Grady J. Lee
Szokujące ogłoszenie piosenkarza, Ray Boltz’a, że jest gejem, daje nam sposobność do poprawienia naszych postaw.
Jak powinniśmy zareagować, gdy upadły chrześcijanin podejmuje gejowski styl życia? Czy przytulimy go i powiemy, że z całego serca szanujemy jego decyzję? Czy będziemy się po cichu modlić? Czy też weźmiemy Biblię i zaoferujmy mu surowy wykład?
Wiem, że jest to niewygodny temat, lecz grzebię w nim, ponieważ wzmiankowany artysta, Ray Boltz, wyszedł z ukrycia. Ten 55 letni piosenkarz, zwycięzca trzech nagród Dove Awards stowarzyszenia Gospel Music Association, powiedział światu w ostatni piątek, że jest już zmęczony walką z jego uczuciami do tej samej płci. Powiedział gejowskiemu magazynowi Washington Blade, że teraz prowadzi już „normalne gejowskie życie” i czuje się uwolniony.
Jestem przekonany, że społeczność gejów cieszyła się z tego, że Boltz dołączył do ich strony debaty i teraz oczekują naszej reakcji. Wielu z nich spodziewa się, że chrześcijanie zdejmą jego muzykę ze stacji radiowych, spalą jego płyty CD na scenach i wyślą tajemnicze pogróżki śmierci. (Uwaga: żadna z tych reakcji nie jest właściwa.)two
jest wpaść w złość, gdy ludzie podejmują złe decyzje, lecz gniew
wynikający ze sprawiedliwości własnej nie wydaje charakteru
Chrystusa w nas ani w kimkolwiek innym.
Świetnie znany z serii chrześcijańskich hitów z lat 90tych w tym „Thank You” oraz „I Pledge Allegiance to the Lamb”, Boltz, powiedział, magazynowi Blade, że ujawnił swój tłumiony homoseksualizm swojej żonie i czwórce dorosłych dzieci w 2004 roku, gdy odszedł z muzycznej kariery na emeryturę. Po cichu przeprowadził się na Płd. Florydę i zaczął. Rozwód z żoną po 33 latach został sfinalizowany w tym roku.
Jego wyznanie było brutalnie szczere: „Odrzucałem [moją homoseksualność] do czasu dzieciństwa. Stałem się chrześcijaninem, myślałem, że to dobry interes, modliłem się ciężko i próbowałem przez trzydzieści parę lat, i w końcu, wyglądało to tak, że:
„ciągle jestem gejem; wiem, że jestem”, doszedłem do miejsca, w którym nie mogłem już znieść więcej”.
Gdy pierwszy raz usłyszałem oświadczenie Boltz’a poczułem się w jakiś sposób zdradzony. Czułem się tak samo, gdy pewien sławny kaznodzieja przyznał się do romansu czy kiedy któryś z dobrych przyjaciół porzucał wiarę. Muszę przyznać, że natychmiast zacząłem układać w głowie biblijny wykład.
Byłem wstrząśnięty, tym że Boltz zdecydował się przestać walczyć z pociągiem do tej samej płci, po tylu latach małżeństwa.
Przykro mi było dowiedzieć się, że czuje się „bliżej Boga” odkąd przyjął swoją tłumioną seksualność. Przede wszystkim, zirytowała mnie jego decyzja, aby przekazać jakąś wypaczoną informację naszej kulturze, że chrześcijaństwo nie oferuje mocy do pokonania grzechu. Kiedy jednak prosiłem Pana, aby pokazał mi Jego serce w sprawie sytuacji Boltza, zdałem sobie sprawę, że w naszej zbiorowej reakcji na to zdarzenie o wiele bardziej chodzi o właściwą postawę, niż o właściwe doktryny:
1. Musimy płakać. Prorocy, którzy wzywali starożytnego Izraela do pokut z odstępstwa, robili to przez łzy.
Nie tylko ogłaszali słowo Boże, lecz również przemawiali Jego tonem. Modlę się o to, abyśmy powstrzymali się od mówienia Bożych słów do gejów, dopóki nie będziemy równocześnie płakać na tyle długo, aby ukazać im Jego serce.
