„Czy to nie jest ów Cieśla?” (Mk 6:3).
Dowiedzieliśmy się wczoraj, że „Każdy człowiek uczy się czegoś z wykonywanego zawodu” i postawiliśmy pytanie: czego Jezus mógł się nauczyć pracując w warsztacie stolarskim w Nazarecie? Pierwsze nad czym się zastanawialiśmy było to, że mógł dowiedzieć się tego jak dużo może być ukryte w zwykłej rzeczy. Prosty kawałek drewna, którym ktoś zajmie się odpowiednio, może przemienić się w różne inne przedmioty, godne posiadania.
Być może, że drugą lekcją jakiej nauczył się Jezus jest to, jak wielkiego bólu potrzeba, aby zmienić jedną rzecz z tego, czym jest, w coś innego, czym ma być. Jeśli przemiana pnia drzewa w użyteczne sprzęty dla domu i sklepu wymaga dobrze obmyślonego wysiłku i cierpliwych umiejętności to o ileż więcej potrzeba, aby ukształtować życie człowieka i jego charakter. Pomyśl o ognistych synach gromu, Janie i Jakubie. Ile długich godzin wymagało od Jezusa powolne zrobienie z nich pastorów, którzy nieśli przesłanie miłości pierwszemu kościołowi! A z Szymonem Piotrem, skałą, która miała być wielokrotnie ociosywana, zanim cokolwiek dobrego mogło pojawić się z rumowiska jego egoistycznej duszy. Jakiego narzędzia potrzeba było, aby wątpiącego Tomasza zmienić w męża wiary i nadziei? Czego było trzeba do kształtowania materii egoistycznego Mateusza w wielkodusznego uzdrowiciela dusz? Czy melancholijnego Andrzeja w niepowstrzymanego ewangelistę?
Jakie boleści przechodzi teraz Pan z tobą, gdy z twojego kawałka drewna wyprowadza dzieło łaski, które oślepi ten świat?
Zatrzymaj się tutaj na chwilę przyjacielu: może jeszcze nie być wyraźnie widać, co Pan robi, lecz gdy już skończy, będziesz błogosławiony bardziej niż da się to wyrazić słowami!
Do jutra,… będzie zakończenie.