„Cieszę się, że cierpię za was w ciele moim, ponieważ jestem uczestnikiem cierpień Chrystusa, które trwają nadal za Jego Ciało” (Kol. 1:24 NLT – New Literal Translation).
Paweł wiedział coś o „cierpieniu na rzecz Ciała Jego”; „dopełniając na ciele swoim niedostatku udręk Chrystusowych„. My musimy się z tym zmierzyć! To, co się liczy dla Boga to udział w Jego mozole.
W chrześcijańskiej pracy jest cały ten urok, lecz jest to zwykły blask; cały entuzjazm i zysk zorganizowanej chrześcijańskiej działalności; lecz to nie przed człowiekiem stoimy w tym wszystkim, co rzeczywiście się liczy, lecz ważne jest to czym jesteśmy przed Bogiem, w ukryciu, mając w sercu troskę o świadectwo Pańskie. Czy masz pasję i nosisz ten ciężar w sobie? Czy załamanie się świadectwa Pańskiego na ziemi pośród tych, nad którymi jest wzywane Imię Pańskie, łamie ci serce? Nigdy, nigdzie nie dojdziemy, dopóki, w pewnej mierze, Jego cierpienia nie dotkną nas. Służba, w swej rzeczywistej, trwałej, wiecznej wartości, będzie zależeć od miary cierpienia, jakie nas dotknie. To jest dzień cierpienia: czy to będzie ból rodzenia niezbawionych czy spowodowany przez lud Pański; każda prawdziwa duchowa działalność jest zrodzona z cierpienia, a ci, którzy w każdym czasie byli najbardziej używani przez Boga, byli mężami i niewiastami, którzy nosili te cierpienie w swej duszy, w swym ukrytym życiu z Bogiem. Zrozumiałeś? Być może powiesz, że nie. To poproś Pana, aby wprowadził ciebie w Swoje troski; wyciągnij się przed Bogiem i proś, aby zostało ci udzielone Jego brzemię za czasy, w których żyjesz.
T. Austin-Sparks from: The Time in Which We Live