Łatwo jest wpaść w złość, gdy ludzie podejmują złe decyzje, lecz gniew wynikający ze sprawiedliwości własnej nie wydaje charakteru Chrystusa w nas czy kimkolwiek innym. Z drugiej strony, płacz zmiękcza nas. Doprowadza do porządku nasze postawy zrodzone z samo-sprawiedliwości. Nie wystarczy, abyśmy głosili ludziom.
Musimy najpierw modlić się o nich. Gdy spotykają nas, muszą widzieć nasze wilgotne oczy, a nie groźne spojrzenia i wskazujący palec. Modlitwa współczucia może skąpać nasze przesłanie w Bożym miłosierdziu. Wymaga to od nas pokornego identyfikowania się z grzesznikami, gdy rozpoznajemy to, że każdy z nas walczy z jakąś formą złamania czy uzależnienia.
2. Musimy kochać homoseksualistów. Kaznodzieje lubią ogłaszać wielkie deklaracje Boże nienawiści do homoseksualistów, a my mamy zwyczaj wiwatować na ich cześć.
Lecz Tim Wilkins, odratowany homoseksualista, który jest obecnie dyrektorem Cross Ministry w Wake Forest, N.C., błaga chrześcijan, aby stonowali gniewną retorykę. Mówi, że za każdym razem, gdy kaznodzieja robi na kazaniu potępiające uwagi na temat homoseksualistów rani 70% swoich słuchaczy, którzy albo (1) po cichu zmagają się sami z pociągiem do tej samej płci, bądź (2) mają rodzinę i przyjaciół, którzy zmagają się.
Badania Barny z roku 2008 pokazały, że 90% młodych niechrześcijan i 80% młodych ludzi chodzących do kościoła wierzy, że chrześcijanie okazują „nadmierną pogardę wobec gejów i lesbijek”. Czy może to być jedną z przyczyn tego, że nie trafiamy z ewangelią do dużych ilości homoseksualistów.
Jeśli nie okazujemy prawdziwej miłości, możemy spodziewać się, że oni nas zignorują.
Jezus zaoferował przyjaźń, a nie kazanie, które doprowadziło znienawidzonego celnika, Zacheusza, do pokuty. Gdy Jezus wezwał małego człowieka, aby zszedł z drzewa sykomory i powiedział: „Dziś, muszę zatrzymać się w twoim domu” (Łk.19:5), usunął wszelkie odrzucenie, które było udziałem Zacheusza ze strony moralizatorów, potępiających złodziejstwo. (A Jezus nie zyskał większej popularności u ludzi religijnych, gdy zawarł tą nową znajomość.) Być może potrzeba nam więcej gościnności, a mniej kazań!
3. Musimy walczyć o wiarę. Zniechęcająca decyzja Ray Boltz’a reprezentuje narodowy trend. Wielu ludzi dziś, chwyta się homoseksualizmu jako powabnej alternatywy. Słuchają nauczycieli, psychiatrów, gwiazd talk-show, hollywoodzkich sław, sympatycznych członków rodzin, a nawet chrześcijańskich duchownych z głównego nurtu, którzy mówią, że homoseksualna orientacja jest całkowicie genetyczna – niezmienna. Oni kupili kłamstwo, które mówi, że człowiek, który czuje pociąg do tej samej płci, już zawsze będzie kontrolowany przez swoje pragnienia. To nieprawda! Jezus zapłacił ostateczną cenę za to, abyśmy cieszyli się wolnością od wszelkich grzesznych zachowań.
Nie mamy prawa iść na kompromis ze Słowem Boży, bez względu na to jak wielu ludzi zdecyduje się wyjść z ukrycia. Pamiętajmy jednak, że przesłanie, do głoszenia którego zostaliśmy powołani to nie „homoseksualizm jest zły”. To stwierdzenie jest prawdziwe, lecz nie ma mocy, aby zmienić kogokolwiek.
Ewangelia, która musi być głoszona ze dachów domów jest taka, że Jezus kocha nasz wszystkich, bez względu na nasz stan, i że Jego przebaczenie może uzdrowić nasze złamanie. Modlę się o to, aby Ray Boltz szybko odkrył w nowy sposób prawdę – i mam nadzieję, że napisze o wiele więcej pieśni o tym.