WAYNE JACKSON
Daniel Defoe w swej klasycznej powieści „Robinson Kruzoe” (1719) po rozbiciu okrętu rzucił swego głównego bohatera na bezludną wyspę z dala od wybrzeży Południowej Ameryki
Przez 28 lat marniał w warunkach dla większości nie do zniesienia. Niemniej, przy pewnej okazji ten samotny Anglik zastanowił się, być może głębiej niż kiedykolwiek wcześniej, nad okolicznościami, w których się znalazł, i rzekł:
„Siadłem z wdzięcznością do posiłku i wielbiłem Bożą rękę, którą zastawiał mi stół na tej pustyni. Nauczyłem się bardziej patrzeć na jasną stronę mojej sytuacji, a mniej na ciemną i bardziej brać pod uwagę to, co mam, niż to co chciałbym. Dawało mi to czasami ukryte pocieszenie, którego nie jestem w stanie wyrazić. Wydało mi się, że całe nasze niezadowolenie z tego, co chcemy mieć, wytryskało z braku wdzięczności za to, co mamy!”
Praktycznie niemożliwe jest przecenienie troski jaką Jahwe okazuje wobec swoich ludzi. Job zadał raz takie retoryczne pytanie: „Czyż On nie widzi moich dróg i nie liczy wszystkich moich kroków?”(Jb 31:4).
Dawid wyraził to w taki sposób: „Tyś policzył dni mojej tułaczki, Zebrałeś łzy moje w bukłak swój. Czyż nie są zapisane w księdze twojej?” (Ps 56:8).
Inny prorok Pański ogłosił:
„Gdyż Pan wodzi oczyma swymi po całej ziemi, aby wzmacniać tych, którzy szczerym sercem są przy nim” (2Krn 16:9).
Nie znaczy to, oczywiście, że dziecko Boże nigdy nie będzie cierpieć z powodu deprawacji, bólu czy nawet śmierci, znaczy jednak, że Stwórca pracuje w naszym życiu, bez względu na to, co się w nim dzieje – nawet wtedy, gdy wydaje się to tragiczne – On ciągle jest z nami i pomaga nam działać ku ostatecznemu celowi jakim jest chwała.
Ponury sceptyk nigdy pojmie tak wspaniałej koncepcji; lecz ten, kto chodzi w wierze, z radością uchwyci się jej.
Każde dziecko Boże powinno poświęcić czas na zastanowienie się nad działaniem boskiej opatrzności w jego życiu. Jakże cudowną jest to pociechą.
Opatrzność
Opatrzność jest tajemniczym procesem, który jest wyraźnie potwierdzony w Piśmie (p. Rdz 45:5,7-8; 50:20; Ru 2:3; Es 4:14).
Nie da się jednak wyraźnie prześledzić kroków opatrzności w poszczególnych życiowych zdarzeniach, choć w ostatecznej analizie, można tylko powiedzieć: „być może” jest to działanie Boże (Flm 15), można gorliwie w to wierzyć i dziękować Panu za to – nawet jeśli przez łzy.
Boża opatrzność: antidotum na zmartwienie
Sam Jezus potwierdził działanie Bożej opatrzności w życiu Jego ludzi. Zastanówmy się nad następującym napomnieniem z Kazania na Górze:
„Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie?” (Mt 6:25).
Użyty tutaj wyraz „troszczyć się” jest terminem, który użyty w czasie teraźniejszym wskazuje na to, aby „nie trwać stale w trosce”. Jezus uznaje więc to, że całkiem naturalne jest, iż pewne „zmartwienia” pojawiają się w ludzkim umyśle i czasami, zależnie od sytuacji, może to być usprawiedliwione (2Kor 11:28).
Lecz tutaj mamy do czynienia z napomnieniem, mówiącym, że nie należy dopuszczać do tego, aby serce zostało zniewolone sytuacją. Przeciwnie, wyższy poziom wiary w Boga pozwoli oddanej duszy skąpać się w słodkim przekonaniu, które cudownie towarzyszy nawet w najbardziej surowych dniach ludzkiej egzystencji.
