Joe McKeever
„Wtedy przystąpili do Jezusa faryzeusze oraz uczeni w Piśmie z Jerozolimy, mówiąc: Dlaczego uczniowie twoi przestępują naukę starszych? Nie myją bowiem rąk, gdy chleb jedzą. On zaś, odpowiadając, rzekł im: A dlaczego to wy przestępujecie przykazanie Boże dla nauki waszej?” (Mt 15:1-3).
„Litera zabija, lecz Duch daje życie” (2Kor 3:6).
Historycy mówią nam, że faryzeusze dobrze zaczęli, wzywając, jak podróżni przebudzeniowcy, naród do powrotu do wierności. Ostatecznie jednak, ich nacisk na sprawiedliwość został sprowadzony do zestawu praw i przepisów. Zaczęli jako ludzie dający wsparcie, a skończyli na dręczycielach, jako miłujący Boga, a skończyli jako tyrani i legaliści.
Legalista to, ktoś, kto mówi: „Wiem, że Pan tego nie powiedział, ale powiedziałby, gdyby o tym pomyślał!”
Legalista jest mądrzejszy od Boga. Pomaga Panu uzupełniać Jego Słowo, wypełniając dziury w tych miejscach, o których najwyraźniej Pan zapomniał coś powiedzieć, wyjaśnić czy wymagać czegoś. Legalista doprowadza pozostałą cześć ludzi Bożych do szaleństwa. Zawsze znajduje jakieś przepisy, które przeoczamy, wymagania, których celu wyraźnie nie rozumiemy, prawa, których reszta z nas powinna przestrzegać. Upiera się przy tym, że tylko on ma rację, a jeśli się z nim nie zgadzamy to może grać kartą „bardziej sprawiedliwego niż ci”.
Legalista twierdzi, że bardziej kocha Słowo niż ciebie. Typowe jest to, że wyciąga pojedyncze powiedzenia z Pisma i buduje wokół nich cały system, po czym od wszystkich wymaga, aby tego przestrzegali. Jeśli odmówisz to znaczy, że nie kochasz Pana, jesteś buntownikiem przeciwko Bogu, liderem i nauczycielem niegodnym tego kościoła.
Kiedy się mu powie: „litera zabija, lecz Duch daje życie”, oskarży cię o wyrywanie prawdy z kontekstu. Dumny jest z tego, że wyciska literę z prawa. Lubi mówić, że: „Pismo mówi to, co znaczy i znaczy to, co mówi”.
Brzmi to tak dobrze nawet dla wiernych, że niektórzy nie zastanawiają się nad tym, że Pismo często używa różnych sposobów powiedzenia tego samego. Często też pojawiają się problemy z przetłumaczeniem nauczania z jednego języka na inny. Więc, nie zawsze jest to takie proste.
A legalista lubi, żeby było prosto.
Biada ci, jeśli legalista w twoim kościele zdarzy się być pastorem. Jego kazanie będą twarde (będzie to nazywał „głoszeniem przeciwko grzechowi!” i może nawet wywołać aplauz wielu), w jego przesłaniach brakować będzie łaski (będzie to nazywał: „tanią łaską”), a ludzie, których będzie do siebie przyciągał będą jego klonami. Stąd już idzie tylko z górki. Wkrótce będzie wyciągał kościół z denominacji (oni nie głoszą już Słowa!), odłączał siebie od każdego pastora i kościoła, niechętnych to trzymania się tak ścisłego zasad.
Faktem jest, że często denominacja prowadzi kobiety i mężczyzn do większego niezrozumienia Pisma niż ten legalista ze swoimi wymaganiami i surowymi interpretacjami.
W latach poprzednich tacy pastorzy uwielbiali ględzić o długości damskich sukienek i włosów, domagać się, aby kobiety się nie stosowały makijażu i nie nosiły biżuterii, ludzie nie tańczyli, nie palili, nie chodzili do kina i nie czytali powieści. Jeszcze wcześniej uskarżali się na radio, później telewizję a w końcu na komputery.
