A Life-changing Conversation with a Guy Named Bert
James Ryle
http://truthworks.org/wp-content/uploads/2010/03/old-phone-call.jpg
„Wstanę i pójdę do ojca mego” (Łk. 15:18).
Wszyscy robimy to tysiące razy. Wybieramy numer telefoniczny, słyszymy sygnał po czym ktoś po drugiej stronie odbiera i pyta: „Hallo?”. Zdarzyła mi się jednak kiedyś inna rozmowa. Głos po drugiej stronie należał do mojego ojca, z którym nie rozmawiałem przez wiele lat.
Czy jest Bert Ryle? – zapytałem.
Tak, jest. – odpowiedział.
Bert Eugene Ryle? – zapytałem szczegółowo.
Tak, jest. – odpowiedział z rosnącym zdziwieniem w głosi.
Czy to jest Bert Eugene Ryle, który ma syna Jamesa? – zapytałem ostro.
Nastąpiła chwila przerwy i odpowiedział uważnie:
Tak, jest.
W porządku, tato, tu James.
Po drugiej stronie nastąpiła cisza. Trwała krótko, ale wydawało się, że to wieczność. Mogę rzec, że nie wiedziałem co powiedzieć, więc mówiłem dalej:
To nie będzie jedna z tych rozmów, kiedy obwiniam cię. Nie dzwonię, aby się na tobie wyładować. Dorosłem; mam żonę i dwoje dzieci. Jestem ojcem a ty jesteś dziadkiem. Tak dzwonię, żeby sprawdzić czy nie dałoby się coś zrobić, czy nie ma jakiejś możliwości, żebyśmy się zeszli razem. Tak po prostu. Jeśli powiesz: „nie”, nigdy więcej nie usłyszysz mnie ponownie”.
Po czym dodałem:
Tylko, proszę, nie mów „nie”.
Tata znowu powstrzymał się na chwilę i powiedział:
Myślę, że dobrze by było, synu. Bardzo chciałbym cię zobaczyć”.
Zajęło nam jeszcze kilka tygodni zaplanowanie drogi z Denver do Houston i dwa dni samej jazdy, lecz zapukanie do drzwi było ostatnim krokiem podróży, która trwała 26 lat. Jeszcze wtedy nie miałem pojęcia, że gdy drzwi się otworzą, zacznie się całkiem inna podróż i to podróż na całe życie.
Wiele lat nosiłem w sobie pytanie, na które chciałem uzyskać odpowiedź, a jedyną osobą, która mogła mi ją dać był tata. W ogóle się nie znaliśmy, ale wszystko miało się zmienić po drugiej stronie drzwi.Wziąłem głęboki oddech i wypuszczając go powoli, zadzwoniłem. Usłyszałem kroki, zobaczyłem jak przekręca się zamek i spojrzałem w górę, aby zobaczyć przed sobą ojca.
Miał twarz podobną do basseta, psa gończego; smutną i całą zwisającą. Od razu było widać, że nie śmiał się od wielu lat. Popisywał się nacięciem charakterystycznym dla załogi piechoty morskiej, które dobrze pasowało do bezszwowego koszulki T-shirt i spodni koloru khaki. Pomimo siedemdziesiątki był silny i miał mocny uścisk. Miał też ogromne uszy, wyglądał jak Volkswagen z otwartymi drzwiami. Nie mogłem się powstrzymać przed myślą: „To tak będę wyglądał, gdy się zestarzeję?”
– – – – –
(Excerpt from pg.9,10, Released From the Prison My Father Built, James Ryle, 2010) Get Your Copy Today