John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Po tym, jak Ojciec wyjaśnił mi te rzeczy, musiałem skorygować swoje poprzednie myślenie, że dary manifestują się tylko w kościele lub wśród wierzących.
W czasie, gdy otrzymywałem to objawienie, od razu dzieliłem się nim ze studentami drugiego roku naszej szkoły biblijnej. Pewnego dnia jeden z nich podszedł do mnie po zajęciach i powiedział, że właśnie wyjaśniłem mu coś, co usłyszał jakiś czas temu od Pana, a co nie miało dla niego sensu.
Był on właścicielem firmy zajmującej się ogrzewaniem i klimatyzacją.
Powiedział: „Pan powiedział mi wtedy: 'Jesteś apostołem w branży ogrzewania i klimatyzacji’. A teraz zrozumiałem swoje powołanie”. Sposób, w jaki rozwijał swój biznes był bardzo „biblijny”. Poznawał innych ludzi prowadzących podobne firmy, w zdecydowanej większości starszych już mężczyzn, którzy zatrudniali 1-2 pomocników.
Kupował taką firmę i zatrudniał jej poprzedniego właściciela i pozwalał, aby przez rok pracował jeszcze z dotychczasowymi klientami. Po tym czasie pozwalał mu przejść na emeryturę, a jego 1 lub 2 pomocników kontynuowało pracę z przejętą bazą klientów. W momencie naszej rozmowy zatrudniał pięciu takich ludzi, których firmy kupił. Co więcej, stopniowo przekazywał prawa własności własnej firmy swoim pracownikom, aby dalej ją prowadzili, gdy on sam mógł przejść na emeryturę.
Podobnie było z Pawłem i zborami, które były częścią jego sieci kościołów. Korynt, Filippi, Kolosea itd. Wraz z rozwojem jego służby, stopniowo przekazywał odpowiedzialność za kościół lokalnym przywódcom. Z listów Pawła jasno wynika, że każdy musi brać osobistą odpowiedzialność za swoje życie. To było dla mnie jasne, dlaczego Pan powiedział temu człowiekowi, że jest apostołem w branży ogrzewania i klimatyzacji. Sposób, w jaki prowadził swoją firmę, przypominał postępowanie Pawła z kościołami. Przy okazji, to była chrześcijańska firma, który zatrudniała wierzących i która przyprowadzała do wiary nowych zatrudnionych.
Kiedyś…
… ludzie mówili, że nie są „w służbie”, ponieważ wykonują „świecką” pracę. Ale dla wierzących nie ma czegoś takiego jak „świecka” praca, ponieważ żyje w nas Chrystus. Już teraz pastorują przecież ludziom lub pracują w sprzedaży, zdobywając ludzi dla Pana, jednocześnie zarabiając na życie. Uświadamiają sobie, że to Chrystus w nich sprawia, że przyprowadzają ludzi do Jezusa, jak i to, że odnoszą sukcesy w sprzedaży. Może to zbytnie uproszczenie, ale pokazuje jednak sedno sprawy.
Kiedy na zajęciach w szkole biblijnej zapytałem, kto z nich prorokuje, kilka osób podniosło do góry rękę. W większości pracowali w księgowości, w zasobach ludzkich, kreowali politykę firmy lub pracowali jako prawnicy. Dar proroczy w nich sprawiał, że potrafili spojrzeć na liczby, politykę lub sytuację prawną i dostrzec, gdzie sami lub ich firma będzie za rok. Ten sam dar przejawiał się w kościele lub podczas studiowania Biblii, kiedy Bóg dawał im słowo mądrości, że jeśli coś uczynią, to to wtedy się stanie, a jak nie, to wydarzy się coś innego. Ten sam dar, ten sam Chrystus w nich, tylko inne miejsce działania – czy to w kościele, czy też w pracy. Jednak w dalszym ciągu jest to to samo obdarowanie.
W czasie odwiedzin Pana…
… uświadomiłem sobie, że osoba poruszana miłosierdziem będzie w bezpośrednim konflikcie z osobą obdarowaną proroczo, dla której wszystko jest białe albo czarne, sprawiedliwe lub też nie. Osoba obdarowana darem napominania może znaleźć się w konflikcie z prorokiem. Osoba z darem zarządzania może konfliktować się z osobą, która chce tylko ‘po prostu’ służyć.
Gdy zacząłem rozważać potencjalne miejsca konfliktu, zdałem sobie sprawę, że wszystkie manifestacje Ducha Świętego można było dostrzec w osobie Jezusa Chrystusa. Potrafił on zganić swojego przyjaciela – Piotra za to, że powiedział, aby nie szedł na krzyż (Mat. 16), a jednocześnie zlitował się nad kobietą przyłapaną na cudzołóstwie (Jan. 8). Wszystkie manifestacje Ducha Świętego są w Nim obecne. Z tego właśnie powodu nasze emocje z Niego się wywodzą.
Parę dni po spotkaniu z Panem…
…Ojciec ponownie zaczął mówić mi o różnych ludzkich osobowościach. Powiedział, że zwykle odnosi się do nas zgodnie z tym, jak nas stworzył.
Powiedział: „Do osoby obdarowanej proroczo (darem energii), będę mówił bezpośrednio i konkretnie, co komuś innemu wydawałoby się zbyt surowe, ale oni tak właśnie patrzą na świat. Ale do osoby obdarowanej miłosierdziem będę przemawiał w łagodny sposób, nawet jeśli sprawa jest bardzo pilna i ważna”.