Jeśli legalista nie może znaleźć czegoś, przeciwko czemu może stanąć to sam to stworzy.
Jest w legalizmie coś atrakcyjnego co przyciąga mnóstwo ludzi. Redukuje chrześcijańską wiarę do zestawu reguł. Już nie ma tych: „Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski, i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną!” (Ps 139:23-24), żadnych: „Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym” (Ps 51:19).
Reguły. Prawa. Ustanowienia. Wymagania. Żądania.
Legalizm potępia tych, którzy się nie zgadzają, którzy korzystają z wolności zabronionej przez legalistów oraz tych, którzy upierają się przy tym, że należy rozważać całe Pismo, a nie tylko jeden wers tu, jeden tam.
W czasach Jezusa faryzeusze byli doskonałym przykładem legalistów, niestety ich potomków jest wielu i są głośni. I zawsze obecni. A legalista lubi, żeby było prosto.
Jakiś czas temu byłem pastorem w Mississippi’s First Baptist Church w Columbus pod koniec lat 70-tych. Zebrało się sporo ludzi tego wieczoru, w tym wielu gości z innych kościołów, o których już dawno zapomniałem z jakiegoś powodu. Byłem podekscytowany i czułem się wspaniale.
Na drugi dzień wieczorem mieliśmy spotkanie diakonów, i Atwell Andres powiedział mi: 'Pastorze, facet siedzący obok mnie wczoraj na nabożeństwie był zielonoświątkowcem. Jak podaliśmy sobie na zakończenie ręce, powiedział do mnie: „Wasz pastor idzie do piekła”.
Powiedziałem: „Ach. Mój pastor idzie do piekła? Mogę zapytać czemu?”
A ten odpowiedział: „Ma za długie włosy”.
Atwell, zawsze chodzący w nieco szelmowskiej aurze, miał dla niego właściwe pytanie:
“A jak długie powinny być jego włosy?”
„Mniej więcej takie, jak moje”.
Uśmialiśmy się z tego serdecznie. Był to tak jasny przykład legalizmu jaki tylko można sobie wyobrazić.
Co robi legalizm…
– Sprawę sprawiedliwości przenosi na zewnątrz, nie do serca.
– Sprawiedliwość kręci się wokół przepisów, których nie znajduje się w Piśmie (bądź zostają niewłaściwie zinterpretowane).
– Legalizm neguje pełne nauczanie Pisma w danej sprawie i przechodzi do zasiewania jednego drobnego tekst, który ustanawia jako standard.
– Legalizm sam siebie ustanawia sędzią: „My zdecydujemy”.
– Legalizm sam siebie ustanawia standardem: „Mniej więcej takie, jak moje”.
We wszystkich swych przejawach legalizm gwałci liczne zasady sprawiedliwego uczniostwa: suwerenność Wszechmogącego Boga, właściwą interpretację Pisma, posłuszeństwo Duchowi Świętemu, miłość do ludzi, dominację przesłania ewangelii i wiele innych.
Znakomity przykład tego, jak legalizm opuszcza ludzi znajdujemy w historii opowiedzianej w 15 rozdziale Ewangelii Mateusza o naszym Panu i Syrofenicjance. Nie za bardzo przyjemna rzecz.
Patrz niżej 15:21-28.
15 rozdział Ewangelii Mateusza, atak samozwańczych sędziów Izraela na Jezusa!
„Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych, bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem? Te przepisy funkcjonują już od dawna, to dobrze ugruntowany zwyczaj”.
Wydawało im się, że uczą Jezusa. Poprawiali coś, co było oczywistym przeoczeniem przez tego niewyszkolonego Rabbiego z Nazaretu. Oni „po prostu wiedzieli”, że On naprostuje Swoich uczniów. Jezus nie zamyślał nic takiego. Raczej zapytał: „Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji?
