Stan Tyra
8 lipca 2018
Podejmuję temat, który zostawiłem kilka dni temu o tym, że góry i pustynia to symbole tajemnicy, której nie da się opisać w pełni słowami. Góra mówi o obecności, pustynia o jej braku. Jest góra poznania/wiedzy i pustynia niewiedzy. To słup ognia w nocy i słup obłoku w dzień. W obu przypadkach są to dobrzy przewodnicy i jednakowo potrzebujemy obu.
Mamy Mojżesza na górze Synaj i Jezusa na górze Przemienienia. Gdy Mojżesz był na Synaju, Bóg manifestował się tam gęstą ciemnością. W Księdze Powtórzonego Prawa 4:15 czytamy, że Mojżesz widzi ogień i słyszy głos lecz nie widzi żadnej postaci.
Zobaczmy teraz na Jezusa znajdującego się na Górze Przemienienia. Widzimy Go tutaj w oślepiającej światłości, jednak zacienionego przez obłok. Poznanie i brak poznania towarzyszyły Jezusowi, gdy schodził z tej góry z uczniami ku zwykłemu codziennemu życiu, a oddalał się od doświadczenia światłości. Wracając, powiedział uczniom, aby nikomu o tym przeżyciu nie mówili. Tylko milczenie zachowuje tajemnicę.
Jest dla nas dziś oczywiste, że zadowalająca nieprawda jest o wiele łatwiejsza do przyjęcia niż niesatysfakcjonująca prawda. Wielką duchowość stanowi równowaga tych przeciwności. Jeśli pójdziesz w którymkolwiek kierunku za daleko kończysz albo jako przesadnie sprawiedliwy, albo nadmiernie cyniczny.
Fundamentalizm usiłuje rozwiązać dzisiejsze problemy udając, że ma zdecydowane odpowiedzi na wszystko.
Jak więc ma to funkcjonować dla nas?
Słuszna rada na koniec. Jak napisane u Koheleta (za Izaakiem Cylkowem):
„Nie bądź zbyt pobożnym, a nie mędrkuj zanadto; czemu byś się miał zmarnować? Nie bądź zbyt niezbożnym, ani zbyt głupim; czemu masz umrzeć przed czasem swoim?”