„Jeśli chodzi o ciebie – ponieważ stworzyłem cię osobą postępującą z namysłem, z rozwagą, to odnoszę się do ciebie będąc świadomym, że będziesz potrzebował czasu, aby wszystko przemyśleć. Jednak do innych mówię bezpośrednio, czasem nawet bez ogródek, gdy sprawa jest pilna i wielkiej wagi. Zazwyczaj rozmawiam z ludźmi i postępuję z nimi zgodnie z ich obdarowaniem, ponieważ to, jacy są, jest częścią mnie samego, mojej osobowości”.
Wiele lat później rozmawiałem z kobietą, która miała cztery córki. Powiedziała, że kiedy dziewczynki kłócą się między sobą, jest to dla niej trudne, ponieważ w każdej z nich widzi trochę siebie samej i jest w stanie utożsamić się po części z punktem widzenia każdej z nich. Przypomniało mi to powyższą rozmowę z Ojcem. On jest w każdym z nas i zwraca się do nas zgodnie z tym, jak stworzył nasze osobowości. Jeśli mamy konflikt z jakąś osobą, to bądźmy świadomi, że ją również Ojciec stworzył, więc On rozumie perspektywę i punkt widzenia obu stron konfliktu i zajmie się każdą z nich, starając się przywrócić równowagę i porozumienie między nimi.
Słowa Ojca sprawiły, że się odprężyłem, ponieważ przyznaję, że do tej chwili często myślałem słysząc, jak ktoś przemawia z wielką pilnością i naleganiem, że cokolwiek on otrzymał, powinno poruszyć mnie w taki sam sposób. Uświadomiłem sobie, że popełniłem błąd, przyjmując sposób, w jaki Bóg postępował z drugim człowiekiem, próbując uczynić go moim własnym. Uświadomiłem sobie, że ton wypowiedzi do kogoś innego różni się od tonu, jakim Ojciec do mnie przemawia. I było mi z tym dobrze. Paweł w Rzym. 12:3 powiedział, że każdy otrzymał miarę wiary. Przestałem wtedy porównywać moją „miarę” wiary z „miarą” innego człowieka.
Ojciec ponownie nawiązał do kwestii…
…osób wrażliwych, które pierwsze dostrzegają Jego emocje. Mówił, abym przeniósł uwagę z tego, co widzą moje oczy na to, co odbieram w duchu – tak będę mógł odebrać to, co On chce uczynić. Chciał, abym pytał Go, czy ma coś do przekazania ludziom, których spotykam w miejscach publicznych – nieznajomym robiących zakupy, kelnerom czy sprzedawcom w sklepie.
Nagle dotarła do mnie prawda – nasze emocje pochodzą od Niego. Wszystkie uczucia, których doświadczamy jako ludzie, On miał je jako pierwszy. Jednak On jest duchem – Duchem Świętym, więc Jego emocje w każdym wymiarze są sprawiedliwe. My możemy odbierać je w naszym duchu.
Możemy wywodzić się z różnych środowisk, rasy, pochodzenia społeczno-ekonomicznego, być w różnym wieku…
… ale jeśli skupisz swoją uwagę na łasce, która jest w jakimś człowieku, możesz pokochać tę łaskę, a potem pokochać jego samego. Zacznij od spytania się, w jaki sposób osoba ta została zbawiona – możesz wtedy pokochać tę łaskę i zacząć budować relację.
Nasze emocje pobudzane są często niewłaściwymi powodami. Wiele osób wyrabia sobie o kimś opinię i złości się, jeśli dana osoba nie zachowuje się tak, jak według nich powinna. W swojej głowie stają się jednocześnie sędzią, ławą przysięgłych i katem, a druga osoba nawet nie jest świadoma, dlaczego się na nią złoszczą.
W takiej sytuacji On zaczyna mówić nam, abyśmy dostroili własne emocje do Jego. Ile to razy ktoś zaczynał rozmowę z druga osobą chcąc sprowadzić na nią Boży gniew, tylko po to, by po paru minutach znaleźć dla niej w swym duchu współczucie i łaskę? Na tym polega ten proces, że pozwalamy, aby Jego emocje poruszały naszego ducha, aby przepływały przez naszą duszę do naszego ciała, abyśmy w rezultacie tego mogli pozytywnie oddziaływać na nasz świat.
Nie formułujmy własnych opinii. Powstrzymajmy własne emocje kierując się Jego emocjami. Pamiętajmy, że ludzie odpowiadają przed Nim, a nie przed nami. Jak nam powiedziano – oceniajmy jedynie owoce czyjegoś życia, ale nie jego motywacje czy to, czy w Nim trwa. To nie do nas należy.
Skup swą uwagę na własnym duchu – zajrzyj w głąb siebie, gdzie wyczuwasz Jego obecność. Tam znajdziesz emocje, które Ojciec chce przelać do twojego ducha a potem na zewnątrz, na ludzi obecnych w twym życiu. Módl się w swym duchu i buduj się, bo to pomaga uwrażliwić się na rzeczy Ducha.
Można by mówić o tym dużo więcej, ale jednak tu skończymy.
Wiele błogosławieństw
John Fenn