwe, że czułem Go tak blisko, a jednak pomyliłem się?
Pan zbliża się do nas, aby porozmawiać, a nie tylko namaścić naszą służbę. Musimy czekać i słuchać, co chce nam powiedzieć, a nie zakładać, że potwierdza nasze plany. W tym przypadku, Pan chciał mi pokazać to, że była to pułapka, lecz mamona już trzymała moje serce. Nie zatrzymałem się i nie słuchałem. Ponownie Bóg gwałtownie zajmował się moim sercem po to, aby wejść do Królestwa. „lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi (Jn. 16:13).
W grece, ten wers mówi: „zawsze, gdy On przyjdzie poprowadzi was do wszelkiej prawdy”. W Królestwie idziemy za Królem, a nie własnymi programami. Musimy zatrzymać się i słuchać, gdy przychodzi namaszczenie!
6. Służba bardziej kręciła się wokół mojego znaczenia niż Jego Chwały
Brak poczucia znaczenia jest prawdopodobnie najgłębszą pustką spowodowaną przez upadek. Człowiek stracił swoja relację z Ojcem i swoje miejsce w stworzeniu. Potrzeba znaczenia kieruje nas do zdobywania osiągnięć, władzy i bogactwa; są to nasze próby powiedzenia tego, że kimś jesteśmy! Brak poczucia znaczenia wywołuje depresję. Gdy przychodzimy do Chrystusa, nasza relacja z Ojcem zostaje odnowiona, lecz nasze serca nadal szukają znaczenia poza Nim, choćby w służbie. Aby wejść do Królestwa, potrzeba gwałtownej siły działającej w tej dziedzinie.
Gdy Pan zaczął wyprowadzać nas z pastorskiej służby, zacząłem zmagać się z osobistym poczuciem znaczenia. Przez 25 lat moja służba było moją tożsamością. Czułem, że muszą „zacząć coś”, lecz Pan zawsze mówił: „Nie, poczekaj”. Po wielu zmaganiach, Pan pokazał mi, że szukałem poczucia swego znaczenia, które miało przyjść w reakcji na moją służbę, a nie szukałem go w Nim. Pokutowałem, ponieważ wielokrotnie wykorzystywałem ludzi do budowania swojej wizji, a tak naprawdę ich nie kochałem. Zdałem sobie sprawę z tego, że muszę całe moje poczucie znaczenia znaleźć wyłącznie w Nim, a nie w tym, co robiłem dla ludzi.
W Liście do Hebrajczyków jest napisane, że jest dla nas jeszcze odpocznienie. Bycie Jego ludem nie gwarantuje odpocznienia, lecz przychodzi ono wyłącznie wtedy, gdy przestajemy pracować i usilnie staramy się wejść do tego odpocznienia.
„Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych. Gdyby bowiem Jozue wprowadził ich był do odpocznienia, nie mówiłby Bóg później o innym dniu. A tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego; kto bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od swoich” (Hbr. 4:8-10).
Zeszłego roku wyraźnie zostałem skierowany do poprowadzenia kampanii ewangelizacyjnej w Indiach. Żadną miarą nie można było uważać jej za skuteczną, lecz jak tylko zakończyła się, mój „wewnętrzny faryzeusz” zaczął analizować moje zachowanie. „Może więcej ludzi odpowiedziałoby, gdybym to zrobił tak”. „Może więcej więcej ludzi zostałoby uzdrowionych, gdybym to zrobił tak”. Latami taka była normalna reakcja mojego serca. Nagle Ojciec przewał mi: „Bardzo podoba mi się to, co zrobiłeś”. O! Tego się nie spodziewałem! Później zacząłem ponownie analizować sam siebie i znowu Ojciec powiedział: „Jestem bardzo zadowolony z tego, co zrobiłeś. Zrobiłeś dokładnie to, o co cię prosiłem” i w tej chwili moja walka ustała; wszedłem do odpocznienia.
Teraz odkrywam, że zdjęte zostało ze mnie nastawienie na wyniki. Odkryłem nowy sens bycia ambasadorem. Pan mówi: „po prostu powiedz im o mojej miłości” To on działa, ja mogę odpocząć w tym, kim jestem w Nim.
7. Wyłącznie Boża miłość otwiera nam Jego Królestwo
Jako 'napełniony duchem chrześcijanin” byłem uczony, że należy ciężko pracować! Naciskaj! Potrzeba było tak dużo „duchowego wysiłku”, uczenia się zasad, jak żyć „duchowym życiem i służbą”. Ważne były następna książka, kolejna konferencja, CD, a tymczasem wydawało się, że drzwi Królestwa nigdy się przede mnie nie otwierały. Podobnie jak większość chrześcijan stale szukałem brakującego składnika.
Wtedy otrzymałem miłość Bożą; nigdy nie wiedziałem, że jest ona dla mnie dostępna w taki sposób. Nazywam to „namaszczeniem miłości”. Było to coś więcej niż otrzymanie miłości Ojca i poznanie bezpieczeństwa pełnego synostwa. Z modlitwy Jezusa o nas wiemy, że możemy otrzymać dokładnie tą samą miłość, którą Ojciec dał Jezusowi. To zmienia nasze serca i uzdalnia nas do prowadzenia takiego życia jakim żył Chrystus.
„objawiłem im imię twoje, i objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich” (Jn.17:26)
To zdumiewające. Miłość Boga, „który tak umiłował świat”, która była w Jezusie, może zostać włożona do naszych serc. Kochamy Jego miłością, a nie nasza własną. Trwamy w tej miłości. Wyłącznie ta miłość uzdalnia do uczestnictwa w Królestwie.
- To jest Jego miłość w nas, a nie nasze staranie, aby kochać.
- Nasze motywacje są pochłonięte przez Jego motywację miłości.
- Nasze bezpieczeństwo płynie z Jego miłości do nas, a nie z naszych możliwości.
- Możemy przeżywać poczucie bezpieczeństwa, gdy Jego miłość działa w nas.
- Nasza służba to Jego współczucie działające przez nas, a nie nasze własne wysiłki.
Co więcej, ta miłość jest dawana w odpowiedzi na modlitwę Jezusa. Nie jest to sprawa naszych wysiłków, tylko wiary, aby uwierzyć i prosić, aby modlitwa Jezusa wypełniła się w nas. Jego miłość „rozlana w sercach naszych przez Ducha Świętego” jest prawdziwym sposobem na włamanie się do życie Królestwa. Tak naprawdę ona JEST życiem Królestwa.
Kolejne odkrycia, 8-14, w następnym odcinku.
Bardzo ciekawy artykuł ? i tak mało popularny w dzisiejszym świecie.
Chwała Panu!,że dociera do nas z ludźmi,którzy są mu oddani i nie szukają swojej chwały.
Bogu dzięki za takich nauczycieli, którzy bardziej cenią Pana niż to, co ludzie o nich powiedzą!!!