Życie to coś więcej niż rzeczy zewnętrzne tj. jedzenie i ubiór. Stwórca dostarczył nam cudownych ciał i niezniszczalnych dusz, czyż już to nie jest powodem do tego, aby Jego działanie w naszym życiu miało większy cel niż te fizyczne aspekty? Jest to oddzielenie tego, co pomniejsze od większego. Tak więc, ufaj Mu (H 13:15).
Pan idzie dalej, dostarczając na wsparcie tego kilku argumentów, które mają towarzyszyć zakłopotanej duszy (czytaj cały fragment MT 6:26-33). Zwróćmy pokrótce uwagę na to, co Pan powiedział w cytowanym kontekście.
Martwienie się jest nielogiczne
Jeśli Jahwe karmi ptaki i ubiera lilie polne to z pewnością troszczy się się o tych, którzy zostali stworzeni na Jego obraz (Rdz 1:26-27). W innym miejscu Chrystus podkreśla tą myśl, mówiąc, że skoro Jahwe interesuje się nawet najmniejszym ze Swoich stworzeń to jest to prawdziwym dowodem na to, że troszczy się o tych, którzy Mu służą.
„Czyż nie sprzedają za grosz dwu wróbli? A jednak ani jeden z nich nie spadnie na ziemię bez woli Ojca waszego. Nawet wasze włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się; jesteście więcej warci niż wiele wróbli” (Mt 10:29-31).
Martwienie się jest niepraktyczne
Martwienie się jest bezużyteczne, ponieważ nie może niczego dodać do życia człowieka – nawet do jakości tego życia czy jego długości. Z medycznego punktu widzenia, prawda jest taka, że może ono być powodem licznych chorób, które skracają życie.
Martwienie się jest niedowierzaniem
Niepokój jest zasadniczo pogańskim uczuciem. Jak zauważył Chrystus: „ponieważ tych rzeczy poganie szukają”.
„Poganie” oznaczają tutaj filozofię pogańską tj. tych, którzy nie weszli w przymierze z Panem. Materializm jest głównym źródłem zaufania pogańskiego życia. Niestety, zbyt wielu z tych, którzy wyznają, że mają relację z Chrystusem, w praktyce żyje tak samo jak poganie.
Martwienie się rozprasza
Niepokój co do materialnych rzeczy oznacza odwrócenie życiowych priorytetów. Bożym zamiarem dla tych, którzy są uczynieni na Jego obraz, jest coś więcej niż zwykła biologiczne egzystencja.
Nasza ziemska sfera jest ważna, lecz wyłącznie jako środek do większego celu – Królestwa Niebios. Ci, którzy tego nie rozpoznają, sami siebie okradają z największego skarbu. Tak więc, mamy „szukać najpierw” Królestwa Bożego i trwać w przekonaniu, że On zaspokoi nasze potrzeby tak, aby zrealizować w naszym życiu ten większy cel.
Martwienie się jest nieskuteczne
Należy uznać to, że te wszystkie problemy nie muszą być rozwiązane natychmiast czy równocześnie. Radź sobie z życiowymi trudnościami po jednym każdego dnia.
Błędy przeszłości odeszły, naprawiaj je. Problemów z przyszłości jeszcze nie ma, oczekuj ich. Wychodź naprzeciw wyzwań, które są dziś. Z tymi, które przyjdą jutro, spotkaj się jutro, tylko w ten sposób – nie musisz zajmować się nimi aż do ich pojawienia się. Każdy dzień ma swoje wyzwania.
Wniosek
Te zasady to nie jakieś magiczne formułki, które sprawią, że cierpienie i ból serca znikną. Jeśli jednak zostaną one wchłonięte w „pory” duszy człowieka, mogą stworzyć charakter, dzięki któremu, w czasie gdy odgrywamy nasz ziemski tymczasowy dramat, egzystencja będzie znacznie bardziej zachwycająca.
Kruzoe wiedział o tym, a my?
Uwaga: zasadnicza część tego artykułu została napisana 32 lata temu. Wygrzebałem ją z mroków przeszłości i 'pomalowałem na świeżo”. Z przekonaniem mogę powiedzieć: zasady tutaj ogłoszone stawały się dla mnie coraz bardziej cenne prze te trzy dekady.