Pan nawet nie zareagował na ich pytanie, lecz zadał im własne. Jego pytanie było jak uderzenie nożem w serce. Nie błądźcie – pogwałcenie Bożych przykazań było czymś znacznie większym niż „przestępowanie nauki starszych”.
Nie była to uprzejma konwersacja między dwoma równymi. Żaden dialog. Pan bez białych rękawiczek obnażał prawdę o własnej sprawiedliwości tych samozwańczych krytyków. Boża prawda w jednym ciosie.
Usłyszawszy, że faryzeusz byli urażeni Jego twierdzeniem (15:12), Pan zadrwił: „Zostawcie ich, ślepi są przewodnikami ślepych!”
Przypomina mi to Jego reakcję na komplement Nikodema. Usłyszawszy, że z pewnością jest od Boga, „ponieważ nikt nie mógłby czynić takich cudów jak ty, gdyby Bóg nie był z nim”, Jezus odpowiedział: „Jeśli człowiek nie narodzi się na nowo, nie może oglądać Królestwa Bożego!” (J 3). Uderzył wprost w istotę sprawy.
Z serca Pana wyszła w stronę faryzeuszy i uczonych w Piśmie cięta uwaga (nadal jesteśmy w Mt 15): „Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym. Wtedy przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Wiesz, że faryzeusze zgorszyli się, gdy usłyszeli to powiedzenie?”(w. 11-20).
Sprawiedliwość jest sprawą serca i życia. Najpierw uzdrów serce. Dawid modlił się (Ps 51) „Stwórz we mnie serce czyste”…”Przestępców będę nauczał dróg twoich, I grzesznicy nawrócą się do ciebie”…”A język mój z radością wysławiać będzie sprawiedliwość twoją!”…”Wtedy przyjmiesz prawe ofiary, Ofiary ogniowe i całopalenia” (ww 13,14, 19). Najpierw serce!
Bóg patrzy w serce. Zobacz 1Sam 16:7, jest to jedna z istotnych prawd wiary.
Co czyni prawdziwa sprawiedliwość
Pozostała część 15 rozdziału Ewangelii Mateusza pokazuje nam fotkę naszego Pana, jak spokojnym krokiem idzie na brzeg Galilei i wychodzi na szczyt pobliskich gór. Tłum ze wszystkich miast zbiera się: „przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, … a On ich uzdrowił”
Nauczał ludzi, po czym nakarmił cztery tysiące dzięki jednemu z największych cudów dokonanych w czasie Jego ziemskiej służby.
Prawdziwa sprawiedliwość nigdy nie porzuca ludzi na rzecz ustanawiania właściwych reguł. (Patrz lekcja udzielona przez naszego Pana w wersach 14:4-6. Dzięki zasadzie „korban” obrócili pieniądze w religijną działalność i porzucili swoich własnych rodziców. Naszemu Panu nie zaimponowało to.)
Istota tego znajduje się w Jego wypowiedzi w 25 rozdział Ewangelii Mateusza: „Byłem głodny, nakarmiliście mnie, byłem nagi, a przyodzialiście mnie” itd. Nie chodzi o to, że czyniąc to zarabiamy na drogę do nieba. Prawdziwa wiara w Chrystusa powoduje, że ludzie robią takie rzeczy. Jak później napisał Jakub: „Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata” (Jk 1:27).
Nie mogę zakończyć tego, nie odwołując się do wspaniałego tekstu o tym, że „dobre uczynki potwierdzają nasze zbawienie”, który znajdujemy w Księdze Jeremiasza 22:15-16. Jest to unikalny fragment Pisma i pozostawimy ten temat z nim:
„Twój ojciec przecież też jadł i pił, lecz stosował również prawo i sprawiedliwość i wtedy dobrze mu się powodziło. Sądził sprawę ubogiego i biednego, i wtedy było dobrze. Czy nie na tym polega to, że się mnie zna? – mówi Pan”.